NEW YORK KNICKS 107:97 CLEVELAND CAVALIERS
– Przesunięcie Amare Stoudemire’a do pierwszej piątki okazało się być naprawdę dobrym ruchem, Knicks wygrali już po raz trzeci z rzędu, a Amare od 3 marca notuje średnio 16.8 punktów i 6.8 zbiórek w 27.5 minut. Dziś miał 17 punktów i 12 zbiórek, a do tego 4 asysty oraz 3 bloki.
– Knicks chyba zrozumieli, że Carmelo Anthony sam meczu nie wygra (wygra, wygra) i punkty zaczęli zdobywać także pozostali gracze. 17 punktów zdobył także JR Smith (5-9 3pt), 15 miał Tyson Chandler (11 zb), a 11 z ławki rzucił Pablo Prigioni. Raymond Felton zaliczył fajną linijkę 8/5/6/2/2. To już trzeci kolejny mecz, w którym aż czterech starterów przekroczyło próg double-digits, i czy przypadkiem jest, że Knicks wszystkie te spotkania wygrali? Poprzedni raz ta sztuka udała im się dopiero 22 lutego, czyli trochę dawno.
– Sam Anthony miał dziś trochę kłopotów, co prawda mecz zakończył z dobrym dorobkiem 26 punktów i 17 zbiórek, ale spudłował 6 pierwszych rzutów. Wcześniej tylko raz w swojej karierze zaliczył występ, w którym spudłował więcej rzutów na starcie, by ostatecznie i tak przekroczyć granicę 25 punktów. Stało się to 11 stycznia 2013 roku, kiedy Melo przeciwko Bulls zaczął od 0-7 z gry, a skończył z 39 punktami na koncie.
– Kyrie Irving miał 30 punktów, 8 zbiórek i 8 asyst. Spencer Hawes zdobył 21 punktów, co jest jego najlepszym wynikiem osiągniętym w barwach Cavs. Miał też 10 zbiórek i 3 bloki (4-7 3pt). Reszta starterów (Deng, Jack, Thompson) trafiła jednak tylko 11 z 33 rzutów i Cavs przegrali po raz czwarty z rzędu, mają taki sam bilans, jak Knicks (24-40).
UTAH JAZZ 104:92 PHILADELPHIA 76ERS
– Philadelphia 16ers przegrała po raz kolejny. To ich najdłuższa seria porażek od 1972/73, kiedy zaliczyli 20 porażek z rzędu. Rekordem organizacji już w tej chwili jest natomiast passa 13 przegranych na własnym parkiecie. Nadal jednak „tracą” trzy mecze do Bucks. Ciekawe, kiedy wreszcie nie uda im się przegrać.
– Wyniki z meczów z Sixers nie powinny się liczyć do oficjalnych statystyk i bilansów NBA, ale Jazz przerwali dziś serię 7 porażek na wyjeździe. Gordon Hayward rzucił 22 punkty i rozdał 8 asyst, 15 punktów oraz 14 zbiórek dołożył Derrick Favors, a z ławki dobre występy zaliczyli Alec Burks (19 pkt, 6-10 FG) i Enes Kanter (13 pkt, 10 zb).
– Tony Wroten pobił swój rekord kariery, rzucając 30 punktów na szalonej skuteczności 12-15 z gry. Trafił też 6 z 8 wolnych (w sezonie niecałe 64%) i miał 4 przechwyty. Ostatnim graczem Sixers z 30 punktami oraz 80% z gry był Allen Iverson (2000). Tylko jeden zawodnik Philly zdobył tyle punktów w młodszym wieku – Thaddeus Young (2009), który dziś rzucił 18 punktów, James Anderson miał 16, a Michael Carter-Williams nie pomógł sobie w walce o ROTY (4 pkt, 7 zb, 9 ast, 5 stl, 2-13 FG).
CHARLOTTE BOBCATS 89:111 MEMPHIS GRIZZLIES
– Grizzlies mają o 10 więcej zwycięstw niż porażek i nie łapią się do czołowej ósemki Zachodu – Hawks mają o 9 więcej porażek niż zwycięstw i zajmują na Wschodzie ósme miejsce..
– Memphis wygrali już po raz szósty z rzędu na własnym parkiecie i tracą już tylko pół meczu do Suns i Mavericks, ta walka będzie trwać do końca sezonu i Grizzlies mają w niej naprawdę duże szanse mimo najgorszego bilansu w tej chwili. Dziś 20 punktów rzucił Mike Conley (5-7 3pt), dobiegła więc końca seria 7 spotkań, w których za każdym razem najlepszym strzelcem Niedźwiedzi był ktoś inny.
– Marc Gasol i Zach Randolph zanotowali razem 30 punktów i 16 zbiórek, dobrze spisali się także rezerwowi podkoszowi, Kosta Koufos dodał 12 punktów i 10 zbiórek, 10 oczek rzucił Jon Leuer. Grizzlies udało się również powstrzymać największą gwiazdę rywali – Al Jefferson miał tylko 17 punktów oraz 7 zbiórek (w trzech poprzednich meczach notował 33.3 punktów i 11.3 zbiórek).
– Chris Douglas-Roberts rzucił 15 punktów (6-10 FG), co jest jego najlepszym wynikiem od prawie dwóch miesięcy. Kemba Walker trafił jednak tylko 3 z 13 rzutów i miał 11 punktów. Bobcats nie przekroczyli progu 40% z gry, trafili 5 z 21 trójek i są już 2-18, gdy nie udaje im się zdobyć 90 punktów. Zawiodła także ich silniejsza broń, czyli obrona – są na piątym miejscu w lidze pod względem liczby traconych punktów na mecz, ale dziś pozwolili rywalom na aż 111 oczek. Są 1-8, gdy tracą więcej niż 110.
– Bobcats są na bardzo dobrej drodze to drugiego awansu do play-offs w swojej historii, ale nie zawsze wszystko idzie zgodnie z planem – już po raz szósty w tym sezonie przegrali mecz na wyjeździe różnicą 20 punktów, w całej lidze więcej takich porażek zaliczyli tylko Jazz (11).
ORLANDO MAGIC 112:121 SAN ANTONIO SPURS
– Spurs słyną z tego, że wygrywają mecze, których przegrać nie mogą i tak też stało się dzisiaj. Dziś odnieśli szóste zwycięstwo z rzędu i zrównali się bilansem z Oklahomą (46-16). Ciekawostka – na 28 spotkań z drużynami na poziomie 50% lub niższym Spurs przegrali tylko trzy razy, Thunder – 7 razy na 27 meczów.
– Tony Parker po raz trzeci w tym sezonie zdobył 30 punktów (11-19 FG), Manu Ginobili dodał 24 punkty w 27 minut i Spurs po prostu nie mogli tego przegrać. Kolejny świetny występ zaliczył Kawhi Leonard (17 pkt, 7 zb, 4 ast, 5-6 FG, 2 stl, 2 blk), a Danny Green trafił wszystkie 4 rzuty za trzy. Nieco gorzej spisał się Tim Duncan (11 pkt, 10 zb, 4-13 FG), ale sprawy w swoje ręce wzięli dziś niżsi gracze.
– Tobias Harris z ławki zanotował 23 punkty (11-16 FG) oraz 8 zbiórek. 19 punktów i 13 zbiórek dołożył Nikola Vucević, 17 oczek zdobył Arron Afflalo. Magic rozegrali bardzo dobrą pierwszą połowę, prowadzili nawet dwoma punktami, wygrywając do przerwy po raz 21. w tym sezonie (odnieśli w tych spotkaniach 11 ze swoich 19 zwycięstw). 61 punktów, jakie stracili w pierwszej połowie Spurs, to najgorszy wynik ich defensywy od Świąt. Ostrogi odbiły to sobie, trafiając 53,1% rzutów – są 24-4, gdy mają 50% skuteczności.
– Spurs w całej swojej historii są 16-2 w sezonie regularnym oraz 8-0 w play-offach, gdy Parker i Ginobili mają po 20 punktów i 5 asyst.
WASHINGTON WIZARDS 114:107 MILWAUKEE BUCKS
– Wizards wygrali po raz ósmy w dziewięciu ostatnich meczach i tracą już tylko jeden mecz do czwartych na Wschodzie Chicago Bulls. Zwycięstwo z Bucks nie jest w tym sezonie wielkim wyczynem, choć nawet przeciwko nim nie można pozwalać sobie na serię 7 minut bez punktu na starcie drugiej połowy. W trzeciej kwarcie Wizards mieli 10 punktów i 7 strat – to pewnie efekt dekoncentracji po pierwszej połowie, w której goście rzucili aż 75 punktów, co jest ich najlepszym wynikiem uzyskanym do przerwy od Świąt 2006. Stali się jednak pierwszą drużyną w historii ligi, która po tak dobrej pierwszej połowie zdobyła tylko 10 punktów w trzeciej kwarcie.
– John Wall miał tylko 9 punktów i 4-14 z gry (13 ast, 7 TO), Marcin Gortat spisał się „tylko” solidnie (11 pkt, 6 zb, 5-6 FG), ale ten mecz należał do Trevora Arizy, który rzucił 17 punktów już w pierwszej kwarcie, a w całym meczu miał ich 28. Trafił 9 z 12 rzutów z gry oraz 5 z 7 trójek. Ariza w czterech ostatnich meczach: 40, 15, 26 i dziś 28 punktów. To wszystko na skuteczności 63,8% z gry i 67,7% za trzy. A przecież chwilę przed tą serią miał mecz z 5-5 z dystansu.. Bradley Beal także trafił 5 trójek, zdobył 23 punkty. Dopiero po raz drugi w karierze zaliczył trzy kolejne mecze z 20 punktami.
– Brandon Knight zdobył 25 punktów (9-20 FG), 15 miał Khris Middleton. Bucks nadal pozostają jedyną drużyną, która nie wygrała w tym sezonie ani razu dwóch spotkań z rzędu. Jeśli nie uda im się to do końca sezonu, staną się trzecią drużyną w historii NBA, która w 82-meczowym sezonie nie zaliczyła ani jednej serii zwycięstw (Clippers 1986/87, Hawks 2004/05).
ATLANTA HAWKS 108:109 LOS ANGELES CLIPPERS
– Clippers odnieśli siódme zwycięstwo z rzędu, ale do końca musieli się męczyć z drużyną, która przegrała właśnie 14. z 15 ostatnich spotkań. Udało im się jednak ograć Hawks i ich obecna seria wygranych jest dla nich rekordem sezonu, a także najlepszą trwającą passą w lidze.
– Blake Griffin miał 27 punktów (11-19 FG, 8 zb, 5 ast, 7 TO), przekraczając próg 20 po raz 22. z rzędu. Lepszy w tej chwili jest tylko Kevin Durant (35). Pozostali starterzy Clippers również mieli przynajmniej 10 punktów na koncie, Chris Paul zaliczył 19 oczek oraz 10 asyst, 17 punktów zdobył Matt Barnes, 13/12 miał DeAndre Jordan (6-8 FG), a 12/4/4 – Darren Collison. Gospodarze trafili 53,2% rzutów, ale też pozwolili na 50% skuteczności z gry swoim rywalom, którzy mieli też aż 12 celnych trójek. Po 48-punktowym zwycięstwie nad Lakers przyszła więc tylko jednopunktowa wygrana. Tylko jedna drużyna w historii NBA w meczu następującym po tak wysokim zwycięstwie wygrała tylko jednym punktem – Mavericks w 2010 roku.
– DeMarre Carroll zdobył 19 punktów, Paul Millsap oraz Pero Antić rzucili razem 30 oczek. Kyle Korver wkurzył się i robi nową serię (17 pkt, 6-7 FG, 3-3 3pt). Hawks są teraz 9-4, gdy trafiają 50% rzutów z gry.
Najlepsi
punkty: Wroten, Irving, Parker (30)
zbiórki: Favors (14)
asysty: Wall (13)
przechwyty: Carter-Williams, Millsap (5)
bloki: Hawes, Duncan, Amare, Biyombo, Favors (3)
straty: Wall, Griffin (7)
3pt: Beal, Conley, JR Smith, Ariza (5)
FT: Hayward, Parker (7)
minuty: Hayward (43:51)
Enbiejowy typer: 5/6
Nie zgadzam się. To nie zdobywanie punktów szwankuje w NY. Zdobywają ich dostatecznie dużo na wystarczającym procencie. Brakuje im motywacji, determinacji, zgrania w obronie i zbiórek.
Fakt. Mają ten fart że Carmelo ciągnie ich wózek ale ktoś musi. To chyba dobrze że maja lidera?
Chicago zdobywa mniej punktów i to na gorszym procencie a jakoś wygrywają. Bo są lepiej zgrani i wykazują większą determinacji w obronie oraz lepiej zbierają.