Houston Rockets znów znaleźli receptę na pokonanie Portland Trailblazers (118:113), a właściwie znalazł ją sam James Harden. Brodacz w konfrontacji przeciwko innej topowej drużynie Zachodu pokusił się o rewelacyjne linijki statystyczne: 41PKT – 10ZB – 6AS – 6PRZECH. Ponadto trzypunktowe trafienia Hardena trzymały Rakiety w grze o zwycięstwo. James okazał się zawodnikiem czwartej kwarty, w której zaliczył 17pkt i zdobywał ważne trzypunktowe trafienia m.in. doprowadzając swój zespół do dogrywki. Lidera punktowego Rockets wspierał również Jeremy Lin, który 20 oczek zanotował tuż przed przerwą.
Harden brał na siebie ciężar zdobywania punktów, kiedy Rakiety były w tarapatach. Najpierw zmniejszył dystans do trzech punktów, a po niecelnym rzucie i zbiórce Dwighta Howarda nie pomylił się przy drugiej z rzędu, dystansowej próbie. W kolejnej akcji ręka Hardena nie zadrżała i doprowadziła Rakiety do remisu oraz dodatkowych 5 minut gry. James w sumie trafił 7 z 12 trójek, zdobywając łącznie 12 trafień z gry przy 28 próbach. Na jego dorobek punktowy złożyły się też rzuty wolne (10/11).
We showed some great resilience. We knew how important this game was. It’s two games record-wise and for the [head-to-head] tiebreaker, so it was more important, and we fought through it. … The first three quarters, we were basically just out there running around. But in the fourth quarter, we finally got more physical and created some opportunities with our defense.” JAMES HARDEN
Co ciekawe Brodacz stał się pierwszym graczem od roku 1985/86 – i występu Michaela Jordana – który uzyskał liczby 40/10/6/6 w czterech podobnych statystykach. Dzięki postawie swojego obrońcy Rockets wygrali 15 z ostatnich 17 spotkań.
James Harden od momentu powrotu z Meczu Gwiazd podniósł swój procent rzutów z dystansu do 43, trafiając 34 z 72 prób. Harden i Lin trafiali w tym meczu jako jedyni ze strony Houston. W sumie zaliczyli 9 celnych rzutów (2xLin).
Dobry Brodacz:)
No i fajnie :) Na przestrzeni kilku dni maja na rozkładzie Miami, Indiane i PTB.Ciekawe czy to coś oznacza. Oby tak dalej. Zwłaszcza z Indianą dobrze to wyglądało. Brodacz jest w gazie i wygląda na zdrowego. Howard widać dobrze się w tej drużynie czuje. Reszta gra rowno swój basket. Mam nadzieje, że urodziła się drużyna na wielkie wyniki
…martwy brodacz:) Żartuję oczywiście,klasa sama w sobie. Nie mogę się nadziwić,że nie można znalezć recepty na te jego wjazdy. Jak on to robi,skurkowaniec? Dzisiaj jednak uświadomiłem sobie ,że gościa nie lubię(sorry Sasoo);) Coś mi się zdaje,że Rockets zajdą wysoko,może nawet zdobędą mistrza,chociaż konkurencja ogromna
Myślę, że ten sezon to jeszcze czas San Antonio i OKC ew LAC jesli chodzi o zachód. Rockets powalczą, ale go niw wygrają. Za to za rok gdy okrzepną będą naprawdę poważnym kandydatem do tytułu. Przed Hardenem ciekawa przyszłość nie zdziwię się jeśli kiedyś będzie MVP
Houston mnie bardzo miło zaskakują w tym sezonie. Na początku też myślałem, że max to druga runda, ale teraz ich widzę wyżej. Zakładam że zdobędą 3 miejsce na zachodzie i wpadną na SAS, których zlali już 3 razy w tym sezonie i którzy nie bardzo mają odpowiedź na Howarda, w ew. finale OKC lub LAC no ale tu już wygląda gorzej. Jeszcze mają z oboma rywalami po jeszcze jednym meczu w tym sezonie, to może jednak morale poprawią :D
Rakiety wezmą Zachód. Trzeba będzie pobrać u buków.
nic nie ugraja tak obstawiam :) chyba trzeba będzie postawić troszke :D
Rockets krzepną z każdym tygodniem. Widać chemię w zespole. Wiem, ze nie mają zbytnio odpowiedzi na Duranta a na podkoszowych LAC sam Howard nie wystarczy, ale wierze, że zajdą daleko. Dużo będzie zależało od dobrej gry lawką i od braku przestojów w grze, z tym czasem bywa słabo, ale do PO jeszcze półtora miesiąca. Na pewno powalczyć mogą z każdym, a ewentualne wygrana jutro z OKC tylko może ich jeszcze bardziej zbudować.
No Jordan mimo że się rozwija to asem w ataku nie jest. Jones też juz jest niezłym grajkiem. Przewaga jednak na 4 jako jedna z nielicznych pozostaje. Ale Beverley – to jest x-factor tej drużyny Lillard bał się rozgrywać piłkę wczoraj. Ostatnia kwarta i dogrywka to gdyby mi ktoś powiedział że Lillarda nie było to bym uwierzył jeden wjazd- większość akcji na Aldridge która pudłował osobiste potem Matthews poczuł moc – i nieźleo to nawet szło. Ale ostatnie sekundy regulaminowego czasu to porażka w wykonaniu PTB- dwa razy problem z wybiciem piłki z autu za drugim razem strata. Przy ofesywnych zbiórkach w 4 kwarcie kilka razy Batum poleciał na drugi kosz zamiast bronić i 3 graczy Rakiet było na czystej pozycji bo Blazers we czterech zbierali ( nie wiem na co lillard liczył stojąc za Lopezem ). No ogromny znak zapytania przy Blazers rodzi się po takich końcówkach w przypadku Blazers.
Beverley jak zneutralizuje Paula tak jak robił to już w poprzednich starciach bo Clippers naprawdę nie mają czego szukać. Clippers nie bronią a nawet Harden potrafi bronic – nie zdziwi mnie kiedy czasem będzie bronił Blake bo w post upie idzie mu nieźle a pozwalanie rywalom na bodaj 24 % w takich sytuacjach to wynik rewelacyjny szczególnie że często kryje dużo wyższych graczy – wczoraj LaMarcusa na przykład bronił kilka razy.
Borodacz gra jak dla mnie coraz lepiej z drużyną a kolejnym pozytywem Rakiet jest do maksimum wykorzystywany Howard, który daje tej drużynie coraz więcej. Obwód mają niesamowity plus Howard pod koszem, który sprawia, że nie można się przy Rakietach skupiać tylko na tym co robią zawodnicy obwodowi. Łatwość ładowania trójek, penetracje. Przyjemnie się ogląda a i jest to niesamowicie efektywne. Pokonanie Blazers to kolejny pokaz siły. Oni łyknęli w jednym tygodniu OKC i Heat. Mogą być czarnym koniem zdecydowanie, zwłaszcza gdy zajmą choćby to 3 miejsce przez PO to będą maksymalnie groźni dla każdej ekipy Zachodu.
nie OKC tylko Indiane i Heat w jednym tygodniu, daj Boże zeby jutro doszlo do tego OKC. Generalnie dobrze byloby zeby w polfinale bo przeciez powinni go osiagnac trafili na SAS bo w WCF na kogo nie trafia bedzie trudniej.