Denver Nuggets – Orlando Magic 120:112 (23:27, 29:23, 33:24, 35:38)
W zasadzie to mecz bez większej historii poza tym, że Magic przegrali po raz czwarty z rzędu, nie tracą dystansu do znajdujących się niżej od nich w tabeli Sixers i Bucks i umacniają się na 3 pozycji od końca w lidze.
Orlando przegrało dość wyraźnie walkę o zbiórki 38 do 52 i to nawet pomimo tego, że sam Nikola Vucevic zebrał ich 16, rzucając do tego 20 punktów, co jest już jego 8 double-double z rzędu Najwięcej dla gospodarzy rzucił Aron Afflalo – 24 z 18 rzutów, 19 oczek, w tym 4 trójki i 9 asyst zanotował Jameer Nelson, a 15 wracający dwu meczowej przerwie spowodowanej urazem stopy Victo Oladipo.
26 oczek z 18 rzutów i 9 zbiórek zapisał na swoim koncie Kenneth Faried, 21 punktów i 10 zbiórek Wilson Chandler, 20 oczek z ławki J.J. Hickson, a Ty Lawson zdobył 17 punktów i rozdał 12 asyst.
Sacramento Kings – Philadelphia 76ers 115:98 (28:24, 30:30, 32:22, 25:22)
Sixers przegrali po raz 18 z rzędu i to wszystko, co powinniście wiedzieć o tym meczu. Philadelphii zostało do rozegrania jeszcze 18 spotkań i naprawdę nie widzę meczu, którego mogliby wygrać. Może jedno ze spotkań z Celtics, pierwsze 4 kwietnia na wyjeździe w Bostonie, drugie 14 kwietnia u siebie, ale to też nie jest pewne.
Chyba jeszcze nikt nie przegrał w lidze 36 spotkań z rzędu. Możemy być tego świadkami w tym sezonie i przy ostatniej, lepszej postawie Milwaukee Bucks to Sixers prawdopodobnie zajmą ostatnie miejsce w tabeli.
Rudy Gay rzucił 27 punktów, z czego aż 16 z linii, Isaiah Thomas 20, 4/10 z gry, 11/12 z linii, DeMarcus Cousins zanotował 19 oczek i 12 zbiórek.
Dla Philly najwięcej rzucił Henry Smis (kto?) – 20 punktów. Zebrał do tego 10 piłek i są to jego najlepsze osiągnięcia w karierze. James Anderson dodał 17 odzek, Thaddeus Young 16, a Michael Carter-Williams 13.
Detroit Pistons – Toronto Raptors 87:101 (21:29, 24:23, 24:22, 18:27)
Pistons przegrali po raz 4 w ostatnich 5 spotkaniach, co przy dzisiejszej wygranej Knicks spowodowało, że spadli na 9 miejsce w tabeli Wschodu, a do tego zrównali się bilansem ze Cavs. Nie będzie w tym roku play offów w Detroit.
Raptors kontrolowali ten mecz praktycznie od początku do końca meczu. Już w pierwszej kwarcie prowadzili 29-15 i co prawda goście po runie 14-0 doprowadzili do remisu, ale gospodarze szybko odskoczyli i nie oddali już prowadzenia do końca spotkania.
W drugiej połowie wyszli nawet na najwyższe w meczu 18-punktowe prowadzenie i choć Pistons zmniejszyli jeszcze straty do 5 oczek przed rozpoczęciem czwartej kwarty, tak szybka seria 9 punktów Raptors na jej starcie i było już po meczu.
25 punktów z 20 rzutów zdobył DeMar DeRozan, 20 oczek, 8/14 z gry i 9 zbiórek zanotował Amir Johnson, a Kyle Lowry rzucił 19 punktów, 6/13 z gry, w tym 3/6 za trzy.
Dla Pistons najwięcej rzucił Brandon Jennigns – 24 oczka z 15 rzutów, w tym 4/6 zza łuku, 16 punktów zdobył Andre Drummond, 13 oczek i 10 zbiórek Greg Monroe. 13 punktów rzucił też Josh Smith, ale potrzebował do tego aż 17 rzutów.
Charlotte Bobcats – Washington Wizards 98:85 (22:27, 26:19, 21:20, 29:19)
Marcin Gortat nie mógł znaleźć sposobu na zatrzymanie Ala Jeffersona i Bobcats wygrali 4 z ostatnich 5 spotkań. Będą w tym sezonie drugie play offy w historii. Nie oznacza to jednak, że Cats nie mają o co walczyć.
Ich celem powinno być teraz awans na 6 pozycję – tracą 2,5 meczu do Wizards – i uniknięcie w pierwszej rundzie Miami Heat, co automatycznie równa się w tej chwili z wyjazdem na ryby po czterech, może pięciu pojedynkach.
Jeszcze w połowie czwartej kwarty na tablicy wyników był remis pop 78. Wtedy jednak goście zanotowali decydujący o wygranie run 16-2, po którym Wizards już się nie podnieśli.
26 punktów, 13/20 z gry rzucił Big Al, zbierając do tego 10 piłek, Kemba Walker dodał 16 oczek, Gerald Henderson 13, a po 10 Michael Kidd-Gilchrist i Chris Douglas-Roberts.
Dla Wizards najwięcej rzucił John Wall, autor 23 punktów. 18 dołożył Bradley Beal, a 12 i 10 zbiórek Gortat.
New York Knicks – Boston Cetlics 116:92 (36:24, 32:24, 17:27, 31:17)
Knicks wygrali 5 spotkanie z rzędu, awansowali na 9 pozycję i tracą już 3 mecze do zajmujących 8 miejsce Hawks. 5 z 6 następnych spotkań grają z drużynami z bilansem poniżej 0.500 i jak parę dni temu napisałem, że w tym sezonie nie będzie play offów w Nowym Jorku, tak teraz nie jestem już tego taki w 100 proc. pewien.
Knicks prowadzili w tym meczu od początku do końca. Już po pierwszej kwarcie mieli 12 oczek przewagi, pod koniec pierwszej połowy prowadzili już nawet 24 punktami i w drugiej połowie spokojnie kontrolowali już spotkanie pomimo braku w składzie Tysona Chanlera i Amare Stoudemire’a. Przede wszystkim byli dziś skuteczni zza łuku, trafiając 57,9 proc. rzutów z dystansu – 11/19.
Carmelo Anthony zdobył 34 punkty, 11/25 z gry, 4/7 za trzy, 22 oczka z 11 rzutów, w tym 3 trójki dodał Tim Hardaway Jr, 13 punktów rzucił J.R. Smith, a 12 oczek i 10 zbiórek zanotował Cole Aldrich.
Dla Celtics najwięcej rzucił Jeff Green – 27 punktów, po 15 dodali Kris Humphries i Jerryd Bayless, a 10 Jared Sullinger.
Memphis Grizzlies – New Orleans Pelicans 90:88 (28:26, 20:31, 19:17, 23:14)
Jeszcze na nieco ponad trzy minuty do końca meczu Pelicans prowadzili 7 oczkami. Nie zdobyli jednak już punktów do końca spotkania pudłując 5 kolejnych rzutów i 2-krotnie tracąc piłkę.
Jeszcze na minutę do końca na tablicy wyników po wejściu pod kosz Tony’ego Allena był remis. Następnie jednak swoje rzuty spudłowali Austin Rivers, Marc Gasol i Anthony Moorow. Po pudle tego ostatniego Grizzlies wzięli czas. Na indywidualną akcję zdecydował się Mike Conley, który wszedł w pomalowane i floaterem umieścił piłkę w koszu na 1,5 sekundy do końca. Cans nie mieli już przerwy na żądanie, a rzut rozpaczy Riversa nawet nie doleciał do kosza.
Po tym zwycięstwie Memphis zajmuje 7 miejsce w tabeli, ma dwa mecze przewagi na dziewiątymi Suns i jeszcze dwa mecze do rozegrania więcej niż znajdujący się na 8 pozycji Mavs. Jeśli Grizzlies wygraliby te dwa spotkania to nie dość, że odskoczyliby Dallas, to także zbliżyliby się na tylko jeden meczu do szóstych Warriors. Nic na Zachodzie nie jest jeszcze przesądzone.
16 oczek dla gości rzucił Conley, 15 Gasol, a po 13 Zach Randolph i Allen. Dla Cans najwięcej rzucił Anthony Davis – 29 punktów. 14 dołożył Rivers, a 12 Brian Roberts.
Dallas Mavericks – Utah Jazz 108:101 (23:25, 32:28, 25:25, 28:12)
Dirk Nowitzki już w pierwszej akcji zdobył punkty i wyprzedził Johna Havliceka na liście najlepszych strzelców w historii NBA. Niemiec zajmuje teraz 12 pozycję.
W meczu z Jazz zdobył 31 punktów, trafiając 12 z 14 rzutów, w tym 4/4 zza łuku i zebrał 8 piłek. Dodatkowo trafił daggera na niecałe 2 minuty do końca spotkania, kończąc przesądzający o zwycięstwie Masvs run 10-3 w końcówce czwartej kwarty.
16 oczek, 5/16 z gry, 11 asyst i 7 zbiórek zanotował Monta Ellis, 12 dodał Devin Harris, 11 Wayne Ellington, a 10 Jose Calderon.
Dla Jazz najlepiej punktował Trey Burke – 20 oczek z 18 rzutów. 18 punktów i 11 zbiórek zapisał na swoim koncie Enes Kanter, 15 dołożył Derrick Favors, 13 Alec Burks, a 12 Richard Jefferson.
Cleveland Cavaliers – Phoenix Suns 110:101 (37:24, 23:23, 22:30, 28:24)
Suns dość nieoczekiwanie przegrali z Cavs na własnym parkiecie i tracą już 2 mecze do znajdujących się przed nimi Grizzlies i Mavs. Play offy powoli uciekają drużynie z Arizony i w odniesieniu wygranej nie pomógł im dziś nawet powrót Erica Bledsoe.
Goście prowadzili od początku do końca spotkania. Już w pierwszej kwarcie rzucili 37 punktów z czego 17 należało do Spencera Hawesa. Suns cały czas próbowali gonić wynik i w końcu w trzeciej kwarcie zbliżyli się na tylko dwa oczka, ale potem Cavs zrobili run 10-0, zrobiło się plus 12 dla gości i ci już spokojnie dowieźli wygraną do końca.
23 punkty, 8/19 z gry, 9 zbiórek i 6 asyst zanotował Kyrie Irving, 19 oczek dodał Hawes, 18 Luol Deng, a 13 Tristan Thompson.
Dla Suns najwięcej rzucił Goran Dragic – 20 punktów z 19 rzutów. 18 dołożył Markieff Morris, zbierając do tego 10 piłek, a 17 zdobył Channing Frye. Bledsoe z kolei zapisał na swoim koncie 15 punktów, 5/16 z gry, 1/6 za trzy i rozdał 9 asyst.
nie ma nic o Blazers- Spurs gdzie Aldridge złapał kontuzje, która wygladała na bardzo groźną po tym jak wynosili go z boiska… coś czuje ze Ptb spadną na 8,9 miejsce na koniec regular
Ja wiem! SIMS to ten ludzik z takiej gry o.. no właśnie, o życiu chyba. Ostatni raz w to grałem jakieś 15 lat temu, ale wtedy nie było opcji gry w koszykówkę. Teraz jak widać jest :D
Mam jeszcze kilka uwag/przemyśleń odnośnie paru teamów:
1. Detroit – myślałem, że jak przed deadline nie wytransferowali Monroe, to pograją trochę, a teraz widać że walczą o TOP8, że Charlotte im gracza nie podebrali
2. NY – około ASG analizowałem trochę kalendarz i wyszło mi że maja najłatwiej (ATL, CLE i DET) ale po serii porazek tez przestałem wierzyc, ale wygląda że rzutem na taśmę im się jednak uda
3. Memphis – trzeba będzie na nich uważać w PO (może nawet wskoczą jeszcze na miejsca 5-6), bo odkąd wszyscy grają, to męczą nie tylko kibiców, ale przede wszystkim rywali
4. PTB – niestety jak w poprzednim sezonie osuwają się pod koniec. Pierwszą połowę sezonu grali ponad stan a teraz wychodzi słaba ławka. Mogą zlecieć nawet na siódme miejsce, szybka runda i na ryby. A wiadomo już co z Aldridgem?
5. Charlotte – nie dość że wejdą do playoffs to jeszcze mogą mieć wysokie wybory w drafcie – 9-12 Detroit + swój – nr 16. Al zadowolony, młodzież się rozwija (MKG tylko coś słabo) i jako Hornets w przysłym roku wystarują z bilansem +50%.
1. Pistons to dramat dosłowny, trzeba było brać Hollinsa i handlować Monroe. Brak klasycznej dwójki i ślepa wiara w Smitha to problemy zespołu. Joe Dumars już na walizkach.
2. Knicks , jakoś miałem dziwne wrażenie, że im się uda i nadal widzę ich w play offs. Niby grają jak gang uliczny, ale przy dojściu do organizacji Phila Jacksona możemy spodziewać się mobilizacji.
3. Grizzlies, w końcu po drobnych korektach poukładali się i chciałbym w play offs trafili na Rockets. Wrócili Gasol i Allen a przy dobrej postawie Conley’a , wszystko wygląda optymistycznie.
4. Blazers to po allstarowe rozczarowanie. Widać ,że nie da się wygrywać atakiem i dziurami w obronie. Zespół jest czytelny dla defensywnych taktyków i jeśli wejdą do play offs to mogą zakończyć przygodę na 1 rundzie.
5. Bobcats , najwięksi wygrani słabego Wschodu. All Jefferson transferem lata. No i te picki! Cel na lato to znaleźć wartościową trójkę. Być może powalczą o jakieś mocne nazwisko.
A pick Bobków to chyba w Chicago. Rysie mają natomiast pick PTB czyli początek trzeciej dziesiątki.
Dokładnie jest tak, jak pisze Ysight. Cats nie maja swojego picku. Ten idzie do Chicago, ale mają za to wybór od Blazers, który jest zastrzeżony chyba w top12. Nie pamiętam już. W każdym bądź razie na pewno trafi do Charlotte. Poza tym z tym wyborem od Pistons też nie byłbym taki pewny. Detroit zajmuje teraz 9 miejsce w odwróconej tabli i kto wie, czy w końcówce nie będą specjalnie przegrywać, żeby ten wybór zachować.
Oczywiście w pkt pierwszym miało być że „walczą” o TOP 8 draftu żeby im Bobki picku nie odebrali (za dużo liter zjadłem;)
Punkt 4. PTB- niestety, wygląda to na powtórkę z zeszłego sezonu,,z tym,że zaczęli dołować z wyższego pułapu i na PO powinno wystarczyć. Mam lekką nadzieję,że specjalnie się oszczędzają,widząc,że walka o top4 byłaby mordercza. Zobaczymy. Nie ma rzeczy niemożliwych,no,może poza odkiszeniem ogórka. Niemniej jednak wypadnięcie poza top8 na dzień dzisiejszy b. wątpliwe
W Philadelphi sobie to nieźle wymyślili, pooddawali wszystko co było można oddać a pozbierali picki. To, że teraz grają padake straszną to tylko żal mi tam kibiców, którzy muszą/chcą to oglądać. Niemniej jednak w przyszłym sezonie, na pewno wybór w pierwszej trójce, od Pelicnas całkiem możliwy jest pick, bo jest do top5 zastrzeżony, chyba NOP zaczną na przegrywać ile fabryka dała, ale realny jest wybór koło 10,11 numeru dla Sixers, mają też swój wybór w drugiej rudzie i wybory drugorundowe od Rockets i Nets. Pięciu nowych grajków może się znaleźć a jak draft będzie tak mocny jak mówią że nawet drugorundowe wybory są mocne plus poskładany Noel i naprawdę dobrze się zapowiadający MCW to może się w perspektywie kilku najbliższych sezonów coś ciekawego urodzić.