Philadelphia 76ers (15-53) – Chicago Bulls (38-30) 94:102 (26:28, 19:24, 24:23, 25:27)
Koszmar Sixers trwa już 22. mecz z rzędu. Tym razem podopieczni Bretta Browna nie sprostali gościom z Chicago. Bulls wygrali 7 z ostatnich 8 starć z Szóstkami. Aż trzech graczy Bulls – T. Gibson (19/13), J. Noah (14/10), C. Boozer (11/10) – zanotowało double double w punktach i zbiórkach.
Szóstki nie tylko przegrały wyraźnie zbiórkę 38-54 ale również osiągnęły poziom 17 z rzędu porażek w Wells Fargo. Ponadto bolączką gospodarzy okazały się słabe wskaźniki na linii rzutów wolnych , tylko 9/19.
Noah znów okazał się bardzo wszechstronny zaliczając 14pkt-10zb-6as-4blk. Ponadto znów świetnym finisherem okazał się D.J. Augustin, ktory wrzucił 4 trójki, prowadząc ofensywę Bulls, po wejściu z ławki.
PKT: Young 24, Wroten 17, Carter-Williams 16 – Augustin 20, Gibson 19, Butler 16
Boston Celtics (23-46) – Miami Heat (46-20) 101:96 (22:34, 31:25, 27:19, 21:18)
Mistrzowie NBA, grający bez odpoczywającego LeBrona Jamesa, po raz drugi na przestrzeni 68 sezonu przegrali z Celtami. O końcowym wyniku spotkania, w dużej mierze, zadecydowała trzecia odsłona, wygrana przez miejscowych 27-19. Katem żaru okazał się jednak Rajon Rondo (9pkt-10zb-15as), który nie tylko był o jeden punkt od triple double, ale również zanotował dwa ważne trafienia w samej końcówce meczu.
Drugą postacią widowiska był Avery Bradley (23pkt), który zanotował życiówkę jeśli chodzi o ilość celnych prób zza łuku – 6. Dystansowe rzucanie było mocną stroną Celtów (46%), a zarazem słabą stroną Heat (23%).
Heat z kolei nie pomogło 14 oczek Udonisa Haslema, który wystartował w piątce gości, w miejsce Grega Odena, notując 12 pkt do przerwy. Na wynik Heat mniejszy wpływ mieli tym razem gwiazdorzy drużyny, Chris Bosh (3/11) i Dwyane Wade (7/17).
Jeff Green trafił ważną trójkę po remisie ( po 94 ) , dając Celtom prowadzenie , a następnie dwa wejścia pod kosz Rondo załatwiło sprawę wygranej Zielonych. Heat natomiast w ostatnich 9 spotkaniach przegrywali 6-krotnie.
PKT: Bradley 23, Bass 18, Sullinger 14 – Wade 17, Andersen 16, Allen 14, Haslem 14
Brooklyn Nets (35-31) – Charlotte Bobcats (33-36) 104:99 (26:21, 28:25, 21:24, 29:29)
Trwa batalia o jak najwyższe rozstawienie we wschodniej drabince, przed play offs. Podopieczni Jasona Kidda zbudowali 8 punktową zaliczkę podczas pierwszych 24 minut i dokończyli mecz po swojej myśli, wygrywając 10 spotkanie z rzędu na własnym boisku.
Drugi mecz z rzędu iskrami ataku Siatek byli dwaj obrońcy, Deron Williams (25pkt) i Joe Johnson (20pkt). Ponadto 4 innych graczy miejscowych zanotowało 10 punktów. Nets popełnili też tylko 7 strat podczas całego spotkania.
Kluczowe dla losów spotkania okazało się zatrzymanie liderów Rysi. Al Jefferson trafił 8 z 19 rzutów , natomiast Kemba Walker tylko 2 z 8. Efekt końcowy był taki, iż obaj w sumie zdobyli 25 pkt (to tyle co średnia Jeffersona z ostatniego tygodnia).
Deron Williams zagrał jedno z najlepszych spotkań sezonu, wyglądał na głodnego gry i skutecznie zdobywał kolejne punkty. Ponadto w samej końcówce spotkania popisał się daggerem. Brooklynczycy potrzbują dwóch kolejnych wygranych by wyrównać rekord swojej organizacji jeśli chodzi o zwycięstwa na własnym parkiecie.
PKT: Williams 25, Johnson 20, Livingston 17 – Jefferson 18, Neal 17, Henderson 13, Douglas-Roberts 13
Memphis Grizzlies (40-27) – Utah Jazz (22-47) 96:86 (30:19, 18:13, 26:31, 22:23)
Nutki juz o pierwszej kwarty były tylko tłem dla Niedźwiadków i do przerwy traciły do rywala 16 oczek. Podkoszowy duet Gasol-Randolph był utrapieniem dla obrony trenera Corbina, a obaj weterani Memphis ogrywali młodych adeptów koszykówki z Utah (41pkt pary Grizz’s).
54 punkty zdobyte w pomalowanym przez Memphis, ponadto tylko 40 Utah oraz wygrana statystyka zbiórek (46-39) miały wyraźny wpływ na wynik. Derrick Favors, podczas 30 minutowego pobytu na parkiecie, był tylko tłem dla weteranów z Grizz’s. Młodzian zdobył 6pkt i 5zb oraz trafił 3 z 10 rzutów.
Graczom Dave’a Joergera nawet nie przeszkodził gorszy dzień na dystansie i 2/11 zza łuku.
Ważne też okazały się osobiste, Grizz’s zanotowali 22/25 , natomiast Jazz tylko 5/10. Jak widać po wyniku teamowi z Miasta Elvisa posłużyła trzydniowa przerwa na podładowanie akumulatorów.
PKT: Randolph 21, Gasol 20, Conley 18 – Burke 16, Hayward 16, Burks 16, Kanter 12
New Orleans Pelicans (27-40) – Toronto Raptors (38-29) 100:107 (32:24, 25:32, 28:25, 15:26)
To dopiero 7 wygrana Raptors w sezonie, kiedy pozwolili swoim przeciwnikom na 100 punktów. Drapieżcy mimo starty tylu punktów nie pozostawali dłużni rywalom a duet Kyle Lowry (23pkt) i DeMar DeRozan (31pkt) sprawiał ogromne problemy Pelikanom.
Ważna jednak była absencja zawodnika numer jeden Pelcs, Anthony’ego Davisa. Mimo wszystko to gospodarze prowadzili przez ¾ spotkania i dali sobie wyrwać wygraną dopiero w finałowej odsłonie meczu.
Decydujące o wyniki spotkania okazały się zbiórki w ataku (22 po stronie przyjezdnych z Toronto) oraz punkty z ponowień (19). Nawet solidne występy Aminu (19pkt i 10zb) czy Tyereke’a Evansa (18pkt i 7/10 z gry) nie zastopowały Raps przed wyjazdową wygraną.
Ex gracz Pelcs, Greivis Vasquez, pokazał się z bardzo dobrej strony, przeciwko swojemu byłemu pracodawcy. Wenezuelczyk trafił dwa kosze z rzędu, gdy goście budowali przewagę i zakończył spotkanie z 14pkt.
PKT: Aminu 19, Evans 18, Gordon 15 – DeRozan 31, Lowry 23, Johnson 17
Dallas Mavericks (41-28) – Minnesota Timberwolves (34-32) 122:123 (24:37, 35:29, 28:28, 26:19, d1. 9:10)
Rickey Rubio (trzecie w karierze TD) został trzecim aktywnym graczem w lidze, po Andre Millerze oraz Chrisie Paulu, który zakończył mecz na poziomie 20pkt-15as-10zb. Hiszpan dostał kapitalne wsparcie od Kevina Love, autora 35pkt i 8zb.
Love był bohaterem końcówki spotkania, kiedy w otoczeniu trzech zawodników znalazł miejsce na oddanie zwycięskiego, dla Wolves, rzutu. Wcześniej, bo na koniec pierwszej połowy, innym ciekawym trafieniem – zza połowy – popisał się czołowy strzelec gospodarzy, Monta Ellis (22pkt i 4/6 zza łuku).
Wśród Wilków należy również wyróżnić debiutanta Gorgui Dienga, który w zastępstwie kontuzjowanego Nikoli Pekovića, znów zanotował dublet, z 10pkt i 11zb
Ciekawostka : po raz trzeci w karierze Dirk Nowitzki zanotował nieskuteczność zza łuku, na poziomie 0/7.
PKT: Nowitzki 27, Ellis 22, Marion 16 – Love 35, Rubio 22, Martin 19
Denver Nuggets – Detroit Pistons 118:109 (27:28, 27:33, 31:23, 33:25)
Po wygranej nad Miami Heat Samorodki wyraźnie poprawiły sobie morale i prezentują się dużo lepiej podczas kolejnych spotkań. Podopieczni Briana Shawa tym razem rozegrały znakomitą w ataku drugą połowę meczu z Pistons, podczas to której zanotowali 64 pkt. Ojcami wygranej okazali się Aaron Brooks i Randy Foye.
Brooks wyszedł w pierwszej piątce i zanotował rekordowy w sezonie wynik 27 pkt oraz rekordowe w karierze 17 asyst. Foye z kolei świetnie wyregulował celownik i dorzucił do dorobku gospodarzy 22 oczka. W dodatku 5 innych graczy Shawa przekroczyło granicę 10 punktów.
Na usprawiedliwienie porażki Tłoków, trzeba dodać, że rozegrali oni spotkanie bez kontuzjowanego Andre Drummonda (uraz szyi).
Ciekawostka, Pistons nie wygrali na wyjeździe w 11 kolejnych meczach i od 18 stycznia (wygranej nad Wizards).
Napięcia meczowego nie wytrzymał w trzeciej kwarcie Josh Smith, a pod drugim przewinieniu techniczym zmuszony był udać się do szatni. Przed meczem owacją na stojąco przywitano ex gracza Denver Nuggets, Chauncey Billupsa.
PKT: Brooks 27, Foye 22, Faried 15 – Monroe 22, Stuckey 18, Villanueva 13, Singler 13
Phoenix Suns (39-29) – Orlando Magic (19-50) 109:93 (25:25, 27:27, 30:24, 27:17)
Nie rezygnują z walki o play offs podopieczni Jeffa Hornacka. Minionej nocy we własnej hali gościli Orlando Magic. Goście z Florydy dotrzymywali kroku przeciwnikom tylko w pierwszej połowie. Suns poprawili defensywę oraz skuteczniej realizowali założenia ofensywne podczas kolejnych 24 minut.
W trzeciej odsłonie miejscowi podkręcili tempo spotkania i skuteczniej kąsali rywala rzutami zza łuku. Dwie trójki Markieffa Morrisa i następnie dwie kolejne Geralda Greena dało Suns 12-punktowe prowadzenie, którego goście nie byli już w stanie zniewelować.
Magicy zanotowali 20 strat, przy 16 Suns. Phoenix zanotowało też wyższą skuteczność z gry, w stosunku do przeciwnika (50-40%). Zawiódł Victor Oladipo , notujący 6 celnych przy 18 wykonywanych oraz popełniający aż 6 strat.
Magicy to obecnie najsłabsza ekipa NBA jeśli chodzi o mecze wyjazdowe, a ich bilans to 4-32! Przed nimi też 2 kolejne mecze podczas zachodniego tournee…
PKT: Dragic 18, Green 14, Frye 12, Markieff Morris 12 – Harris 23, Afflalo 20, Oladipo 14
Los Angeles Lakers (22-45) – San Antonio Spurs (51-16) 109:125 (29:35, 28:23, 30:34, 22:33)
Drugi raz w obecnych rozgrywkach Ostrogi weszły w serię 11 wygranych. Tym razem o wygranej wicemistrzów decydowała skuteczność Tony Parkera (25pkt i 11/16) oraz Kahwi Leonarda (22pkt,10zb i 8/12 z gry).
Mimo świetnych statystyk swoich liderów, dopiero czwarta kwarta przyniosła wygraną gościom. Teamowi z Texasu mocno za skórę zachodzili Xavier Henry (24pkt) oraz Pau Gasol (22pkt).
Obie drużyny wyraźnie postawiły na atak, w którym aż 13 graczy pokusiło się o double figures (7 ze Spurs). W pojedynku bardzo wszechstronnych środkowych górą okazał się Tim Duncan (12pkt-16zb-6as-3przech) a Pau Gasol zakończył mecz z 24pkt-10zb-6as-4blk.
Lakers przegrali , bowiem gorzej trafiali z gry (42-52%).
Katalizatorem ataku Spurs była para Green-Ginobili i obaj poprowadzili ofensywę Spurs do 13 celnych rzutów zza łuku. Danny Green zaliczył 5 podobnych trafień. Lakers natomiast w 12 kolejnych meczach rzucili 100 punktów, ale w siódmym kolejnym stracili minimum 110 oczek…
PKT: Henry 24, Gasol 22, Kelly 14 – Parker 25, Leonard 22, Green 16
Ahh, ci tankujący Celtowie. Przez nich upada tylko sens rywalizacji ;)
nawet ślepej kurze trafi się czasem ziarno;-) zwłaszcza kiedy nie gra LeBron.
BTW. mecz był w TD Garden , a ostatnie złe wyniki (seria 15) C’s osiągają na Zachodzie.
Green to o ile się nie myle trafił trójkę na 97-94 a nie na remis.
Hehe, już w pracy na nocce byłem pewien,że dojdzie do przytyku na temat „tankujących Celtów”. Taka ludzka natura:)) I tak słabo coś ,myślałem o bardziej zmasowanej ofensywie:-)
:-) jedno jest pewne, do końca sezonu już nie wygrają meczu na Zachodzie a fani Celtics muszą czekać na przełamanie serii do nowych rozgrywek. Ostatnie mecze będą dla Zielonych mocne, bowiem grają z wszystkimi (poza Sixers) którzy chcą poprawić/utrzymać lokatę na Wschodzie ( Bulls x2, Raptors x2, Wizards , Nets, Bobcats ) albo wejść do play offs (Hawks, Pistons).
Po raz kolejny Heat przegrywają mecz do wygrania przez beznadziejną obronę, szczególnie na obwodzie. Przykro na to patrzeć, zawłaszcza po obiecujących pierwszych kwartach.
Wiecie – duma Celtów :D
Kilka moich uwag:
1. Grizzles – 27:9 od początku roku, oni znowu będa siać postrach w PO. Na chwilę obecną, to chyba najgorszy rywal na jakiego można trafić na zachodzie. Czyżby znowu w pierwszej rundzie LAC-MEM i Clippersi na ryby? Wg mnie bardzo prawdopodobne.
2. Nets – podobnie jak Memphis – kapitalna forma w tym roku, przez słaby bilans z początku sezonu obraz zespołu trochę zamazany. Dodajmy do tego grę bez Lopeza i Garnetta. Wg mnie wyprzedzą Toronto na koniec RS i w PO mogą sprawić niespodziankę.
3. Miami – oni chyba jednak walczą o drugie miejsce (zamiast pierwszego). Muszą ustabilizować rotację, bo strasznie szarpią na boisku i schematy się łamią.
4. PHX – w tym roku jednak PO nie dla nich, ale przyszłość wygląda na kolorową.
@Mr. Central,dopiero zauważyłem,jak grozni mogą być Grizzlies i cieszę się jednak,że nie zagrają z PTB.Ale z drugiej strony,na kogo tu trafić,aby było bezpiecznie. Niestety,myślę,że wszyscy marzą o Blazers,lub Mavericks- i słusznie. Co do Nets,znaczyłoby to,że spotkają się w 2. rundzie z Miami. Wszystko w tej rywalizacji jest możliwe,mam lekkiego czuja,że błyśnie JJ i będzie siekał trójkami.PHX- ile mają picków w drafcie? Bo się pogubiłem