Mark Jackson ma przed sobą najważniejsze play offs w karierze, bowiem po tym sezonie może zapaść decyzja odnośnie przyszłości byłego rozgrywającego Knicks, Clippers, Rockets czy Raptors na temat dalszej pracy w Oakland i San Francisco. Ex komentator spotkań NBA na razie nie miał żadnych oficjalnych czy nieoficjalnych rozmów na temat swojego kontraktu (przedłużenia lub całkiem nowej wersji) z działaczami Warriors, którzy z kolei mierzą bardzo wysoko i myślą o finale konferencji zachodniej. W niedalekiej przeszłości agent Jacksona prowadził nawet rozmowy na temat pracy z Brooklyn Nets czy L.A. Clippers, ale w obu przypadkach, wybór sterników klubów z Nowego Jorku oraz Los Angeles padał na innych, byłych rozgrywających ligi.
Jackson mający w tym sezonie bardzo mocną rotację, zwłaszcza po dojściu do składu Andre Iguodali zajmuje z Wojownikami szóste miejsce na Zachodzie (bilans 44-27 i jeden mecz starty do piątych Blazers) i w play offs będzie musiał borykać się ze stratą przewagi własnego parkietu. To może być istotny aspekt nadchodzących play offs, zwłaszcza gdy GSW trafią na Houston Rockets lub L.A. Clippers. W ostatnim czasie na światło dzienne wyszły problemy związane z trudnym charakterem Marka i usłyszeliśmy o złych relacjach ze swoimi asystentami (byłym i byłym już).
Marzący o ponownych i historycznych w XXI wieku występach w finale konferencji dla Warriors, trener, wywarł presję na działaczach klubu (nieco podobną jaką wywarł Jason Kidd na sternikach Nets w stosunku do osoby Lawrence’a Franka) w stosunku do Briana Scalabrine’a. Otóż na wniosek Jacksona Scal musiał się pożegnać z posadą drugiego trenera, również ze względu na różnice zdań z trenerem Jacksonem. Ulubieniec publiczności w Bostonie i Chicago (podczas ostatniej wizyty Scala w Windy City fani skandowali jego nazwisko) zostanie jednak przy zespole i zajmie nową pozycję w organizacji Warriors. Fakt faktem, że kariera trenerska Briana została w tym momencie zahamowana.
Co ciekawe, od razu – przy niecodziennej sytuacji ze Scalem – na wierzch wypłynęły złe relacje Jacksona z byłym asystentem Warriors, a obecnie pierwszym szkoleniowcem Sacramento Kings, Mikem Malonem. Otóż jak donoszą lokalne media z Oakland to Jackson i Malone potrafili nie rozmawiać ze sobą tygodniami i były asystent GSW również miał odmienne poglądy i zdania, różniące się od pomysłów Jacksona, na grę Warriors. Idąc dalej, dobrzy obserwatorzy zwrócili też uwagę na chłodne powitania trenerskie , kiedy dochodzi do starć na linii Kings – Warriors, między dwoma szkoleniowcami. Bywa nawet , że panowie nie podają sobie ręki po zakończeniu starcia Golden State – Sacramento. Malone marzył o odejściu z drużyny oraz samodzielnej (spokojnej) pracy i nie musiał długo czekać, kiedy rękę po niego wyciągnęli Królowie z Sacramento.
Pytanie o przyszłość Jacksona jest na razie zagadką, a wynik Warriors jeśli dojdzie do konfrontacji z Rockets lub Clippers również stanie pod znakiem zapytania. O ile Wojownicy byli rewelacją ostatnich play offs (2013) to już dziś ich akcje nie stoją tak wysoko i zespół został mocniej rozpracowany przez przeciwników. Na uwagę jednak zasługuje fakt, że cała konfrencja zachodnia poprawiła się jakościowo i uzupełniania czy solidne transfery Clippers , Rockets czy Grizzlies nie pozwalają Jacksonowi na spokojny sen. Niewątpliwie przed Jacksonem najważniejsze play offs w trenerskiej karierze oraz szansa na wywalczenie kolejnego kontraktu. Czy z Warriors? to czas pokaże.
Osobnym tematem stają się natomiast występy Andre Iguodali oraz Harrisona Barnesa, czyli graczy, którzy nieco odbiegają od ubiegłosezonowych dokonań. Na pewno pracy Jacksona nie pomogło też odejście Jarretta Jacka. Dokąd zatem zajdą i jak daleko zawalczą Warriors?