Kolejne nieudane podejście do play ofs może spowodować zakończenie trenerskiej przygody z NBA Ricka Adelmana. Nie pierwszy raz, informacje dobiegające z Minnesoty sugerują, iż trener, który największe sukcesy święcił z Portland TrailBlazers oraz Sacramento Kings zakończy swoją przygodę z Timberwolves wraz z końcem sezonu 2013/14. Niestety doświadczonemu szkoleniowcowi nie przyjedzie cieszyć się z awansu do topowej ósemki Zachodu.
67-letni Adelman opuścił sporo spotkań w poprzednim, 67. sezonie, kiedy z jego żona – Mary Kay – toczyła walkę z rakiem. Obecnie ma on na koncie 1027 zwycięstw w przygodzie trenerskiej z ligą, ale wiele wskazuje na to, że Adelman nie powróci na czwarty rok kontraktu do Minnesoty. Ósmy trener w historii NBA, z liczbą 1000. wygranych, nie spełni tym samym marzeń fanów Wilków o ponownym zagoszczeniu w rozgrywkach posezonowych. T’Wolves na upragnione play offs czekają bowiem już od 2004 roku (czyli okrągłe 10 lat). Wcześniej Wilki miały okazję – jedyny raz – zagrać w finale konferencji Zachodu, pod kierunkiem obecnego managera, Flipa Saundersa. Pozostałe występy w topowej ósemce to pierwszorundowe epizody.
Na pocieszenie Adelmanowi może pozostać fakt, iż stanie się on pierwszym opiekunem Wolves, który od ery Saundersa i McHale’a – zakończył sezon na plusie (musi wygrać jedno spotkanie więcej aniżeli będzie miał porażek). Niestety patrząc na trud pracy Adelmana to trzeba podkreślić fakt częstych kontuzji – podczas wszystkich trzech lat pracy – liderów stada czyli Ricky’ego Rubio, Kevina Love, Nikoli Pekovića oraz wartościowych zadaniowców jak Andreia Kirilenko, Chase’a Budingera czy nawet Brandona Roy’a (nawiązując do przeszłości).
Następcą Adelmana w szeregach Wolves może zostać były zawodnik Pacers, Bulls i właśnie Wolves – Fred Hoiberg. Świetny przed laty strzelec dystansowy a dziś 41-letni opiekun drużyny uniwersyteckiej Iowa State jest postrzegany jako jeden z najzdolniejszych trenerów młodszego pokolenia. Na odpowiedź czy stanie się on godnym następcą emerytowanego Ricka oraz czy w ogóle przystanie na propozycję szefostwa z Minnesoty będziemy musieli poczekać kilka tygodni.
Podsumowując to jedno jest pewne, nowy opiekun musi popracować nad poprawieniem defensywnych aspektów gry Wolves. Z dzisiejszym poziomem obrony oraz brakiem wartościowych zadaniowców do wykonywania brudnej nowy trener nie zagwarantuje drużynie play offs.
Problemem Wolves nie tyle leży w trenerze co w obsadzie pozycji PG. Tak długo jak GM tego nie zrozumie MT nie stanie się liczącym zespołem. Zabawne jest to, że ich skrajnie nieodpowiedzialne podejście do pozycji jaką zagwarantowali RR w zespole będzie kosztować ich utratę Kevina Love. A gdy to już się stanie kopną w tyłek Ricky’ego „nie bronię, nie rzucam” Rubio i znów będą zaczynać od nowa.
Są zespoły w tej lidze które uprawiają ascetyzm:)
Po pierwsze – Rubio musi nauczyć się rzucać, bo to że ma podania super i przechwyty to za mało. No i brak wartościowej ławki, choć teraz wystrzelił Dieng. A to że kontuzje wykańczają MT od kilku lat to niefart..