Grizzlies mieli wszystko by wygrać ten mecz. Gigantyczną przewagę siły w pomalowanym po tym jak do kontuzjowanego Davida Lee dołączył Andrew Bogut, ponad 50% skuteczności z gry i dobrze funkcjonujący tercet Gasol – Randolph – Conley. Nie mieli tylko jednego. Stepha Curry’ego.
Rozgrywający Warriors ponownie był bohaterem swojej drużyny notując 33 punkty, 8 asyst i 5 zbiórek + to właśnie jego trafienia pozwoliły GSW najpierw odrobić straty w końcówce, a potem przypieczętować wygraną.
Drużyna | Bilans | I kw. | II kw. | III kw. | IV kw. | Wynik |
Memphis Grizzlies | 43-29 | 27 | 25 | 24 | 17 | 93 |
Golden State Warriors | 45-27 | 30 | 23 | 26 | 21 | 100 |
Wnioski ze spotkania
- Występ Stepha Curry’ego był jednym z tych, do których zdążył nas już przyzwyczaić. Błyskawiczne rzuty, który sprawiają, że obrońca nie może mu zostawić nawet wolnego centymetra. Świetny drybling i bardzo dobre „czucie” ustawienia partnerów. No i przede wszystkim te niesamowite trójki odpalane jak z automatu nieważne z którego miejsca na parkiecie. Kevin Durant i Carmelo Anthony mogą być najlepszymi punktującymi ligi, ale to Steph jest najlepszym strzelcem.
- Po tym jak w pierwszej kwarcie boisko musiał opuścić kontuzjowany Andrew Bogut (uraz miednicy, nie wiadomo jeszcze jak długo będzie poza grą) cały ciężar gry podkoszowej spoczął na kwartecie Speights (zastępował w S5 Davida Lee) – O’Neal – Green i Barnes. Choć ostatecznie Grizzlies pokonali GSW w punktach z pomalowanego 52-36 to ta czwórka pokazała się z bardzo dobrej strony. Speights był zmotywowany by pokazać się przeciwko swojej byłej drużynie i zwłaszcza w ataku dał drużynie Marka Jacksona bardzo dużo (15 punktów, 7/9 z gry, 8 zbiórek). O’Neal i Barnes byli nieskuteczni (obaj po 2-7), ale dostarczyli tak potrzebnej twardości. Cichym bohaterem meczu był zaś Draymond Green, który stawiał świetne zasłony Curry’emu, ale także nie bał się wziąć na siebie odpowiedzialności i to jego dwie celne trójki w końcówce czwartej kwarty dały Warriors sygnał do ataku.
- Jarmaine O’Neal na linii rzutów wolnych wygląda jakby w połowie rzuty zapominał co ma zrobić: staje na palcach, lekko kiwa wyprostowanymi rękami i… trafia.
- Po pierwszej kwarcie, w której zdobył 8 punktów wydawało się, że ten wieczór może należeć do Klay’a Thompsona, ale później obrońca GSW bardzo wyhamował i nie był w stanie trafić nawet czystych rzutów by skończyć mecz z 14 oczkami.
- Najlepszym graczem gości był Zach Randolph (21 punktów, 10/16 z gry, 7 zbiórek), który często wykorzystywał ustawianie na nim dużo niższego i słabszego fizycznie rywala. Jeżeli można się do czegoś przyczepić w jego przypadku, to fakt że miał tylko 2 rzuty wolne.
- Nie podobało mi to, że prawie wcale pod kosz nie wchodził Gasol, który wolał rzucać z półdystansu (a nawet dystansu). Skoro nie było już Boguta (wyglądają jak bliźniaki) to przy jego warunkach chciałbym piłkę na low block w każdej akcji.
- Mike Conley zaliczał bardzo dobrą czwartą kwartę, ale w końcówce przesadził z rzutami z dystansu. Jasne, dwie wpadły, ale musi pamiętać że nie jest Currym.
- Co jeszcze zawiodło w zespole Joergera? Zbyt niska produktywność zmienników i widać było na tle Warriors jak ważne jest doinwestowanie w graczy typu O’Neal, Blake czy Crawford. W sumie rezerwowi Grizzlies uzbierali zaledwie 17 oczek przy 33 miejscowych.
- Do samego trenera też mam uwagę. Dobrze i skutecznie grał Calathes – dlaczego dostał więc tylko 13 minut i nie było nawet próby grania nim łącznie z Conley’em?
- No i na koniec najdziwniejsza statystyka wieczoru. Zbiórki, które Warriors wygrali 43-33. To się nie miało prawa zdarzyć.
Boxscore
Grizzlies: Randolph 21 (7zb), Prince 7, Gasol 17 (7zb), Conley 20 (6ast), Lee 11, a także Johnson 2, Leuer 0, Miller 0, Koufos 6, Calathes 7, Allen 2
Warriors: Speights 15 (8zb), Iguodala 5 (5zb), Bogut 0, Curry 33 (5zb, 8ast), Thompson 14 (5ast), a także Barnes 4, Green 12 (9zb), O’Neal 10 (6zb), Blake 5, Crawford 2
Jakoś tak sięskłada,że akurat na Twoich artykułach apeluję o NCAA March Madness. Została ósemka,jest ciekawie,odpadli Kansas i Duke. Kiedy jakiś art?
Chyba niepotrzebnie bałem się o Warriors. Mimo braku wysokich z s5 dali radę z mocnymi Grizzlies. Dobrze to rokuje przed PO. Oby tylko Bogutowi nic poważnego się nie stało i będzie dobrze.
Jeny! faktycznie. Zerknąłem na shotcharts i oniemiałem. Prawie wszystkie strefy powyżej przeciętnej skuteczności.
stats.nba.com/playerShotchart.html?PlayerID=201939
chłopakowi siedzi gała. ;-)
To po tacie;-)
Jak dla mnie Durant jest lepszym strzelcem:)
na potwierdzenie: http://stats.nba.com/playerShotchart.html?PlayerID=201142
Klay Thompson zaczą tak dobrze sezon a teraz znika w meczach, a co do shotcharts warto dodać Dirka :http://grantland.com/features/dallas-mavericks-monta-ellis-dirk-nowitzki-2014/