Stało się. Po fatalnej postawie w ostatnim czasie Indiany Pacers, którzy przegrali dziś na własnym boisku z San Antonio Spurs i najzwyczajniej w świecie ssą, ale też niewiele lepszej gry, choć lepszej od Pacers, Miami Heat po raz pierwszy w tym sezonie awansowali na pierwsze miejsce w Konferencji Wschodniej i mogą tam już pozostać do końca sezonu.
Zapewniło by im to nie tylko przewagę parkietu w ewentualnym finale Konferencji z Indianą, która z każdym dniem wygląda coraz słabiej jako kandydat do tego finału (o czym niektórzy z was pisali już w komentarzach), ale również dużą przewagę psychologiczną nad Pacers, bo przecież pierwsze miejsce na koniec rozgrywek na Wschodzie było jednym z celów Indiany na ten sezon.
W tym momencie Heat nie dość, że mają lepszy procentowy bilans, to jeszcze dwa mecze rozegrane mniej, łatwiejszy terminarz i w perspektywie mecz z Pacers u siebie. Jeśli go wygrają to na pewno będą liderem Wschodu na koniec sezonu.
Miami dziś wygrało, choć wcale nie przyszło im to łatwo. I dodatkowo zrobili to bez narzekających na urazy Dwyane’a Wade’a (ścięgno udowe), Grega Odena (plecy) i Ray’a Allena (grypa) w składzie.
Raptors postawili im jednak twarde warunki. Oni też chcieli wygrać, ponieważ cały czas czują na sobie oddech znajdujących się tuż za nimi Chicago Bulls. Goście prowadzili nawet w drugiej kwarcie nawet 10 punktami, po tym jak zrobili run 19-5. Heat jednak jeszcze przed przerwą, głównie za sprawą LeBrona Jamesa odrobili straty i skończyli pierwszą połowę prowadząc 54-51.
W drugiej połowie kontrolowali już przebieg wydarzeń na boisku, wychodząc nawet w trzeciej kwarcie na swoje najwyższe, 14-punktowe prowadzenie w tym spotkaniu. I choć w połowie ostatnich 12 minut Raptors zmniejszyli straty do tylko 3 oczek to Heat zrobili zaraz serię 12-3 i po akcji dwa plus jeden Jamesa, zrobiło się plus 12 na niecałe 1:44 do końca i było już po meczu.
Najwięcej dla gospodarzy rzucił James – 32 punkty z 20 rzutów i 11 wizyt na linii. Zebrał do tego 7 piłek i rozdał 8 asyst, ale też popełnił 6 strat. 18 oczek, 8/16 z gry dołożył Chris Bosh, 12 z 8 rzutów Mario Chalmers, a 13 z ławki trafiając wszystkie 5 prób z gry Chris Andersen. Dobre zmiany dali też grający dziś w pierwszej piątce za Wade’a i Odena Toney Douglas (kluczowa trójka w decydującym o wygranej runie) oraz Udonis Haslem (powoli wraca do rotacji drużyny).
Dla Raptors 16 punktów, 8/14 z gry, rzucił DeMar DeRozan. Double-double na poziomie 14 oczek i 1- zbiórek zanotował Jonas Valnciunas, 4 trójki na 13 punktów dołożył Steve Novak, a 17 oczek z 11 rzutów zapisał na swoim koncie Greivis Vasquez. 11 punktów, 4/11 z gry zanotował Kyle Lowry, który jednak doznał kontuzji kolana w zderzeniu z Jamesem w drugiej kwarcie. Zagrał jeszcze w drugiej połowie, ale w ostatniej kwarcie musiał opuścić parkiet.
Przeprowadzone po meczu badania rentgenowskie były neagywne, ale więcej na temat jego stanu zdrowia mają powiedzieć kolejne badani przeprowadzone jeszcze dziś.
Kolejny mocze obie drużyny zagrają w środę na własnym parkiecie. Heat z Milwaukee Bucks, z kolei Raptors z Houston Rockets.
Toronto Raptors – Miami Heat 83:93 (23:24, 28:30, 14:20, 18:19)
Liderzy zespołów:
Punkty: Vasquez 17 – James 32
Zbiórki: Valanciunas 10 – James, Andersen 7
Asysty: DeRozan 7 – James 8
Przechwyty: DeRozan, Novak 2 – James, Haslem, Bosh, Lewis, Cole 1
Bloki: De Colo 1 – Andersen 2
cieszy postawa Haslema, który rozegrał się przed PO… James niedługo powinien dostać trochę odpoczynku, więc sprawa 1 miejsca jeszcze jest otwarta…
gdzieś krążą pogłoski, że po sezonie Miami będzie chciało pozyskać Lowry’ego niezależnie od tego co się stanie z Big 3 i ponoć sam Lowry też jest bardzo zainteresowany…
@zdzichu
Ja spotkałem się z opinią, że wręcz przeciwnie – jego sprowadzenie będzie zależeć od tego, czy Big 3 utrzyma się. Zresztą w mojej opinii, pomijając sprawę kasy, nie pasowałby do Heat epoki Wielkiej Trójki.
Dziś nie świadomie ubrałem do pracy czarną koszulkę z numer 3 i proroctwo sie spełniło – mamy lidera :) Co do najbliższego lata, to Big 3 w komplecie zostanie w Miami, będą za to duże zmiany wśród pozostałych zawodników. Battier, Allen – zakończą pewnie kariery; Nie podpiszą nowych kontraktów: Jones, Lewis, Douglas. Słabo też widzę przyszłość Andersena (wiek) i Beasleya (średnio się wpasował) – chyba że za minimum na wypełnienie składu. Mario poszuka nowych wyzwań (czyt. kasy – jakieś 6-7 mln za sezon których w Heat nie dostanie). Projekt Oden też się pewnie zakończy. Zostanie im Big 3, Norris Cole, Haslem (ostatni rok kontraktu) i Hamilton (pewnie go wymienią na jakiś pick w drugiej rundzie 2035 roku) Poszukają mięsa pod kosz i solidnego trójkowicza, kilku weteranów (pewnie nie jeden się zgłosi) i do tego 2 debiutantów – ogólnie będzie sezon trochę eksperymentalny, ale zobaczymy