Dobra, koniec już na dzisiaj z dowcipami i żartami. Mamy pierwszy kwietnia i pewnie większość z Was zatacza się za śmiechu robiąc innym różnego rodzaju kawały. Tymczasem NBA właśnie wchodzi w decydującą fazę walki o play offy. Kiedy czołowe zespoły są już pewne udziału w grach posezonowych tak trwa zażarta walka o decydujące ósme miejsca. Tak właśnie jest na Wschodzie NBA, gdzie o ostatnią premiowaną lokatę walczą Atlanta Hawks oraz New York Knicks.
Do końca sezonu regularnego pozostał miesiąc. Dla jednej z dwóch drużyn zapewne jest to ostatni miesiąc rozgrywek. Dla drugiej droga do play off stoi otworem, ale pierw trzeba wyeliminować oponenta… Jak by to powiedział Jigsaw z filmu „Piła” – gra się właśnie zaczęła…
New York Knicks i Atlanta Hawks – te dwa kluby rywalizują ze sobą o miejsce w czołowej ósemce Konferencji Wschodu. Mimo, że cel mają podobny, to nastroje w obu ekipach są zgoła odmienne. Hawks początkowo prezentowali się dość dobrze i długo legitymowali się dodatnim bilansem. W trakcie sezonu kontuzji jednak doznał ich środkowy – Al Harford, co niewątpliwie znacznie osłabiło ekipę z Georgii. Prawdziwy koszmar rozpoczął się jednak 4 lutego, kiedy to Hawks zaczęli fatalną serię 8 porażek. W następnym czasie takich serii było kilka i aktualnie forma podopiecznych Mike Budeholzera jest zdecydowanie pod kreską. Nie można powiedzieć, żeby wyglądało to wszystko dobrze. Gracze Jastrzębi nie wyglądają na parkiecie na drużynę, brakuje tu lidera z prawdziwego zdarzenia, a atmosfera wokół drużyny też nie jest najciekawsza. Ogólnie mamy tu klimat bardzo chłodny…
Z drugiej stron barykady mamy New York Knicks. Drużyna znacznie bardziej znana i utytułowana, posiadającą w składzie znacznie większe nazwiska. Problem polega na tym, że nie ma wyników. Zespołu chyba też do końca u nie widać, ale perspektywy lepszych wyników na przyszłość daje przyjście do klubu Phila Jacksona, który objął kierownicze stanowisko w klubie. Patrząc na cały sezon to Knikcerbockers od początku rozgrywek dawali plamę. Kibice rwali sobie włosy z głów pamiętając jak ten zespół wyglądał rok temu pod wodzą tego samego szkoleniowca. Szkielet ekipy się nie zmienił, ale zabrakło trochę porządnych zadaniowców, stąd tegoroczni Nowojorczycy z MSG to oblicze niczym Dr. Jekyll i Mr. Hyde. Najpierw walili głową niemal o dno ligi, aby w ogniu krytyki pokazać wszystkim, że potrafią wygrywać. Początek 2014 roku i końcówka grudnia były bardzo udane i to główny impuls, który pozwala jeszcze myśleć o utrzymaniu klubu z Manhatanu na powierzchni. Knicks są nieobliczalni jak Ozzy Osborne na koncercie. Potrafią zaliczyć serię kilku porażek, aby za chwilę rozjeżdżać kolejnych rywali niczym walec. Analizując ich wyniki wiadomo tylko to, że nic nie wiadomo. Drużyna zagadka i to czyni całą rywalizację taką fascynującą.
TERMINARZ:
Mecze Hawks: Bulls (dom), Cavs (dom), Pacers (wyjazd), Pistons (dom), Celtics (dom), Nets (wyjazd), Heat (dom), Bobcats (dom), Bucks (wyjazd)
Mecze Knicks: Nets (dom), Wizards (dom), Heat (wyjazd), Raptors (wyjazd), Bulls (dom), Nets (wyjazd), Raptors (dom).
Patrząc na terminarz wyraźnie widać, że trudniejsze mecze czekają Knicks. Wszyscy ich przyszli rywale mają pewny (lub niemal pewny) udział w play off, ale nie można oczekiwać, że przeciwnicy będą odpuszczać ostatnie mecze, gdyż sami walczą o jak najlepsze rozstawienie. Konkurencja na Wschodzie jest spora i co za tym idzie ciśnienie też duże, dla każdego z uczestników gry.
Atlanta zasadniczo ma kalendarz dość ciekawy, ale nie beznadziejny. Aktualnie mają o dwie porażki mniej od rywali do ósmego miejsca. Dodatkowo spotkania z takimi asami jak Bucks czy Celtics to w porównaniu z oponentami Knicks spory handicap. Ekipy z Cleveland, Charlotte i Detroit także pozostają w zasięgu Hawks, a zatem potrzeba zdobyć się na dobry wynik z kimś z grona Bulls, Heat, Pacers i Nets. Wówczas play offy zawitają do Georgii. Brzmi fajnie, ale wykonanie tego jest trudniejsze.
Knicks mają bilans 32-43. Atlanta jak już wspomniałem przegrała dwa mecze mniej, a zatem logiczne, że przy 32 wygranych doznali 41 porażek. W bezpośrednich starciach pomiędzy oboma teamami jest 2:2.
Jeżeli spojrzymy na teren, na którym będą grali Hawks i Knicks to widzimy, że o jeden mecz wyjazdowy więcej rozegrają gracze Atlanty. O ile w przypadku zespołu z Wielkiego Jabłka miejsce rozgrywania meczów nie ma zbyt wielkiego znaczenia, gdyż w meczach domowych i wyjazdowych mają niemal identyczny stosunek wygranych i porażek (D:16-21, W: 14-22), tak Jastrzębie znacznie gorzej radzą sobie w meczach w obcych halach. Do tej pory przywieźli z delegacji tylko 11 zwycięstw z 38 wyjazdów. Bardziej spostrzegawczy z Was z pewnością już wypatrzyli w grafiku podopiecznych Budenholzera ostatniego adwersarza. Otóż są to Bucks, a więc czerwona latarnia omawianej konferencji. Wiem, że to jest NBA i wszystko może się zdarzyć, ale Kozły tak dzielnie tankowały przez cały sezon, że wątpię, żeby ryzykowały wygraną w ostatnim spotkaniu sezonu. Przecież Sixers też są beznadziejni! Trzeba mieć się zatem na baczności.
Graczem, który rozdaje karty w tej grze będą Brooklyn Nets. Mają oni na rozkładzie mecze z oboma naszymi drużynami. Nie powinni odpuszczać gier, pod warunkiem, że Bulls nie odjadą im zbyt szybko. Do tej pory zespół rosyjskiego miliardera grał dwa razy w tych rozgrywkach z Hawks (jeden mecz w Londynie) i oba spotkania rozstrzygał na własną korzyść. Natomiast derbowe pojedynki Nowego Jorku odbywały się dwukrotnie i po jednym meczy wygrywała każda ze stron. Na finiszu czekają nas jeszcze dwa następne takie spotkania.
Prawdę mówiąc wszystko zależy w tym wyścigu od Knicks. Stać ich na awans, chociaż są w gorszej sytuacji startowej. Mają na tyle dobrych graczy, że mogą sprostać oczekiwaniom swych kibiców i zmazać plamę z tego sezonu. Jeśli będą prezentować pełnię swych umiejętności to powinno im się udać. Mają teraz sporą presję, ale na tym polega prawdziwy basket. Jeśli się nie ugną pod ciśnieniem to dostaną drugie życie. Wszystko jest w ich głowach i jeśli sfera mentalna da radę to awans do play off będzie dużym sukcesem. Koniec z byciem chłopcami, teraz już nie ma czasu na przegrywanie. Mike Woodson musi wykrzesać z tej ekipy mężczyzn.
Co do Hawks, to hmm. Oni lepsi już nie będą. Człapią do mety z wyciągniętym jęzorem nie mogąc złapać oddechu. Mroczki przed oczami są już tak duże, że nie pamiętają jak silni byli w początkowej fazie. Ciało odmawia pracy i ich pytanie brzmi następująco: Jak słaby jest nasz przeciwnik? Czy jest tak słaby jak my?
Atlanta właśnie przerwała serię 6 przegranych. Wygrana nad Philadelphią (gratulację…) osłodziła im nieco życie, ale myślę, że po każdym meczu powinni chodzić do kościoła cała kadrą i modlić się o niepowodzenia Knicksów. W ich przypadku doczłapanie się do play off to będzie prawdziwy cud, albo konsekwencja beznadziejnego startu nowojorczyków w tym sezonie.
Moja Prognoza:
Nigdy nie lubiłem tego typu hazardowych wypowiedzi i dorabiania jakiś głupkowatych teorii, ale już trudno… Zacząłem to, a więc sam się prosiłem…
Obstawiam następująco:
Bilans Hawks 2-7
Bilans Knicks 3-4
Oznacza to, że Knicks przegonią rywali na ostatniej prostej, a raczej przeskoczą nad leżącym przeciwnikiem (bo jak wiadomo leżącego się nie kopie).
Cóż… dalej będą czekać Heat lub Pacers… ale myślał indyk o niedzieli… wiecie jak to jest, najpierw niech wejdą do play off.
Co tam na Zachodzie? Tam chyba też jest ciekawie! Wybadamy sprawę jutro!
Hawks cztery do przodu z podpórką pięciu.
Celtics,Bucks, Pistons i Cavs lub Bobcats.
nie no dla Hawks : pistons, celtics i bucks wydają się jak im zależy spokojnie do wygrania
Knicks niestety terminarz mają tragiczny- Hawks 3 -4 to bankowo wygrają Bucks, Celtics, Pistons może Cats. Ja tam bardziej niż w knick to już w cavs wierzę. Knicks mogą nawet meczu nie wygrać do końca sezonu i nikogo to nie zdziwi bo terminarz bardzo ciężki
Moim zdaniem mocno nie doceniasz Atlanty pisząc o różnego rodzaju mroczkach a ja uważam, że to właśnie oni będą przed NYK. Zapominasz w tym wszystkim, że Praktycznie cały sezon brakuje jakiegoś kluczowego ogniwa w rotacji Hawks, która to rotacja i tak jest wąska. Otóż muszą sobie radzić, a to bez Lou Williamsa, a to bez Horforda. A ostatniego wieczoru Lou w końcu odpalił i może utrzyma tą formę… uważam, że jak LW będzie w gazie to NYK leżą i kwiczą…
„Zapominasz w tym wszystkim, że Praktycznie cały sezon brakuje jakiegoś kluczowego ogniwa w rotacji Hawks, która to rotacja i tak jest wąska. Otóż muszą sobie radzić, a to bez Lou Williamsa, a to bez Horforda” – jeśli kogoś im brakuje to raczej logiczne, że ich to osłabia. Mieli dobry początek sezonu, ale potem już było tylko gorzej. Są jak biegacz, któremu wspomniane mroczki przysłaniają cel, a to za sprawą osłabień… Nie jest to kwestia niedoceniania tylko realnej oceny…
Od wspomnianego 4 lutego (wówczas mieli bilans 25-22) wygrali tylko 7 spotkań…
Lou Williams zagrał dobry mecz vs Sixers – swej byłej ekipie, która dziś do mocarzy nie należy…
Jak napisałem w całym wyścigu niestety najmniej zależy od ATL…
Atlanta musi wejść do Play-off. ;)
Ciekawe gdzie teraz by byli jakby cały sezon grał Horford. Bo przecież długi czas było tak że zajmowali 3 miejsce na Wschodzie z dość dobrym bilansem. Niestety kontuzja najważniejszego zawodnika rozwaliła Hawks, a dodatkowo Millsap też jakby nie notował takich statystyk jak wcześniej.
Ogółem to też chciałbym aby do PO weszli Knicks ale w tej sytuacji liczę na Hawks.
+Sytuacja na Zachodzie jest jeszcze ciekawsza. Mavericks, Suns, Grizzlies tankować na pewno nie zaczną.;) Powrót Bledsoe spowodował również powrót Suns a im Playoffy należą się w tym roku jak mało komu. Grizzlies obojętnie z którego miejsca wejdą to i tak będą groźni w PO. Mavericks trochę w kratkę ale na pewno z szansami nawet na to 7 miejsce.
Ja tam uważam, że hejt w stronę Atlanty jest trochę przesadzony. Nie ukrywam, że rzadko ich oglądam, ale liczbowo to dzielą się piłką lepiej niż Spurs. Problem to defensywa, tu jest tragedia.
Ja bym dodał jeszcze Cavaliers do tego zestawienia. Po cichutku, pod nieobecność Irvinga wygrali kilka meczów i maja juz 31 wygranych i względnie łatwy kalendarz do końca: ORL(w), ATL(w), CHA(d), DET(d), MIL(w), BOS(d), BRO(d). Na pewno (to CAVS więc napiszę powinni ;) wygrają z DET, MIL, BOS, również powinni dać radę w ORL i BRO (ostatni mecz więc NETS na 100% będą oszczędzać 5-6 zawodników), CHA w sumie też już o nic nie walczy (pewne 7 miejsce) i pozostaje najważniejszy mecz z ATL. Ja obstawiam 5-6 wygranych czyli 36-37 na koniec sezonu. NYK 35-36, a ATL 34-35 wygranych.
Ale nie odbierajcie tego jak jakiś hejt na Hawks – zwyczajnie mają koszmarną II część sezonu i to jest fakt, a nie moje „widzi mi się.
Im bliżej końca sezonu tym ATL grają gorzej, przegrywają więcej meczów, mają zwyczajny regres i w tym sezonie tego raczej nie ogarną.
Zresztą o to chodzi, żeby było ciekawie do samego końca, więc życzę im, żeby wygrywali jak najwięcej i żeby walka o 8 pozycję trwała do ostatniego meczu. I tak pewnie będzie. Nie zmienia to faktu, że w 2 miesiące spadli z 3 na 8 pozycję, a mogą wypaść poza PO. Nie życzę im tego, ale w moich oczach oceniając aktualną sytuacje obu klubów Jastrzębie nie wyglądają najlepiej…
Knics nie wejda do play-offs bo to po prostu niemozliwe już. nie w tym składzie, nie w tej formie i nie z takim terminarzem.
Oczywiście kibicuje NY bardziej niż ATL ale bądźmy obiektywni – NY ma lata świetlne dalej do PO niż ATL w tej chwili.
A ja mam pytanie, co ma drużyna z tego ze awansuje do finalowej 8? Skoro wiadomo ze 1 runda to absolutny max i dostanie 4-0 lub 4-1 od Miami lub Ind?