O sporym szczęściu może mówić podkoszowy debiutant Minnesoty T’Wolves Gorgui Dieng. Pod nieobecność pierwszego środkowego stada, Nikoli Pekovica, pierwszoroczniak solidnie pracował na swoje minuty i poprzez swoją ambitną grę doczekał się wyróżnienia Rookie of the Month.
Mierzący 211cm Senegalczyk, słynący ze zdolności do gry w obronie został wybrany z numerem 21 podczas ostatniego draftu, ale dopiero przy kontuzji Big Peka mógł nam pokazać dlaczego został Big East Defensive Player of the Year. Zawodnik nie tylko zdobywał po 8.8 pkt na mecz, ale również przekraczał statystyki 8.5 zbiórek w meczu czy zbliżał się do poziomu 2 blk. Ponadto Dieng popisał się, grając u boku specjalisty w tym aspekcie – Kevina Love – 5cioma double double w marcu. Jego najlepszy mecz przypadł na konfrontację z Rockets, w której to zaliczył 22pkt i 21zb.
O ile debiutantem miesiąca na Zachodzie okrzyknięto Dienga, o tyle na Wschodzie wybór był bardziej oczywisty i padł na Michaela Cartera-Williamsa. Gracz Szóstek balansowal na poziomie 14.9pkt, 8.4 as i 6.5zb oraz stał się absolutnym faworytem po ROTY, zdobywając podobne wyróżnienie po raz trzeci. MCW miał w okresie wyraźnej bessy Szóstek cztery mecze z double double.
Niestety przy wcześniejszych urazach Treya Burke oraz Nerlensa Noela czy Alexa Lena cały wyścig po ROTY był praktycznie bez smaczku…
Koszmarnie slaby ten tegoroczny draft byl, nawet ciężko mi sobie wyobrazić piątki najlepszych debiutantów. Carter-Williams to pewniak do ROTY, chociaż przy tak koszmarnej dyspozycji Philadelphii na dowcip zakrawa fakt, że do nich powędruje jakakolwiek nagroda indywidualna.
Ciekawe jakie statystki miałby Carter-Williams gdyby Philadelphia nie tankowała tylko w każdym meczu grała maxa. Już pokazał że jest liderem tego zespołu. Ciekawe co będzie za rok.
Ciekawe jakby grał, gdyby przeciwnicy grali z 76ers na poważnie, a nie przyjeżdżali odbębnić smutny obowiązek jak najmniejszym kosztem…