Mecz wieczoru: Golden State Warriors (46-28) – San Antonio Spurs (58-16) – godz. 2.30
Spurs wygrali już 18 spotkań z rzędu. To najdłuższa taka seria w historii organizacji i dziś może zostać przedłużona do 19 meczów.
Dlaczego? Bo dla Warriors to mecz w ramach back-to-back po wczorajszym pojedynku z Mavs, który wygrali po dogrywce, a do tego dziś ponownie może zabraknąć Davida Lee i Andrew Boguta. Niemniej Golden State ma Stephena Curry’ego, który potrafi w jednej chwili zrobić się tak gorący, że nikt nie potrafi go zatrzymać.
Spurs wygrali jednak aż 31 spotkań z rzędu na własnym parkiecie w sezonie regularnym z Warriors, więc dziś to oni będą zdecydowanym faworytem.
Pozostałe spotkania:
Detroit Pistons (27-47) – Indiana Pacers (52-23) – godz. 1.00
Frank Vogel w listopadzie. – 1. seed is all we’re thinking about right now. Frank Vogel w marcu. – We dont care about the 1. seed right now. Jeśli Pacers chcą być jeszcze pierwsi to jest to dla nich absolutny must win. Jeśli Pistons chcą zachować swój nr w drafice (jest zastrzeżony w top8 – Detroit jest teraz na 8 miejscu w odwróconej tabeli) to jest to dla nich absolutny must lose.
Brooklyn Nets (40-33) – New York Knicks (32-43) – godz. 1.00
Obie drużyny mają o co walczyć. Nets tracą tylko 1,5 meczu do zajmujących pierwsze miejsce w Atlantic Division Raptors, Knicks jedynie mecz do ósmych Hawks. Któraś z drużyn będzie po tym meczu bliżej swojego celu.
Cleveland Cavaliers (30-45) – Orlando Magic (21-53) – godz. 1.00
Cavs tak jak Knicks liczą jeszcze, że rzutem na taśmę uda im się awansować do post season. Kyrie Irving planuje dzisiaj wrócić po 8 meczach przerwy spowodowanej kontuzją lewego bicepsa. Cleveland bez niego osiągnęło dobry bilans 4-4.
Charlotte Bobcats (34-37) – Philadelphia 76ers (16-58) – godz. 1.00
Cats tracą 2 mecze do szóstych Wizards. Jeśli chcą ich doścignąć to muszą wygrać z Sixers. Co nie powinno być problemem, bo przecież nie są Pistons.
Houston Rockets (49-24) – Toronto Raptors (42-32) – godz. 1.00
James Harden ma fanów nawet na Brooklynie. Spotkał się z jednym z nich podczas wczorajszego meczu z Nets.
Boston Celtics (23-51) – Washington Wizards (38-36) – godz. 1.00
Wizards na dogonienie Nets już raczej większych szans nie mają, ale musza uważać znajdujących się za nimi w tabeli Cats, tym bardziej że mają w perspektywie jeszcze mecz z zespołem z Północnej Karoliny, który prawdopodobnie zadecyduje o tym, kto zajmie 6 miejsce na Wschodzie.
Chicago Bulls (42-32) – Atlanta Hawks (32-41) – godz. 1.30
GM Hawks powiedział ostatnio, że klubowi z Atlanty nie zależy zbytnio na awansie do play offów. Dodał, że podoba mu się gra Hawks, oparta na twardym systemie i że gdy są zdrowi są groźnym zespołem. Jest zadowolony z zawodników, z trenera, z tego jak wygląda sytuacja z kontraktami, ale powiedział też, że nie skupiają się na zajęciu ósmego miejsca, bo to nie jest ich cel. Cóż, przynajmniej jest szczery.
Milwaukee Bucks (14-50) – Miami Heat (51-22) – godz. 1.30
To mecz z serii “Dajmy odpocząć Wade’owi jeszcze jedno spotkanie”. Podejrzewam, że Heat mogli by to wygrać nawet bez Jamesa.
Memphis Grizzlies (44-30) – Minnesota Timberwolves (36-37) – godz. 2.00
Pekovic w ostatnim czasie zmagał się z bólem w prawej kostce (opuścił przez nią 17 spotkań w tym sezonie) i dlatego zagrał tylko 7 minut w meczu z Clippers. Wolves prawdopodobnie dadzą mu odpocząć do końca sezonu.
New Orleans Pelicans (32-42) – Denver Nuggets (32-42) – godz. 3.00
To jedyny mecz tego wieczora, w którym obie drużyny nie walczą już o nic. No, może Cans walczą jeszcze tylko, żeby być jak najwyżej w tabeli i żeby nr w drafcie, który oddają w tym roku do Sixers był jak najwyższy.
Los Angeles Clippers (53-23) – Phoenix Suns (44-30) – godz. 4.00
Suns dzięki porażce Mavs z Warriors znowu są w ósemce. Mają dużo trudniejszy bilans do końca sezonu niż Dallas i Memphis, z którymi walczą o miejsca 7-8, ale dziś mogą urwać zwycięstwo Clipps, którzy prawdopodobnie zagrają bez narzekających na urazy Jamala Crawforda (łydka) i Blake’a Griffina (plecy).
Los Angeles Lakers (25-49) – Sacramento Kings (26-48) – godz. 4.00
Kings w tą niedzielę mają zagrać z ksykwakmi na koszulkach. Isaiah Thomas wybrał sobie „Pizza Guy”.
You must be logged in to post a comment.