Brooklyn Nets – New York Knicks 81:110 (20:29, 18:34, 23:19, 20:28)
Kincks w pierwszej połowie trafiali 66 proc. swoich rzutów, prowadzili już wtedy 25 punktami i już do końca spotkania kontrolowali jego przebieg robiąc blow out na drużynie Nets. Dzięki tej wygranej wskoczyli na 8 pozycję na Wschodzie. Zobaczymy na jak długo.
J.R. Smith rzucił 24 punkty, 9/16 z gry, 6/12 za trzy, zebrał 8 piłek i rozdał 6 asyst. Carmelo Anthony miał 23 punkty i 10 zbiórek, 17 oczek dodał Tim Hardaway Jr., 13 Amare Stoudemire, a 10 Iman Shumpert.
Dla Nets będących w back-to-back najwięcej zdobył Joe Johnson – 16 punktów z 13 rzutów, 12 dołożył Deron Williams, a 11 Alan Anderson.
Detroit Pistons – Indiana Pacers 94:101 (27:28, 19:22, 28:23, 20:28)
Pacers musieli dziś wygrać, jeśli chcieli mieć jeszcze jakieś szanse na wygranie na pierwsze miejsce na Wschodzie na koniec sezonu. I wygrali. Choć jeszcze na niecałe 4 minuty do końca meczu prowadzili tylko jednym punktem. Wtedy jednak Paul George zrobił to…
… i Pacers po prostu nie mogli już tego przegrać. Co prawda chwilę później rzutem za trzy straty do jednego oczka zmniejszył Brandon Jennings, ale następnie George trafił step back jumpera, Davod West rzut z lewej strony po akcji pick’n’pop, zrobiło się plus 5 dla Indiany i było już po meczu.
George w całym spotkaniu rzucił 27 punktów z 19 rzutów, w tym 4 trójki, zebrał 12 piłek i rozdał 7 asyst. 15 oczek dodał West, 12 Geroge Hill, po 11 Roy hibbert i Lance Stephenson, a 10 z ławki Ian Mahinmi.
Pistons trzymali się długo w meczu mimo tego, że trafiali tylko 36,6 proc. rzutów. Zebrali za to aż 17 piłek na atakowanej tablicy, byli lepsi w szybkim punktach 16-4 i popełnili tylko 6 start. Najwięcej dla Detroit zdobył Josh Smith – 24 punkty, 9/20 z gry, 3/4 zza łuku. 17 oczek z 21 rzutów i 16 zbiórek dodał Greg Monroe, 13 punktów i 14 zbiórek zanotował Andre Drummond, 12 oczek i 9 asyst miał Jennings, 10 punktów Kyle Singler, a 16 Rodney Stuckey.
Cleveland Cavaliers – Orlando Magic 119:98 (35:27, 35:20, 24:21, 25:30)
Cavs też nie zwalniają. Dość łatwo pokonali na wyjeździe Magic, rzucając 70 punktów w pierwszej połowie i prowadząc po niej już 23 punktami. Tą przewagę powiększyli później do 28 oczek i już spokojnie kontrolowali do końca przebieg spotkania.
Kyrie Irving w swoim powrocie rzucił 18 punktów, rozdał 8 asyst i zebrał 6 piłek. Najwięcej dla Cavs zdobył jednak Dion Waiters – 26 oczek. 13 dodał Jarrett JAck, a po 20 Spencer Hawes i Tristan Thompson. Ten drugi zebrał do tego 11 piłek.
Dla Magic 16 punktów rzucił Victor Oladipo, 14 Doron Lamb, 11 Tobias Harris, a po 10 E’Twaun Moore i Maurice Harkless.
Charlotte Bobcats – Philadelphia 76ers 123:93 (31:19, 32:19, 25:25, 35:30)
Cats zrobili co do nich należało i bez problemu pokonali Sixers. Prowadzili już12 punktami po pierwzej kwarcie, 25 po drugiej, a w czwartej już nawet 35. Blow out od samego początku.
Tylko Al Jefferson ze starterów przekroczył granicę 30 minut rzucając 25 punktów i zbierając 10 piłek. 16 miał Anthony Tolliver, 15 Gary Neal, a 14 Gerald Henderson i Chris Douglas-Roberts.
22 oczka zanotował Michael Carter-Williams, 15 Henry Sims, 12 Elliot Williams, a 11 Thaddeus Young.
Houston Rockets – Toronto Raptors 103:107 (25:23, 25:32, 30:35, 23:17)
Raptors prowadzili już 20 punktami w trzeciej kwarcie z będącymi w back-to-back i osłabionych brakiem Dwighta Howarda Rocekts. Pozwolili jednak gościom wrócić i ci w czwartej kwarcie zmniejszyli straty do tylko jednego punktu, ale ostatecznie Toronto się wybroniło i odniosło cenne zwycięstwo.
29 punktów rzucił DeMar DeRozan, po 15 Jonas Valanciunas i zastępujący kontuzjowanego Kyle’a Lowry’ego Greivis Vasquez, który rozdał też 8 asyst. 14 oczek dodał Terrence Ross, a 12 John Salmons.
Dla Rockets 25 punktów zdobył James Harden, 20 Chandler Parsons, 16 Jeremy Lin, a 13 Donatas Motiejunas. Po tej porażce Houston ma już tylko mecz przewagi nad piątymi Blazers.
Boston Celtics – Washington Wizards 92:118 (21:29, 25:28, 16:32, 30:29)
Wizards prowadzili w tym meczu od początku do końca, rzucali z 62,5 proc. skutecznością w całym meczu i bez problemu pokonali Celtics zapewniając sobie awans do plau offów po raz pierwszy od 2008 roku.
Najlepszy na boisku Marcin Gortat rzucił 22 punkty, zebrał 8 piłek, rozdał 4 asysty, zanotował 3 przechwyty i dołączył na chwilę do zespołu z Bostonu.
19 oczek zdobył Bradley Beal, 18 Trevor Ariza, 13 John Wall, rozdając do tego 10 asyst, 12 Al Harrington, a 10 Trevor Booker.
Dla Celtics 25 punktów rzucił Jared Sullinger, Kelly Olynyk, a po 13 Jeff Green i Rajon Rondo.
Chicago Bulls – Atlanta Hawks 105:92 (31:31, 26:18, 21:23, 27:20)
Bulls cały czas nie tracą dystansu do trzecich Raptors i dalej mają taki sam bilans co zespół z Kanady. Hawks za to przegrali, po raz 21 w ostatnich 28 meczach, co raczej ich specjalnie nie martwi i wypadli poza pierwszą ósemkę na rzecz Knicks. Możliwe, że już tam nie wrócą.
D.J. Augustin po raz kolejny zagrał dobry mecz na 23 punkty i 5 asyst, po 17 oczek rzucili Jimmy Butler i Kirk Hinrich, 12 dodał Carlos Boozer, a po 10 Taj Gibson i Joakim Noah, który zebrał do tego 10 zbiórek i rozdał 6 asyst.
Dla Hawks 22 punktów i 11 zbiórek zanotował Paul Millsap, 21 oczek i 8 asyst Jeff Teauge, a 4 trójki na 12 punktów miał Kyle Korver.
Milwaukee Bukcs – Miami Heat 77:96 (19:33, 19:23, 19:21, 20:19)
Po raz 5 z rzędu nie zagrał Ray Allen, po raz 4 Dwyane Wade, ale dziś wcale nie musieli, bo Heat grali z Bucks i pokonali ich bez większych problemów, po raz pierwszy od sezonu 2004/05 wygrywając z Milwaukee wszystkie mecze w sezonie.
LeBron James rzucił 17 punktów i rozdał 8 asyst, Chris Bosh dodał 15 oczek, a Mario Chalmers 13 jako jedyny grają w zespole gospodarzy więcej niż 30 minut.
19 punktów dla Bucks miał Ramon Sesssion, 14 Jeff Adrien, 11 Brandon Knight, a 10 Joh Henson.
Memphis Grizzlies – Minnesota Timberwolves 88:102 (20:20, 21:28, 20:29, 27:25)
Grizzlies dość niespodziewanie przegrali z Wolves, osłabionych brakiem Nikoli Pekovica. Na szczęście dla nich ta wpadka nie ma aż tak dużego znaczenia, bo ich rywale w walce o miejsca 7-8 też przegrywali.
Słabo w zespole Memphis spisali się Zach Randolph – 4 punkty, 1/8 z gry i Mike Conley – 7 oczek, 3/15 z gry, ale też 8 asyst. 18 punktów rzucił Marc Gasol, a 14 Courtney Lee.
Dla gospodarzy triple-double na poziomie 24 punktów, 16 zbiórek i 10 asyst zanotował Kevin Love, 21 oczek miał Kevin Martin, 14 Ricky Rubio, a 11 Rony Turiaf.
Golden State Warriors – San Anotnio Spurs 90:111 (18:31, 24:26, 25:30, 23:24)
Warriors prowadzili raz w tym meczu. Na początku, 4-0. Potem Greg Popovich wziął czas, Spurs zrobili potem run 16-2 i wyszli na prowadzenie, którego nie oddali już do końca meczu i wygrali już po raz 19 z rzędu.
Tony Parker zanotował 18 punktów i 8 asyst, Tim Duncan miał 15 oczek i 8 zbiórek, po 13 rzucili Manu Ginobili i Patrick Mills, 12 Marco Bellineli, a 11 Kawhi Leonard.
Dla będących w back-to-back i bez Davida Lee i Andrew Boguta 22 punkty rzucił Marreese Speights, 16 Jordan Crawford, 15 Klay Thompson, a po 11 Harrison Barnes i Stephen Curry.
New Orleans Pelicans – Denver Nuggets 107:137 (26:40, 27:31, 28:34, 26:32)
W meczu dwóch drużyn walczących o nic, Anthony Davis doznał kontuzji w pierwszej kwarcie, a Nuggets w każdej z kwart rzucili co najmniej 31 punktów, trafiając w całym meczu 56,5 proc. z gry i 55,6 proc. za trzy.
Kenneth Faried rzucił najwięcej w karierze 34 punkty i zebrał 13 piłek. 24 dodał Aaron Brooks, 15 Timofey Mozgov, 14 i 12 asyst Ty Lawson, 12 Evan Fournier, a 10 Jan Vesely.
Dla Cans 27 punktów zdobył Tyreke Evans, 17 Anthony Morrow, a 13 Jeff Withey.
Los Angeles Clippers – Phoenix Suns 112:108 (30:25, 32:37, 18:29, 34:17)
Suns prowadzili już 17 punktami w końcówce trzeciej kwarty, jeszcze 14 na starcie czwartej, ale w końcówce meczu dali się dogonić Clippers i przegrali mecz, który mogli spokojnie wygrać.
Po 23 punkty rzucili Blake Griffin i Darren Collison, który miał też kluczowy blok w ostatniej akcji na Ericu Bledsoe, kiedy ten mógł doprowadzić do wyrównania. 20 oczek i 9 asyst miał Chris Paul, 19 punktów dodał Matt Barnes, a 12 Jared Dudley.
Dla Suns najwięcej rzucił Marcus Morris – 16 oczek, po 15 punktów dołożyli Goran Dragic i Gerald Green, po 14 Chaning Frye i Bledsoe, 13 Miles Plumlee, 11 Markieff Morris, a 10. P.J. Tucker.
Los Angeles Lakers – Sacramento Kings 102:107 (23:24, 29:36, 24:27, 26:20)
W ostatnim meczu tego dnia Kings obronili się w końcówce i pokonali na własnym parkiecie Lakers. Najlepsze w karierze 27 punktów rzucił Ray McCallum, 31 zdobył Rudy Gay, 20 oczek i 10 zbiórek zanotował DeMarcus Cousins, 12 punktów dodał Ben McLemore, a 11 Travis Outlaw.
Dla Lakers 21 oczek rzucił Jodie Meeks, 17 dołożył Nick Young, a Kent Bazemore, a Jordan Hill zanotował 18 punktów i 15 zbiórek.
Faried 34pkt 13 zb w 27 min, po ASG gra naprawdę świetnie i coach Shaw chyba pluje sobie w brodę, że przez pół sezonu go tak mocno ograniczał. Co więcej, jego gra nie polega już tylko na łapaniu alley-oop.
George piękny rzut… pytanie czy to było mądre? i co by było gdyby nietrafił?
Spurs ciągle miażdżą, a Houston bez Howarda są mocno przeciętni.
Knicks wysunęli się na prowadzenie w wyścigu po 8 lokatę i oglądając takie mecze jak wczoraj, można się zastanawiać, co by było gdyby im się od początku sezonu „chciało”.
PS. LBJ zrobił lepszy wsad w meczu niż większość w SDC, mogliście wrzucić osobno, bo pewnie niewielu będzie się chciało oglądnąć nawet skrót z tego meczu:)
Spursiaki GNOJĄ wszystkich aż miło! :) Mam nadzieję, że w play-offach też tak będzie.
Tak będzie,dopóki nie trafią w 2. rundzie na Blazers:)),którzy im nie leżą w przestrzeni kilku ostatnich sezonów:d.
Ale nie w play-offach. Myślę, że gdyby się tak ułożyło w tym roku byłbym skłonny postawić parę złotych na szybkie 4:0 dla Spurs:)
5-0 od razu :) Blazers w drugiej rundzie namieszaja
Nie,no o.k.,racja. Ale te 4 z rzędu przywróciły mi wiarę w PTB. Poza tym mam wrażenie,że w momencie końca serii SAS zejdzie z nich trochę pary,seria-forma (fantastyczna) być może przedwczesna. Miotły napewno nie będzie,ale,żeby$my się o tym przekonali,najpierw PTB muszą uporać się z b. dobrymi Houston Rockets. Oj ciężko będzie. Pożyjemy-zobaczymy:)
Hehe:))
Spurs po prostu potrafią grać w play-offs. Kiedy Duncan i Manu zaczynali w nich grać to niektórzy pod szafę na kapciu wjeżdżali:) Doświadczenie robi swoje. Ten rok jest dla nich wielką szansą bo konkurencja wyjątkowo nieprzekonywująca. Ja będę na nich stawiał. Ale jak to mówią starożytni Rosjanie „Pożywiom uwidim”:)