Walka o pierwsze miejsce na Wschodzie i o ósme na Zachodzie trwa dalej. Grizzlies odnieśli dziś niezwykle ważne i cenne zwycięstwo, dzięki któremu nie stracili dystansu do Suns i dalej mają jeden mecz straty. Również Pacers wygrali, zaczynając mecz rezerwowym składem i grając całe spotkanie bez starterów.
Miami Heat – Memphis Grizzlies 102:107 (32:31, 26:23, 22:26, 22:27)
Pojedynek pomiędzy Heat, a Grizzlies był wyrównany, tak przez trzy i pół kwarty. Memphis jak to często ma w zwyczaju z zespołami grającymi small ballem zdominowali strefę podkoszową. Ich podkoszowi co chwilę ogrywali zawodników Miami i Zach Randolph już po pierwszej kwarcie miał na koncie 17 punktów.
Mistrzowie NBA w ogóle nie mieli na niego odpowiedzi, ale sami też wykorzystywali swoje przewagi. Przede wszystkim mieli LeBrona James, który ciągnął atak gości i był najlepszy na boisku, a do tego byli od początku niezwykle skuteczni zza łuku. Trafili 9 z pierwszych 10 rzutów za trzy, a w całym meczu 15 z 25 – 60 proc.
Jeszcze na niecałe 4 minuty do końca trzeciej kwarty Heat po trójce Justina Hamiltona prowadzili 9 punktami. Następnie jednak Grizzlies zrobili run 23-8, w którym Courtney Lee rzucił niesamowitego buzzer beatera na koniec trzeciej ćwiartki.
Po tej serii gospodarze objęli 7-punktowe prowadzenie. Miami zdołało jeszcze doprowadzić do remisu po 91 na 5 minut i 43 sekundy do końca meczu, ale wtedy świetna obrona Memphis zapewniła im wygraną.
Grizzlies w 4 z 6 kolejnych posiadań wymusiło straty Heat, szybko przechodząc z ataku do obrony i zdobywając łatwe punkty w kontrataku i wychodząc na 10 oczek przewagi na 2:18 do końca. W kolejnej akcji James spudłował rzut, chwilę później Tony Allen wsadem umieścił piłkę w koszu po podaniu Randolpha, zrobiło się plus 12 i było już po meczu.
Double-double na swoim koncie zapisali zarówno Randolph, jak i Marc Gasol. Pierwszy na poziomie 25 punktów, 12/15 z gry i 11 zbiórek, drugi notując 20 oczek i 14 zbiórek. 26 punktów rzucił Mike Conley, a 17 Courtney Lee.
Grizzlies zdobyli 60 punktów w pomalowanym, podczas gdy Miami tylko 30, a do tego wygrali walkę na tablicach 41-27.
37 oczek dla Heat zdobył James, trafiając 14 z 23 rzutów, zbierając 6 piłek, rozdając 6 asyst, ale i 5 tracąc piłkę. 17 punktów, 4/6 za trzy, z ławki dodał Rashard Lewis, 13 dodał Chris Bosh, 6/14 z gry, a 12 Mario Chalmers. Miami już w 8 meczu z rzędu grało bez Dwyane’a Wade’a, ale dziś na parkiet z powodu urazów nie wybiegli też Udonis Haslen, Chris Andersen i Greg Oden.
Liderzy zespołów:
Punkty: James 37 – Conley 26
Zbiórki: James, Bosh 6 – Gasol 14
Asysty: James, Douglas, Cole 5 – Conley 6
Przechwyty: James, Battier, Bosh, Allen – Allen 3
Bloki: Bosh 2 – Johnson 3
——————————————————————————————————————————————————————————————
Indiana Pacers – Milwauke Bucks (19:15, 15:18, 22:31, 21:25)
Trener Indiany przed spotkaniem podjął dość zaskakującą decyzję i dał odpocząć całej pierwszej piątce. W całym meczu grali tylko nominalni rezerwowi i Bucks postawili im twarde warunki. Wcale nie zamierzali się poddać i do samego końca walczyli o wygraną.
Pojedynek był zresztą wyrównany. Prowadzenie zmieniało się 23 razy, 9 razy na tablicy wyników widniał remis, a żadna z drużyn nie prowadziła więcej niż 9 punktami.
Goście po trójce Chrisa Copelanda w połowie czwartej kwarty mieli 7 oczek przewagi. Bucks zanotowali jednak szybki run 8-0 i to oni objęli prowadzeni, a dalej walka toczyła się punkt za punkt i kosz za kosz.
Na pół minuty do końca meczu pod kosz wszedł Evan Turner lay upem umieścił piłkę w koszu. W odpowiedzi spudłował Brandon Knight i Bucks musieli faulować. Dwa osobiste wykorzystał Rasual Butler i zrobiło się plus 4 dla Pacers.
Jeff Adrien szybkim rzutem spod kosza zmniejszył stratę do dwóch punktów. Na linię powędrował Donald Sloan, ale spudłował oba osobiste. Na szczęście dla Indiany piłkę w ataku zebrał Ian Mahinmi i podał ją do Lavoy Allena. Ten trafił tylko jednego z dwóch wolnych i Milwaukee miało jeszcze szansę doprowadzić do remisu.
Khris Middleton rzucał za trzy i został przy tym sfaulowany przez Mahinmiego na 4,9 sekund do końca. Pewnie trafił wszystkie trzy osobiste i mieliśmy remis. O czas poprosił Vogel. Piłkę z boku wyprowadzał Butler, podał ją do Copelanda, ten pognał na kosz i flotarem umieścił ją w koszu.
Kto wie, być może dzięki temu uratował sezon Pacers?
Po rzucie Copelanda na zegarze zostało 1,2 sekundy do końca. Milwaukee nie miało już czasu i musiało wyprowadzać piłkę spod kosza. Ich rzut rozpaczy został już jednak po końcowej syrenie.
24 punkty i 9 zbiórek zanotował dla Indiany Luis Scola. Evan Turner flirtował z triple-double na 23 punkty, 9 asyst i 7 zbiórek, a 18 z ławki, trafiając 7 z 8 rzutów, w tym 4 z 5 za trzy dodał Copeland.
Dla Bucks 25 oczek rzucił Knight, rozdając do tego 10 asyst. 20 dołożył Ramon Sessions, 16 Middleton, 15 Paculia, a double-double na poziomie 13 punktów i 17 zbiórek zanotował Adrien.
W piątek Pacers zagrają z Heat, nad którymi mają teraz pół meczu przewagi, w pojedynku, który prawdopodobnie rozstrzygnie o tym, kto zajmie pierwsze miejsce na Wschodzie. Stay tuned.
Liderzy zespołów:
Punkty: Scola 24 – Knight 25
Zbiórki: Scola 9 – Adrien 17
Asysty: Turner 9 – Knight 10
Przechwyty: Watson 2 – Adrien, Wright 2
Bloki: Butler 2 – Wright 2
Za Chiny nie moge pojac dlaczego Copeland gra tak malo minut, to jest naprawde przyzwoity zawodnik.. mam nadzieje ze po tym meczu sie to zmieni.
PODBIJAM. NA KIJ GO WZIĘLI, W KNICKS BYŁY W S5.
Jeszcze miesiąc temu nie było tematu PO na wschodzie i inny finał niż MIA-IND wydawał się sci-fi. To co się teraz dzieje trudno pojąć. Miami na pewno ograniczają kontuzje(zwłaszcza Wade’a) i trochę pech w końcówkach, ale to nie znaczy, że mogą przegrywać z kim popadnie. Pewnie się pozbierają na PO i pomoże im Atlanta w pierwszej rundzie. Natomiast Indiany już raczej nic nie uratuje w tym sezonie. Niech się cieszą, że „Bullets” spadli na seed 7, bo z Bobcats byłoby gorzej. Ogólnie walka o miejsca 1-2 przypomina ostatnio walkę Atlanty o wypadnięcie z PO – Dramat.
Czy ja wiem, czy Indiany już nic nie uratuje? Może się okazać, że jeszcze będą pierwsi na Wschodzie. Kluczem jest oczywiście wygrana w piątek z Heat, a potem w jednym z dwóch ostatnich meczów: Thunder u siebie, Magic na wyjeździe. To oczywiście ciężkie, biorąc pod uwagę ich ostatnią formę, ale kto wie czy decyzja Vogela o posadzeniu starterów na ławce i zagraniu z Bucks rezerwami właśnie nie była tym, czego potrzebowali Pacers. Zmiennicy poczuli się trochę pewniej po wygranej z Milwaukee, dodatkowo po game-winnerze, co na pewno przywróciło trochę wiary Indianie. Do tego na Heat nie będą musieli się specjalnie motywować. Dla mnie sprawa pierwszego miejsca jest jeszcze sprawą otwartą. Pewnie jest tylko to, że ten kto wygra w piątek w Miami będzie miał jedynkę na Wschodzie.
Może trochę zaprzeczę sam sobie :D, ale oprócz meczu z Indianą, Miami ma jeszcze wyjazdy do Waszyngtonu (może będą chcieli powalczyć o 6 miejsce), Atlanty (może będą walczyć o 8 miejsce) i Philly (nie walczy o nic, ale to będzie ostatni mecz sezonu, gdzie Miami na 100% zagra bez Big Three), dlatego też wygrana z Indianą wcale im nie musi im zapewnić „jedynki” chociaż na pewno bardzo przybliży. Poza tym jest kwestia czy o tą jedynkę się warto bić? Brooklyn na pewno będzie 5 a Chicago na 90% czwarte. Oczywiście faworytem w pojedynku z którymś z wymienionych i tak będą Mia/Ind, ale mimo wszystko CHYBA lepiej trafić na Tor/Char/Wash.
Co z tego, że Indiana będzie lub może być na 1 miejscu na wschodzie jak mogą odpaść już w I lub II rundzie PO. Przecież tam u nich jest powazny kryzys nie tylko formy ale i w szatni. Brak zaufania do siebie. Hibert gra fatalnie jak na all stara. Taki Gortat obecnie prezentuje formę all star…
Co do Miami to oni nie sa na mistrzowskim poziomie. System im się posypał bez Wade’a, kontuzje, spadek formy Bosha, Cole’a. Battier już jest mało przydatny. Błędem było ściągnięcie Douglasa, brak zastepstwa dla Wade’a, Oden roczarowuje i złapał kontuzje. Allen taki sobie. Miami będzie szalenie trudno wygrać mistrzostwo i jak na nich nie stawiam. Może cichy Bulls, którzy przycisnęli w sezonie, może ktos inny na wschodzie.
czy ktos wie dlaczego m besley wogole nie gra?
Nie wiem czy tylko mi się tak wydaje, ale ranga finałów wschodu gwałtownie spada. Mam wrażenie że tak czy siak, kto wygra sezon na wschodzie, kto wygra PO na wschodzie, to i tak nie ma to znaczenia gdyż na zachodzie dzieją się rzeczy z innego świata – tam jest taki poziom że nie ma już nawet gdzie śruby dokręcić:)
Dołączam do osób ździwionych bardzo małą rolą Copelanda w Indianie. Fajnie, że chłopak W KOŃCU trochę pograł i zapewnił Pacers zwycięstwo. Mam nadzieję, że od tego momentu Vogel będzie częściej na niego stawiał, bo to pożyteczny zawodnik.
A na Wschodzie z tym pierwszym miejscem przed PO to są kuźwa prawdziwe jaja. I Pacers, i Heat chcą mieć przewagę parkietu, ale zapomnieli jak się regularnie wygrywa. Na Zachodzie się pewnie z tego śmieją :)
Wlasnie, dlaczego B-Easy nie gra?
Copeland chyba mimo wszystko nie do końca pasuje do systemu Indiany. Oni grają klasycznym centrem (Hibbert, Mahinmi) i PF (West, Scola) i do tej pory przynosiło to założone efekty, więc nie było sensu tego zmieniać. Dodatkowo swoje duże minuty muszą mieć George i Lance i teraz Turner (wcześniej Granger) i dla Copelanda nie ma miejsca. Skoro cały sezon tak grali, to zmiany systemu/taktyki w obecnej chwili jeszcze bardziej pogłębią kryzys. Dlatego pieje na razie po cichu, ale po porażkach w Miami i z OKC będę mówił głośno, że Indiana jak trafi na Charlotte, to pierwszej rundy nie przejdzie.
skoro zachód jest cięższy to z tego wynika, że będzie więcej wojen, czyli sami się wykończą;
w finałach bardzo możliwe jest to, że drużyna z zachodu zagra więcej meczy niż drużyna ze słabego wschodu;
co do wschodu, ok sweep Nets spoko, nie leży Miami, tak jak w ostatnim czasie w PO Knicksi im nie leżeli, w sezonie 3-1 dla Knicks-ów i to nie jednym punktem, tylko kilkunastoma; Miami się oszczędza, akurat Lebron co grał prawie cały sezon jest w formie, reszta taka sobie, dostaną czas na odpoczynek, może rozegrają się w 1 rundzie i jakoś to będzie, powiedzmy szczerze, że byli czasami w gorszych sytuacjach niż teraz…
a Indiana? po takim dole ciężko będzie wrócić na szczyt na jakim się było; po wymianie pisałem, że nie zmienia się czegoś co dobrze działa, bo się posypie (zasada Murphy’ego), ok, potencjał dalej jest, ale tu nie chodzi o zmęczenie zawodników, tylko o chemię (w Miami też jest poruszona, ale nie aż tak bardzo)
ja jednak sądzę, że Pat i tak trzyma rękę na pulsie…
moim zdaniem kto będzie 1 na wschodzie jest nieistotne bo nie będzie ani Miami ani Indiany w tym finale (przy Heat znak zapytania) jeżeli Wad’e będzie grał to mogą być w tym finale
A tak w perspektywie następnego sezonu to powinni się w Miami zastanowić nad przyszłością Wad’a bo te jego kontuzje to tragedia
Wschód jest słabszy ale dzięki słabej formie Heat i Pacers bardzo się wyrównał więc na pewno nikt nie będzie wypoczęty na finał. Teraz jest pięć zespołów na podobnym poziomie. Od II rundy serie będą niesamowicie ciężkie i wyrównane. Najmniej szans daję Raptors z racji małego doświadczenia zawodników w PO ale tu mogę się mylić, natomiast na Bulls i Nets faworyci mogą połamać sobie zęby.
Bedzie na stronie jakaś zabawa w typowanie wyników PO?
W tym momencie Pacers nie są faworytem do Finału Wschodu, ale prawdę o nich pokażą dwa następne mecze z Miami i OKC. A co do Wade’a, lepiej ze nie gra teraz i odpoczywa na Playoffs , niż miałby w nich grać tak jak w tamtym roku.