Nuggets nie walczą w zasadzie już o nic w tym sezonie. Nie mają szans się dostać do play offów, a także nie mają szans na wysoki numer w drafcie. Nie oznacza to jednak, że nie będą walczyć w każdym meczu, a koszykarze będą wychodzić na parkiet bez woli wygranej w każdym kolejnym meczu.
Tak było też w dzisiejszym pojedynku z Warriors w Oakland Arena, choć przez pierwsze 24 minuty gry wydawało się, że to gospodarze odniosą łatwe i pewne zwycięstwo, które pozwoliłoby zbliży się im do zajmujących piąte miejsce w tabeli Portlnad Trail Blazers.
Golden State już po pierwszej kwarcie prowadziło 13 punktami, ograniczając Nuggets do trafienia tylko 7 z 29 rzutów z gry i wymuszając do tego ich 4 straty. Andre Iguodala połamał przy okazji kostki Quincy’ego Millera…
… i wszystko szło po myśli miejscowych, którzy w drugiej kwarcie prowadzili już nawet 20 punktami po trójce Klay’a Thompsona.
Wtedy jednak obudzili się trochę Nuggets i jeszcze przed przerwą udało się im zmniejszyć starty do 10 oczek, a przed czwartą kwartą do tylko 2 punktów. W ostatnich 12 minutach gry goście w końcu dogonili gospodarzy i wyszli nawet na prowadzeni 90-85. Warriors odpowiedzieli szybkim runem 8-0, po którym to Denver zanotowało serię 8-2 i prowadziło 2 oczkami na 42 sekundy do końca.
Następnie faulowany przez Timofey’a Mozgova Stephen Curry poszedł na linię, trafiając dwa rzuty wolne i goście prowadzili już tylko punktem. Za trzy spudłował Evan Fournier, dobitka Mozgova również okazała się niecelna i piłka trafiła do rąk Curry’ego.
Mark Jackosn nie poprosił o czas, lider Warriors zakręcił obrońcami Nuggets, skorzystał z zasłony Draymonda Greena, wszedł pod kosz i trafił floater nad próbującym go zablokować Kennethem Fariedem.
Na zegarze zostało 4,7 sekundy i przerwę na żądanie wziął Brian Shaw. Piłkę z boku wyprowadzał Randy Foye, podał ją do Farieda i od razu stanął za linią za trzy czekając na podanie. Był jednak dobrze kryty przez Iguodalę i Faried zdecydował się na indywidualną akcję, zszedł do środka i pomimo dobrej obrony Greena trafił jedną ręką do kosza na 0,6 sekundy do końca.
Warriors wykorzystali jeszcze jeden timeout, ale daleka trójka Curry’ego okazała się niecelna i to Nuggets mogli cieszyć się z wygranej.
Faried w całym meczu rzucił 18 punktów, 8/18 z gry, i zebrał 17 piłek. Wielki mecz zagrał jednak Mozgov. To był jego najlepszy występ w karierze na 23 punkty z 15 rzutów i 29 zbiórek. W obu przypadkach to jego najwyższe wyniki w karierze, a 29 zbiórek to najlepszy wynik w tym sezonie. Rosjanin dodał do tego 3 asysty i 3 bloki.
20 oczek, 7/23 z gry, w tym 4/13 za trzy zdobył Foye, a 10 punktów z 15 rzutów dołożył Darrell Arthur.
Dla Warriors najwięcej rzucił Curry – 24 punkty, 8/19 z gry, 2/7 zza łuk. Rozdał do tego 6 asyst i zebrał 7 piłek. Drugi ze Splash Brothers – Klay Thompson dodał 21 oczek z 19 rzutów, w tym 3 trójki. 12 punktów dołożył Jermaine O’Neal, a 10 Jordan Crawford.
Golden State tą porażką praktycznie nie ma już szans na 5 miejsce i dogonienie Blazers. Musiałoby wygrać co najmniej 3 z 4 ostatnich meczy i liczyć wtedy na 3 porażki w 3 spotkaniach Portland albo wygrać wszystko do końca i liczyć, że Blazers nie wygrają więcej niż raz.
Denver Nuggets – Golden State Warriors 100:99 (15:28, 28:25, 30:22, 27:24)
Liderzy zespołów:
Punkty: Mozgov 23 – Curry 24
Zbiórki: Mozgov 29 – Bogut 8
Asysty: Foye, Brooks 7 – Curry 6
Przechywty: Fournier 2 – Curry 4
Bloki: Mozgov 3 – Bogut 2
Warriors mają bliżej do 9 miejsca niż do piątego więc dywagacje odnosnie Portland raczej racji bytu nie mają. Ciekawe jest teraz to że Warriors mają realne szanse na odpadnięcie z PO. Muszą wygrać 2 mecze żeby się załapać a ostatnio róznie im to idzie
No jakby Dallas dzisiaj nie przegrali z SAS to by śmiało można MAVS stawiać na 6 miejscu. GSW gra dzisiaj bardzo ważny mecz z LAL. Powinni wygrać, ale w końcu to dzień po dniu to nie wiadomo. Później zostaje im wyjazd do Portland (pewnie porażka), u siebie Minny i na koniec znowu Denver. Czyli realnie 50:32 i powinni 6 miejsce utrzymać, ale z Clipps będzie 1:4 i pewnie Marka Jacksona wywalą. No a Portland może się szykować na Houston, ale tu na cud też bym nie liczył (chyba że Howard będzie chorował).
Z Clippers nie będzie żadne 1-4. W sezonie regularnym było 2-2 i każda z drużyn wygrywał u siebie. To się zapowiada na 7-meczową, bardzo wyrównaną serię i Warriors wcale nie stoją tu na straconej pozycji. Równie dobrze oni mogą przejść dalej i awansować do drugiej rundy.
Portland szkoda że mieli tą serię porażek bo z atutem własnej hali myślę że by ograli Rockets- a tak to 50/50 , Rockets to razem z Warriors moim zdaniem największa niewiadoma. Obie ekipy mogą zarówno dostać 0-4 albo dojść nawet do finału konferencji. Rockets cieniuja ostatnio – jeśli Beverley nie wróci to nie wróże im awansu
Pamiętajmy, że Memphis, Suns i Mavs będą grać jeszcze między sobą, więc siłą rzeczy ktoś poprzegrywać musi, dlatego musiałby się wydarzyć jakiś totalny kataklizm (4 porażki) w szeregach Warriors, by w PO nie zagrali.
A serii GSW-LAC wcale tak pewnie nie stawiałbym na zawodników z LA. Owszem, Rivers swoje do drużyny wniósł, ale ten gen „nieudacznictwa” (3 rok mają mocny team, a dotąd wygrali 1 serię w PO, na bardzo dużym farcie zresztą) w każdej chwili może znów dać o sobie znać. Jasne, będą faworytami, ale Nuggets rok temu też byli…
Wprawdzie nie ten temat, ale kto ma tiebreakera w parze Hawks-Knicks?
@Dawid , a bieżesz po uwagę brak Davida Lee (którego status jest nieokreślony ze względu na poważne problemy z plecami) i problemy zdrowotne Andrew Boguta?
Jeśli Lee nie zagra również obstawiam 4-1 dla LAC.
Bogut wrócił już dzisiaj i na play offy pewnie będzie zdrowy, a zastępujący Davida Lee, Draymond Green wcale nie gra gorzej od niego. Jest dużo lepszym obrońcą. Fakt Lee daje te 18/9, ale w matchupie z Griffinem lepszy będzie Green niż Lee. Przynajmniej dla mnie.
ależ pewność siebie:-), zwłaszcza gdy Green ma małe doświadczenie w play offs i ogólnie bliżej mu do trójki niż czwórki. Bogut ma stale jakieś problemy zdrowotne i przy sugerowanym przez Ciebie 7-meczowym boju nie wydaje mi się by pozostawał bez pomocy leków uśmieżających ból lub blokad. Osobiście nie wierzę już w siłę Warriors, tak jak przed rokiem. Sama osoba Jacksona budzi nieco kontrowersji i przy walce o wynik i pod presją trener może się pogubić (bez pomocy dwóch asystentów, których zwolniono). Strata Lee jest wg mnie spora i jeśli on nie zagra to ja nie widzę równych szans serii GSW-LAC. Mogę się jednak mylić.
Blake’a i CP3 historycznie też w play offach dopada zdrowie.
Proponuję, żeby się sprawdzić w typowaniu – zabawa w obstawianie na PO. Od 3 sezonów praktykuje to z kilkoma znajomymi i zabawa przednia – emocje do końca :D Zasady się trochę rozrosły i są już trochę skomplikowane, ale można trochę uprościć. Jak chcecie, to mogę Wam model na maila podesłać, to sami ocenicie. Ogólnie chodzi o to że przed startem obstawia się Mistrza, Finalistę oraz finały konferencji. Dodatkowo przed każdą runda typuje się wynik danej pary i w zależności czy się trafi dokładnie czy mniej dokładnie, to się otrzymuje odpowiednią ilość pkt. Z każdą rundą liczba pkt rośnie. Dodatkowe pkt można zyskać na obstawieniu „underdoga” A może będziecie mieć jeszcze jakieś pomysły na skorygowanie gry?
Pomysł dobry, ale nie bardzo wiem po co różnicowanie rund i za dogi więcej pkt? Te dwa punkty jak dla mnie sensu nie maja. Typujesz doga- jesteś w mniejszości więc i tak dostajesz pkt. A Jak gra Raptors z Bobcats to ciężko mówić o dogu tak smao Nets- Bulls
Adrian89, no muszę Wam to przedstawić całościowo, wtedy ma większy sens, bo tak to wyrwane z kontekstu :D
Ale postaram się wyjaśnić:
1. Pkt za „doga” dostajesz tylko wtedy jeżeli awansuje dalej. Czyli obstawiasz na słabszego (słabszy jest ten niżej rozstawiony) i jak np Bobcats pojadą Toronto, to dostajesz dodatkowy gratis za to, że miałeś jaja i obstawiłeś na Bobki:)
2. Z każdą rundą jest 2 x mniej meczy i jak kiedyś graliśmy że w każdej rundzie było tyle samo pkt, to po pierwszej rundzie zabawa straciła sens, bo była za duża różnica i nie było szans na odrobienie strat, a tak jest szansa w kolejnej rundzie nadrobić.
Oczywiście, to są „jakieś tam” reguły i nie mówię że są perfekt, aczkolwiek co roku staram się je poprawić. W końcu do PO jeszcze tydzień, więc możemy dopracować ;)
Ja uważam, ze Mark Jackson trochę daje dupy w tym sezonie. Rok wcześniej byli mocniejsi, teraz po dodaniu do składu genialnego defensora jak Iguadola i nabraniu doświadczenia myślałem, ze będą groźniejsi. Nie ukrywam, ze GSW to trochę rozczarowanie, chociaż na PO to może być inna drużyna. Green to świetny obrońca, ale jak zauważył Woy bardziej SF, to może być za mało atletyzmu na Griffina.
A kto ma tie-breakera między Warriors a Blazers? Bo Portland grają po GSW z LAC i w przypadku dwu porażek mogą mieć jednakowy bilans. Jeżeli będzie jakaś jakaś zabawa w typowanie PO to ja się chętnie piszę.
Portland wszystko przegrać musi, Warriors wszystko wygrać… Naprawdę duże szanse są na to …
Piszecie o Greenia, a jakoś zapominacie, że Jackson ma jeszcze na ławce Barnesa, który już rok temu łatał dziury po Lee i szło mu to zajebiście….
@Cosmo ale Barnes to jeszcze bardziej trójka i gracz, który może mieć wielkie problemy z Griffinem (osobiście bardzo lubię Harrisona i wierzę w dalszy rozwój 21-latka). Ty raczej odwołujesz się do serii z niebroniącymi Nuggets, w starciach, w których George Karl przestawił Nuggets na small-ball. Rivers tego nie zrobi i będzie dążył do przewagi fizycznej pod koszami (Jordan, Griffin, Davis). Jeśli Lee nie zagra to może być krucho…
No tak, ale przewaga fizyczna to będzie niezależnie czy Lee zagra czy nie (nie oszukujmy się, David to nie jest atleta, zwłaszcza w porównaniu do Blake’a czy DeAndre). Dla mnie kluczem w tej serii i tak byłaby ławka, gdzie LAC mają Jamala czy Grangera, a kogo mają Warriors? Nikogo pewnego jak dla mnie. Poza tym brakować to im będzie ale Jacka, który robił wszystkie małe rzeczy, o których niedoświadczeni jeszcze SplashBrothers zapominają, uspokajał grę, a jak było trzeba to sam brał na siebie jej ciężar. Teraz jest niby Blake, no ale dla mnie to jest spora zmiana na minus
W tym sezonie Blake>Jack.
No tak, ale to wynika głównie z tego, że Jackson > Brown. Coach Cavs to dla mnie nieporozumienie, nie potrafi nadal dobrze rotacji ustawić, o wykorzystywaniu umiejętności poszczególnych graczy nie wspominając. A podpisano z nim bodajże umowę na 5 lat…. Idiotyzm > level hard