Wczorajsza noc w NBA zagwarantowała nam 8 spotkań. Meczem wieczoru była bezpośrednia batalia Suns z Mavericks o udział w PO (mecz zostanie opisany w osobnym wpisie).
Poza tym Hawks ograli Heat i tym samym pozbawili już złudzeń kibiców New York Knicks, a także Wizards zbliżyli się do zapewnienia sobie szóstego miejsca na Wschodzie.
Sacramento Kings @ Los Angeles Clippers
101-117 (26-27; 21-29; 32-29; 22-32)
Clippers wyrównali swój rekord 56 wygranych w jednym sezonie zasadniczym i powinni go pobić już w najbliższym pojedynku z Nuggets.
Wczoraj nie mieli jednak tak łatwo jak by się można było spodziewać. Kings, a zwłaszcza Cousins (32 punkty, 12 zbiórek, 5 asyst) i Evans (14 punktów, 14 zbiórek) długimi okresami nic nie robili sobie z ofensywnej siły Clippers. Z biegiem czasu jednak przewaga miejscowych zaczęła się uwidaczniać, a tym co zrobiło różnicę były punkty w szybkim ataku, które LAC wygrali aż 25-5.
Ostatecznym ciosem były zaś dwie celne trójki Jamala Crawforda, który jak sam przyznał nie jest jeszcze sobą po kontuzji, ale uwielbia te momenty gdy ważą się losy meczu.
Ciekawostki:
- Ben McLemore został wyrzucony z boiska po raz pierwszy w swojej karierze
- Taktyka Hack-A-Jordan działała wczoraj bez zarzutu. Środkowy Clippers trafił tylko 3/11 z linii rzutów wolnych
Gracz meczu: Blake Griffin – 27 punktów (9/15 z gry, 8/9 z linii rzutów wolnych i 1/2 z dystansu), 4 zbiórki i 9 asyst
Philadelphia 76ers @ Charlotte Bobcats
105 – 111 (24-26; 35-30; 19-31; 27-24)
Steve Clifford nie jest zadowolony z tego jak gra jego zespół po zapewnieniu sobie udziału w playoff. Co prawda, wczoraj jego Bobcats udało się odnieść zwycięstwo, ale trener miał sporo uwag co do koncentracji i gry w obronie swoich podopiecznych.
Sixers przystąpili do meczu zmotywowani po tym jak 10 dni temu w Filadelfii dostali srogie lanie od drużyny z Charlotte (93-123). Dodatkowym atutem po ich stronie był fakt, że miejscowi nie mogli skorzystać z usług Walkera (pachwina), którego w S5 zastąpił Ridnour.
Dzięki dobrej grze Cartera-Williamsa (23 punkty, 7/11 z gry, 9/10 z linii rzutów wolnych, 7 zbiórek, 8 asyst) i wsparciu Younga i Simsa goście długo utrzymywali się w grze. Po co Bobcats mają jednak Jeffersona? Doświadczony center zabawił się ze swoimi młodymi rywalami trafiając 13/19 z gry by uzbierać 29 punktów i 12 zbiórek. Big Al na dobre rozkręcił się w tym sezonie – wystarczy powiedzieć, że w ostatnich pięciu spotkaniach notuje średnio 26.8 ppg i 14.2 rpg.
Gracz meczu: Al Jefferson
Milwaukee Bucks @ Washington Wizards
91 – 104 (26-27; 26-28; 22-32; 17-17)
Wizards wczorajszą wygraną zapewnili sobie pierwszy pozytywny bilans sezonu zasadniczego od 2008 roku. Zajmują w tej chwili szóste miejsce na Wschodzie, ale muszą bardziej zdystansować się od Bobcats ponieważ w przypadku równego bilansu to drużyna z Charlotte będzie wyżej.
Tymczasem Bucks już oficjalnie są najgorszą drużyną sezonu. Wczoraj, jakby mało było im problemów nie mogli również skorzystać z usług Brandona Knighta i trener Drew pozostał z zaledwie ósemką graczy. To jeszcze nie koniec. Miejsce Knighta w S5 zajął Antetokounmpo, który jak sam przyznał ostatni raz występował jako rozgrywający (do spółki z Sessionsem) trzy lata temu.
To wszystko sprawiło, że Bucks mieli aż 20 strat i choć walczyli w pierwszej połowie, to w drugiej musieli uznać już wyższość zespołu Marcina Gortata (13 punktów, 5/12 z gry, 13 zbiórek).
Bohater meczu: Bradley Beal (26 punktów, 12/22 z gry, 3 zbiórki, 5 asyst)
Miami Heat @ Atlanta Hawks
85 – 98 (23-28; 26-21; 13-20; 23-29)
Heat chcieli ten mecz wygrać. Do S5 powrócił nawet rehabilitujący się Dwyane Wade (10/14 z gry, 24 punkty), ale to okazało się zbyt mało dla Hawks, którzy zwycięstwem przypieczętowali swój siódmy kolejny awans do PO (mają drugą najdłuższą serię w całej lidze za Spurs, którzy robią to od… 17 lat).
Jeff Teague i Lou Williams mieli jednak inne plany. Pierwszy uzbierał 25 punktów (9/17 z gry), 4 zbiórki, 3 asysty i 4 przechwyty. Drugi dołożył 23 oczka (z czego aż 18 w czwartej kwarcie) i Heat musieli przełknąć kolejną porażkę na wyjeździe (w tym sezonie poza Miami mają bilans zaledwie 22-18).
Wygrana Hawks zabiła jednocześnie ostatnie nadzieje fanów Knicks. Heat natomiast przegrywając spadli na drugie miejsce na Wschodzie i będą musieli liczyć na Thunder lub Magic by ograli Pacers + siebie samych w pojedynkach z Wizards i Sixers by skończyć sezon z tytułem EC.
Bohater meczu: Jeff Teague
Boston Celtics @ Cleveland Cavaliers
111 – 99 (28-18; 32-24; 29-16; 22-41)
Jeżeli Kelly Olynyk grając przeciwko twojej drużynie wygląda jak Dirk Nowitzki to już wiesz, że robisz coś źle. Cavaliers w tym sezonie przejęli etykietkę najbardziej dysfunkcyjnej drużyny w NBA. Fani Kings dziękują.
Wczoraj Celtics wystawili zaledwie ósemkę graczy, a i tak wygrali i to z taką łatwością, że na tle Cavs wyglądali jak drużyna walcząca o tytuł. Wystarczy powiedzieć, że w trakcie meczu prowadzili nawet 33 punktami, a przed ostatecznym blamażem miejscowych uratowała dopiero czwarta kwarta.
Bohater meczu: Kelly Olynyk (25 punktów, 11/23 z gry, 2/5 z dystansu), 12 zbiórek
New Orleans Pelicans @ Houston Rockets
104 – 111 (20-22; 39-24; 23-26; 22-39)
Dwight Howard i Patrick Beverley powrócili do składu Rockets po tym jak z powodu kontuzji opuścili poprzednie osiem spotkań i z dużą dozą prawdopodobieństwa można powiedzieć, że bez nich klub z Houston wczoraj by nie wygrał.
Pelicans mocno się postawili dzięki dyspozycji Babbitta (24 punkty, 7 zbiórek) i Riversa (20 punktów, 10 zbiórek, 6 asyst). Gdyby tylko mecz grało się przez 44 minuty to odnieśliby bardzo przyjemną wygraną.
Niestety. Mecz trwa 48 minut, a Rockets rękami Beverley’a (dwie trójki), Hardena i Lina byli w stanie odrobić straty, wyjść na prowadzenie i przypieczętować ważną wygraną, która daje im trochę oddechu w walce o czwarte miejsce na Zachodzie.
Bohater meczu: James Harden (33 punkty, 10/22 z gry, 3/8 z dystansu, 10/10 z linii rzutów wolnych, 4 zbiórki, 13 asyst)
Utah Jazz @ Denver Nuggets
94 – 101 (23-18; 21-16; 21-30; 29-37)
Jazz i Nuggets zafundowali kibicom bardzo ciekawe widowisko, a niżej umieszczony skrót jest chyba najlepszym ze wszystkich, które dzisiaj wstawiłem.
Mecz był klasycznym pojedynkiem dwóch połów, w którym w pierwszej dominowali goście, a w drugiej zmotywowani w szatni gospodarze. Pierwszym przewodził Enes Kanter (22 punkty, 14 zbiórek), a drugim Kenneth Faried (24 punkty, 21 zbiórek i 5 asyst), który miał jeszcze dodatkowo wsparcie Foye’a (26 punktów) i Fourniera (23 punkty z ławki).
Ostatecznie, bardziej doświadczona drużyna z Denver odniosła swoje 36 zwycięstwo w sezonie, ale obie drużyny są już myślami przy zbliżającej się loterii draftu.
Ps. Timofey Mozgov robi ostatnio z obrońcami w NBA to co Putin z politykami USA/UE. Nie wiem co mu się stało, ale gra jak bestia.
Bohater meczu: Kenneth Faried
Big Al faktycznie rozkręcił się na dobre, ale mnie bardziej ciekawie co wciąga Harden…. Przejrzyjcie sobie jego staty od ASG, z wyjątkiem dwóch niewypałów (w Denver i Chicago) to w pozostałych meczach wygląda jak wzór combo guarda (śr. na poziomie 29pkt 4.8zb 7.4ast 2st i 3.2 trójki na mecz). Bestia normalnie i tylko się zastanawiam, czy nie za wcześnie ta forma przyszła…
Hawks w Playoffs, znowu rozdali masę asyst, nawet nie wiadomo kiedy. Nuggets wygrywają mecz, którego Utah ewidentnie wygrać nie chciało, szkoda, że Farieda nie będzie można już niedługo oglądać, bo gra ostatnio jak z nut.
Aha, no i Celtics wygrali, ale to pewno jakiś ich mroczny plan….
Owszem, Miami moga liczyć na porażki PAcers, na swoje zwycięstwa chyba nie bardzo…
Jakoś nie wierzę że Heat chcieli wygrać mecz z Hawks, po porstu bardzo boją się Nets w drugiej rundzie. co prawda teraz czeka ich walka z Chicago, ale moim zdaniem większe szanse mają z zespołem z Wietrznego miasta niż z NY
o Mozgovie to ja już z rok temu pisałem, że to kawał ciekawego grajka, a pamiętam jak po dobrym sezonie spadł w Denver na miejsce 3 przegrywając rywalizacje z Koustosem i McGee. Mi się podoba bardziej w defensywie. Początek miał straszny, wyglądał jak Haseem Thabeet pod koszem, a potem jeszcze Griffin zaliczył na Nim tego pusterdunka o którym mówiło się miesiąc. Ale Mozgov się rozwinął, okrzepł i jest bardzo wartościowym centrem.
na livesports.pl jest że nadal Miami na 1 miejscu po 80 spotkaniach więc jak to jest ? Mają z nimi Tie breaka ?
tabelke na livesports.pl mozesz spuscic
ewentualnie do kibla pozdr
Myślicie, że Bobki mogą już odpuszczać mecze, żeby trafić na Miami?