Nie mają szczęścia, przez drugi rok z rzędu, podopieczni Marka Jacksona. W zeszłym roku z urazem biodra borykał się David Lee i jego rola na boisku i w starciach z kolejnymi rywalami była mocno uzależniona od blokad bólu. Kiedy my/kibice zdołaliśmy już się oswoić z kolejnymi problemami zdrowotnymi jednego z najwszechstronniejszych „power forward” w lidze, trener Jackson doznał kolejnego bólu głowy – podwójnego.
Kilka dni temu w jednej z dyskusji na naszej stronie, mocno omawialiśmy sytuację w składzie Golden State Warriors, którzy przez drugie rozgrywki z rzędu popisali się 50. wygranymi w regular season. W międzyczasie kolejnego urazu nabawił się David Lee, a samemu graczowi dokuczają nerwobóle prawego podudzia. Początkowo sztab medyczny Warriors odsunął Lee od treningów, następnie przeprowadzono szereg badań i zalecono zawodnikowi kilka dni odpoczynku. David powoli wracał na siłownię (stosując lekkie obciążenia) i brał udział w rozgrzewkach treningowych oraz treningach rzutowych. Jak się okazało taka przerwa wpłynęła pozytywnie na kontuzjowanego i już pod koniec poprzedniego tygodnia Lee pobiegał po parkiecie, wchodząc z ławki przeciwko Lakers i przyczyniając się do kolejnego zwycięstwa teamu z Oakland. Obserwatorzy jednak są zgodni co do jednego, Lee nie gra na 100% obrotach, a jego ruchy są dość ograniczone (inni nazywają go zardzewiałym). To sugeruje, że były gracz Knicks ciągle nie jest jeszcze w optymalnej dyspozycji i jego podudzie jest stale monitorowane przez sztab medyczny drużyny, przy czym jego występy w play offs , ciągle pozostają zagadką. To jednak nie koniec historii…
Jak wiemy najczęściej kontuzjowanym Wojownikiem jest australijski olbrzym, Andrew Bogut. Były numer jeden draftu – na którego się „chucha i dmucha” by nie odniósł kolejnej kontuzji w siedzibie Warriors – wybrany swego czasu przez Milwaukee Bucks praktycznie połowę swojej kariery spędził na wizytach u lekarzy diagnozujących kolejne problemy zdrowotne jednego z najbardziej niedocenianych graczy NBA. Ostoja defensywy Warriors i zawodnik z 8-letnim stażem w lidze ciągle jest prześladowany przez pecha i tym razem Bogut doznał pęknięcia żebra, w ferworze walki z Kenethem Farriedem, podczas konfrontacji z Nuggets . Początkowo uraz ten wzięto za mocne stłuczenie. Następnie po wzięciu środków uśmierzających ból Bogut wystąpił w meczu przeciwko Blazers i podczas jednej z podkoszowych akcji, został „wzięty w kleszcze” przez dwóch podkoszowych Portland…Ten moment okazał się „gwoździem do trumny” bowiem sam zawodnik odczuł mocny, przeszywający ból oraz nie mógł złapać oddechu…
Notujący 7.4pkt-10.0zb-1.8blk gracz nie wystąpił w meczu przeciwko T’Wolves i został poddany prześwietleniu roentgenowskiemu. Wg ostatnich doniesień pęknięte żebro zostało potwierdzone przez lekarzy a Andrew może opuścić kilka kolejnych meczów w play offs. Baa… istnieje nawet obawa, iż nie zacznie oraz nie dokończy on najważniejszej części sezonu. Standardowo – o czym wie na przykładzie tego sezonu – Ty Lawson – podobną kontuzję leczy się przez okres 6-tygodni.
Warriors w pierwszej rundzie mogą trafić na L.A. Clippers i wydaje się, że przy absencji Andrew Boguta oraz problemach Davida Lee to szanse na zwycięstwo w serii podopiecznych Marka Jacksona spadają bardzo wyraźnie. Bogut podczas swojej 8-letniej przygody z ligą tylko dwukrotnie gościł w play offs (raz z Bucks i raz z Warriors). Tylko w sezonie debiutanckim rozegrał wszystkie 82 mecze, a następnie tylko raz rozegrał 70 spotkań w rozgrywkach. Jak będą sobie radzić Warriors bez Boguta?
„gracz Knicks”. Chyba był gracz Knicks. Niby szczegól, ale jednak…
Minutę przed Twoim komentarzem była aktualizacja wpisu z dodanym ex plus jeszcze jedną literówką. Szkoda,że nie dałeś odświeżania.(szczegół)
Uwielbiam takich gości jak wojno. Kij że to czy tamto się dzieje. Jest brak kropki i trzeba to zaznaczyć.
A po sezonie Warriors zwolnią Jacksona i będziemy mieli powtórkę z rozrywki z Memphis (działania ich zarządu kwalifikują się jako „działanie na szkodę firmy”).
GSW zaryzykowało z Bogutem – chyba się nie opłaciło. Szkoda, że nie wzięli Drummonda zamiast Barnesa, to może inaczej by to wyglądało.
Z drugiej strony z Currym też ryzykowali wiedząc o jego kostkach, a w tym sezonie Curry jest zdrowy jak ryba i jest allstarem za niewygórowane pieniądze.
Z trzeciej strony Iguodala miał być pewniaczkiem – All Star o świetnej formie i z żelaznym zdrowiem – a tu się okazało, że trochę zawodzi i za dużo choruje…
GSW przed sezonem bardzo fajne się zapowiadali (obstawiałem ich na miejscach 4-5 z bilansem 51 wygranych) i wyglądało na to, że półfinał konferencji był jak najbardziej w ich zasięgu. Niby się wiele nie zmieniło, tzn bilans praktycznie trafiony, miejsce prawie to samo, ale kilka kontuzji w trakcie sezonu i zamieszanie wokół Marka Jacksona spowodowały, że ten zespół jest praktycznie stracony w tym sezonie. Do tego dochodzi jeszcze nierówna forma Barnesa i gra poniżej oczekiwań Iguodali. Andrzej swoją kolejną kontuzją dorzucił tylko cegiełkę. Nie sądzę żeby się pozbierali, tym bardziej, że LAC ustabilizowali formę i będą groźni w PO (stawiam na finał konferencji – sorry Kevin, nie w tym towarzystwie).