Doc Rivers, Rick Carlisle, Tom Thibodeau i Greg Popovich – co łączy te cztery nazwiska? Otóż każdy z nich ma spore szanse na ustrzelenie wyróznienia Trener Roku 2014 i każdy z nich w przeszłości już miał okazję odbierać podobne trofeum. Trofeum , które w skrócie nazywamy COTY ma dłuższą historię, niż 2 wcześniej opisywane wyróżnienia (MIP, 6th Man) i sięga roku 1963, kiedy Harry Gallantin został pierwszym Najlepszym Trenerem ligi.
Zacznę od kwestii, iż celowo czekałem z analizą tej nagrody i podaniem Wam kolejnego tekstu „Nagrody 2013/14” , patrząc na ostatnie wyniki sezonu Phoenix Suns (tam też czaił się mój największy faworyt – do wczoraj – Jeff Hornacek). Miejmy nadzieję, że obecny trener Słońc nie okaże się też Georgem Karlem (ex Nuggets) sezonu 2012/13, bo wówczas to świeżo wybrany COTY został zwolniony, po porażce z play offs, z Golden State Warriors.
Wracając na chwilę do przeszłości to tylko dwóch coachów w całej historii ligi miało okazję zdobywać tę statuetkę trzykrotnie – dwa słynne nazwiska to Don Nelson (Milwaukee Bucks, Golden State Warriors, ale NIE z Dallas Mavericks) i Pat Riley (L.A. Lakers, N.Y. Knicks i Miami Heat). Pat Riley jest jedynym trenerem w dziejach ligi, zdobywający laur z trzema innymi drużynami. On też jako jedyny miał receptę z tytułem „jak wchodzić do finału NBA z każdą przez niego prowadzoną drużyną?!”
Co jest ważne przy wyborze Najlepszego Trenera?
Przede wszystkim postęp drużyny (czytaj Carlisle, Hornacek, Casey, Clifford, Vogel, Wittman, Stotts) widoczny nie tylko w bilansie, ale w takich aspektach jak poprawa obrony lub ataku. Następnie praca z zawodnikami , którzy ewaluują (Hornacek, Stotts, Clifford, Vogel, Casey) i notują nie tylko postępy statystyczne, ale również stają się ważniejszymi ogniwami zespołu. Cześć graczy , których mam na myśli, dzięki postawie wymienionych trenerów, będzie walczyła o nagrody Najlepszego Rezerwowego lub Największy Postęp. Jest też oceniana utrzymywana jakość gry oraz należyta praca systemu, w który wdrażani są nowi zawodnicy i najgorętszymi kandydatami w tym aspekcie stają się szkoleniowcy z Los Angeles (Rivers), Oklahoma City (Brooks), Chicago (Thibodeau) i San Antonio (Popovich). Każdy bowiem z nich wprowadził do swojej rotacji pewne zmiany , wymuszone lub spowodowane kontuzjami i migracją zawodników (urazy Redicka i Crawforda oraz Paula, kontuzja Westbrooka i wyciągnięcie Jacksona czy Lamba, przekazania roli lidera Noahowi czy wdrożenie w system D.J. Augustina, w końcu granie bez Parkera oraz dokoptowanie Belinelliego). Oczywiście miernikiem poprawy gry kandydatów do COTY pozostaje bilans (poprzedniego sezonu w stosunku do obecnego – Hornacek i Clifford oraz Casey i Stotts). Jeśli odniesiecie swoje obserwacje do kilku nazwisk i zobaczycie moje założenia to na pewno zwrócicie uwagę na pewne , powtarzające się nazwiska.
Problemy z wyborem…
Wydanie omawianej nagrody Gregowi Popovichovi, Docowi Riversowi lub Tomowi Thibodeau byłoby policzkiem na twarz trenerów, którzy zbudowali swoją pozycję świetną pracą z drużyną, na przestrzeni danego sezonu. Jak inaczej można by było określić niewybranie najlepszym trenerem Dwayne’a Casey (świetna obrona, poprawione dystansowe granie Raps, wywidnowanie osób Lowry’ego oraz DeRozana i w końcu poszerzenie swojej ławki grających rezerwowych) , Jeffa Hornacka (spójrzymy na rozwój Markieffa Morrisa, Dragića, Bledsoe i Greena a nawet Plumlee – każdy z nich może dostać MIP a Suns przecież stracili swoich pierwszopiątkowych zawodników jak Gortat i Dudley). Dalej Terry’ego Stottsa wyciągający swoich liderów do poziomu wcześniej niespotykanego przez nas (wiedzieliśmy, że Aldrige i Lillard mają przed sobą jasną przyszłość, ale LaMarcusa nazywaliśmy MVP tygodni i miesiąca, a Damiana okrzkywaliśmy najlepszym PG w całej lidze!) . Wszyscy znacząco poprawili osiągi swoich drużyn, każdy z nich miał bardzo dobry sezon poparty liczbą wygranych oraz stawiający każdą z ekip w perspektywie ligowego topu (ataku lub obrony). W końcu większość z nich , po (krótszych lub dłuższych) latach przerwy, zawita do play offs.
Główni pretendenci do tytułu COTY:
A/ Terry Stotts – za 20 zwycięstw więcej do poprzedniego sezonu i wyciągnięcie talentów Damiana Lillarda oraz LaMarcusa Aldridge’a do poziomu All Stars. Wsparciem dla Stottsa okazała się praca managementu – w postaci uzupełnienia zespołu wartościowymi zadaniowcami jak Robin Lopez, Mo Williams lub w mniejszych rolach z Thomasem Robinsonem i Dorrellem Wrightem. Efekt , awans do play offs po paru latach nieobecności. Mankament Stottsa to słabsza gra w ostatnich 30 meczach (przy kontuzji Aldridge’a również).
B/ Jeff Hornacek – za 23 zwycięstwa więcej do poprzedniego sezonu i wyciągnięcie talentów Gorana Dragića (na poziom All Stars) , Erica Bledose (z rezerwowego Clippers na pierwszą piątkę i clutch playera Suns) , Markieffa Morrisa (jeszcze bardziej wartościowy zmiennik oraz gracz porzucający grę dystansową kosztem operowania bliżej obręczy) czy Milesa Plumlee (z dalekiej rezerwy Pacers do pierwszej piątki Suns) na wyższy poziom. W końcu Geralda Greena (z szukającego miejsca dla siebie w paru kolejnych klubach NBA , poprzez grę w lidze chińskiej oraz zerwaniem łatki dunkera-showmana). Atutem Horny’ego jest fakt, iż mimo kontuzji świetnego Bledsoe (opuścił 40 spotkań) przestawił on zespół na inne tory, by spokojnie móc walczyć o play offs. Plus to również walka na bardzo mocnym Zachodzie. Mankament przy potencjalnym wyborze legendy Jazz i Suns to brak awansu do ósemki…
C/ Dwyane Casey – za 14 zwycięstw więcej do poprzedniego sezonu i wyciągnięcie drużyny na poziom play offs (pierwszy od 2008 awans do play offs). Ponadto awans DeMara DeRozana do elity gwiazd ligi i uczynienie Kyle’a Lowry’ego topowym rozgrywającym NBA , ciągnącym za sobą listę klubów, chętnych go nabyć po kończących się rozgrywkach (Knicks, Lakers etc). Zwiększenie roli świeżo-pozyskanych zmienników jak Patterson, Salmons, Hayes oraz dalszy rozwój Jonasa Valanciunasa. Atut Casey’a – jego team zaczął grać lepiej i notował serie wygranych po odejściu Rudy’ego Gay’a. Manakmanent trenera to praca na słabiutkim, w tym sezonie, Wschodzie.
Komu nie grozi COTY:
Mike Woodson, Mike D’Antoni i Larry Drew mogą za chwilę pakować walizki, w poszukiwaniu nowej pracy. Żaden z nich nie tylko nie podniósł poziomu gry swojej drużyny, ale wpłynął destrukcyjnie na działanie zespołu zrywając z pewnymi zasadami panującymi na zawodowych parkietach. Woodson nie był w stanie wdrożyć do rotacji Knicks „Włoskiego konia trojańskiego” podrzuconego przez właściciela klubu, ani nie dostał wspracia managementu, kiedy kontuzji nabawił się Tyson Chandler. D’Antoni pobił rekord świata w ilości wybranych pierwszych piątek ( niemal co mecz, nowe S5) Lakers oraz osiągnął przysłowiowe dno kilkukrotnie tracąc powyżej 130 oczek. W końcu Drew bardzo udanie zatankował z drużyną po pierwszy numer draftu i kompletnie zawiódł przy układaniu nowych kloców (3/4 składu drużyny była zmieniona) – podrzucanych przez Johna Hammonda.
Wybór autora:
Obawiam się ,że nagroda nie trafi do Jeffa Hornacka, który stał się moim faworytem gdzieś w okolicach 40. meczu sezonu. Głównym powodem może – niestety – okazać się brak awansu do play offs. Nie wiem też jak głosujący potraktują Grega Popovicha, który od lat ubiega się o pierwsze miejsce na Zachodzie, stale walczy o swój kolejny tytuł, a w końcu całkiem niedawno (2012) został przecież Trenerem Roku. Być może fakt, zeszłorocznego awansu do NBA Finals oraz pierwsze miejsce Spurs w lidze po sezonie zasadniczym da mu to wyróżnienie (?). Jeśli miałbym wymienić cichego faworyta i kogoś na którego nie stawialiśmy przez sezonem to wskazałbym Dwayne’a Casey, pracoholika i rzemieślnika (oraz ucznia Ricka Carlisle) , notującego historyczny powrót Raps – po 7 latach – do play offs. W końcu Casey nie miał aż tak wielkich nazwisk/zawodników w składzie, którzy mogliby mu przed sezonem dać play offs oraz pozwolić nam uwierzyć , że po oddaniu R. Gay’a nadal Raps będą nadal walczyć o play offs. Wręcz wydawało nam się, że będą tankować – po swojego rodaka – Andrew Wigginsa. Dwayne to również symbol konsekwencji i cierpliwości sterników klubu z Toronto, mający oparcie w managemencie i Masaiu Ujirim (był GM’em roku 2013). Casey’a należy jednak ostrzec, poprzedni Najlepszy Trener Roku z Toronto, Sam Mitchell, krótko cieszył się ze swojego sukcesu i po 17 spotkaniach kolejnego sezonu stracił pracę…
Pointa: życzyć Casey’owi COTY czy nie życzyć , oto jest pytanie…
Według mnie Horny nawet bez dostania się do pierwszej ósemki zachodu zasługuje jak najbardziej na COTY, ponieważ to go nie zdyskwalifikuje. Przypomina mi się bodajże pierwszy sezon bycia trenerem w Magic i ogólnie Doc’a Riversa. Miał on wtedy bilans 41-41 i Magic zajeli 9 miejsce na wschodzie. I mimo to Doc wygrał COTY, ale nic dziwnego wystarczy sprawdzić skład z tamtych lat nie było tam żadnej gwiazdy, a mimo to prawie byli w playoffs.
Przyznam że mam podobny typ. Mimo że przewidywałem że Raptors będą walczyć o Po – to jednak 3 miejsce już jest sporo ponad moje przewidywania. Wiadomo wschód mega słaby jednak wygranie sporo ponad 50% to na wschodzie zwykle miejsce blisko przewagi parkietu.
Hornacek przegrał tą nagrodę meczem w Dallas- wiadomo takie historię się zdarzają ale przewaga blisko 20 punktów w decydującym meczu i porażka. To zawsze musi się obrócić przeciw trenerowi.
Caseya uwielbiam, chociaż spodziewałem się lepszej defensywy po Nim. Dla mnie powinien wygrac Hornacek. mimo braku awansu.
Trochę dziwne stwierdzenie bowiem Raptors grają jedną z lepszych defensyw w całej lidze. No ale wiadomo, zawsze może być lepiej…
nie zerknąłem nawet w statystyki, a tam faktycznie 10 defensywa ligi przy dopiero 22 ataku ligi.
1. popovic 2. Thibodeau 3 hornacek