Droga po trzeci pierścień drużyny Miami Heat w erze Wielkiej Trójki rozpoczyna się od Charlotte Bobcats. Towarzyszy tej rywalizacji kilka smaczków. To właśnie przeciwko Bobcats najlepsze wyniki w karierze notowali LeBron James (61 punktów) i Carmelo Anthony (oczko więcej). Wydaje się więc, że LeBrona nie mogło czekać nic lepszego. Nie do końca… Jeszcze dwa lata temu Bobcats byli prawdziwym pośmiewiskiem ligi. W tym sezonie wzmocnieni Alem Jeffersonem przekonująco dostali się do play-off będąc tylko o 1 zwycięstwo od 5 miejsca. Dwójka Al Jefferson i Kemba Walker mogą mocno dać się we znaki Heat, chociaż trzeba przyznać, że nikt nie przewiduje w tej parze niespodzianki.
Łukasz Siemański&Marek Miłuński
MIAMI HEAT
Cóż można więcej napisać o Miami Heat? Dwukrotni mistrzowie NBA, trzykrotni finaliści w ostatnich latach, mierzą w kolejny pierścień. Każdy inny wynik będzie dla nich porażką i zapewne początkiem końca tej drużyny. Patrząc na sezon zasadniczy widzimy jednak jak pewne rysy zaczynają się zmieniać w szczeliny i naprawdę nie wiadomo kiedy to wszystko rozpadnie się w drobny mak.
Indywidualnie kolejny wspaniały sezon ma za sobą LeBron James. Statystyki rzędu 27.1 ppg, 6.7 rb, 6.4 as nie robią już na nikim wrażenia, bo przyzwyczailiśmy się, że LeBron wykręca je bez wysiłku. LeBron to czynnik, który wciąż daje Heat szanse na kolejny run po tytuł. Niestety dziura pomiędzy nim, a resztą zespołu jeszcze bardziej się zwiększyła. Po pierwsze Dwayne Wade rozegrał tylko 54 spotkania, w których uzyskiwał najgorsze od swojego debiutanckiego sezonu 19.0 ppg. Zdrowie i dyspozycja Wade’a martwi. Szczególnie, że nie ma wcale łatwiej Chris Bosh, na którym powieszona jest cała defensywa Heat blisko obręczy. Grając na pozycji centra Bosh nie dodaje tak dużo w ataku jak choćby w swoim pierwszym sezonie w Miami. Przywrócenie do gry Grega Odena zgodnie z prognozami nie udało się. Heat trzymają go w składzie w razie problemów z wysokimi Pacers, ale nie wiadomo czy do takiego spotkania w ogóle dojdzie.
Kolejną rysą jest znaczne obniżenie się statystyk obwodowych Heat. Mistrzowie w tym sezonie rzucają z zza łuku mniej i mają gorszą skuteczność. Dziedzina, w której w poprzednich latach byli w absolutnej czołówce ligi, plasuje ich na dzisiaj w połowie stawki. Po części wiąże się to z amnestionowaniem Mike’a Millera i Druga ofensywa z zeszłego roku zmieniła się w piątą. Lekki spadek Heat notują również w obronie (spadek z 7 na 9 miejsce) i tempie gry. Co tu dużo mówić Heat zanotowali wyraźny regres w stosunku do zeszłego roku i nie można tego tłumaczyć jedynie oszczędzaniem sił na play-0ffy. Żary są zwyczajnie o jeden, dwa kroki dalej od wymarzonego trzeciego mistrzostwa. Na Bobcats powinno jeszcze wystarczyć arsenału, jednak każda następna runda może być ostatnią.
CHARLOTTE BOBCATS
Wielka szkoda, że jedna z największych niespodzianek sezonu na 99% wypadnie już w pierwszej rundzie. Jednak nie oznacza to, że będzie to seria jednostrona, bez ciekawych pojedynków i bez emocji. Bobcats są w stanie przeciwstawić się Heat i swoje gwiazdy mają na pozycjach na których Miami nie posiada graczy Big Three. I te właśnie gwiazdy mogą wyrwać jeden, a może nawet dwa spotkania w tej serii.
Cats jako drużyna jeszcze nigdy nie wygrali w play-offach, dostając sweepa w 2010 roku od Orlando Magic. O pierwsze zwycięstwo w post-season będzie strasznie ciężko, bo Bobcats ostatni raz wygrali z Heat 9 marca 2010 roku, jeszcze przed erą Big Three, 15 spotkań temu. Wiecie kto się ostał w składzie Bobcats od tamtego zwycięstwa? Tylko Gerald Henderson, który wtedy zagrał tylko 4 minuty.
Głównym kłopotem w meczach tego sezonu było kompletne niewykorzystywanie przewagi na tablicach. Heat zbierali w serii sezonu regularnego lepiej od Bobcats! Miami zbierało średnio 39 piłek przy 37.3 Bobcats. Mistrzowie to najgorzej zbierająca drużyna w sezonie, a Bobcats plasują się w środku stawki i mają drugiego najlepszego centra w tym sezonie (lepszy od niego jest tylko pewien Francuz, ale to moja osobista opinia).
Al Jefferson jednak nie zawodził, zdobywając 25.3 punktu i 15.3 zbiórek w 3 meczach przeciwko Miami w tym sezonie i będzie strasznie trudnym do upilnowania rywalem. Nie wiadomo kto będzie go krył, ale Erik Spoelstra powinien skłonić się ku Udonisowi Haslemowi (więcej o tym w kluczowych pojedynkach). Jeśli Bobcats mają urwać jakiś mecz w tej serii to muszą liczyć na wielką noc Big Ala i wszyscy będziemy na nią oczekiwać z niecierpliwością. W końcu oglądanie wysokich nawiązujących do złotej ery centrów to sama przyjemność.
Na pewno defensywa jest też mocnym atutem Bobcats. Rysie mają 5 najlepszą obronę w lidze i grają bardzo czysto, dopuszczając do jedynych 20 prób z linii rywali, najmniej w lidze, są również drugą najrzadziej faulującą drużyną. To też jest swego rodzaju plus, bo LeBron James i Dwyane Wade lubują się w wizytach na linii, a w tej serii mogą ich nie mieć aż tak wiele. Z drugiej strony w Miami bardzo nie lubią gry fizycznej i ostrej, której jednak często Bobcats brakuje.
KLUCZOWE POJEDYNKI
Kemba Walker – Mario Chalmers/Norris Cole
Miami to nie jest drużyna, która leży Walkerowi. W sezonie regularnym zdobywał przeciwko nim 15.5 punktu na mecz na słabiutkim 38.2% z gry, a Bobcats byli z nim średnio -6 na parkiecie w tych 4 spotkaniach. Nie wydaje się to niczym dziwnym, jeśli weźmiemy pod uwagę przeciwko komu grał Kemba. Mario Chalmers i Norris Cole to w końcu więcej niż solidni obrońcy, a jeśli będzie trzeba to potrafią też pograć w ataku i takie akcje również im wychodziły przeciwko Walkerowi.
Offense | Defender | Matchup Time | Drives |
Chalmers | Walker | 15:48 | 13 |
Cole | Walker | 16:53 | 9 |
Walker | Cole | 21:54 | 5 |
Walker | Chalmers | 12:06 | 3 |
Agresywna obrona pick’n’rolla w wykonaniu Heat nie pozwala Walkerowi na dużą ilość wejść pod kosz, a wielką cegiełkę dokładają w tym dwaj rozgrywający Miami. Cole i Chalmers sami penetrują więcej od Walkera, któremu wciąż zdarza się zostawać na zasłonach i odpuszczać rywala. Miejmy jednak nadzieję, że nie będzie to zbyt częsty obrazek w tej serii.
LeBron James – Michael Kidd-Gilchrist
MKG ma coś do udowodnienia sobie i światu w tej serii. LeBron wrzucił mu 61 punktów, po tym jak wcześniej 62 uzbierał Carmelo Anthony. Tych przypomnień nie da się uniknąć przy tej serii. Takim prostym sposobem wielu ochrzciło go kolejnym zmarnowanym wyborem Michaela Jordana i graczem, który nie ma szans stać się czołowym obrońcą ligi. Błąd.
Z Kiddem-Gilchristem na parkiecie Bobcats są lepsi o 2.9 punktu w defensywie. Do tego MKG zbiera 7.8 piłek w przeliczeniu na 36 minut, a to również rzecz za którą musi być odpowiedzialny przy grających niskim składem Cats. Przykłady dobrej obrony Kidda-Gilchrista? Proszę bardzo. Oprócz poniższego występu przeciw Anthony’emu, MKG był też w stanie zatrzymać Paula George’a na 2 punktach.
Jednak co innego grający w izolacjach Anthony, a grający zespołowo i z dużą ilością wejść na kosz James. LeBrona nie da się zatrzymać, można go jedynie ograniczyć. Kidd-Gilchrist wyjdzie na tą serię cholernie zmotywowany i zrobi tyle ile będzie mógł przeciwko LBJ’owi. Z drugiej strony bez odpowiedniej pomocy wysokiego będzie mu bardzo ciężko, a LeBron też będzie chciał pokazać, że 61 punktów to nie był przypadek. Zdecydowanie jeden z najciekawszych match upów pierwszej rundy i warto oglądać tą serię choćby dla niego.
LeBron vs MKG | |
Matchup Time | 23:24:00 |
FGM-FGA | 18-30 (60%) |
3PM-3PA | 4-7 (57%) |
Fouls | 6 |
FTM-FTA | 8-9 (89%) |
Drives | 10 |
Drive Pts | 9 |
Al Jefferson vs wysocy Heat
Zatrzymanie Big Ala jest absolutnym priorytetem Miami, jeśli chcą tą serię wygrać szybko i dostać tydzień przerwy przed kolejnym spotkaniem. Nie wiadomo kto go pokryje, ale wiemy jedno – Chris Bosh kryjący Jeffersona to nie jest dobry pomysł. Al rozegrał przeciwko Boshowi 21 minut, trafiał w tym czasie 19/28 (68%!), zdobył 40 punktów i zebrał 3 piłki w ofensywie. Chris jest zwyczajnie za miękki, żeby dobrze bronić czołowych wysokich ligi.
Ostatnimi czasami Erik Spoelstra odkurzył Udonisa Haslema i moim zdaniem powinien jego używać na Jeffersonie w tej serii. Haslem jest bardzo dobrym i nieustępliwym obrońcą, nie da się przepchać w post i na pewno zmęczy Big Ala. Możemy często też oglądać Chrisa Andersena na Jeffersonie, ale niekoniecznie musi to być dobre rozwiązanie. To już zobaczymy w trakcie serii, bo Spoelstra ma kilka opcji do wyboru i nie wiemy na którą się zdecyduje. Match up z Haslemem wydaje się być najkorzystniejszy, ale wcale nie musi taki być, a Coach Spo nie musi go wcale użyć.
W defensywie Big Al będzie musiał podjąć Chrisa Bosha, który będzie wyciągał rywala na dystans, co otworzy miejsce dla LeBrona i Wade’a. Przy tym grający small-ballem Cats mogą mieć spore problemy z zatrzymaniem tej dwójki i tu wraca temat Kidda-Gilchrista, na którego spadnie ogromna odpowiedzialność w obronie. Pojedynek z Boshem będzie niewdzięczny dla Ala i Chris na pewno dołoży sporą cegiełkę do wygranych Heat. Poniższa tabela (źródło tej i poprzednich tabel) pokazuje jak grali Bosh i James będąc krytymi przez Jeffersona.
Chris Bosh | LeBron James | |
FGM-FGA | 12-23 (52%) | 6-11 (55%) |
3PM-3PA | 3-5 (60%) | 3-4 (75%) |
Points Allowed | 29 | 17 |
Fouls | 3 | 3 |
ROZKŁAD JAZDY
Game 1 – niedziela, 20 kwietnia, 21:30, ABC/ESPN
Game 2 – noc z środy na czwartek, 23/24 kwietnia, 1:00, TNT
Game 3 – noc z soboty na niedzielę, 26/27 kwietnia, 1:00, ESPN
Game 4 – noc z poniedziałku na wtorek, 28/29 kwietnia, 1:00, TNT
Game 5 – 30 kwietnia
Game 6 – 2 maja
Game 7 – 4 maja
PODSUMOWANIE
Łukasz Siemański: Heat są zdecydowanym faworytem serii i nie ma opcji, że to przegrają. Al Jefferson i Kemba Walker mogą wyrwać maksymalnie jedno spotkanie, ale nawet o to będzie bardzo ciężko. Przede wszystkim będę te spotkania oglądał dla pojedynku Kidd-Gilchrist – James oraz żeby obejrzeć kolejne wielkie występy Big Ala – gra tego gościa chyba nigdy mi się nie znudzi. Jednak to jak Chris Bosh będzie wyciągał Big Ala na dystans będzie absolutnym kluczem w tej serii. MKG sam nie da rady LeBronowi i możemy oglądać wielką serię w wykonaniu LBJ’a. Miami wygra w 4 meczach, bo w spotkaniach w Charlotte wejdą już w swój play-offowy rytm, podczas którego są w stanie wygrywać wszystko. A Bobcats nie mają wystarczających argumentów, żeby Heat przełamać.
Marek Miłuński: W zapowiedziach 6 na 5 obstawiałem ciężką serię i 4-3 dla Heat. Byłby to prawdziwy dramat dla obrońców tytułu, ale ten scenariusz wcale nie jest aż tak nieprawdopodobny. Rysie muszą zagrać bardzo twardo w obronie, zamurować trumnę i spowalniać grę. Heat nie mają odpowiedzi na Ala Jeffersona i to jest olbrzymi atut Bobcats. Zgadzam się z kolegami, że w tej serii równie dobrze może być sweep, ale sam fakt tego, że szybkie 4-0 nie przewija się praktycznie w żadnych typach (poza Łukaszem ;)) świadczy o tym, że Miami Heat nie są już tak żelaznymi faworytami do mistrzostwa, jak w zeszłym roku.
Heat wygrali mistrzostwo już 3 razy, nie 2.
Jak się czyta takie komentarze to ręce opadają. Przecież wszyscy wiedzą, że chodzi o trzecie mistrzostwo z rzędu. Nie czepiajmy się słówek, nazwisk tylko piszmy coś co wnosi do dyskusji, bo nam się tutaj onet robi!
@Kalle
” Dwukrotni mistrzowie NBA, trzykrotni finaliści, w ostatnich latach, mierzą w kolejny pierścień”
Mylący może być tu przecinek po słowie „finaliści” oraz dałbym zamiast pierwszego słowo „oraz” lub „i”. Ostatni przecinek też bym wyrzucił. Na moje powinno wyglądać to tak:
” Dwukrotni mistrzowie NBA oraz trzykrotni finaliści w ostatnich latach mierzą w kolejny pierścień”
No normalnie Miodek:)
O ile wiadomo to literówką to w tekście wczoraj wydawało mi się że rzeczywiście był błąd. Nie we wstępnie ale w pierwszym akapicie.
GO Bobcats !! :)
Ciężko wierzyć w wygraną Bobcats, ale będę za nich ściskał kciuk,i a gdyby przeszli do 2 rundy to byłby to chyba najpiękniejszy moment w historii NBA.
Wchodzi człowiek na artykuł, bo 6 komentarzy, a tu spory o lingwistykę :)
Heat są w tym sezonie słabsi, ale jeszcze mają Żar. Przypomina mi to sezon, kiedy Rockets bronili mistrzostwa. W regularnym sezonie przeżywali męczarnie, awansowali z 5 czy 6 miejsca, a potem w play-offach po prostu pobili wszystkich w tym Orlando z Shaqiem 4-0. Nie skreślajmy mistrzów, bo wystarczy, że wskoczą na właściwy tor i znowu będą poza zasięgiem wszystkich.
Mariusz zgadzam się chłopaki robią robotę zajebistą a wchodzą jakieś moby i narzekają i udają greka.
można usuwać posty, ktore piszą imbecyle – poloniści?
go bobcats go!
Kolega skomentował – jak nie on to ktoś inny. Autor albo zgadza się z błędem i poprawia albo przekazuję że komentujący nie ma racji. Dosyć prosty mechanizm i nie wydaję mi się żeby komuś bardzo przeszkadzał. Każdemu zdarzają się literówki – czy błędy merytoryczne wynikające ze zmęczenia materiału.
Chyba że autorzy odbierają to jakoś źle, ale nie wydaję mi się aby to był objaw jakiś złych intencji.
Śmietnik dla mnie tworzycie wy komentując powyżej – tylko to że ktoś pozwolił sobie sprostować jakiś błąd.
Są święta więc dobry moment na wyluzowanie pośladów :)
Wszystkie błędy poprawione :) Wypominanie błędów i konstruktywna krytyka też są dla nas ważne, na pewno nie będziemy wam tego mieli za złe :)