Zawsze kiedy czytam relacje z post season i któraś z drużyn wygra w hali przeciwników, można wtedy przeczytać mniej więcej takie samo zdanie – „Mówią, że seria w play offach zaczyna się naprawdę, kiedy jedna z drużyn wygra mecz na wyjeździe”.
Coś w tym jest, bo teraz Pacers by wyjść zwycięsko z tej serii będą musieli co najmniej raz wygrać w Atlancie. A tam zupełnie im nie idzie. Licząc ostatnie 16 spotkań w sezonie regularnym i play offach wygrali tam tylko dwa razy.
Będzie im ciężko, jeśli będą dalej grali tak jak wczoraj. W końcówce sezonu zasadniczego widać było w ich postawie poprawę i mogło się wydawać, że kryzys mają już za sobą. Wczoraj znowu jednak wrócili do słabej gry, a Hawks są dla nich ciężkim match upem.
Pero Antic i Paul Millsap wyciągają wysokich Indinay na obwód powodując, że pod koszem jest bardzo dużo miejsca. Jeff Teague wjeżdżał tam jak chciał, mijał dosyć łatwo Geroge’a Hilla, z którym miał przecież spore problemy w sezonie regularnym. Teraz jednak to rozgrywający Pacers miał problemy z nim, a Teague wyglądał przez to jak gwiazda tej ligi. Popatrzcie co zrobił Evanowi Turnerowi.
Hawks w tym czasie byli właśnie w serii 20-4, po której wyszli na 18-punktowe prowadzenie, które w połowie czwartej kwarty podwyższyli do 20 oczek i było już wtedy po meczu. Pacers próbowali jeszcze zmniejszyć straty i w końcówce zrobili run 13-1 i zbliżyli się na 8 punktów, ale wtedy do końca zostało już tylko niewiele ponad pół minuty. Na więcej nie starczyło już czasu.
Gospodarze mieli również problem z Millsapem, z którym nie radzili sobie ani David West, ani Roy Hilbert, ani Luis Scola. Z Anticiem też nie było łatwo, a ten miał do tego małe stracie z Westem.
W ogóle Pacers w obronie grali słabo, oddając Hawks dużo czystych pozycji za łukiem i pozwalali na wjazdy pod kosz. Jeśli dodamy do tego nie najlepszą ofensywę, tylko 5/19 z gry w trzeciej kwarcie i 35,6 proc. z gry w drugiej połowie to przepis na porażkę gotowy.
Teague rzucił wczoraj 28 punktów z czego 14 zdobył w trzeciej ćwiartce, 9/19 z gry i 9/10 z linii, a do tego rozdał 5 asyst. 25 punktów z 17 rzutów i 11 wizyt na linii dodał Millsap. Po 12 oczek dodali DeMarre Carroll i Kyle Korver, a ten pierwszy zebrał do tego 10 piłek. Antic zdobył 8 oczek i trafił dwie trójki.
Dla Pacers najwięcej rzucił Paul George – 24 punkty, ale trafił tylko 6 z 18 rzutów z gry. Zebrał do tego 10 piłek, rozdał 5 asyst i zanotował 4 przechwyty. Do tego w trzeciej kwarcie udał się do szatni z powodu urazu. Pod jego nieobecność Hawks odjechali. George potem wrócił, ale nie był już w stanie pomów swojej drużynie odrobić strat.
19 oczek z 18 rzutów dołożył Lance Stephenson, a 12 z 8 Hill. West i Hibbert rzucili po 8 punktów. Ten drugi nieźle nawet zaczął mecz, trafiając hakiem nad Anticiem, ale później było już tylko gorzej, a do tego dał się nawet zablokować Korverovi.
Kolejny mecz rozegrany zostanie we wtorek i jest to absolutny must win dla Pacers. Jeśli przegrają… to będzie już dla nich bardzo, ale to bardzo źle.
Atlanta Hawks – Indiana Pacers 101:93 (28:22, 22:28, 30:18, 21:27)
Liderzy zespołów:
Punkty: Teague 28 – George 24
Zbiórki: Carroll 10 – George 10
Asysty: Teague 5 – George 5
Przechwyty: Carroll, Millsap, Korver, Teague, Mack, Martin 1 – George 4
Bloki: Brand 3 – George 3
Poprawcie literówki, bo jest ich troche :)
Brawo,brawo i jeszcze raz brawo dla „Jastrzębi’ !
Koszykówka Pacers to żal.pl . Ale będzie śmiech jak odpadną z Hawks. Tak to jest jak się chce ulepszać skład kosztem weterana i mentora młodszych zawodników. Trade z Grangerem okazał się być największą pomyłką w karierze Larry’ego Birda.
Ciężko oglądać Pacers, ale czy to wina tylko transferów? Chyba nie choć na pewno jest tu też ich wina.
Niestety są oni obecnie kompletnie bez formy, nieobecność grangera spowodowała upadek morale na których można niektóre mecze wygrać, bez formy i morale nie da rady niestety.
PS. Hibbert zagrał jeden z najlepszych meczy po ASG mają 8pkt i 8zb, przykro patrzeć na niego.
A juz odpadli ? – to poczekajmy z tekstami w stylu najgorsza decyzja Larrego Birda
ale z czym tu czekac?? od kiedy dokonał tej wymiany zespoł z maszyny do demolowania przeciwników stał sie zlepkiem graczy, którzy zbieraja lanie od przecietniaków…
Trzeba powiedzieć,że Pacers zagrali słabo,ale to nie tylko ich wina.Hawks grają dobry basket piła chodzi jak po sznurku Teague,Milsap,Korver,Antic,Caroll,Mack każdy straszy rzutem za łuku i mnóstwo mejsca pod koszem się robi co świetnie wykorzystywali Teague i Millsap.X-faktorem meczu był Caroll, który świetnie dyrygował defensywą Hawks.Budenholzer robi dobrą robotę w Hawks ciekawe gdyby był zdrowy Horford,chyba rośnie nowa siła w Atlancie.
Już wszyscy skreślają pacers. W zeszłym roku Miami też przegrali pierwsze spotkanie z Chicago.
fajnie by było oglądać dalej zespół z atlanty pacer gra dno
Pacers grają piach ale byłbym ostrozny z ferowaniem wyroków po pierwszym meczu. Zawsze kibicuję underdogom więc wynik mnie cieszy i mam nadzieję na sweep ale doświadczenie uczy, że łatwo Hawks nie pójdzie ta seria.