W ostatnim meczu wczorajszego wieczoru niespodzianki nie było, choć czy wygraną Nets na Raptors można nazwać niespodzianką? Warriors nad Clippers już raczej tak, a Hawks nad Pacers na pewno.
Thunder pokonali u siebie w pierwszym meczu Grizzlies, choć pomimo dużej przewagi w pierwszej połowie, w trzeciej kwarcie pozwolili gościom wrócić, by w czwartej przypieczętować swoją wygraną.
OKC od początku tego meczu grało fantastycznie. Byli świetni w obronie, nie pozwalając Grizzlies na łatwe punkty, nie zostawiali im czystych pozycji, a do tego bardzo dobrze radzili sobie szybko przechodząc z obrony do ataku, zdobywając po kontrach 21 oczek.
Memphis z kolei kompletnie nie umiało się wstrzelić. W pierwszych 24 minutach rzucali z tylko 25 proc. skutecznością z gry (12/48), przede wszystkim zaś nie potrafili rzucić nic spoza pomalowanego, skąd byli tylko 1/21, a to jedyne trafienie to rzut zza łuku Jamesa Johnsona w końcówce drugiej kwarty, po którym przyjezdni przegrywali do przerwy 22 punktami.
W drugiej części meczu na parkiet wyszła jednak zupełnie inna drużyna. W trzeciej kwarcie Grizzlies się obudzili. Częściej znajdowali pod koszem Zacha Randolpha i Marca Gasola, a do tego świetnie grał Tony Allen, który zastąpił wtedy w piątce nieradzącego sobie z Kevinem Durantem Tayshauna Prince’a.
Dobra gra Memphis sprawiła, że 25 punktów straty z drugiej kwarty zostało zmniejszone do tylko dwóch w czwartej. Wydawało się, że goście mogą pokusić się o wygraną, ale wtedy Thunder wzięli się do gry. Zanotowali run 15-3 i wyszli na 14-oczek przewagi, trafiając w czwartej kwarcie 62,5 proc. swoich rzutów. Duże znaczenie miał tutaj fakt, że z powodu problemów z faulami na ławkę musiał powędrować Randolph.
Grizzlies jeszcze próbowali odrabiać straty, ale nie udało im się zbliżyć na mniej niż 10 punktów, a blok Serge Ibaki na Gasolu i następnie kontra Duranta na niecałe dwie minuty do końca sprawiły, że znowu zrobiło się plus 14 dla OKC i było już po meczu.
KD rzucił w całym spotkaniu 33 punkty z 25 rzutów, z czego 13 w czwartej kwarcie. Flirtował nawet z triple-double zbierając 8 piłek i rozdając 7 asyst.
Russell Westbrook zanotował 23 oczka z 19 rzutów, 10 zbiórek i 5 asyst, ale też 5-kronite stracił piłkę. Trzeci z trójki Thunder – Ibaka dodał 17 punktów, 6/8 z gry, 9 piłek i 4 bloki.
Dla Grizzlies najwięcej rzucił Randolph – 21 oczek, 7/21 z gry. Zebrał do tego 11 piłek. Gasol dołożył 16 oczek, 7/16 z gry, Conley również 16, ale był tylko 6/16 z gry, 0/6 za trzy. Rozdał jednak do tego 11 asyst. 13 punktów z ławki dodał Allen i kto wie, czy nie wróci do pierwszej piątki w następnym spotkaniu właśnie kosztem Prince’a.
Mecz nr 2 w poniedziałek, potem seria przenosi się do Memphis.
Memphis Grizzlies – Oklahoma City Thunder 86:100 (16:29, 18:27, 31:13, 21:31)
Liderzy zespołów:
Punkty: Randolph 21 – Durant 33
Zbiórki: Randolph 11 – Westbrook 10
Asysty: Conley 11 – Durant 7
Przechwyty: Gasol, Conley 3 – Durant, Bulter, Fisher 1
Bloki: Randolph, Lee, Koufos, Davis 1 – Ibaka 4