Po męczącym spotkaniu w Toronto oczy fanów najlepszej ligi świata spoglądały w stronę Los Angeles i potencjalnie najlepszej serii 1 rundy. Nic dziwnego, że taką ją ochrzciliśmy, bo ten mecz absolutnie spełnił oczekiwania. Była fizyczna gra, były emocje, ale niestety było też mnóstwo błędów sędziowskich, które posadziły na ławce gwiazdy obu drużyn. Momentami mecz był szarpany, było dużo błędów z obu stron i na oglądaniu spędziliśmy prawie 3 godziny. Ale emocji nie zabrakło i Warriors triumfowali w Staples Center 109-105.
Najlepiej w barwach Wojowników zaprezentował się David Lee, który gdzieś w tle i po cichu zagrał świetną drugą połowę. Lee zdobył 20 punktów, zebrał 13 piłek i rozdał 3 asysty, ale też popełnił 6 strat. Wbrew naszym przypuszczeniom Mark Jackson zdecydował się wystawić go w pierwszej piątce w miejscu Draymonda Greena i to był dobry ruch.
Jednak Green był x-faktorem tego spotkania, Warriors byli z nim +17 na parkiecie. Draymond zdobył 7 punktów, miał 7 zbiórek, 4 asysty i 2 bloki w 22 minuty gry, do czego dołożył dobrą obronę. Green grał głównie jako „czwórka” w tym spotkaniu co bardzo odpowiadało mu w ataku, bo właśnie w ustawieniu small-ballowym, z Barnesem i Greenem na skrzydłach funkcjonował on najlepiej.
Bardzo ważną postacią w tym zwycięstwie Warriors był Mark Jackson, który zwyczajnie pokonał Doca Riversa w rywalizacji trenerów. Jackson lepiej rotował składem i lepiej ustawiał swoją obronę. Rivers kompletnie nie wykorzystywał przewag, które powstawały. Kiedy Stephen Curry był zmuszony kryć Matta Barnesa, Clippers nie robili niczego, żeby tą przewagę wykorzystać. Barnes po prostu stał sobie w rogu, tak jak to ma w zwyczaju.
Co do rotacji składem to Rivers dał 22 minuty fatalnemu Crawfordowi, który chyba chciał przebić wyczyn DeMara DeRozana i podejmował złe decyzje rzutowe, zdobył tylko 9 punktów, trafił 2/11 z gry i oprócz poniższego rzutu nie popisał się absolutnie niczym. Ale chyba gorszego meczu już mieć nie może, prawda?
26 minut dostał Darren Collison, który był 2/9 z gry. Line up z Paulem, Collisonem i Crawfordem był często używany przez Riversa i w tym czasie Clippers grali bardzo słabo. Matt Barnes nie miał dobrego spotkania i przez to Doc musiał kombinować z rotacją na „trójce”. Danny Granger też miał słabe spotkanie ze swoim 1/6 z gry + jest po kontuzji. W obiegu byli jeszcze solidny w ostatnim czasie Hedo Turkoglu i Jared Dudley. No dobra, może ten drugi to nie jest najlepszy pomysł.
Ławka Clippers na czele z Collisonem i Crawfordem miała być główną bronią przeciwko Warriors, tymczasem dzisiaj zagrała słabo i dała się wypunktować 26-32. Jedynym graczem na plus z ławki był Glen Davis, który zdobył 6 punktów, zebrał 6 piłek, rozdał 3 asysty i miał 3 przechwyty w 21 minut gry.
Rezerwowi Warriors zagrali za to na wysokim poziomie. O Greenie wspominałem wcześniej, ale dobre minuty dali też Speights (6 punktów, 5 zbiórek w 13 minut) i Harrison Barnes (14 punktów, 8 zbiórek, 23 minuty). Zwłaszcza Barnes, który jest po słabiutkim sezonie regularnym dał tutaj dobry mecz, trafił 3 trójki i zrobił jedną z najważniejszych akcji meczu (klik!).
Clippers dali też ciała w defensywie. Pomysł trapowania Curry’ego przy pick’n’rollach był jak najbardziej dobry w obliczu świetnej dyspozycji strzeleckiej Stepha w regular season przeciwko Clippers, ale żeby grać efektywnie taką obronę trzeba jeszcze umieć rotować w defensywie. A gospodarze mylili się bardzo często i było to widać przy pick’n’rollach. Podwajany Curry po prostu podawał do rolującego, a pod koszem brakowało pomocy i DeAndre Jordan sam wszystkiego wyczyścić nie mógł, zwłaszcza że często to on podwajał Curry’ego. Rivers musi się poważnie zastanowić co chce grać w obronie w dalszej części serii, bo Clippers z dnia na dzień się bronić nie nauczą.
DeAndre Jordan jest najważniejszym punktem defensywy i jego rozwój jest widoczny gołym okiem. DeAndre zdobył wczoraj 11 punktów, zebrał 14 piłek, zablokował 5 rzutów i wielokrotnie notował świetne akcje w obronie. Bardzo fajnie, że DeAndre dostaje możliwość rozwoju w obronie pod Riversem, w przyszłym roku widzę go w All-Defensive Teams. W tym spotkaniu zagrał 44 minuty, najwięcej ze wszystkich graczy Clippers.
Jordan nie dostał jednak wsparcia na tablicach i Clippers przegrali na desce 48-42. Z powodu ograniczonych przez faule minut Griffina ten miał tylko 3 zbiórki, a skrzydłowi kompletnie nie dali swojej pomocy na tablicach. Warriors byli w tym zdecydowanie pewniejsi i zakryli drugą, po rezerwowych, główną przewagę Los Angeles w tej serii.
W tytule wspomniałem o błędach sędziowskich i o tym po prostu trzeba napisać kilka akapitów. Andre Iguodala zagrał tylko 20 minut, Blake Griffin jedyne 19. Obaj zdążyli złapać w tym czasie 6 fauli. Sędziowie często widzieli też faule ofensywne tam gdzie ich formalnie nie było i bardzo często przerywali to spotkanie. Błędne decyzje leciały w obie strony. Poniżej kilka błędnych decyzji z tego spotkania (po kliknięciu na opis faulu i decyzji możecie go obejrzeć i sami ocenić).
- 5 faul Andre Iguodali. Redick nie zdążył się ustawić, żeby wymusić szarżę i powinien to być faul w defensywie. Sędziowie gwizdali faule ofensywne bardzo często w podobnych sytuacjach. Przykłady można mnożyć.
- 4 faul Iggy’ego. Ja tam widzę czyste wybicie piłki, ale sędziowie mieli odmienne zdanie na ten temat.
- Faul ofensywny Chrisa Paula. Kontakt następuje już po podaniu i Paul unika kontaktu z O’Nealem.
- W tym meczu było też wiele walki i fizyczności, ale sędziowie szybko próbowali zgasić graczy jak w tej sytuacji.
- Kolejna tego typu sytuacja, tym razem z faulem Jordana.
- Ten faul Paula to już kompletna głupota sędziów i absolutnie nie powinien być odgwizdany.
Sędziowie chcieli zrobić z tego spotkania mecz czysty i stonować zapędy graczy, ale w tej serii nie da się tego zrobić. Sytuacja między tymi dwoma ekipami jest zbyt napięta, żeby nie było między nimi sprzeczek czy twardej gry. Miękkie sędziowanie na pewno nie pomoże w tej serii, a widowisko również na tym sporo traci.
Przebieg spotkania
Pierwsza połowa była mocno szarpana, męcząca i nie pomagały też gwizdki sędziowskie. Spotkanie ruszyło w trzeciej kwarcie, kiedy obie drużyny poszły na otwartą wymianę ciosów. Szalał http://on.nba.com/1lmZup0, po drugiej stronie odpowiadali mu Curry i Thompson, 3-minutowy fragment między 4, a 7 minutą 3 kwarty to coś co każdy fan NBA powinien zobaczyć!
Warriors grali swoje w końcówce tej kwarty i na jej przestrzeni uzbierali 35 punktów! W końcówce seria 8-0 wyprowadziła Wojowników na upragnione prowadzenie. Jermaine O’Neal trafiał kolejne rzuty spod kosza, a Warriors powiększali swoją przewagę, którą mogliśmy zapisywać dwoma cyframi.
Clippers byli -10 na 6:33 przed końcem, ale wtedy się obudzili i zrobili serię 14-4 dzięki czemu wyrównali stan spotkania! Chris Paul napędzał atak gospodarzy, trafiając dwie bardzo ważne trójki. CP3 przez całe spotkanie nie miał łatwego życia z Klayem Thompsonem, ale uzbierał 28 punktów i przy jednej z trójek wykorzystał błąd rzucającego obrońcy gości.
Końcówka była bardzo dziwna, pełna błędów i nerwów z obu stron. Chris Paul stracił piłkę i przestrzelił dwa rzuty wolne w kluczowym momencie, Darren Collison również popełnił stratę gubiąc piłkę. Wszyscy pudłowali osobiste jak jeden mąż i dopiero na 6.8 sekundy przed końcem Klayowi Thompsonowi udało się zamknąć ten mecz. Warriors wygrali i teraz to Clippers są pod ścianą, bo jeśli Wojownicy wjadą do Oracle Arena z prowadzeniem 2-0 to może to być bardzo szybki koniec tej serii. Game 2 już w nocy z poniedziałku na wtorek o 4:30 i wiemy jedno – tam się będzie działo!
Najgorsza rzecz jaką mógł zrobić Rivers, nabrać się na small ball Jacksona i śladami Georgea Karla poddać się taktyce rywala, dopasowując swój line up. Dominacją fizyczną i przewagą siły należy ograć Warriors, oczywiście szukając przewag.
Zgadzam się w 100% z autorem,x-faktorem tego meczu był ewidentnie Green.Decydujące znaczenie miała ławka Golden State sam Green zrobił więcej niż cała lawa Clippers a po za tym Barnes,Speights też dali dobre zmiany.Największym przegranymi tego meczu według mnie był Crawford.
Nie jestem ekspertem, ale w przypadku faulu ofensywnego (jak ten Paula), chyba nie ma znaczenia, czy zawodnik podal pilke, czy nie. Faul jest faul! tak, nie, zalezy?
Woy: ale nie wiem czy Rivers mógł grać inaczej, bo Griffin był w większości poza meczem. Moim zdaniem drugi raz takiego spotkania nie będzie. Clippers w następnych spotkaniach poradzą sobie.
Rivers jest dobrym trenerem, zwłaszcza pod względem relacji z graczami, ale moim zdaniem jest też przeceniany, to nie Pop ani Thibodeau; nie wydaje mi się jednak, aby GSW byli w stanie wygrać jeszcze trzy mecze. w pierwszym zagrali prawie najlepiej jak mogli, z wyj. Currego, i ciężko im będzie to powtarzać
Fatalny był Paul wg mnie, sporo strat i te ciagle floppowanie i dyskusje z sedziami. Dziwne że sedziowie nie daja mu technikow za te dyskusje.
Mecz b. dobry. Jedyne co mnie irytowało to komentarze Dydek. Z całym szacunkiem dla tej pani, ale ona się nie nadaje. Niech sobie komentuje WNBA.
Pytanie mam: gdzie zaginął taki gość Fastus Ezeli? Jego centymetry przydałyby się Wojownikom. Kontuzja? Czy go opchnęli gdzieś a ja tego nie zauważyłem?
Ezeli nie zagrał w tym sezonie ani jednego spotkania, z powodu kontuzji kolana.