Myślę, że nawet w najbardziej optymistycznych scenariuszach fani Smug nie oczekiwali, że ich ulubieńcy po dwóch meczach rozegranych w Toyota Center będą mieli na swym koncie dwie wygrane. Tak właśnie jest po dzisiejszej victorii 112:105. Teraz rywalizacja przenosi się do Moda Center, gdzie żywiołowo reagujący fani dodatkowo wesprą swoją drużynę. Rockets są pod ścianą…
Przyznam się, że niepokoiłem się o los Rakiet w tym meczu, gdyż głównie obserwatorzy i żurnaliści z Teksasu zastanawiali się bardziej nad tym czy zagra Patrick Beverly niż tym, jak zatrzymać LaMarcusa Aldridge’a, który w pierwszym spotkaniu rzucił 46 punktów.
Chyba Kevin McHale wyszedł z podobnego założenia jak Paul Westphall w finałach 1993 roku, kiedy to stwierdził, że Michaela Jordana nie da się zatrzymać. Analogia jest spora, gdyż podkoszowy z Portland ponownie poprowadził swój klub do wygranej.
KLUCZOWE FAKTY:
– Houston kompletnie nie ma pomysłu na zatrzymanie Lamarcusa Aldridge’a, a Terry Stotts bezczelnie z tego korzysta w swej taktyce. Dziś gracz Smug oddał aż 28 rzutów, co oznacza, że niemal jedna trzecia akcji było kończona właśnie przez niego. Nic w tym dziwnego skoro ani Terrence Jones, ani Omer Asik nie mają recepty na obronę przeciw niemu. Aktualnie wygląda to jak walka dwóch bokserów, z których jeden ma złamany nosa, a ten drugi usilnie zadaje ciosy właśnie w osłabione miejsce.
– problem Rakiet to nie tylko gra przeciw samemu Aldridge’owi, ale ogólnie D-fense. Kulminacją beztroski była broniona (???) akcja przeciw Blazers przy stanie 104:100 na 30 sekund przed końcem, kiedy to zupełnie niepilnowany Matthews dostał piłkę, będąc samemu pod koszem Houstończyków. Kevin McHale mógł tylko rozłożyć ręce w geście rozpaczy, co też uczynił i wziął czas. Z taką obroną w play off daleko się nie zajedzie. Wie o tym James Harden, który w pomeczowym wywiadzie stwierdził:
I’m not worried about my offense. I’m worried about our defense as a team. When we get stops and get out in transition, everybody feels good about themselves, and that’s when assists flow in and things start going well.
– Jak już jesteśmy przy Hardenie to delikatnie mówiąc nie grał on na swoim poziomie. Wszystko to jednak zasługa świetnie broniących gości, którzy skutecznie ograniczają poczynania lidera Rakiet. Rodzi to kolejny kłopot w szeregach rywali, gdyż Teksańczycy ewidentnie nie mają zielonego pojęcia jak mają funkcjonować bez brodacza w roli głównej. Na pierwszy plan wysuwa się Dwight Howard, ale z przebiegu sezonu regularnego wiadomo, że jest to sytuacja niecodzienna dla Rakiet.Najlepiej obrazuje to akcja w ostatnich sekundach, kiedy Lin szukał koniecznie podania do Hardena, nie mając w głowie żadnej alternatywy (Parsons też umie rzucać za 3 do cholery!!!). Mimo to z uporem maniaka czekał, aż JH13 uwolni się od krycia. Efekt? Przewinienie ofensywne Hardena…
– Blazers znakomicie kontrolują tempo gry. Przez cały mecz nie mieli z tym kłopotów i specjalnie spowalniani grę na izolacyjne akcje dla Aldridge’a. Stotts wie, że nie można Rakietom pozwolić biegać, bo w takiej grze nie mają sobie równych. W baskecie pozycyjnym, gdzie kluczową postacią jest LMA, Trail Blazers mają największą przewagę i skrzętnie z niej korzystają. Tutaj leży klucz do wygranej w tej serii!
– Ciekawostką jest fakt, że kiedy Chandler Parsons zdobywa punkty to gospodarze albo zyskiwali lekką przewagę, albo nadrabiali straty. W przypadku Hardena jest zgoła odwrotnie. McHale musi szukać drugiej drogi do punktów prócz Howarda. Musi czymś zaskoczyć! Pytanie, czemu nie ufa Parsonsowi?
– Oba zespoły zagrały dość krótkimi ławkami. O ile w przypadku Blazers to nie dziwi, tak w Rockets gracze pokroju Hamiltona czy Motiejunasa mogliby wnieść trochę ożywienia. W dodatku rezerwowi z Portland wypadają o niebo lepiej…
– Dziś troszkę słabiej zagrał Damian Lillard, ale bardziej było to wymuszone „prime time’em” Aldridge’a niż słabością gracza (choć skuteczność bardzo przeciętna). Zaliczył on aż 11 asyst, a w decydujących momentach był bardzo pewny na linii rzutów osobistych.
– Rockets, któzy w sezonie najczęściej rzucali za 3 pkt w tym meczu trafili tylko 3 razy z dystansu na 16 prób. Dla porównania ekipa z Oregonu na 23 próby trafiła ośmiokrotnie.
PODSUMOWANIE:
To co gra Aldridge to kosmos, tylko pojawia się pytanie jak długo utrzyma taką formę. Dziś ponownie przekroczył barierę 40 pkt, a dokładnie, jego statystyki oscylowały w 43 pkt i 8 zb. Słabiej w porównaniu z meczem numer jeden wypadł Lillard, który wprawdzie uzbierał 18 oczek, ale z gry na 18 rzutów tylko 3 znalazły drogę do kosza.
W przeciwnym obozie najlepszym strzelcem był Dwight Howard, który rzucił dziś 32 pkt i zebrał 14 piłek. ( Uwaga!!! 6 na 7 z osobistych!!!). Myślę, że „Superman” będzie musiał się wspiąć na szczyt swych możliwości, jeśli Houstończycy chcą awansować dalej. Harden powoli traci pewność siebie i głównym źródłem nadziei na lepsze mecze i przede wszystkim wygrane jest właśnie środkowy, który przyszedł przed sezonem z Lakers.
Harden ukończył mecz z 18 pkt (6 na 19 z gry). Widać, że jest sfrustrowany i nie radzi sobie z ciśnieniem. Rakiety czeka poważna rozmowa w najbliższym czasie. Trzeba coś zmienić w ich grze, albo rozbudzić brodacza…
Po meczu fani w Toyota Center z posępnymi minami opuszczali halę i nie ma co się dziwić. Nie tak wyobrażali sobie start tej rywalizacji. Tylko trzy ekipy w serii best of 7 zdołały awansować po dwóch porażkach na początku we własnej hali. Jedną z nich byli Rockets w sezonie 1993-94, którzy przegrali w The Summit dwa startowe mecze z Phoenix Suns. Prócz nich dokonali tego Lakers w sezonie 1968-69 oraz inna ekipa z Teksasu – Dallas Mavs w 2005 roku.
POWIEDZIELI PO MECZU:
Kevin McHale – trener Rockets:
„Since we tried to change it up tonight, that first game he got in the paint and wore us out. Tonight, he was picking and popping and moving, and we were having a hard time running people at him because he was on the perimeter most of the time. We were trying to get the ball out of his hands as much as we could, but a lot of the stuff he did was pick and pop.”
LaMarcus Aldridge – skrzydłowy Blazers:
„Definitely not on this type of stage in this moment. This is definitely the best I’ve felt going into a game, and I think this team in general just believes in me so much. They just ride the wave so well. … I think having 15 guys have your back like that, it’s great.”
FILMOWE PODSUMOWANIE:
PORTLAND TRAIL BLAZERS – HOUSTON ROCKEST 112:105
(23:31, 30:22, 30:24, 29:28)
L. Aldridge 43 pkt, D. Lillard 18 pkt (11 as), D. Wright 15 pkt 0 D. Howard 32 pkt (14 zb), J. Harden 18 pkt, Ch. Parsons 15 pkt
Stan rywalizacji 2-0 dla Portland
Dokładnie oscylowały
to nie ma sensu albo dokładnie
albo oscylowały
w tym wypadku pasuje słowo dokładnie
nie zawsze użycie mądrych słów spowoduje, że teks będzie mądrzejszy
wielokrotnie wychodzi to słabo i uwidacznia braki autora
OSTRZEŻENIE: NASTĘPNYM RAZEM WG ŻYCZENIA KOMENTUJĄCYCH PODOBNE UWAGI BĘDĄ KASOWANE.
Tylko, że ja tam nigdzie nie napisałem, że dokładnie oscylowały… polecam czytać całe zdania, a nie wyrywać słowa z kontekstu…
„Dziś ponownie przekroczył barierę 40 pkt, a dokładnie – jego statystyki oscylowały w 43 pkt i 8 zb”
Znalazłeś błąd! Gratuluję!
Nba pass nawet jak sie wylaczy wynik lubi podpowiadac kto wygral. Teraz umiescili zdjecie Howarda wiec bylo jasne ze Rakiety wygraly. Dodatkowo ta pierwsza kwarta Howarda…..
na 2 minuty przed końcem zachodze w głowę jak PTB mogli to przegrać. … no i niespodzianka finalnie ogromna
Ja jako fan PTB nigdy tak do konca nie bylem przekonany do LMa za często miał glupie straty i nie trafiał latwych rzutów ale to co robi teraz to poezja
osobiscie, chociaz nie gra bardzo duzo licze wciaz na Robinsona dzisian dwa super bloki obudzila sie troche lawka i nawet przy słabszym Robinie spokojnie dalo sie wygrac. Swoja drogą Robin mial kilka latwych pozycji i oddawal pilke na obwód chociaz zawsze takie akcje konczyl. Howard jednak straszy…
czas na Rose Garden :) (no moda)
A może otworzycie jaki kanał priv, żeby przesyłać ewentualne korekty językowe, jeżeli takie będą wskazane? Bo to trochę bez sensu zaśmiecać komentarzami. Albo po usunięciu błędu w komentarz też usuwajcie.
jest adres e-mail i tam można wysyłać
yyym Łat? Jaki adres? Gdzie?
Już nie mówiąc że po raz kolejny olałeś moje propozycje i nie raczyłeś nawet odpowiedzieć np. że sie nie podobają.
http://www.enbiej.pl/2013/08/06/nowy-wyglad-enbiej/#comments
Pod Twoim postem ostatnim odpowiedziałem do Ciebie, że forum działa, forum.enbiej.pl
Na stronie z chatem masz ten sam link w moim jedynym komentarzem. A góry masz od zawsze link współpracy http://www.enbiej.pl/wspolpraca-2/
Adres, który istnieje od 7 lat enbiejakszyn@gmail.com i nowy, drugi od 2010 kontakt@enbiej.pl
Jak ktoś coś olał to Ty moją odpowiedź.
Btw.od szaty i układu strony jest Mateusz.
to była żadna odpowiedź bo doskonale wiem że forum działa
Problem w tym ze (tak jak Chat) nie jest odpowiednio promowane.
dałem mnóstwo propozycji.
Oczekiwałem jedynie odpowiedzi na tak lub nie.
Ile to razy musiałem o nich przypominać?
Troche mnie to wkurzyło bo nikt nie lubi czuć sie olewany gdy się angażuje i chce dobrze.
Zatem kto tu jest władny? Każdą propozycje mam omówić z Mateuszem?
emm Chyba po prostu napisze meil
Tak zdaje sie będzie najlepiej.
A co do samego wyniku, to obstawiłem Rakiety w finale konferencji a tu taki klops :(
Przed PO przeważały opinie, że zachód rozbije Miami/Indianę w finale, tymczasem póki co zachód sam się zarzyna! HOU na krawędzi, OKC, SA i LAC już straciły przewagę parkietu i wcale się nie zdziwie jak ktoś z nich odpadnie już w I rundzie (stawiam na OKC). Chyba najlepiej prezentują się LAC mimo falstartu i na chwilę obecną na nich stawiam w wielkim finale.
Jeśli zobaczymy parę SAS-Blazers to Spursi będą mieć jeszcze trudniej niż z Dallas.
Nie oglądałem meczu, więc nie czuję się uprawniony do daleko idących wyroków, ale gdy Harden nie dostaje tylu osobistych to znacząco spadają jego wyniki punktowe.
Houston nie broni i to jest problem. Mój wynik 4:3 dla Rockets uzasadniałem od defensywy ale przy takim obrocie sprawy to może zakończyć się to wszystko sweepem (znów będzie zawód po stronie inwestycji Howarda?)
Na Houston odbija się to, że grają jednowymiarowo- piła do Brodacza i jeśli ma on swój dzień to będzie trafiał i w pojedynkę wręcz zapewniał wygrane, ale jeśli gra słabo to Rockets nie mają zbytnio alternatywy na grę w ataku.
Przed rozpoczęciem rywalizacji stawiałem na 4:3 dla Houston. Teraz myślę, że przegrają mecz nr 3 a rywalizacja zakończy się zwycięstwem Blazers 4:1, no może 4:2.
30 sek przed końcem Harden trafił trójkę doprowadzając do stanu 106-103. ktoś rozumie po co Lin fałlował na połowie portland?
Sam jestem zawiedziony postawą Houston, które po za Howardem kompletnie nic nie broni. A PO bez obrony nie da się wygrać. LMA, który pokazuje niesamowity poziom, czapki z głów! Jedyna nadzieja Houston jest w tym, że nikt nie jest ze stali i Aldridge zwyczajnie się zmęczy i spuści z tonu.
Woy nie bardzo widzę, żeby Howard zawodził. Owszem w pierwszym meczu miał słabą skuteczność, ale i tak jego statystyki „oscylują dokładnie” :) :) 30 pkt, 14,5 zb i 4 bloki na mecz. W drugim meczu był skuteczniejszy zarówno z pola jak i z osobistych. Słaba strona to dużo strat, ale warto zwrócić uwagę jak dużo zbiórek ma w ataku. W sezonie zasadniczym Howard prezentował się znacznie słabiej. Patrząc historycznie to Howard w PO zawsze prezentował się dobrze. Jak przypomnicie sobie ostatni sezon w Orlando to potrafił mieć mecze 45 pkt i 20 zb. Teraz właśnie takiego meczu potrzeba, żeby Houston nie dostało sweepa.
Ja rozumiem, że chodzi Ci o to, że chcieli w krótkim czasie zajść daleko i się prawdopodobnie nie uda. Ale Howard i tak odmienił Houston, tylko potrzeba trochę czasu, żeby ten młody zespół zgrał się w obronie.
Odniosłem się też do 9 dopiero miejsca przy DPOY a napisałem o inwestycji (szybki efekt tak jak i w Lakers może nie nastąpi, a może Howard już nie zazna gry w finałach?).Z oceną Howarda poczekajmy jednak do końca serii, a jak pisałem z Bobem, problemem dla mnie jest McHale.Nie widzę ani jasnego systemu gry ani mocnej obrony.
Wygląda na to, że skończyło się rumakowanie. Chciałbym się mylić. Ewidentnie nie bronią i klops. Harden zawodzi. Zobaczymy jak u niego z charakterem. Nadal wszystko możliwe, ale juz coraz mniej prawdopodobne.
Największe rozczarowanie to jest ten pajac McHale. Jak go Houston nie wywalą, to nawet z taką paką będą lecieć w pierwszej rundzie.
Rip City ! jazda 4:0 z Rockets!
HAHAHA FINLEY,lubię to!