Kiedy Hawks w drugiej kwarcie zatrzymali Pacers na tylko 13 punktach (5/20 z gry, 4 straty, w tym dwa razy błąd 24 sekund), a do tego po dwóch celnych trójkach na stracie drugiej polowy wyszli na 10-punktowe prowadzenie pomyślałem sobie, że to koniec Indiany. Ze już tego meczu nie wygrają, będą przegrywać 1-3 w serii i się z tego nie podniosą.
Chwilę przed drugą trójką, po której Atlanta wyszła na plus 10 miał miejsce jednak przełomowy moment tego meczu. Paul Millsap, który w pierwszej połowie rzucił 18 punktów i na którego goście nie mieli żadnej odpowiedzi, niezależnie od tego, kto był odpowiedzialny za jego krycie, w przeciągu 7 sekund złapał faul nr 3 i 4. Powędrował na ławkę i Pacers rozpoczęli wtedy swój run.
Zanotowali serię 12-0, na dobre wrócili do tego pojedynku, dalej walka toczyła się kosz za kosz i przed czwarta kwartą po wsadzie Paula George’a przyjezdni prowadzili 66-65.
Na początku ostatniej części, kiedy Millsap dalej był hot, a Kyle Korver i Jeff Teague trafili trzy kolejne trójki i wyprowadzili Hawks na 5-punktowe prowadzenie można znowu było odnieść wrażenie, że gospodarze zaraz uciekną i do, co by tu nie mówić, sensacji zabraknie już bardzo niewiele.
W 5 kolejnych osiadaniach dostali się jednak raz na linię, dwukrotnie spudłowali i dwa razy stracili piłkę. Pacers w tym czasie odpowiedzieli serią 11-2 i po trzech rzutach zza łuku, najpierw George’a Hilla, potem George’a i na końcu Davida Westa oraz szalejącym po każdym tym trafieniu na ławce Roy’u Hibbertcie (nie grał w ogóle w czwartej kwarcie) na półtorej minuty przed końcem prowadzili 89-85.
O czas poprosił wtedy trener gospodarzy Mike Budenholzer. Rozpisał dobra akcję na Korvera, który uciekł do prawego rogu i rzucił za trzy. Nie trafił, ale był przy tym faulowany przez Westa. Stanął na linii, pewnie wykorzystał wszystkie osobiste i zmniejszył straty do punktu.
W odpowiedzi z dystansu nie trafił Lance Stephenson, ale George miał wielką zbiórkę w ataku, pobiegł wzdłuż linii końcowej i oddał piłkę na obwód do Hilla. Ten zamarkował rzut, minął skaczącego do bloku Teague’a, wjechał pod kosz i lay upem wyprowadził Pacers na prowadzenie 91-88. Jak się później okazało były to ostatnie punkty w meczu.
Atlanta miała jeszcze szanse na wyrównanie. Najpierw jednak piłkę stracił Millsap i goście mogli przypieczętować swoją wygraną. Stephenson zagrał z Westem akcję pick’n’pop i kiedy chciał do niego podać Korver wytrącił mu piłkę. Wszyscy się na nią rzucili i sędziowie zadecydowali o jump ballu, po którym posiadanie mieli zawodnicy gospodarzy.
Piłka trafiła do Millsapa, który zagrał w izolacji z Westem, zrobił spin move w stronę kosza, ale nie trafił z bliskiej odległości. Podkoszowy domagał się faulu, ale wydaje mi się, że West raczej nie popełnił przewinienia.
W każdym bądź razie Hawks musieli faulować. Na linii stanął George, mógł zapewnić Pacers bezpieczną przewagę i przypieczętować wygraną, ale spudłował dwa wolne i Atlanta dalej była w grze.
Przerwę na żadądanie znowu wziął Budenholzer. Piłkę z lewej strony dostał Millsap i widać było, że gospodarze szukają w tej akcji Korvera. Ten był jednak dobrze kryty przez Hilla, Millsap wobec dobrej obrony Westa też nie mógł znaleźć sobie miejsca do rzutu, podał do Antica, ale jego rzut okazał się niecelny i Pacers wyrwali wygraną w Phillips Arena.
Zwyciężyli tu po raz 3 w ostatnich 18 meczach. To dla nich ciężka hala, to był dla nich ciężki mecz, ale odzyskali przewagę parkietu i mogą na chwilę odetchnąć. Z 1-3 baaaaardzo ciężko byłoby im się podnieść.
Poza tymi spudłowanymi wolnymi bardzo dobre spotkanie rozegrał George. Rzucił 24 punkty, z czego 18 w drugiej połowie, był 10/18 z gry, w tym 4/7 za trzy. Zebrał do tego 10 piłek i rozdał 5 asyst.
18 oczek z 13 rzutów dodał West, Hill 15 punktów z 8 rzutów, a 11 z ławki, 4/8 z gry, Evan Turner. Hibbert, który miał kilka dobrych zagrań w post up i w obronie, ale nie na Millsapie, zdobył 6 oczek z 5 rzutów i zebrał 3 piłki. Całą czwartą kwartę przesiedział jednak na ławce, a na parkiecie przez większość czasu przebywali Luis Scola i West. W kolejnych meczach do może wyglądać podobnie.
Dla Hawks 29 punktów, 18 w pierwszej połowie, rzucił Millsap, który był świetny w tym spotkaniu. Pacers nie mieli na niego pomysłu przez większość czasu. Trafił 10 z 18 rzutów, w tym 3/6 za trzy. Zebrał 7 piłek i miał 3 bloki. Uciekał na obwód, walczył pod koszem. Zdecydowanie jedna z najbardziej niedocenianych czwórek w lidze.
15 oczek i 9 zbiorek zanotował Korver, a Teague 14 punktów, 6 zbiórek i 7 asyst. Był jednak nieskuteczny i trafił tylko 5 z 15 rzutów. 12 oczek z ławki dołożył Mike Scott, ale też był tylko 4/15 z gry, w tym 1/4 zza luku.
Mecz nr 5 w poniedziałek w Indianie.
Indiana Pacers – Atlanta Hawks 91:88 (29:22, 13:26, 24:17, 25:23)
Liderzy zespołów:
Punkty: George 24 – Millsap 29
Zbiórki: George 10 – Korver 9
Asysty: George, Hill 5 – Teague 7
Przechwyty: West 3 – Williams 4
Bloki: George, West, Hibbert, Stephenson, Mahinmi 2 – Millsap 3
Trzeba otwarcie przyznać,iż mecz zawalił Teague. Trzy błędne decyzje, zarwany rzut, upadek przy końcowej i pod koszem Pacers i w efekcie strata, w końcu nonszalackie stracone podanie do Millsapa. Klasą był Dawid West a i Paul George dał lekcję Carrolowi.
Antic i Carrol zagrali słabe spotkanie. Indiana wydaje się wracać do formy,ale finału raczej w tym sezonie nie będzie.Coraz ciekawiej dzieje się w innym pojedynku 1 z 8 gdzie SAS przegrywa z Dallas 1-2.
Nie wiem czy zauważyliście jak Hibbert się cieszył przy rzutach Georga, Westa czy Hilla, być może zawodnicy wzięli się w garść i w końcu będą przeć po mistrza:)
Hibbert przed meczem odbył wspólny lunch z Larrym Birdem i Kevinem Pritchardem i obaj sternicy próbowali umotywować Roy’a.