Game Seven – dwa najlepsze słowa w sporcie. Nie ma niczego bardziej elektryzującego od tego. A gdy mamy dostać ich aż pięć to poziom emocji przekracza wszelkie granice. Ktokolwiek kto rzucił hasło „W weekend obejrzę pięć Game Sevens” to myślał o lecie, wakacjach i maratonie przy historycznych spotkaniach, a nie majówce i ostatnim weekendzie pierwszej rundy play-offów 2014. To tylko pokazuje jak fantastyczne jest tegoroczne post-season i jakie emocje dostajemy i jakie jeszcze dostaniemy.
5 spotkań, które zobaczymy w weekend i nie mamy żadnego prawa ich opuścić to:
- Atlanta Hawks – Indiana Pacers (sobota, 23:30, TNT)
- Memphis Grizzlies – Oklahoma City Thunder (sobota, 2:00, TNT, Canal+ Sport)
- Golden State Warriors – Los Angeles Clippers (sobota, 4:30, TNT)
- Brooklyn Nets – Toronto Raptors (niedziela, 19:00, ABC/ESPN)
- Dallas Mavericks – San Antonio Spurs (niedziela, 21:30, ABC/ESPN)
W redakcyjnym gronie spróbowaliśmy wytypować wyniki tych spotkań i ustaliliśmy, co będzie decydujące dla losów tych rywalizacji. Zapraszamy!
1. Atlanta Hawks – Indiana Pacers (sobota, 23:30, TNT)
Dawid Ciepliński: Wygrają Pacers, którzy myślę, że najgorsze chwile mają już za sobą. W meczu nr 6 byli już jedną nogą poza play offami, ale David West wziął sprawy w swoje ręce i zapewnił im wygraną. Wydaje mi się, że to był ten przełomowy moment, po którym będzie już tylko lepiej. Poza tym, z całym szacunkiem do Hawks, których bardzo lubię, wolę oglądać w drugiej rundzie Indianę, bo choć ci nie prezentują się jeszcze najlepiej i dalej są w lekkim kryzysie, to jednak mają większe szanse sprawić, że Miami Heat choć przez chwilę się pomęczą, nim awansują do Wielkiego Finału. Jeśli zaś chodzi o dzisiejszy pojedynek to spodziewam się mniej Roy’a Hibberta na parkiecie, który jest zupełnie nieprzydatny w tej serii, a więcej Chrisa Copelanda.
Marek Miłuński: Nie mam pojęcia czego można się spodziewać po Pacers. To jest największy problem i wielka niewiadoma. Hawks zagrają pewnie swoje, ale spójrzmy prawdzie w oczy – to nie od nich zależy wyłonienie zwycięzcy, ale od dyspozycji dnia ich przeciwników. Liczę na graczy z Indianapolis. Byłyby ciekawsze półfinały, jednak w tym meczu zapewne znowu będą się męczyć i wygrają w samej końcówce.
Paweł Kołakowski: Wygra Indiana, bo jest zwyczajnie lepszą drużyną i teraz nadszedł czas, żeby zapomnieć o wszelkich problemach. Dość już narozrabiali i dość już się pogrążyli. Teraz nadszedł czas na prawdziwe oblicze Pacers. Hawks mają natomiast za mało jakości…
Łukasz Siemański: Wydaje mi się, że Indiana jednak się zepnie i wygra to spotkanie. W dwóch najważniejszych meczach tej serii, kiedy stali już pod ścianą (Game 4 i Game 6) udało się zwyciężyć. Pacers grają u siebie, co nie było ich żadnym atutem w tej serii, bo publiczność przestała dopingować swoich ulubieńców z takim zaangażowaniem i pasją, ale dzisiaj kibice powinni znowu dać impuls swojej drużynie. Dlatego Pacers mogą wygrać wysoko, ale z drugiej strony mogą też przegrać wysoko. Ciężko przewidzieć jak ten mecz się skończy i jak będzie przebiegał, ale ja stawiam na wygraną Pacers, czego sam bym chciał. W końcu lepiej chyba będzie obejrzeć Indiana – Washington, niż Washington – Atlanta, prawda?
Woy: Stawiam na łatwą wygraną Pacers, którzy wg mnie kryzys mają za sobą i na szczęście dla uratowania poziomu po wschodniej stronie NBA , wchodzą do walki o finał konferencji. Wydaje się, że Hibbert został odstawiony na boczny tor, a drużyna polega na zawodnikach obwodowych oraz niezastąpionym Davidzie Westcie, który wyrósł na clutch-playera tej serii (oglądałem dwa mecze, na żywo, tej serii i w obu Pacers wygrywali dzięki świetnej grze Westa. Co ciekawe oba w Phillips Center, gdzie mieli mocno niekorzystny bilans do wczoraj). Btw. typowałem 4-1 dla Pacers . Aha i warto podkreślić, Marcin Gortat i spółka trzymają kciuki za Hawks.
2. Memphis Grizzlies – Oklahoma City Thunder (sobota, 2:00, TNT, Canal+ Sport)
Dawid Ciepliński: Mam wrażenie, że NBA pomogła trochę Thunder zawieszając Zacha Randolpha na mecz nr 7. Wiem, że Z-Bo nie powinien odpychać Stevena Adamsa, ale sorry, Mike Scott też w podobny sposób odepchnął George’a Hilla, a jakoś nie został zawieszony. Takich rzeczy się po prostu nie robi. Kara finansowa zupełnie by wystarczyła. Brak Randolpha oznacza, że jego minuty przejmie pewnie Ed Davis, a nie zdziwię się, jeśli Grizzlies będą grać dużo small-ballem z Jamesem Johnsonem na czwórce. Dużym osłabieniem będzie też kontuzja ścięgna udowego Mike’a Conley’a, co oznacza więcej minut dla Beno Udriha… oby nie. A tak na poważnie to Udrih gra całkiem przyzwoicie w tej serii, mam jednak nadzieję, ze pomimo kłopotów ze zdrowiem Conley będzie sobą w tym meczu. Jeśli nie, to OKC powinno wygrać bez większych problemów.
Marek Miłuński: Bez Z-Bo i z kontuzjowanym Conley’em Niedźwiadki zwyczajnie nie mają żadnych atutów. Marc Gasol nie jest aż tak dobry, żeby wygrywać mecze w pojedynkę. Kevin Durant i Russ Westbrook pewnie zakończą tą serię i w półfinale zobaczymy Thunder. Po wysokiej porażce Grizzlies pojadą na ryby.
Paweł Kołakowski: Osłabiona brakiem Zacha Randolpha ekipa Memphis łatwo skóry nie sprzeda, ale obawiam się, że to może być za mało. Mecz zycia musiałby zagrać Mike Conley, aby awansować dalej i to też przy założeniu, że Westbrook z Durantem zagrają straszny piach. Trochę science fiction, w które ja też za bardzo nie wierzę – ale kto dziś wierzył, że nie będzie Game 7 w rywalizacji Rockets i Blazers…
Łukasz Siemański: Bardzo liczyłem w tej parze na Grizzlies, ale skoro nie zamknęli tego meczu w FedExForum to tym bardziej nie zrobią tego w Chesapeake Energy Arena. Ok, wygrali tam dwa z trzech meczy w tej serii, ale dzisiaj publika będzie jeszcze bardziej nakręcona i atut własnego parkietu będzie jeszcze większy. Kontuzja Conleya i zawieszenie Randolpha to jedno, ale najgorsze jest to, że w Game 6 w końcu uruchomił się Durant. W tym meczu jak najwięcej czasu musi dostać Tony Allen, trzeba wstawić go do pierwszej piątki (najlepiej byłoby wyrzucić z niej Prince’a, ale zamiast tego Joerger może Tayshauna przesunąć na „czwórkę”) i dać pograć na Durancie, zanim ten się rozgrzeje. Ogromnym problemem będzie też zdobywanie punktów przez Grizzlies, bo na Randolphie i Conleyu opierała się niemal cała ofensywa Miśków w tej serii. Marc Gasol musi wziąć na siebie wielką odpowiedzialność, ale będzie mu bardzo ciężko. Nie należy skreślać Grizzlies, może tu być niespodzianka, ale ja bym się na to nie nastawiał. Thunder wygrają i obejdzie się bez większych emocji w tym spotkaniu, ale bardzo chciałbym się mylić.
Woy: Niestety Mike Conley zagra na jednej nodze a my nie zobaczymy Z-Bo. Jeśli Thunder nie wykorzystają prezentów to będą FRAJERAMI roku. Liczę jednak , że Grizzlies nie położą się i pokażą szpony i zęby. 99,9% , niestety, dla Thunder (typowałem 4-2 Grizzlies). Szkoda, szkoda, szkoda…tych Miśków…
3. Golden State Warriors – Los Angeles Clippers (sobota, 4:30, TNT)
Dawid Ciepliński: Nie mam zielonego pojęcia, kto może tu przejść dalej. Szanse oceniam równo, po połowie i o awansie dalej może zwyczajnie zadecydować dyspozycja dnia. Dużo zależeć też będzie od liderów obu drużyn – Blake’a Griffina i Stephena Curry’ego. Ten, który będzie bardziej hot, może zapewnić wygraną swojej drużynie.
Marek Miłuński: W tym meczu niezwykle trudno wskazać mi zwycięzcę. Większe szanse mają gospodarze, jednak Warriors są nieobliczalni. Steph Curry jest niesamowicie pilnowany przez Chrisa Paula, ale w każdym momencie może eksplodować. Wydaje się jednak, że Blake Griffin wprowadzi swój zespół do następnej rundy. Mecz będzie jednak wyrównany i kto wie, może zobaczymy dogrywkę.
Paweł Kołakowski: Ekipa z L.A z własnymi problemami pozasportowymi mimo wszystko jakoś sobie poradzą i wyjdą z tego – tym bardziej (jakkolwiek by to głupio nie brzmiało) choroba Sterlinga może dać im dodatkowy bodziec do walki. To już nie będzie ta zagubiona przez właśny bunt drużyna z chwili, kiedy wybuchła afera z młodą damą bardzo chętnie kopulującą z właścicielem Clippers (i nie tylko). Po cichu liczę na geniusz Marka Jacksona jak również Stephena Curry’ego – on raczej gorszy od Lillarda nie jest – a więc dziś musi to pokazać, choć przyznam, że gracz Portland poprzeczkę zawiesił bardzo wysoko.
Łukasz Siemański: Tutaj spodziewam się największej batalii i najciekawszego spotkania spośród wszystkich Game 7. Clippers powinni wygrać, bo będą grali u siebie i dostaną na pewno świetny doping. Mają też przewagę na ławce trenerskiej. Właściwie to powinni to wygrać bez większych problemów. Ale jak oglądam tę serię to mam wrażenie, że Jackson wcale nie odstaje specjalnie w niej od Riversa i robi bardzo dobrą robotę. Do tego znalazł dobry sposób na Blake’a Griffina w postaci podwajania go i w obliczu kontuzji Chrisa Paula Warriors na pewno dadzą radę w defensywie. To czego im potrzeba do zwycięstwa dzisiaj to dobrego dnia i odrobiny szczęścia. Jeśli Curry będzie w stanie trafiać kolejne trójki w twarz rywalom, Thompson się uruchomi (nie tylko za łukiem, ale też w post up na niższym rywalu), a drużyna przeżyje bez większych problemów z faulami to oni mogą na prawdę to wygrać. Tego bym sobie życzył, ale więcej szans daję jednak Clippers i taki będzie mój typ.
Woy: Wszystko się może zdarzyć, zwłaszcza , że Mark Jackson znalazł sposób na Blake’a Griffina a z podobną do Mike’a Conley’a kontuzją zmaga się Chris Paul. Stawiałem na 4-2 dla Clippers, ale powiem Wam , że dziś daję 50:50% w G7. Obie drużyny rzucą wszystkie atuty na szalę zwycięstwa, co ciekawe Clippers mogą żałować oddania meczu w Oakland, kiedy zebrało im się na protesty. Porażka na własne życzenie? Niewykluczone!! (typowałem 4-2 dla Clippers , ale wówczas nie znałem dobrze Donalda Sterlinga i jego poglądów;-)
4. Brooklyn Nets – Toronto Raptors (niedziela, 19:00, ABC/ESPN)
Dawid Ciepliński: Chyba jednak Nets. Przewaga parkietu nie będzie miała tu aż tak dużego znaczenia i głównie liczyć się będzie doświadczenie, którego koszykarze z Brooklynu mają o wiele więcej. Kilku z nich grało już w karierze w game 7 i wiedzą, jak takie mecze wygrywać. Poza tym, zwyczajnie wolałbym w drugiej rundzie zobaczyć Nets-Heat niż Raptors-Heat. Ta pierwsza para wydaje mi się po prostu ciekawsza, biorąc pod uwagę, że w sezonie regularnym Brooklyn było 4-0 z mistrzami NBA.
Marek Miłuński: Atmosfera w Air Canada Center jest niezwykle gorąca. Młodzi i niedoświadczeni zawodnicy Raptors niesieni dopingiem tysięcy kanadyjskich fanów mają szansę na wielki sukces i serię z Heat. Wszystko zależy od pojedynku rozgrywających. Deron Williams vs Kyle Lowry. To ich dyspozycja była dotychczas decydująca. Nie skazywałbym na porażkę weteranów z Brooklynu, chociaż większe szanse daję Raptors. Po cichu liczę jednak na to, że Paul Pierce lub Joe Johnson pokażą młodzieniaszkom, że NBA to wciąż liga weteranów.
Paweł Kołakowski: Nie mam zielonego pojęcia kto wygra. Doświadczenie i ostatni mecz tych drużyn pokazuje, że chyba bliżej do kolejnej rundy jest ekipie z nowojorskiego Brooklynu, ale Raptors to są Raptors. Niby wiesz na co ich stać, a oni i tak Cię zaskakują, pozytywnie czy negatywnie- ważne, że nie jest nudno i dziś też nie będzie. Gra jest o bardzo wysoką stawkę.
Łukasz Siemański: Doświadczenie, doświadczenie i doświadczenie. Pierce, Garnett, Johnson, Williams, Kidd – ci goście wiedzieli jak wygrywać trudne kluczowe mecze na wyjazdach w play-offach. Toronto jest, moim zdaniem, jeszcze za mało doświadczone i poukładane, żeby wygrać Game 7, nawet w swoim szalejącym Air Canada Center. Williams chyba w końcu wszedł w serię meczem nr 6, Joe Johnson jest bardzo dobry w tej serii i w match upie back-courtów, który będzie absolutnie kluczowy, widzę jednak wygraną Siatek. Liczę też na dobry mecz Pierce’a i ostateczną wygraną Nets po kolejnym crunch-time.
Woy: Raptors grają świetnie i poza G6 nie dają łatwych spotkań rywalom z Brooklynu. Kluczem do zwycięstwa w serii będzie forma dwóch liderów Raps – DeRozana i przede wszystkim Lowry’ego. Stąd też Nets muszą ograniczyć do minimum poczynania ich obu w ataku. Być może na wyniku zaważy skręcona kostka (który to już raz w ostatnich 2 latach?) Derona Williamsa. Doświadczenie jest po stronie Nets, ale Raps mają mecz u siebie i niepowtarzalną szansę na awans do II rundy, pytanie czy ją wykorzystają? Mój typ to 51:49% dla Nets, gdyż chcę ich zobaczyć naprzeciwko Heat.
Btw. Typowałem 4:2 Nets
5. Dallas Mavericks – San Antonio Spurs (niedziela, 21:30, ABC/ESPN)
Dawid Ciepliński: Raczej Spurs. Nie wydaje mi się, żeby dali sobie wydrzeć zwycięstwo w decydującym meczu, do tego na własnym parkiecie. Choć kto wie? Przecież Dirk Nowitzki nie zagrał jeszcze wielkiego meczu w tej serii? Może teraz przyjdzie ten moment?
Marek Miłuński: Dirk Nowitzki i spółka zrobili już więcej niż ktokolwiek się spodziewał. Rick Carlisle okazuje się być godnym przeciwnikiem Popa. Przegrana z zeszłorocznymi finalistami w 7-meczowej serii jest wielkim sukcesem tej drużyny. Niesamowite mecze rozgrywa Vince Carter, a nie w pełni zdrowy jest Tony Parker. Mimo wszystko nie wyobrażam sobie przegranych Spurs. Popovich na pewno wymyśli coś ekstra i najlepsza drużyna sezonu zasadniczego po wyrównanym spotkaniu przejdzie dalej.
Paweł Kołakowski: Już kiedyś napisałem, że derby to derby i dalej się tego trzymam. Mimo wszystko ciekawszy basket grają Spurs i tutaj też widzę ich przewagę. Bardziej zbilansowani podopieczni Grega Popovicha w moim odczuciu awansują po bardzo zaciętym spotkaniu. Nie wypada, aby najlepsza drużyna sezonu zasadniczego, którą prowadzi najlepszy szkoleniowiec rozgrywek odpadła na tak wczesnym etapie. Sorry Mavs…
Łukasz Siemański: Zobaczyć Dallas w drugiej rundzie byłoby fajnie i jeszcze przed ustawieniem par pierwszej rundy nie obraziłbym się na to. Ale moje postrzeganie tego sezonu Mavs drastycznie się zmieniło, gdy na przeciwko nich stają moi ulubieńcy. Spodziewam się kolejnego crunch-time w tym spotkaniu i typuję ostateczną wygraną Spurs. Lekko mieć nie będą, ale San Antonio chyba już ostatecznie odpaliło. Mavericks mają tylko jednego Mariona, a Spurs mają dwóch gości, których musi on pokryć i wybór, którego podejmie należy już tylko do Ricka Carlisle – albo Tony Parker, albo Manu Ginobili. Ten, który będzie miał spokój powinien zrobić mocny występ. Spurs jednak też nie mogą być pewni czy któryś z graczy Mavs nie zrobi „życiówki”. Monta Ellis z Vincem Carterem grają świetną serię, Dejuan Blair szaleje wychodząc z ławki, a Dirka Nowitzkiego nigdy nie można lekceważyć. A on uwielbia mecze o tak dużą stawkę i nawet fantastycznie kryjący go Tiago Splitter i jego wystawione ręce mogą być niczym dla Niemca. Podsumowując – ten mecz to będzie taktyczna uczta do oglądania, crème de la crème tegorocznych Game 7’s i być może (znów) wielki pojedynek dwóch z trzech najlepszych silnych skrzydłowych ostatnich 15 lat. Idealne starcie na zakończenie fenomenalnej pierwszej rundy playoffs.
Woy: Nie okłamujmy się, Mavs zgotowali nam tak piękne play offs, że nie chcemy (jakaś większa widownia;-) by zakończyli play offs w I rundzie. Widzimy ich dalej , grających piękny basket, w starciu z niesamowitymi Blazers. Monta Ellis, Vince Carter (ah ten niezapomniany buzzer-beater) , Devin Harris i DeJuan Blair robią co w ich mocy by Mark Cuban miał szeroki uśmiech na twarzy. Mavs już dziś zrobili więcej niż zakładaliśmy (ja w najlepszej opcji stawiałem na 2:4 na korzyść Spurs) ale niech ich sen trwa dalej! Postawię bardzo optymistycznie i stronniczo na Dallas. Być może swój wielki mecz zagra Dirk Nowitzki?!
Woy masz moje poparcie odnośnie meczu Mavs – Spurs.
Mam wymarzone typy: Atlanta,Toronto,a na zachodzie Dallas oczywiście,GSW i Memphis. Kto się wczyta,zauważy,że kibicuję tym niby słabszym. Ja już cieszę się na kolejny pojedynek teksańsko-oregoński
San Antonio zasługuje na awans ze względu na sezon zasadniczy, Dallas za niesamowitą walkę w play-offach…mam nadzieję, że Mavs sprawią kolejną niespodziankę
Jest szansa że w pierwszej rundzie odpadną dwie jedynki. Chciałbym takie rozwiązanie bo zarówno Hawks jak i Mavericks to moje ulubione drużyny.
Hawks już wygrywali w Indianapolis w tych Play-off i na pewno nie można ich lekceważyć. Myślę że kto by nie awansował to Wizard i tak będzie w finale konferencji.
Na Zachodzie oprócz Dallas liczę na Clippers i Thunder i tak chyba będzie. Chociaż jakby grał Randolph i zdrowy był Conley to raczej postawiłbym na Grizzlies.
Hawks-Wizards , Heat-Nets
Mavericks – Trail Blazers , Thunder – Clippers
Jeśli tak miałyby wyglądać dalej play-off to aż się boję o życie największych sympatyków NBA. ;)
Wszyscy stawiacie na Indiane tak samo jak przed rozpoczeciem serii i zdziwicie sie :) po kazdej ich wygranej zazegnuja niby kryzys i dalej graja piach. Okc vs Mem?;) Liga zabrala szanse memphis ale nadal licze na cud… Clippers vs GSW, nie mozna przewidziec wyniki tego meczu;d obstawiam jakiegos game/series winnera. Wszyscy liczycie slepo na netsow w nadziei ze dadza rade miami… te cztery zwyciestwa z sezonu regularnego(przypominam- trzy jednopunktowe oraz jedno po dogrywce bez Lebrona) w obliczu takiego zmeczenia netsow po 1 rundzie i swiezego miami nic nie znacza i nets polegnie. Jako fan miami bardziej obawiam sie toronto. Ale jak wolicie :) dallas spurs, z jednej strony szkoda spursow, szczegolnie ze wzgledu na timmiego, nie wiadomo ile chlopaczyna pogra, a z drugiej podczas tych PO zaczalem o dziwo kibicowac mavericks, moze ze wzgledu na renesans cartera? Niech wygra lepszy trener!
Ja też kibicuję Atlancie:) (chociaż myślę, że Wizards z Indianą też nie stoją na straconej pozycji) Indiana wciąż nie jest w dobrej dyspozycji i tu upatruję szansy Hawks. Przy niekorzystnym wyniku Pacers mogą się nie pozbierać, zamiast zacząć odrabiać straty będą się kłócić między sobą i z sędziami (np. Lance Stephenson). Sumując, fajnie gdyby Atlanta wygrała ale jednak więcej szans daję Indianie.
W drugiej wschodniej parze zgadzam się w pełni z kolegami z redakcji i stawiam na doświadczenie Nets.
Oklahoma – Memphis. Kontuzja Conleya i zawieszenie Z-Bo ułatwia sprawę OKC i stawia ich w roli zdecydowanych faworytów. Niestety Randolph popełnił duży błąd i teraz płaci za niego cała drużyna.
Clippers-Warriors. Najciekawsza jak dla mnie para i na ten mecz czekam z największą niecierpliwością. Cieszy mnie dobra postawa Iggiego. Będę kibicował Warriors chociaż szkoda byłoby gdyby na tym etapie odpadli Blake i DJ. Highlighty dużo by straciły:)
W ostatniej parze liczę, że Spurs nie dadzą się wyeliminować. Spora część ekspertów widzi w nich jedyny zespół, który w finale jest się w stanie przeciwstawić Miami. Patrząc na tegoroczne PO tak daleko w przyszłość bym nie sięgał, nie zmienia to jednak faktu, że wierzę właśnie w nich. Przykro mi Dirk.
Mam nadzieje, że Toronto wygra, a reszta meczy zakończy się upsetami.
Moim marzeniem jest podniesienie pucharu przez uśmiechniętego Vince’a, niczym J-Kidd w 2011 jednak wątpie by takie coś miało szansę się spełnić(chociaż kto wie?). Paradoksalnie jeżeli Mavs przejdą SAS to potem mogą mieć tylko łatwiej. Liczę też na cud w Oklahomie i wygraną Worriors.
Mi tez marzy sie puchar w rękach Cartera. Z calego serca mu tego zycze, choć sercem za Heat jestem. Tak wiec Mavs do boju! Jadtzebie i Miski jadą do Zoo czekamy na Raptors;) typy? MAVS I NETS.
Ej, nie chce być grammar nazi, ale bolą mnie takie rzeczy. Nie powinno być przecinka przed 'aż’ na początku tekstu.
Po wczorajszych meczach mogę jedynie powiedzieć: szkoda, że Dallas nie utrzymało intensywności gry w ostatnim meczu. Ich seria z Portland byłaby ciekawsza niż San Antonio. Propsy dla Cartera za całą serię. Najgroźniejszy przeciwnik Miami wciąż więc pozostaje w grze :)