Czy zmęczeni po bardzo trudnej serii gracze Nets są w stanie przeciwstawić się wypoczętym 0brońcom tytułu? To pytanie wręcz narzuca się przed nocnym meczem otwarcia. Żaden fan Miami Heat nie mógł wyobrazić sobie lepszego scenariusza. Rozsypujący się Dwane Wade miał komfort ponad tygodniowej przerwy, gdy w tym czasie staruszki z Brooklynu musiały zasuwać trasę blisko tysiąca kilometrów w te i nazad aż sześciokrotnie. Trudno w tej sytuacji brać poważnie pod uwagę wyniki z sezonu zasadniczego. Chociaż Nets wygrali z Heat wszystkie cztery pojedynki, play-offy to zupełnie inna bajka i to mistrzowie są zdecydowanym faworytem w tej parze.
Mocne i słabe strony Miami Heat
- Seria play-off rządzi się swoimi prawami. W zasadzie w 90% polega ona na analizie gry i wprowadzaniu poprawek. O tych „adjustments” słyszy się najwięcej we wszystkich wywiadach przed i pomeczowych. Jak wielką przewagę sztab Heat przed serią z Nets, nam laikom, ludziom, którzy traktują koszykówkę jako hobby, ciężko jest sobie wyobrazić. Masz do analizy 7 spotkań, w których twój przeciwnik momentami wije się będąc bliski nokautu trafiany raz za razem przez młodego rywala. Masz na tacy materiał uwypuklający wszystkie słabe strony oponentów w sposób tak doskonały, że w zasadzie nic więcej już nie potrzeba. Eric Spoelstra i jego asystenci mieli tydzień na przeanalizowanie każdego ustawienia, wszystkich chwil, w których następowały come-backi i w których nieporadność w ataku Nets była przerażająca. Jeżeli nie wyciągną dzięki temu dwóch zwycięstw u siebie, będę szczerze zdziwiony.
- Oprócz przewagi taktycznej Miami ma też przewagę wypoczynku. Niektórzy mówią o tym, że to wcale nie jest przewagą Heat, bo wypadają z rytmu meczowego. Jednak jak przekonuje Nate Silver taka teza nie wytrzymuje konfrontacji z faktami. Wypoczęte zespoły wygrywają znacznie częściej od tych zmęczonych 7-meczowymi seriami. W zależności od statystycznych równań według Silvera Heat mają 88% lub 95% szans na wygranie serii!
- Dobrze, ale co z tymi 4 porażkami z RS? Musi być coś na rzeczy, że Nets zwyczajnie nie leżą ekipie z Miami. Na stronce ESPN zwracał na to uwagę P.J. Carlisimo, były trener Nets. W dużym skrócie spróbuję wyjaśnić o co chodzi. Nets jako jeden z nielicznych zespołów w NBA w obronie stosują konsekwentnie schemat tzw. „switchowania”, czyli przekazywania krycia. Nie ma więc jednego obrońcy, nijako przypisanego do lidera przeciwników, takiego „plastra” jakim był Tony Allen na Durancie, czy Paul George/Kawahi Leonard na LeBronie w play-offach 2013. Nets konsekwentnie przekazują krycie na zasłonach i to o dziwo jest bardzo skutecznym rozwiązaniem na LeBrona. Indywidualnie żaden obrońca Nets nie jest w stanie zatrzymać LeBrona, bo Paul Pierce jest za wolny, Joe Johnson za niski, Shaun Livingston zbyt słaby fizycznie. Jednak każdy z nich, włącznie z Deronem Williamsem, jest w stanie przejąć Jamesa na zasłonie i nie pozwolić mu na wjazd pod kosz, gdzie LBJ jest zabójczy. Nets nie będą w stanie bronić dystansowych rzutów LeBrona, ale umówmy się, kto jest? Drugą sprawą, która nie leży Heat jest bardzo mała liczba strat Nets, co w dużej mierze odcina możliwość szybkich ataków, w których Żary nie mają sobie równych. No i ostatnie – weterani z Brooklynu na pewno nie będą onieśmieleni w starciu z mistrzami, nie przestraszą się i będą walczyć z podniesioną głową.
Mocne i słabe strony Brooklyn Nets
- Kaliber punktujących graczy Nets wciąż robi wrażenie. Za każdym razem może wystrzelić ktoś ekstra. Czasem jest to „Cool” Joe, czasem D-Will, zdarzają się wielkie występy Pierce’a, a nawet, jak w meczu nr 7, Marcusa Thorntona. Nawet biorąc pod uwagę serię z Raptors tylko raz defensywnie nastawiona drużyna z Toronta zatrzymała ich poniżej 80 punktów, a średnio Nets zdobywali 97.7 punktów, co w połączeniu z ich dobrą defensywą jest wynikiem bardzo przyzwoitym.
- Jak wiemy bardzo dobrze największą słabością Nets jest tablica. Tymczasem grający small-ballem Heat są dokładnie w tej samej sytuacji. Nets nie muszą się więc obawiać dominacji przeciwników w tym elemencie gry.
- Wywołałem już punkt o zmęczeniu więc nie ma się co na ten temat rozpisywać. Zarówno D-Will, jak i Pierce grają z lekkimi kontuzjami. Williams podkręcił sobie kostkę w meczu nr 6, Pierce bardzo boleśnie zbił kolano w meczu nr 7. Gdy dodamy do tego grającego po 20 minut w meczu Kevina Garnetta, wygląda to średnio. Jedynym zawodnikiem, który jest zdrowy i jest w formie to Joe Johnson.
- Bardzo ciekawe jak w serii z zeszłorocznymi mistrzami spisze się ławka rezerwowych Nets, która generalnie zawiodła w serii z Raptors. Widzieliśmy przebłyski Blatche’a, dobre minuty w obronie Kirilenki i Andersona, ale Teletovic w całej serii miał tylko 8 celnych rzutów za trzy z 32 prób. Jeszcze gorzej prezentował się Marcus Thornton, który zaliczał żenujące występy i tylko w ostatnim meczu nieco się zrehabilitował. Słabo prezentował się też młody Mason Plumlee. Od postawy ławki zależeć będzie bardzo dużo.
Kluczowe match-upy
Joe Johnson vs LeBron James
W sezonie zasadniczym naprzeciw LeBrona częściej stawał Shaun Livingston, jednak nie mam wątpliwości, że po takim poziomie gry, jaki zaprezentował JJ bronić go będzie sam Król James. Większy i silniejszy LBJ nie będzie się dawał tak przestawiać jak DeRozan. „Iso” Joe będzie rzucać swoje i jak znowu wpadnie w trans nie poradzi mu nawet LeBron, ale spodziewam się średnich nie na poziomie 21.6 jak w serii z Raptors, ale raczej 17-18 punktów. LeBron nie pozwoli JJowi na tak bezkarne penetrowanie pod kosz. Na pewno ten match-up jest na plus dla Heat.
Deron Williams vs Mario Chalmers
D-Will musi dominować. Tym razem nie musi aż tak koncentrować się na obronie ganiając za szybszym Lowrym. Chalmersa nie można lekceważyć, ale nie mam wątpliwości, że postawa Derona jest absolutnie kluczowa dla losów tej serii. Nets mają szansę tylko, gdy Williams będzie agresywny i nieustępliwy w ataku. Skuteczność 41.9% z gry i 29.4% za trzy to zdecydowanie za mało. Lider Nets musi wziąć przykład z Chrisa Paula i udowodnić, że należy do grona najlepszych zawodników na swojej pozycji.
Dwane Wade vs Alan Anderson (Shaun Livingston)
Nie mam pojęcia czy Jason Kidd na stałe zrezygnował z wystawiania w pierwszej piątce Livingstona, czy była to tylko zagrywka w serii z Raptors. O ile w match-upie rozgrywających Nets mają ogromne oczekiwania od Williamsa, w tym przypadku D-Wade jest postacią kluczową dla Heat. Nikt już nie ma wątpliwości. Z tym przeciwnikiem sam LeBron nie wygra serii. Występy na poziomie 20 ppg to absolutne minimum. Po tak długim odpoczynku jest to jednak jak najbardziej w zasięgu gracza z Miami.
Mój typ:
Dwa i pół tygodnia temu, gdy ostatecznie ukształtowała się drabinka na Wschodzie kibicując Nets byłem optymistą. Potencjalny match-up z Heat wyglądał znacznie bardziej obiecująco niż z Pacers. Po pierwszej rundzie mam jednak olbrzymie wątpliwości. Po pierwsze nikt nie przypuszczał, że Pacers są aż tak słabi, po drugie Bobcats stracili Ala Jeffersona już w pierwszym spotkaniu i o rywalizacji mogliśmy zapomnieć. Zamiast 5-6 meczowej serii był stosunkowo łatwy sweep. Zaś Raptors byli o włos od eliminacji drużyny Jasona Kidda. W tej sytuacji ciężko mi mieć nadzieję na wyrównaną serię. Oczywiście chciałbym kolejnego Game 7, ale patrząc bardzo realnie na szanse obu drużyn stawiam na dość łatwe 4-1 dla Heat.
Warto dodać ,że Deron Williams znów po G6 z Raptors przyjął zastrzyki w staw skokowy z kortyzonu i płynu płytkowego.
tutaj małe co nieco na przypomnienie http://www.enbiej.pl/2014/01/09/kortyzon-i-koncentrat-plytkowy-lekarstwem-dla-stawow-williamsa/
Zatem wiele zależy od zdrowia Derona.
No i bum szakalaka, mamy blowout w pierwszym spotkaniu.
Dominacja HEAT w 1 meczu,oby tak dalej.
P.S. Ładne 2 BUZZER-BEATER’y (za 3) 'D’Willa’.
Po 4 meczu w RS, dziennikarz zapytał LBJ czy się boji ewentualnej konfrontacji z NETS w PO a ten się tylko uśmiechnął i dziś już wiemy dlaczego. Oczywiście to tylko pierwszy mecz, ale nie wydaję mi się żeby Brooklyn wyrwali więcej niż jeden mecz.
Panowie, ja bym po pierwszym meczu nie skreślał Nets. Bardzo dobrze przewagi Miami wypunktował Marek z tym wypoczynkiem i rozpracowaniem przeciwnika. Jednak to jest fakt, że Nets nie pasują Heat match-upem. I to wyjdzie jeszcze w tej serii. Myślę, że game 2 Heat również wygrają, ale potem w Nowym Jorku wcale nie jestem przekonany czy Heat wygrają choć raz. Gdy świeżość i zaskoczenie się skończy, a się skończy tak jak w RS się kończyło, będziemy oglądać zupełnie inną koszykówkę w wykonaniu zespołu z Florydy. Będziemy widzieć tylko harującego na 120% LBJa i potem długo, długo nic. Jeżeli po 4 meczach będzie 3-1 dla mistrzów, nie ma o czym gadać. Jednak gdyby było 2-2, to szanse widzę 50 na 50. Nie skreślajmy Nets, bo oni jeszcze pokażą pazur w tej serii. Teraz jeszcze przewaga zmęczenia jest decydująca, ale to wystarczy jeszcze góra na jedno spotkanie, zobaczycie.
Nikt nie skreśla Nets, ale spójrzmy prawdzie w oczy – po 4-0 w RS apetyty się zaostrzyły, a tym czasem Game 1 pokazała, jak mają się wyniki z sezonu regularnego do playoffów. O zaskoczeniu jak dla mnie nie może być mowy, a co do świeżości, to jednak cały czas to gracze Heat będą mieli tydzień odpoczynku więcej. Harującego na 120% LBJ, nie zobaczymy – wczoraj nie zagrał nawet na 100%, a w zupełności wystarczyło to blowoutu. To samo z twierdzeniem, że długo nic po nim – gdyby tak było nie mówilibyśmy o 3peat i tego typu rzeczach. Zresztą to sport i wszystko jest możliwe.
Przez zaskoczenie mam na myśli dużo większą możliwość dobrania i przećwiczenia odpowiedniej taktyki. Przecież oni przez ostatnie 8 dni nie bimbali, tylko wszystkie te ustawienia ćwiczyli na boisku. Po drugiej grze te przewagi się skończą. Dla mnie dzisiejszy blow-out kompletnie nic nie znaczy. Tylko tyle, że jeden team był wypoczęty, a drugi był po morderczej serii. Po drugim spotkaniu te różnice się zatrą. Ocenianie serii po pierwszym meczu to błąd. Zobaczycie.
Jak dla mnie nie masz racji. Tzn chodzi mi o te zatarcie roznic. Nets uwazam są w stanie urwąc mecz, moze dwa…bo jakby nie bylo maja graczy którzy potrafia. Ale prawda jest taka ze juz są zajechani jak kon po westernie, i nie ma sily na to by zregenerowali sie w dzien tak jak Heat w tydzień. Jeżeli wygrają to będzie to na zasadzie 5pkt…przy czym umorduja sie strasznie. LBJ na 140% zobaczymy dopiero w Finale jeżeli oczywiscie nie dojdzie do katastrofy i przegrania konferencji wschodniej w finale.
Zmęczenie.
NIE.
to po prostu umiejętności Lebrona i spółki są DUUUŻO wieksze.
pozdrawiam
Teraz to już bredzisz. Nets mają w składzie więcej All-Starów niż Heat. Nie o umiejętności chodzi. Umiejętności samego LeBrona widać było w RS jak dostali 0-4. LeBron sam nigdy nic nie wygra. Ma dobry zespół, a przeciwnik jest po morderczej serii. Pytanie tylko czy Nets zdołają jeszcze powalczyć. Większość komentujących wyżej mówi, że nie. Ja uważam, że zobaczymy jeszcze wyrównaną serię.