LeBron James poprowadził swój zespół do pewnej wygranej nad Brooklyn Nets 107:86. Heat nadzwyczajnie łatwo radzili sobie z rywalami z Nowego Jorku, grając znacznie szybszą i skuteczniejszą koszykówkę. Widać, że Florydczycy solidnie wypoczęli i dobrze przygotowali się do starcia z rywalem, który w sezonie regularnym ograł ich aż czterokrotnie.
Przyznam się, że nie spodziewałem się aż tak wysokiej wygranej Miami. Biorąc pod uwagę spotkania pomiędzy tymi drużynami z sezonu regularnego można by nawet się spodziewać zwycięstwa przyjezdnych (Miami 0:4 z Nets w RS). Jak jednak wiadomo play offs to zupełnie inna bajka, co odzwierciedla inna statystyka, a mianowicie zestawienie meczy na linii Nets i Heat w gracz posezonowych. Tutaj wyraźnie lepsi przed dzisiejszą grą w hali „Triple A” byli Heat, którzy na 9 gier wygrali aż 8.
KLUCZOWE FAKTY:
– Obie ekipy zagrały dziś na bardzo dobrej skuteczności, co sugerowałoby jednak, że wynik spotkania powinien być bardziej zbliżony. Ekipa Heat trafiała 56,8% rzutów z gry, natomiast podopieczni Jasona Kida byli nieco poniżej progu 50 % – dokładnie mówiąc 47,1%. Przełożyło się to na dość niewielką liczbę zbiórek – logiczne im mniej niecelnych rzutów, tym mniej piłek do łapania… Gospodarze zebrali ich 37, a goście z Big Apple o pięć mniej.
– Pierwsza ucieczka Heat (run 12:4) z 2 kwarty została szybko zastopowana przez Nets, którzy przed przerwą skutecznie nadrobili straty i po pierwszej połowie byli tylko -3 do oponentów. Kolejna szarża LeBrona i spółki okazała się już zabójcza dla rywali, a jednocześnie kluczowa dla losów meczu. Seria 18:4 (do wyniku 70:54) z 3 odsłony załatwiła sprawę wyniku i ostatnia ćwiartka to było już tylko dobijanie nowojorczyków.
– Kevin Garnett zaliczył pierwszy mecz play offs w swej karierze z zerowym dorobkiem punktowym
– W trakcie 3 kwarty boisko musiał opuścić z powodu kontuzji kolana Chris Andersen. Birdman na parkiet już nie powrócił, ale wiele wskazuje na to, że w Game 2 będzie gotowy do gry.
– Świetny mecz przeciw swym byłym kolegom z czasów gry w Boston Celtics (Paul Pierce, Kevin Garnett) zaliczył Ray Allen. Po słabej i bezbarwnej serii z Charlotte Bobcats w jego wykonaniu dziś Suger Ray pokazał się z najlepszej strony powiększając konto swego zespołu o 19 pkt (trafiając przy tym 4 trójki na 7 prób)
– Liderzy Heat w dzisiejszym meczu szybko zrobili swoje i nie musieli zbyt długo przebywać na parkiecie. Dwayne Wade zagrał 33 minuty, Chris Bosh 30, a LBJ 36 minut. Biorąc pod uwagę szybki sweep z Bobcats zapas sił może okazać się bardzo ważnym czynnikiem przemawiającym na korzyść zespołu z Florydy.
– W ostatniej chwili do wyjściowego składu gospodarzy wskoczył weteran – Shane Battier. Zawodnik, który w serii z Cats zagrał łącznie 2 minuty dziś był w grze przez nieco ponad 26 minut i zakończył mecz z 8 oczkami.
PODSUMOWANIE:
Liderem Heat był LeBron James – autor 22 pkt. Jednocześnie dołączył on do grona graczy, którzy w postseason zdobyli ponad 4 000 punktów. Warto wspomnieć, że jest on najmłodszym graczem, który wszedł do tej ekskluzywnej grupy koszykarzy.
Chris Bosh zakończył mecz z double – double mając 11 zbiórek i 15 pkt.
Prym w ataku gości wiedli Deron Williams i Joe Johnson. Obaj panowie zapisali na swym koncie po 17 pkt. Prócz nich jedynym graczem +10 pk był rezerwowy Marcus Thorthon (11 oczek). Reszta graczy nie uzyskała dwucyfrowej zdobyczy punktowej.
Najlepiej zbierającym w zespole Nets był Paul Pierce… z 6 piłkami wywalczonymi „na desce”.
FILMOWE PODSUMOWANIE:
POWIEDZIELI PO MECZU:
Deron Williams (gracz Nets):
„It came down to defense tonight. Our defensive game plan was not executed at all.”
LeBron James (gracz Heat):
„I think the most positive thing was the rhythm that we were in. It seemed like we didn’t take much time at all.”
BROOKLYN NETS – MIAMI HEAT 86:107
(20:22, 23:24, 23:33, 20:28)
J. Johnson oraz D. Williams po 17 pkt, M. Thorton 11 pkt – L. James 22 pkt, R. Allen 19 pkt, C. Bosh 15 pkt.
Stan serii 1-0 dla Miami Heat
Chyba 4000 punktów. Ma szanse łyknąć jeszcze Jerry’ego Westa, ale Heat musieliby zagrać trochę więcej spotkań, a nie sweepować wszystkich.
Racja Racja :) chwilowe zaćmienie, bo myślałem o 9 sezonie PO LBJ. Dzięki :)
Go Heat! Patrząc na mizerie wschodu, to jak tak dalej pójdzie, to Heat mogą być pierwszą drużyną od czasów LAL Oneala i Kobe, którzy awansują do finałów bez przegranego meczu. Chociaż że względów finansowych (piąty mecz u siebie oraz mniej widowni) to im się nie opłaca,
Nie oglądałam meczu i raczej nie mam zamiaru oglądać tej pary gdyż to będzie pogrom.
Obstawiałęm 4-0 lub max 4-1 dla Miami. Nie widze absolutnie żadnego powodu by siatki uszczkneły coś więcej.
Nic za nimi nie przemawia. Nawet te MINIMALNE wygrane w trakcie sezonu. Bo sezon to sezon a nie playoff, bo nie było Wadea, bo teraz Miami ma przewagę sił witalnych itd.
Jak Miami sie zepnie to sweep jak nic.
Mecz wyrównany przez dwie kwarty, jednak widać, że gdy Heat wrzuca wyższy bieg to mało kto może dotrzymać kroku. Oby tak dalej.
Tak sobie myślę, że Kevin, który się skończył w ofensywie (0 ptk?!) chyba bardziej przeszkadza tej drużynie. Ja rozumiem, gdyby to był Rodman, ale KG nie zebrał nawet 6 piłek, nie mówiąc o np. 15. Rozumiem, że wpływ, że morale, że defensywa ale kurde…0 ptk to żenada.
Gdzies jeszcze czytalem ze LBJ oprocz tych 4000 pktow ma ponad 900 zbiorek i asyst w swojej historii wystepow w PO. Takie osiagniecia w historii mialo jeszcze tylko dwoch zawodnikow, MJ i Kobe ;)