Roy Hibbert zdobył dzisiaj tyle punktów ile w poprzednich 7 razem (28 do 29). Bez jego wystrzału wątpliwe czy Pacers byliby w stanie powalczyć z grającymi solidną i zespołową koszykówkę Wizards. Pacers wygrali 86-82 i przynajmniej w defensywie zaczęli przypominać to, do czego przyzwyczaili. Wizards zostali zatrzymani na dystansie, gdzie trafili tylko w 23.8% przypadków (w poprzednim meczu aż 10/16). Błysnął nasz rodzynek, który był dzisiaj najjaśniejszym elementem drużyny z Waszyngtonu. Marcin Gortat zdobył 21 punktów, trafił 10 z 15 rzutów z gry, zaliczył 11 zbiórek i dwa razy efektownie dunkował nad rywalami.
Drużyna | Bilans | I kw. | II kw. | III kw. | IV kw. | Wynik |
Indiana Pacers | 1-1 | 23 | 20 | 25 | 18 | 86 |
Washington Wizards | 1-1 | 23 | 22 | 19 | 18 | 82 |
Przebieg spotkania:
Już od samego początku Hibbert był najaktywniejszym graczem Pacers. Zdobył pierwsze 5 punktów i dzięki niemu gospodarze zaliczyli run 7-0 i do pierwszej przerwy na żądanie było 13-5. Wizards jednak pozbierali się i Beal do spółki z Wallem zaczęli sukcesywnie rozbijać obronę drużyny Franka Vogela. Do tego bez Hibberta na boisku Pacers zdobyli tylko 8 punktów do końca kwarty, która ostatecznie zakończyła się remisem. Pod koniec pierwszej odsłony Marcin popisał się taką akcją:
Druga odsłona była niezwykle wyrównana. Wizards objęli prowadzenie, ale tylko w jednym momencie przekraczało ono różnicę jednego posiadania (29-25). Później jednak gdy na boisko wrócił Hibbert Pacers odzyskali inicjatywę. Wieżowiec z Indianapolis zdobył w drugiej kwarcie 10 punktów i tylko dlatego nie dostał żadnego wsparcia Wizards wygrywali do przerwy 43-45. Goście grali zwyczajnie swoje. Żaden z zawodników specjalnie nie błyszczał, ale każda osoba wchodzące na parkiet wnosiła coś konkretnego (np. Drew Gooden i Trevor Booker). Hibbert był prawdziwym dominatorem – 17 punktów do przerwy. Nie obciąża to zupełnie konta Marcina (chociaż to Marcin faulował go kilka razy, a Hibbert był bezbłędny z linii), bo częściej pilnował go Nene. Brazylijczyk pozwalał mu łapać piłkę bardzo nisko, gdzie Roy był bardzo skuteczny (10/13 z gry w całym meczu).
Po przerwie dwie udane akcje i największą przewagę w meczu osiągnęli Wizards – 49-43. Później jednak bardzo dobry okres gry miał Lance Stephenson (m.in. dwie trójki) i George Hill. Pacers zanotowali spory run 20-7. Wizards przetrwali napór gospodarzy tylko dzięki Gortatowi. Marcin w trzeciej kwarcie zdobył 11 punktów i wyglądał na prawdę dobrze. Ostatecznie po 36 minutach gry to Pacers byli z przodu 68-64. Frank Vogel mógł być zadowolony z obrony swoich podopiecznych.
Rezerwowi Wizards odrobili jednak te straty z nawiązką. Znowu dobrą zmianę dała dwójka Gooden – Miller. Jeszcze gdy zegar pokazywał 5:01 po rzucie Beala goście prowadzili 74-77. Później jednak wyższy bieg wrzucili starterzy Pacers. Dwie bardzo ważne akcje zakończył świetnie pilnowany w całym meczu przez Trevora Arizę Paul George. Po jego punktach Pacers wygrywali 82-79 na 2:57 do końca. W zasadzie nie oglądaliśmy jednak emocjonującej końcówki. Niestety backcourt Wizars niepotrzebnie dążył do rzutów za trzy. Dwa razy spudłował Wall, raz Beal i to okazało się decydujące. Prawdziwy dagger wykonał Lance Stephenson na 21.4 sekund do końca. Po jego rzucie Pacers prowadzili 84-79. Co prawda trójkę trafił Beal, ale David West ze stoickim spokojem odesłał Wizards trafiając oba wolne (86-82). Reszty dokonała dobra obrona w ostatniej akcji.
Własnym okiem
Może to moje subiektywne zdanie, ale wciąż zastanawia mnie dyspozycja Pacers. Mówiąc krótko. Obrona ok, wyglądała znowu nieźle. Pacers byli twardzi, chociaż przegrali na desce (4-11 w ofensywnych zbiórkach). Zneutralizowali jednak Wizards na dystansie. Większość rzutów gości była kontestowana i to odbiło się na słabej skuteczności. Niemniej jednak dzisiejszy wyczyn Hibberta był w zasadzie jedynym pomysłem gospodarzy na zdobywanie punktów. W tym meczu to zagrało, ale nie ma żadnej pewności na to, że w następnym spotkaniu będzie tak samo. Powiem więcej, jest raczej pewne, że nie będzie. Hibbert nie będzie zdobywał po 28 punktów w meczu i z całą pewnością nie będzie zbawicielem drużyny Franka Vogela. Zafrasowana mina Larry’ego Birda mówi wszystko. On już wie, że ten team nie wygra w tym roku mistrzostwa i prawdopodobnie nie przejdzie nawet tej rundy. Tymczasem Wizards grając bez żadnego zawodnika, który byłby „gorący” (najbliżej tego określenia był dzisiaj nasz Marcin) i tak byli blisko. Bardzo podoba mi się ich solidność. To jest siódmy mecz z rzędu, gdy nie schodzą poniżej pewnego poziomu. Gdy tylko John Wall (dzisiaj 2/13 z gry), Bradley Beal (17 punktów i 7/15 z gry) lub Trevor Ariza (2/8 z gry) mają dzień, jak w pierwszym spotkaniu ten ostatni, Pacers mogą tylko pomarzyć o dotrzymaniu im kroku. Ja już zwyczajnie przestałem wierzyć w siłę Pacers. Pewnie gdyby Hibbert był słabszy, musieliby nieco lepiej zagrać David West (9 punktów, 3/8 z gry) i Paul George (11 punktów, 5/13), ale ten kryzys trwa zdecydowanie za długo.
Moje przemyślenia po obejrzeniu większości meczów Pacers w tym post-season są dokładnie takie same, jak te opisane w ostatnim akapicie tego artykułu. Nic dodać, nic ująć.
Wizards mogli spokojnie to wygrać, FTs (oczywiście jak przez cały rok) i brak pkt Walla w 2 połowie, i mimo to tylko 4 pkt, Hibbert miał trochę kroków i gwizdali na nim każde dotknięcie, ale szacunek za zbiórki, 30 pkt jego to nie jest gra Indiany, spodziewam się powrotu do grania bardziej na Georga i Stephensona w następnym meczu, plan minimum Wizards wykonany, teraz tylko skupić się w końcu na dobrej grze w domu
Warto dodać, że przed meczem pożegnano się z osobą Andrew Bynuma (był przeciwny jego osobie Hibbert) i zawodnik opuścił Indianę. To ponoć uskrzydliło Roy’a, który kolejne mecze może być już bardziej obecny w całej serii. Teraz plan Pacers to wygrać jeden mecz w Verizon i wydaje mi się, że jest to realne założenie.
Tylko jak to świadczy o profesjonaliźmie Hibberta? Jeżeli jego gra była uzależniona od obecności Bynuma w składzie to oznacza, że w jego głowie jest chyba więcej z dziecka niż z dorosłego mężczyzny. Bynum w teorii nie był w stanie wyleczyć kwestii kolanowych, choć nie zdziwię się wcale jeżeli zobaczymy go w przyszłym sezonie w kolejnym klubie.
Wizards zawalili końcówke. Mogli spokojnie grać za dwa, a nie siłować koniecznie trójki.
Ja też nie widzę większych nadziei dla Pacers. Ten zespół w ogóle nie funguje. Defensywa może trochę lepsza, ale 2-3 trójki więcej ze strony (fatalnych dzisiaj w tym elemencie) WIZZ, było by 2:0 i koniec szans. Swoją drogą to Waszyngton musi zmenić ten swój szarpano-podwórkowy styl, jeżeli zamierzają ugrać coś więcej w następnych latach. Gdy mieli okazję przejąć mecz, to znowu zaczęły się dziwne trójki po max 10 sek, zresztą podobnie było z Bulls, tylko, że tam się udało.
Oglądałem ten mecz. Gdyby Wiz lepiej egzekwowali rzuty wolne i próbowali tylu trójek w końcówce to mogłoby się to inaczej potoczyć. Szczególnie mnie zirytowała sytuacja w której Beal rzucał kontestowaną trójkę a pod koszem był wolny Nene, do którego biegł West (szansa na 2+1).
Co nie zmienia faktu, zże i tak wyżej oceniam szanse wizards. Hibbert raczej drugiego takiego meczu mieć nie będzie, z kolei Gortat może.
Hibbert momentami kroki robił niemiłosierne – nawet w skrócie z meczu widać – trochę za dużo tego typu błedów puszczają sędziowie.
Jesli odejście Bynuma tak uskrzydliło Hibberta, to czegoś nie rozumiem – co on się bał rywalizacji na pozycji C z Bynumem „szklane kolana”? no sorry…
Po tym meczu, mimo że przegranym twierdzę dalej że Wizards wjadą do ECF z 4:2.
Wizards zagrali najsłabszy mecz w tych PO a i tak powinni ten mecz wygrać.
Jeśli chodzi o Hibberta to nie tylko kroki ale także faule odgwizdywane na nim były bardzo dyskusyjne.
Marcin po raz kolejny bardzo fajny mecz.
Trzeba przyznać, że po raz kolejny niestety nie popisał się Wall, to Beal raczej ciągnie czarodziei w tych PO a nie Jasiu Ściana.
To co mi się dzisiaj nie podobało to nieład taktyczny po stronie wizards, mieli momenty kiedy mogli odskoczyć, ale zawiodła ich selekcja rzutowa i to niestety się zemściło
Dalej wierzę w zdecydowaną wygraną wizards.
Tylko mnie wkurzał wczorajszy komentarz C-Webba? Hibbert gra mecz sezonu (zbliżony game score miał tylko raz w listopadzie) i to jeszcze po 3 miesiącach grania totalnego piachu, a on ciągle gadał o tym, że center ma bronić, a nie zdobywać punkty tak jakby połączenie jednego z drugim było niemożliwe. Nie wspominając już ciągłej krytyki ofensywy Pacers i faktu, ze grają do środka co wczoraj w rzeczywistości było ich najlepszą bronią. Jeśli taka droga przynosi efekt w postaci zwycięstwa to po co przez 48 minut czepiać się zamiast dostrzec pozytywy? A według mnie to drugi obok Game 7 z ATL dobry mecz Indiany w tych play offach.
Mialem to juz po poprzednich meczach napisac,jak niezroumiale dla mnie sa wczesniejsze zachwyty pod adresem Walla i po tym spotkaniu jeszcze bardziej sie utwierdzilem w przekonaniu, ze Wall nie wytrzymuje presji w tych PO,a co za tym idzie nie potwierdza narazie, ze nalezy go stawiac juz wsrod najwiekszych tej ligi
Jakas jest dziwna otoczka wokół niego jak by ktos chcial na sile wykreowac z niego wielką gwiazde,wieksza niz naprawde jest,bo niewątpliwie jest nią.
Mimo ze mocno zawodzi w PO to caly czas wśród komentatorów,komentarzy od poczatku stawia sie go w pierwszym rzędzie,obok Beala czyli ”mlodych strzelb” co w głownej mierze ciagna Wizz w PO,może jest to spowodowane tym, ze on jest liderem tej druzyny i skoro Wizz graja tak dobrze wbrew oczekiwaniom to w dużej mierze on jako lider musi byc postacia wiodącą,ale prawda jest taka,ze Wall w tych PO gra fatalnie i tez nie pierwszy raz z reszta w sezonie zasadniczym mimo wyraznie lepszej gry tez ukazywal ta swoja slabą strone,a mianowicie ze w koncowkach w kluczowych momentach czesto zawodzi co tez jest potwierdzeniem,ze do stawania w jednym szeregu z najwiekszymi NBA jeszcze mu sporo brakuje
Porównaj wyniki z ostatnich 2 sezonów i bilanse kiedy Walla brakowało w składzie Wizards. W serii z Bulls grał bardzo dobrze i deklasował Augustina i Hinricha. Hill przy nim w G1 wyglądał jak uczniak.
W którym momencie Wall deklasował Hinricha? W całej serii grał na skuteczności 0.37, a z Kirkiem prawie wcale sobie nie radził.
Btw. Zamiast Arizy widział bym Melo
Finley oglądaleś te mecze? Mijanie tyczek w ataku, swobodne wchodzenie w pierwszą linię obrony oraz rozdawanie piłek na wolne pozycje obwodowe. A kto napędzał ataki Wizards i nie dał szans na ustawienie się obrony Bulls…w końcu kto wyciągał podania i piłki z rąk Bulls,zwłaszcza Henia? Argument słaby pokazując samą skuteczność. Zabierz Walla z Wizards i zobaczysz ile czyli połowę mniej są warci. Zupełnie jak w czasie gdy leczył kontuzje jedną czy drugą.
Aah i sprawdź może % Henia i Augustyna w serii. Plus straty Kirka to chyba zasługa Walla…
Wall robi jedną wielką rzecz, której nie widać w statystykach.
Jak nikt inny w lidze potrafi w mgnieniu oka potrafi po zbiórce w defensywie przenieść się pod kosz rywala, robi to chyba najlepiej w lidze i dzięki temu Wizards zdobywają wiele punktów. Dlaczego bulls tracili tak wiele punktów? Właśnie dlatego, nawet jeśli nie kończy od razu w kontrataku ( nie widać tego w fastbreak points) to następuje rozluźnienie obrony i jest opcja gry w drugie-trzecie tempo. Wizards zdobywają tak znaczną część swoich punktów i jest tu tylko i wyłącznie zasługa Walla.
Statystycznie wypada słabo, jeśli będzie grał na poziomie +16pkt + 8asyst na poziomie około 45% i będzie trafiał ważne rzuty bądź dobrze kreował partnerów to Wizards wygrają.
To jaki postęp zrobił w tym sezonie Wall jest niesamowite, bodajże 2 sezony temu w całym sezonie rzucił 13 trójek! Słownie trzynaście.
Ma szansę być najlepszym rozgrywającym ligi, powtarzam rozgrywającym a nie combo point guardem rozdającym 5-6 asyst w lidze. W przyszłym sezonie będzie miał statystyki na poziomie DD.
Bynajmniej nie neguje wartosci Walla w zasadniczym sezonie i ogolnie jego umiejetnosci,jest bez sprzecznie czolowym graczem w lidze na swojej pozycji,ale na obecna chwile nie jest to sam TOP mam wrazenie ze mentalnie kuleje i czesto zawodzi czy w koncowkach meczow czy w waznych spotkaniach jak np w PO bo w mojej opini te PO napewno nie naleza do niego i narazie nie potwierdza tego, ze jest prawdziwym liderem
Tak poza tym na tle calkowicie rozbitego Chicago wcale nie blyszczal,a zreszta sam Hinrich to nie jest zawodnik na tle ktorego powinnien miec problemy,jesli jest graczem z duzym potencjalem
Z Chicago zagral naprawde jeden dobry mecz.
Jak by nie patrzec napewno sama skutecznosc, nie jest to cos co jest wyznacznikiem dobrego rozgrywajacego ,ale c’mon na takiej jak on gra…..
Konczac to wpływ Wall na gre druzyny jest mysle nie wiekszy niz wplyw Gortata
Nie powiem, żeby Wall grał tragicznie, ale maksymalne to można ocenić na poziomie solidnej koszykówki. Poziom ala Brandon Jennings. Nic więcej… Seria z Bykami miała większych bohaterów, przed wszystkim Nene. W dalszej kolejności Arizę czy Gortata. Wall grał jak solidny role player, a nie gwiazda i all-star. Też jestem fanem tego gracza, dlatego nie będę się zachwycał byle czym.
Zobacz sobie porzepdni sezon.
Bez walla wizards wygrawali jeden mecz na pięć meczy.
Z nim wygrywali co drugi mecz a nawet więcej.
Czy to o czymś nie świadczy ?
Przyjrzyj się dokładnie z jaką on swabodą kreuję grę.
POtrafi przerzucić piłkę z jednego „zera” na drugie bez większych problemów co dla takiego Jenningsa jest nieosiągalne.
A po za tym czy nie po tym się poznaje lidera że jak ktoś inny ma dzień to jemu daje rzucać ?
Czyli lepiej jakby WALL nie dał Arizie piłki w game 1 i trafiłbym dajmy na to 3 na 5 za trzy ?
miałby 9 pkt więcej i by było och ach po miał tyle pkt i poprowadził zespół do zwycięstwa.
Finley ŻARTY jak dla mnie ;ten Jennings extra ale gdzie on zaszedl z Bucks i kim on teraz jest w Motown? Btw.nie ten poziom gracza…. Zostanę przy swojej opinii i popieram zdanie Lordama. Zastanów się czemu Wizards grając słaby mecz pod względem skuteczności zostają w grze i dzięki komu? First pass player,wyciąga najlepsze cechy kolegów na parkiecie i kreuje ich rewelacyjne.
Brixs, Wall nie musi być Lebronem i Durantem, bo kreuje innych i gra dla zespołu.Jeden dobry mecz? Sprawdźcie asysty,poziom strat i +/- jak czytacie te boxscory.
Nie mówię, że Wall to poziom Jenningsa, tylko że grał mniej więcej na jego poziomie. A uwaga z boxscore kompletnie nietrafiona, bo ja tu często w tych porach zaglądam. Pamiętam jak Lillard trafiał swojego BB i było tu pusto. Oglądam niemal każdy mecz PO, więc nie podobają mi się twoje insynuacje. Wall to wielki gracz, ale jednak oczekuje się od Niego czegoś więcej. Oczekuje, bo wiem na co go stać.
coś specjalnie dla Ciebie byś uwierzył w siłę Johna Walla, cytat z ust Johna Calipari.
Chciałbym zobaczyć kiedyś Johna Walla w jednej drużynie z Kevinem Durantem. To byłby kosmos.
zresztą to ty się za bardzo przywiązujesz do cyferek, ciągle mi powtarzasz jak mantrę jaki był +/- przy Hinrichu jak Augustin. Na prawdę trzeba było nie oglądać tych spotkań, by twierdzić że Augustin był lepszym graczem od Kirka. Spójrzmy na 7 mecz Toronto – Nets. Taki Livingston czy cichy bohater Thorton rzucali albo z czystych pozycji albo alley-oop na czysty kosz, a JJ mimo gorszej skuteczności praktycznie same trudne rzuty, popisowe akcje i floaterki przy podwajaniu. Cyfry to nie wszystko. Nawet krytykowany Harden często zbierał niesłusznie, jeśli idzie o ofensywę.
Hehehe, teraz ja mogę powiedzieć ,że to Thornton zagrał jeden dobry mecz w serii. Ogólnie panowało przekonanie, że Kidd za bardzo mu ufa a Marcus rzucał cegłami. Btw. Prześledzić nasz profil facebookowy każdej nocy polecam. Piszemy i komentujemy w większości na bieżąco. Z Lillardem to chyba trzech naraz wklepalo po rzucie posta:-)
Myślę, że wszyscy po części mają rację, wall gra dobrze w aspektach nie statystycznych ale wymaga się od gwiazd żeby czasami zagrali jak gwiazdy tj. 30 pkt 10 asyst 5 zbiórek 3 przechwyty na skuteczności 50+ i takiego meczu także wymagam od Walla bo wiem, że go na to stać, pamiętajmy że każdy trafiony rzut walla po zasłonie to więcej miejsca dla kolegów. W wypadku dobrej skuteczności Walla Indiana nie ma szans, gdyż na obwodzie i pod koszem będą dziury wielkości krateru po meteorycie.
Według mnie Walla można porównywać raczej do Parkera. Statystycznie niby bez rewelacji ale nikt nie może zaprzeczyć, że to świetny zawodnik i ciągnie grę Spurs. Wall jak dla mnie robi podobną robotę w Wizards.
Będziecie psioczyć i psioczyć a i tak Pacers zagra w finale. NIe ma bata żeby było inaczej. I z miami powalczą i będzie game 7 . Za dwa tygodnie będzie mówić na mnie wróżbita Maciej :)
Strasznie jednostronne te mecze SAS – Portland. Tym większa szkoda, że nie wszedł Howard z ekipą.
Tu chyba nie jest kwestia tego, czy Wall jest graczem o poziomie All-Stara, bo jest. Tylko wydaje mi się, że ze swoimi umiejętnościami mógłby dawać zespołowi jeszcze więcej. W serii z Bulls i teraz też nastawił się bardzo na grę dystansową, w której jest zwyczajnie przeciętny. Bardzo mało widzę jego odważnych i dynamicznych wejść pod kosz. Przez co na ogół ma bardzo słabą skuteczność. W serii z Bykami miał 36.4% skuteczności z gry. W serii z Pacers ma 6/27 z gry i 0/7 za trzy. To dramat i trzeba sobie to powiedzieć jasno – to efekt złej selekcji rzutowej. Moim zdaniem to kolejny elemnt gry, nad którym Wall musi popracować. Przy jego talencie aż ciarki mnie biorą na jaki poziom może wtedy wskoczyć. Brrr.
No i Pacers spacerkiem wygrywają – ciekawe czy Wizards jeszcze powalczą czy już po serii
chyba powoli pora kończyć ten cudowny sen Wizards…a Indiana wciąż ma taktykę i personalia by zagrozić Miami Heat.
Dokładnie, Pacers moim zdaniem wygrają wschód w tym roku mimo wszystko. Obrona mają niesamowitą, ktoś z ławki jeszcze by się im przydał w następnym sezonie na pozycje 2-3, no i Lance trzeba zatrzymać. Bo Turner to jeden wielki niewypał.