Oklahoma powstała z popiołów i wzięła Game 3

thunder-clippers

Thunder wiedzieli, że stoją w ciężkiej sytuacji i muszą wygrać 1 z 2 meczy w Los Angeles, co nie musi być takie łatwe. I faktycznie łatwo nie było, ale po ciężkich bojach Oklahoma może dopisać sobie zwycięstwo po meczu nr 3, a Scott Brooks może wpisać do swojego zeszytu stan serii jako 2-1. Thunder w końcu zagrali to co powinni, ale przez głupie błędy nie byli w stanie uciec Clippers i w końcu dostaliśmy w tej serii (właściwie to nawet rundzie) porządny crunch-time. Thunder wygrali 118-112 i teraz to Clippers stoją w tej serii pod ścianą.

Thunder zrobili wszystko co mieli zrobić. Gdyby nie często popełniane głupie straty (a było ich aż 14) to moglibyśmy powiedzieć, że ich ofensywa była perfekcyjna. Oklahoma trafiała 55.7% z gry, bez większych problemów otwierała sobie czyste pozycje. Clippers nie rotowali też najlepiej w defensywie i często się gubili w tym aspekcie gry.

Kevin Durant zagrał jak na MVP przystało, zdobył 36 punktów, miał 8 zbiórek i 6 asyst. Durant był w stanie trafiać trudne rzuty nad rywalami, ale Clippers często zmuszali go do oddania piłki przez podwojenie. Jednak przy tym nie zawsze następowała dobra rotacja w defensywie, co prowadziło do rzutu z czystej pozycji.

Russell Westbrook nie miał dzisiaj prostego życia z Paulem, ale ja daję mu duży plus za ten mecz. Russ nie wymuszał rzutów z trudnych pozycji i nie forsował gry pod siebie. I dzięki temu skończył ten mecz ze skutecznością 7/14 z gry, 2/3 za trzy, 23 punktami, 8 zbiórkami i 13 asystami.

Cichym bohaterem spotkania po stronie Thunder był Serge Ibaka, który trafiał wszystko z półdystansu i skończył mecz z 20 punktami na koncie oraz skuteczności 9/10 z gry. Dobrze zagrały też dwie opcje z ławki Oklahomy – Reggie Jackson miał 14 punktów, OKC była z nim +10 na parkiecie, a Caron Butler również zdobył 14 oczek i trafił 3/5 zza łuku. Głównie dzięki tej dwójce Oklahoma wygrała pojedynek ławek 34-28 i wyglądała w tym meczu na drużynę z szerszym składem.

Doc Rivers gra w tej serii jakby nie chciał wykorzystać swojej przewagi w głębi składu. Tylko 6 graczy zagrało więcej niż 20 minut, a wkład ławki rezerwowych w grę był marginalny. Oczywiście nie licząc Jamala Crawforda, który dostał swoje 25 minut i zdobył 20 punktów, ale często gubił się w obronie, co jest dla niego pewnym standardem (choćby tutaj, gdy Clippers switchowali pick’n’rolle w końcówce i Crawford zostawił mnóstwo miejsca na kluczową trójkę Westbrooka). Crawford skończył mecz ze skutecznością 6/18 z gry, co też mu chluby nie przynosi.

Problemem Riversa zaczyna robić się też to, że Clippers swoją przewagę w szerokości składu po prostu zaczynają tracić w trakcie trwania tej serii. Darren Collison był w Game 2 bezlitośnie ogrywany przez Westbrooka, przestał wnosić cokolwiek w ataku i w defensywie. Danny Granger gra śladowe minuty w tej serii, powinien dostać więcej minut. Jared Dudley nie jest odpowiedzią na Duranta w defensywie i jego minuty powinien przejąć Granger.

Jednak największą dziurą pozostała dziura pod koszem. Thunder znowu wygrali na tablicach (44-33), a jak pisałem w zapowiedzi tej serii to Clippers w regular season byli lepsi na deskach w bezpośrednich meczach przeciwko Thunder. Oklahoma ma zwyczajnie więcej typowego mięsa pod koszem, w postaci Perkinsa, Collisona i Adamsa (wczoraj zebrał 9 piłek w 17 minut). Glen Davis dziury pod koszem nie załatał, jest wręcz dodatkowym osłabieniem, bo nie wnosi nic do interior defense. Rivers używa go jako centra w small-ballu. Co za tym idzie – w takim ustawieniu center musi być centralną postacią defensywy pod koszem. A Davis nie jest. Wczoraj zagrał 10 minut i Clippers byli w tym czasie -12. Rivers powinien sięgnąć po Ryana Hollinsa i dać mu te 10 minut, które dostaje Big Baby. Hollins o wiele gry Clippers nie poprawi, ale oni potrzebują mięsa pod kosz w tej serii i Hollins jest jedynym graczem w rotacji, który może grać w tej roli.

Na szczęście Clippers nie mogą mieć zastrzeżeń jeśli chodzi o grę swoich gwiazd. Chris Paul zagrał bardzo dobry mecz w defensywie, zdobył 21 punktów i rozdał 16 asyst, a także w końcu uruchomił Blake’a Griffina. Griffin skorzystał z tego, że Ibaka miał problemy z faulami i rozkręcał się głównie w czasie, gdy Hiszpana nie było na boisku (42 minuty gracza Clippers przy 29 Ibaki). Blake zdobył 34 punkty, zebrał 8 piłek, miał 4 asysty i 3 bloki.

Clippers mimo tego, że wymusili 14 strat Thunder (właściwie to nie wymusili, bo wynikały one głównie z błędów samej Oklahomy) to nie zrobili z nich większego użytku i przegrali punkty w kontrach 19-14. Kolejna siła Clippers z serii sezonu regularnego została wyeliminowana przez Oklahomę.

Game 4 w niedzielę, o 21:30, Clippers grają o życie, u siebie. Ja typowałem 4-2 dla LAC, póki co będę trzymał się tego typu. Oni wciąż są w stanie się podnieść, ale będzie ciężko. Jednak wierzę w umiejętności trenerskie Doca Riversa. Blake Griffin i DeAndre Jordan grają z meczu na mecz coraz lepiej i powoli znajdują sposób na podkoszowych OKC. Przemówienie Duranta dodało skrzydeł Oklahomie i Clippers muszą sprawić, że ujdzie z nich powietrze. Seria powoli nabiera rumieńców i możemy się spodziewać kolejnych meczów na wysokim poziomie.

Komentarze do wpisu: “Oklahoma powstała z popiołów i wzięła Game 3

  1. Żałosne na co pozwala się Ibace. 2 raz w tym roku uderza z łokcia w nos i po raz kolejny żadnego gwizdka i żadnej kary. Coś nie tak z tą ligą.

  2. Teraz Durant się rozkręcił bo nie ma w Clippers dobrego obrońcy takiego jak np. Allen w Grizzlies. Widać było jakie Durantula miał problemy w poprzedniej serii . Teraz znów gra na swoim poziomie. Ciekawe jak będzie mu szło w ew. finale konferencji i grze przeciwko Leonardowi.

Comments are closed.