Od radości do smutku , z dawką thrillera w samej końcówce, takie emocje w Verizon Center zafundowali swoim fanom Washington Wizards. Drużyna Randy’ego Wittmana miała bardzo realne szanse na wyrównanie serii z faworyzowanymi Pacers, ale 9 kolejnych niecelnych rzutów z gry przechyliło szalę wygranej na korzyść gości. Wizards zagrali świetną pierwszą połowę oraz kapitalną drugą kwartę meczu, kiedy odskoczyli rywalom na 17 oczek. Oprócz pierwszoplanowych postaci Czarodziejów znakomicie spisywała się ławka, wnosząca do gry 32 punkty (przy 2 ławki Pacers) a mimo wszystko byli zmuszeni przełknąć gorycz porażki. Katem miejscowych okazał się Paul George, który nawiązał do wielkich występów Reggiego Millera i trafiając 7 trójek odprawił Wizards z kwitkiem. All Star ekipy Franka Vogela w samej trzeciej odsłonie trafił 4 rzuty dystansowe by w 48 minucie meczu odnotować na koncie rekordowe w swojej karierze , podczas występów w play offs, 39 pkt.
Pacers stali się pierwszą ekipą, licząc od kilku sezonów, która po przegraniu meczu inauguracyjnego w play offs wygrała trzy kolejne mecze wyjazdowe (wliczając potyczkę z Atlantą Hawks) w dwóch różnych halach. Pomogła im w tym słaba postawa Johna Walla, który w drugiej połowie nie zdobył żadnego punktu oraz Marcina Gortata, kończącego mecz z 2 tylko punktami na koncie. Polak znów całą czwartą kwartę przesiedział na ławce…Mimo, że nasz jedynak zagrał słabe zawody to i tak jego koledzy zdobyli więcej punktów spod kosza (42-30 dla Wizards).
Pierwsza kwarta, bardzo wyrównana, zapowiadała dobre i wyrównane widowisko. Wizards, którzy w G3 zdobyli łącznie tylko 63 pkt (przypomnę , że w dwóch pierwszych meczach sezonu zasadnicznego zdobyli przeciwko najlepszej defensywie NBA tylko średnio 69.5 pkt) nie mieli problemów ze skutecznością, a celowniki odpowiednio wyregulowali Nene (6pkt) i Trevor Ariza (10pkt). Gdzieś po cichu swoje punkty zdobywał przyszły bohater nocy Paul George (11). Przebudził się też George Hill (9pkt).
Druga kwarta to popis rezerwowych i weteranów Wizards. Stołeczni gracze za sprawą trzech z rzędu koszy Ala Harringtona, punktów Andre Millera czy Drew Goodena, a w końcu alley oopa Martela Webstera przejęli kontrolę nad wynikiem meczu (38:27). Pacers przez 4 minuty zostawali bez punktów, po czym niemoc przełamał C.J. Watson, a chwilę później wynik dla Pacers podreperował Lance Stephenson (za trzy). Wizards jednak poprawili obronę i postawili na osobę Bradley’a Beala. Jego dwa z rzędu trafienia przywróciły gospodarzom ponad 10-punktową przewagę, podczas gdy Pacers do końca odsłony zdobyli jeszcze tylko trzy punkty (z gry i osobisty Davida Westa). Verizon Center oszalało z radości, ich pupile wygrali odsłonę 29:11 i mieli wysoką zaliczkę przez drugą połową (17pkt).
Nie wiemy co wydarzyło się w obu szatniach , w przerwie spotkania. Możemy się jedynie domyślać , że Frank Vogel i jego podopieczni odbyli bardzo męską rozmowę (m.in. jak zatrzymać kontry rywala) a Wizards wyciągnęli confetti i odpalili kilka rac by świętować wygraną (na taki przebieg wydarzej przynajmniej wskazywał później wynik trzeciej odsłony).
Paul George był niczym zimny zabójca i podczas kolejnych 12 minut przejął kontrolę nad wydarzeniami na boisku. Swingman Pacers trafił 4 trójki i w sumie zaliczył 13 oczek w odsłonie numer trzy. Pacers zdobyli 33 oczka, zatrzymując Wizards na poziomie 17. George zbliżał się do Reggiego Millera i Chucka Persona , dwóch legend Pacers, którzy podczas wyjazdowego meczu play offs z udziałem Pacers notowali 7 dystansowych trafień. Mecz się wyrównał, a goście tracili do miejscowych już tylko 1 punkt (71-72).
Randy Wittman nie stał obok linii biernie i szybko zareagował na wydarzenia na boisku, przypominając sobie, którzy gracze dali mu prowadzenie po 24 minutach. Wittman znów wrócił do usług weteranów Harringtona, Goodena i Millera. Ci trzej dość szybko ugasili pożar w Verizon Center, odzyskując dla Wizards prowadzenie 85-76. Wydawało się, że sytuacja jest pod kontrolą gospodarzy…
Tymczasem na nieco ponad 5 minut do końca swój wielki finisz rozpoczynał Paul George. Bohater wieczoru trafił dwie z rzędu trójki i przy wsparciu Roy’a Hibberta (lay up i 2 celne osobiste) odzyskał prowadzenie dla gości. Rozpoczęła się wojna psychologiczna , a obie strony nie stroniły od strat piłki. W kolejnych akcjach George’a Wizards decydowali się na faule na liderze Pacers, ale ten pozostawał bezbłędny z linii , trafiając 6 kolejnych prób. Kiedy świetna w końcówce meczu obrona Pacers zmusiła gospodarzy do błędu 24 sekund to po chwili trzy punktowe prowadzenie gościom zaserwował półhakiem Hibbert (94-91). Wizards liczyli na dystansowe trafienie Bradley’a Beala, ale jego próba odbiła się od obręczy i trafiła w ręce Stephensona. Kiedy Lance próbował podać piłkę to podanie jego przechwycił pod samym koszem Beal. Bradley miał szansę na akcję „dwa plus jeden” ale nie wykorzystał prezentu i z potencjalnych trzech punktów zaliczył 1…Drugą szanę na remis dał miejscowym George Hill, pudłując drugi rzut wolny. Niestety próbę nerwów zawalił Trevor Ariza i podanie zza bocznej linii boiska skierował w ręce rywala, a konkretnie George’a.
Pacers wygrali dwa z rzędu mecze w stolicy USA i wracają do Indianapolis z szansą na zwycięstwo , 4-1, w serii. Zespół zgodnie z oczekiwaniami ich fanów wyszedł z głębokiego dołka a Roy Hibbert wrócił do swojego dobrego grania. Jeśli zespół Franka Vogela pozostanie skoncentrowany na zwycięstwo i zaprezentuje równie wysoką defensywę jak podczas drugiej połowy meczu numer 4 to powinien zakończyć serię na własnym parkiecie, by zdobyć kilka dni odpoczynku przed meczami w finale konferencji.
Bohater nocy Paul George, został pierwszym graczem Pacers od 2006 roku, który podczas jednego meczu playoffs zanotował co najmniej 35 oczek. Roy Hibbert kontynuował swoją dobrą , trzymeczową serię , zaliczając 17pkt i 9zb. 26 z 39 oczek padło w bezpośrednim pojedynku z Trevorem Arizą. Tym samym George przyćmił najlepszy występ skrzydłowego Wizards, z pierwszego meczu serii, kiedy Trevor (również niczym Reggie Miller) zaaplikował rywalom 6 rzutów za trzy punkty (6/6).
Uwaga, Wizards w pierwszej połowie mieli 20 punktów z kontr. W drugiej, przez bardziej zdeterminowaną defensywę z Indiany, zdołali zdobyć tylko 3 oczka w podobny sposób.
Wynik: Washington Wizards – Indiana Pacers 92:95 (26:27, 29:11, 17:33, 20:24)
Wizards: Beal 20 (5 zb, 5 as, 3 prz), Ariza 16 (9 zb, 3 prz), Wall 12 (7 as), Nene 10, Gortat 2 – Harrington 11 (3 prz), Gooden 10 (3 blk), Miller 7, Webster 4, Temple 0
Pacers: George 39 (7×3, 12 zb), Hibbert 17 (9 zb), Hill 15, West 14 (8 as), Stephenson 8, Watson 2, Scola 0, Turner 0, Mahinmi 0
Stan rywalizacji: 1-3 dla Pacers
Pacers, tak! Paul George, tak! Roy Hibbert, tak! Teraz wracamy do Indiany i kończymy serię :)
Wizz juz drugi raz w tej serii zawalili końcówkę. W tym momencie szansę na awans mają już tylko marginalne. Co dalej razi w wykonaniu Pacers, to fakt że potrzebują kapitalnego występu Georga lub Hibberta lub nawet obu, żeby wygrać. Wydaje się, że Indiana uratuje sezon (i odpadnie w finale konferencji), ale nie obejdzie się bez zmian w wakacje.
z ostatnim zdaniem w ogóle się nie zgodzę. 1 – na co zmiany, jak problemy zostały wyjaśnione i raczej Evan Turner wyleci a Lance, Roy i Paul zostaną jako główne trio (nie ma już Drew). 2 – czy przegrają w finale, kiedy ich forma rośnie? myślę, że mogą być w lepszej sytuacji z Heat, którzy będą mieli tym razem mniej czasu na odpoczynek.
Btw. pamiętacie hurra-optymizm sprzed tygodnia, po udanej inauguracji dla Wizards? Ciekawe gdzie są teraz fani zapowiadający awans drużyny Marcina do finału Wschodu?
Ja się przyznaję bez bicia, byłem jednym z tych którzy widzieli Wizz w finale konferencji. Z drugiej strony Indiana poza G3 dalej mnie nie przekonuje. W G2 musieli dostać bardzo dobry mecz od Roya a w G4 kapitalny od Georga, który już w tych PO nie zbliży się do 7/10 w trójkach a i granicy 30 pkt raczej nie przebije. O wynikach tych meczy zadecydowały detale, które były po stronie Pacers.
Co do lata to Stephenson może liczyć spokojnie na 40-44/4 (bo SG w lidze jak na lekarstwo) i nie zostanie w Indianie, więc być może Turner zostanie z musu i awans do S5. George będzie oczywiście gwiazdą. Pytanie co z Royem? Woy, sam nie dawno pisałeś o prawdopodobnym konflikcie między tymi graczami i jeżeli to prawda, to razem daleko nie zajadą, chyba że konflikt był po prostu podgrzewany przez media.
Ja też byłem przekonany, że Wizards przejdą. Ciekawe, że oni lepiej grają na wyjazdach niż u siebie. Chyba chłopaki poczuli, że mają wielką szansę i po prostu się spalili. Pacers mają to już za sobą i po prostu musieli wrócić do swojej gry. Myślę, że Woy masz rację – Turner wyleci. Od tego tranferu zaczęło się wszystko co złe dla tej drużyny. Siadła chemia. Teraz gdy Hibbert odzyskał pewność siebie Pacers mogą powalczyć z Heat/Nets.
I wyszło na wierzch brak doświadczenia w PO Wizards… Poza tym widać, że Washington „zafiksował” się na przejście pierwszej rundy gdzie grali genialnie i z zębęm, na miarę swoich możliwości lub lekko powyżej, byli odporni psychicznie i nie pękali. Teraz z powodzeniem mogli przejść Indianę ale nie są na to gotowi widać. Jak nic nie pomieszają w rosterze to w przyszłym roku Finały konferencji będą.
Czarodzieje przegrali przez głupie siłowe wejście pod kosz z których wynikała albo strata albo pudło. To było bardzo słabe rozgrywanie akcji w 4 kwarcie.
Tez uwazam,ze wizz mogli przeskoczyc jak najbardizej indiane,ale w kluczowych momentach nie umieli przechyli szali na swoja korzysc,jak by ich to przerastalo i nie chodzi tu o umiejetnosci,bardziej o glowe.
Przede wszystkim mam na mysli Walla,ktory mial ten burdel ciagnac i ciekawe czy po tym spotkaniu jego obroncy, dalej sa przekonani o jego wilekosci w PO.
Dzisiaj George pokazal jak gra i zachowuje sie w waznych momentach prawdziwy lider druzyny.
Żal to pisac ,ale jak dla mnie druga osoba ktora tez po czesci zawodzi i nie wytrzymuje cisnienia PO jest Gortat ktory wyraznie obnizyl loty jesli chodzi o obrone nie wspominajac o grze do przodu,ale na to mysle nikt by nie zwrocil uwagi gdy dobrze wywiazywal sie ze swoich podstawowych obowiazkow
dodam, czemu znów Nene krył Hibberta , bez powodzenia? Przegrane momenty to również błędy Wittmana , bo może warto byłoby zagrać końcówkę zimnokrwistym Andre Millerem? Zamiast pudłującego wcześniej zza łuku Harringtona wystawić Webstera? Kilka decyzji było naprawdę do przemyślenia. Dla mnie drugi mecz z rzędu na wysokości zadania nie staje Beal. Ale on ma dopiero niespełna 22-lata i zbiera cenne doświadczenie.
A pisałem, że Wall w tych PO zawodzi to niektórzy z Woyem na czele dopatrywali się jakiś cudów, bo tu jakąś fajną asystę zrobił, a tam zabrał piłkę Hinrichowi i załadował na czysty kosz. To jest John Wall, lider Wizards który kompletnie w PO tego nie udźwignął. Co innego mój ulubieniec Paul George. Przez chwilę myślałem, że ławka Indiany Pacers która ssie okrutnie położy ten mecz, ale jednak Hibbert i PG robili wielkie rzeczy, a Wizards nie potrafili w kluczowym momencie poradzić sobie z defensywą. Brawo Indiana!
Wall akurat sieknął ważną trójkę i to nie on nie trafił wolnych czy wrzucał piłkę z autu…Najciekawsze jest też ,że nagle szuka się sensacji @Finley w tym co napisalem, tylko ,że ja sam po pierwszym meczu tonował hurra-optymizm i twardo stawiałem na Indianę w typowaniu, mimo ich bessy. W końcu też progonozowałem koniec kryzysu i przebudzenie wyśmiewanego po G1 Hibberta. Ale tego jakoś się nie pamięta…
Btw. Patrząc na Walla to jakbyś od Rose’a wymagał serii trzech trójek albo 10 z rzędu celnych jump shotów przy obrońcy , a to akurat jest rola Beala czy momentami Arizy lub Webstera. Powtórzę, Wall kreuje i otwiera graczy. Reszta zależy od wykonawców.
polecam http://www.enbiej.pl/2014/05/05/play-offs-2014-zapowiedz-serii-pacers-wizards/
http://www.enbiej.pl/2014/05/05/6na5-typy-na-druga-runde-playoff/
„Cuda” to grubo powiedziane przekłamanie, coś ,czego nie powiedziałem i nie napisałem.
Cytuję siebie:
Woy – ja pamiętam Twoją przepowiednie po pierwszym meczu. Pisałeś o poprawie gry i że Indiana przejdzie. Prorok ;)
oj zamienił bym rosa na wała znaczy.. walla
:-)
John Wall 1990 r i 4 rok gry, Bradley Beal 1993 i 2 lata gry – to są jeszcze młokosy i to dopiero ich pierwsze PO w karierze. Drugi sukces to wyeliminowanie Bull (wyżej rozstawionych). Przegrane końcówki to wg mnie głównie „zasługa” Wittmana, który idzie w ślady Brooksa. Nie bronie Wizz, ale fakty są takie że mają najlepszy sezon od lat i pną się w górę. Wall może nigdy nie osiągnie poziomu Jamesa czy Duranta, ale w przeciągu 2 lat śmiało będziemy o nim mogli mówić jako TOP 10 ligi.
Szkoda. Liczyłem na Wizards i Gortata w finale conf z Miami ale stało sie to co musiało sie stać czyli odpadną zaraz przez brak doświadczenia, zgrania i silniejszej ławki rezerw z lepszymi nazwiskami. Beal juz pokazał się w tych PO z bardzo dobrej strony a ma zaledwie 20 lat. Wall nieco mnie zawiódł ale też ma jeszcze czas. Gortat zaskakująco słabo i nie równo ale tak naprawdę to jego pierwsze PO w tak ważnej i pierwszoplanowej roli. Myślę, że więcej jak 11 mln za sezon nie dostanie i to tylko w Wizards gdzie mogą w niego zainwestować na przyszłość. Ale czy MG będzie chciał czekac na rozwój Beal-Wall? Tego nie wiem.
Woy – ja się zgadzam, że John Wall to materiał na top 3 rozgrywającego w lidze. Ale uważam, że podobnie jak Finley, że w tej serii, jak i poprzedniej zawodzi. Nie gra na swoim normalnym poziomie. Jego skuteczność 16/51, czyli 31.3% to słabiutko. Nie da się tego wytłumaczyć, że jako lider rzuca z najtrudniejszych pozycji. Joe Johnson też rzuca z trudnych pozycji, a jednak ma powyżej 40%. Chodzi pewnie po trochu o wszystko, ale zła selekcja rzutowa kłuje w oczy. Do Marcina nie mam pretencji. Zagrał dwa pierwsze spotkania nieźle, potem trochę słabiej. Ewidentnie Hibbert sprawia mu olbrzymie problemy. Natomiast Wall cały czas gra poniżej swoich możliwości. Wymagam od niego więcej niż od Beala, dla którego to dopiero drugi sezon. Myślę, że masz rację i powinniśmy widzieć częściej na boisku Andre Millera.
Spróbuj spójrzeć nieco z innej strony, może z takiej jaką ja widzę ;
– Wall nigdy nie był shooterem, być może nigdy nie będzie
– Wall nigdy nie był strzelcem seryjnym, takim jakim staje się Beal
– Play off to czas prawdy, czas zderzenia z najlepszymi i mocniejszą obroną ze stroną każdego przeciwnika
– nie masz przeciwników na których windujesze sobie staty – typu mecze z Bucks, Pistons, Wolves oraz Lakers etc.
– do tej pory pewnie większość z Was miała zamazany obraz Johna Walla, poprzez pryzmat świetnych statystyk z regular season , dlatego często błędem jest patrzenie w box score
– prawda jest taka, że Wall ani się nie pogorszył ani się nie polepszył
– stanął naprzeciwko dwóch najlepszych defensyw w lidze i oni eliminują jego mocne strony (podwajają, przekazują etc.) oraz zmuszają do używania gorszych rozwiązań (błędy, straty, zła selekcja rzutowa to wpływ obrony rywala)
– w końcu dzieje się coś czego byłem w dużym stopniu pewien, Pacers nie przypadkiem załatwili Wizards w dwóch pierwszych meczach sezonu na poziomie 69.5 pkt.
– pointa, moja sympatia jest podzielona, ze względu na typ oraz szacunek jaki zyskali Wizards dzięki meczom z Bulls, ale trzeźwym okiem patrząc to j.w. napisałem końcówkę zawalili inni ludzie (trener i gracze), a Wall realizował założenia taktyczne. W końcu gdyby trafił Beal (and one) mielibyśmy inny mecz i może inny wynik.
pozdrawiam.
No cóż pierwsze przetarcie przegrane. Ale moim zdaniem jeśli Wizards utrzymają skład to na wschodzie staną się w najblizszych latach ważną siłą
Pytanie, czy Marcin został tak stłamszony przez Roya, czy miał gorszy dzień? Będzie lepiej?
odcięli pick n rolle, zagęścili środek w obronie niczym z Hawks w G7. Ponadto znów mieliśmy kawałek Nene przy Hibbercie.
Jak pisałem bez emocji seria i Pacers gładko przechodzą. Nie ta para kaloszy Pacers teraz do finału :)
Wall potrafi też świetnie penetrować i rozbijać obronę. Można mówić, że ma bardzo trudne zadanie, bo grał przeciwko najlepszym defensywom ligi, ale przecież właśnie o to chodzi, by grać przeciwko najlepszym te wielkie mecze. Wall nie zagrał jeszcze tak na prawdę dobrego meczu w tych PO. Zgadzamy się, że ma papiery na TOP 10 ligi, ale nie pokazuje tego. Spójrzmy co robi CP3. Kreuje grę, ale też rozbija obronę i sam trafia wielkie rzuty. To nawet Teague robił większe rzeczy przeciwko Indianie…Cenię Walla, ale psychicznie widać, że nie podołał. Może będzie jak Durant, pamętacie ich pierwsze PO i przegraną z Lakers? Durant wtedy rzucał airballe w ważnych chwilach i Westbrook ich ciągnął. Już wtedy będąc chyba „8” mogli przejść Lakers. I powiedz mi Woy jakie znaczenie ma to czy Beal zagrałby 2+1? On i tak w tej serii robi więcej od Walla. Zresztą chyba nie przesadzę jak powiem, że Wall to najsłabszy gracz pierwszej piątki Wizards…Mnie Wall bardzo rozczarował, a cenię tego gracza.
Kończ waść, Jenningsie! Obrona Pacers z Hawks a obrona Pacers z Wizards i gra liderów Indiany to jednak inna bajka. Wall najsłabszy…? Hmm a co z Nene albo Marcinem? Brazylijczyk w obronie nie istnieje w starciu z Hibbertem. W ataku to masa nieskutecznych rzutów…Gortat jeden dobry mecz,kiedy przegrali.Dalej tło dla będącego w kryzysie Hibberta. Pytam raz jeszcze,co i kiedy Wall dziś zawalił?
Aha i wracam do postu powyżej,czy Wittman nie przespał końcówki zapominając,że role players robili mu wynik?
Ja się zgadzam z Woyem. Według mnie trener Wizards jest najsłabszym ogniwem. Na pewno nie powinno się winić Walla. Nene jest cieniem zawodnika z pierwszej rundy, Marcin dwa ostatnie mecze tragedia.Zespół oddawał całe serie niecelnych rzutów oraz podejmował dziwne decyzje w końcówkach. Brak reakcji ze strony trenera. Cóż, liczyłem na Wizards. Niestety nie podołali. Chyba, że stanie się cud. Przy drobnych korektach w składzie przed Wiz rysuje się naprawdę ciekawa przyszłość. Między innymi dzięki tegorocznym doświadczeniom.
Ja byłem wielkim fanem Walla ale z meczu na mecz utwierdzam się w przekonaniu. Że to wręcz przeciętny grajek , ma atuty żeby być w topie ale jego głowa mu nie pozwala być dobrym. NIby rozgrywa- ale w sumei to musi bo sam żadnego zagrożenia nie stwarza to musi oddać piłkę