Mark Jackson krótko pozostawał bez zatrudnienia. Po tym jak został zwolniony przez Golden State Warriors po porażce w pierwszej rundzie Playoff z Los Angeles Clippers, szybko znalazł zatrudnienie powracając do stacji ESPN.
49-letni były rozgrywający prowadził GSW przez trzy lata osiągając z nimi łączny bilans 121 – 109. Zakończony sezon zasadniczy był najlepszy dla Warriors od rozgrywek 1991-92 (51-31). To jednak nie wystarczyło, a klub z Oakland szybko w miejsce Jacksona zatrudnił… innego byłego analityka ESPN – Steve’a Kerra.
Co ciekawe, zarówno Kerr jak i Jackson byli ostatnio łączeni z posadą szkoleniowca New York Knicks. Nie było tajemnicą to, że Kerr był faworytem Phila Jacksona, a Mark Jackson był faworytem lokalnych kibiców (w przeszłości reprezentował barwy NYK).
Jackson dołączy do ekipy ESPN już dzisiaj. Ponownie połączy swoje siły z Mike’iem Breenem i Jeffem Van Gundym (pracowali razem przez blisko 5 lat) podczas pierwszego meczu finałów konferencji wschodniej.
Powinien szybko wrócić ma trenerską ławkę. W ciągu trzech sezonów przeobraził zespół GSW ze zbieraniny grajków w czołowy zespół zachodu. Pokazał, że ma pomysł na grę drużyny, potrafi dobrać taktykę pod zawodników. Był kiedyś dobrym rozgrywającym i liderem drużyn w których grał i to samo pokazał jako trener. Nie można go winić za kruche zdrowie Boguta i kontuzje Lee, a gdyby nie to może ciągle oglądalibyśmy Warriors w akcji.