Oryginalny zespół Szerszeni istniał od 1988 roku do 2013, kiedy to Tom Benson zdecydował się na zmianę nazwy na Pelicans. Szerszenie jednak od zawsze kojarzone były i są z Charlotte. Wielu z nas kojarzy retro-czasy i nazwiska największych żądeł – Larry’ego Johnsona, J.R. Reida, Tyrone’a Boguesa, Kendalla Gilla, Della Curry oraz Alonzo Mourninga. Każdy z nich zapisał na karcie organizacji z Charlotte swoją historię a spora grupa kolejnych graczy jak Robert Parish, Michael Adams, potem Baron Davis, Ś.P. Bobby Phills, Derrick Coleman, Glen Rice, Anthony Mason, Eddie Jones i Vlade Divac budowała jakość lubianej oraz szanowanej organizacji. Organizacji , która dawała się we znaki Patowi Riley (i jego Knicks czy Heat), Philowi Jacksonowi (Bulls) i Chrisowi Fordowi (Celtics).
Pragnący nawiązać do najlepszej przeszłości klubu z rodzimego stanu – właściciel Bobcats – Michael Jordan – zdecydował się przejąć nazwę porzuconą przez Toma Bensona i dzięki akceptacji sterników ligi od dziś możemy cieszyć się powrotem Hornets do domu. Być może jedni z nas widzą w tym chwyt marketingowy, a inni powrót do źródeł, ale NBA w ostatnim czasie przyzwyczaiła nas do dziwnych ruchów czy kiedyś nieoczekiwanych zmian nazw i miejsc (Sonics -> Thunder, Hornets – > Pelicans).
Wprawdzie ci nowi Hornets przejmują tylko i wyłącznie historię Bobcats, ale warto podkreślić, iż od 2003 roku fani jednej z najbardziej rozpoznawalnych organizacji XX wieku, czekali aż 12 lat na powrót do tradycji.
W końcu czy wiedzieliście , że Charlotte Hornets to jedyna nazwa drużyny z tego samego miasta, która występowała w trzech różnych ligach i trzech dyscyplinach? Jednak nigdy w tym samym czasie… 1901-1973 baseballowe Charlotte Hornets, 1974-75 footballowe Charlotte Hornets i 1988-2002 koszykarskie Charlotte Hornets. Jacy zatem będą ci najnowsi Hornets, przejmujący Bobcats w ich najlepszym momencie?
Osobiście życzę sobie powrotu do ery Johnsona i Mourninga, z prowadzącym kontrataki Muggsy Boguesem. Podstawę przyszłych uczestników drugiej rundy play offs mają stanowić Kemba Walker oraz Al Jefferson. Najważniejsze jednak jest to, że Bobcats-Hornets po raz pierwszy od paru lat spokojnie przepracują off-season i nie będą musieli szukać kolejnego trenera. Powodzenia:-)
P.S. Za miesiąc ujrzymy oficjalną koszulkę (która pewnie sprzeda się jak świeże bułeczki;-)
Trzeba pójść na strych, poszukać starej 'menelskiej’ czapki z daszkiem i ją odkurzyć:)
Lata 90 wracają:)
I kurtkę startera odebrać siostrzeńcowi…Super,że wracają Charlotte Hornets, jeszcze tylko czekam na Seattle Supersonics
Prędzej od Sonics zobaczysz w NBA Real Madryt albo jakiś chiński team. Coś mi się zdaje, że liga pójdzie w kierunku tej dywizji Europejskiej albo jeszcze bardziej zamiesza z ekspansją. Szkoda mi było Sonics, bo wychowany na NBA z lat 90-tych miałem przyjemność oglądania Kempa, Paytona i spółki, a pojedynki Rodmana z Frankiem Brickowskim do dzisiaj budzą we mnie tęsknote. Zwłaszcza gdy widzę 100 gwizdków w meczu na korzyść Duranta, Hardena i innych „nietykalnych”
Dlaczego zabierają mi Bobki!!! Będę po nich rysiał cały czas :(
Moze zbluznie, ale to nowe logo Hornets moim zdaniem jest jeszcze lepsze niz to 'stare’ z lat 90. Koszulka mam nadzieje tez nie rozczaruje, jak Pelicansow, ktora chociaz ma styl, to nie ma w sobie kompletnie nic interesujacego.