Zacznijmy od wydarzeń ostatnich 48h z Minnesoty, gdzie ważą się losy angażu trenerskiego dla Dave’a Joergera. Wszystko wskazuje na to, że trener, który w debiutanckim sezonie osiągnął w Memphis bilans 50-32 będzie nowym szefem stada i przejmie schedę po Ricku Adelmanie. Joerger, były asystent Lionella Hollinsa, przebywa obecnie na farmie właściciela Wilków, Glena Taylora i negocjuje warunki współpracy, po wcześniejszej pozytywnej opinii z ust G.M.a – Flipa Saundersa. Co ciekawe, Saunders chciałby by asystentem nowego szkolniowca T’Wolves został były zawodnik drużyny i ex najlepszy trener roku , Sam Mitchell. Mitchell to były head coach Raptors, który początkowo przymierzany był do stołka pierwszego…Stawką pożądaną przez Grizzlies za Joergera miałby być pojedynczy wybór w drafcie. Niewykluczone jest, że Joerger wpłynie na poprawę słabej defensywy Wilków.
Te wszystkie zwroty akcji i trenerska burza są niczym naczynia połączone, bowiem na jeden ruch przychodzą dwa następne. I tak…kolejne gorące nazwisko na liście, btw. pożądane przez właściciela Grizzlies – Roberta Perę – to Jeff Van Gundy. Otóż ekscentryczny boss Niedźwiedzi, który niczym tornado przewietrzył swój biurowiec, zamierza pójść podobną drogą, jaką obrali sternicy Detroit Pistons i pragnie przyciągnąć JVG podwójną rolą; trenera i prezydenta swojej organizacji. 52-letni brat Stana nie trenował czynnie w NBA od 7 lat, kiedy to opuścił szeregi Houston Rockets.
Przypomnijmy, że Pera wcześniej wspominał o „wymarzonym trenerze” Tomie Thibodeau, ale popularny Thibs dość szybko uciął wszelakie spekulacje na temat swojej osoby, sugerując, iż jeśli miałby opuścić Chicago to tylko dla „wymarzonej roboty” z New York Knicks!
To nie koniec spekulacji z podtekstem „Grizzlies” – otóż następny w kolejce na interview do Mitcha Kupchaka i rodziny Buss znajduje się Lionell Hollins. Wcześniej Mitch przepytał o wizję gry oraz przebudowy drużyny Jeziorowców Mike’a Dunleavy’ego Seniora oraz Byrona Scotta, a teraz zaprosił kogoś o odmiennej filozofii trenerskiej. Jak wiadomo dwaj pierwsi bardzie skupiają się na ataku, a ten ostatni uchodzi za defensywnego guru (obrona to słowo obce w erze Mike’a D’Antoniego w L.A.). Jak na mój gust Hollins to opcja znacznie wyżej oceniana niż nazwiska Dunleavy, Scott lub George Karl.
Na finiszu wieści z Cleveland, gdzie tonący brzytwy się chwyta. Po nazwisku Alvina Gentry (o którym pisał Bob) pojawiają się następne , nie rzucające na kolana. Ostatnie dwa to Tyrone Lue (być może zostanie asystentem w Knicks) oraz Vinny Del Negro. Jakoś ciężko uwierzyć, że któryś z tego tercetu wpłynie na powrót Króla do Ohio…
Koniec końców Brian Shaw nie zamierza zmieniać otoczenia i nie rusza się z Denver do Nowego Jorku. Knicks zamierzają czekać na finał serii Thunder – Spurs by przepytać o możliwość pracy w Big Apple Dereka Fishera. Co z tego wyjdzie? zobaczymy.
koszykówka w l.a zawsze byłą ofensywna więc jakoś ciężko sobie wyobrazić że fani będą zadowoleni jak ilość punktów będzie oscylowała w okolicach 80/90 – zresztą wątpię że love czy westbrook będą chceli wrócić do l.a. jeżeli będzie to drużyna nastawiona na obronę