Wchodzisz na nba.com – Serge Ibaka i Russell Westbrook. ESPN – Serge Ibaka i Russell Westbrook. Bleacher Report – Serge Ibaka i Russell Westbrook. Otwierasz lodówkę – Serge Ibaka i Russell Westbrook. Wszyscy gadamy o świetnym występie Westbrooka oraz powrocie fałszywego Hiszpana. O tym jak zatrzymał ofensywę Spurs i o tym jak wielki ma on wpływ na Finał Zachodu.
Oczywiście, jego wpływ na tę serię jest wielki, ale to nie tylko z nim Spurs mają problem.
To z czym zawsze nam kojarzą Ostrogi to ich spokój, wyrachowanie i do bólu prosta koszykówka. Do tego rygor, dyscyplina taktyczna i Gregg Popovich trzymający nad tym wszystkim pieczę z ławki rezerwowych. Jednak w Game 3 i Game 4 San Antonio zapomniało o tym co ich cechuje.
Spurs mają problem z odnalezieniem swojej tożsamości. I choć może to wydawać się dziwne, bo w końcu mówimy o Spurs, to faktycznie tak jest.
Spurs Basketball zaginął gdzieś w odmętach oklahomskich rzek. Ten ball-movement i koszykarska tiki-taka, w których zakochałem się prawie 3 lata temu, zostały zastąpione przez szarpaną, chaotyczną grę, bardziej przypominającą tegorocznych Knicks niż TYCH SPURS. Bez dzielenia się piłką i zaledwie 17 asystami na koncie. Z masą głupich, niepotrzebnych i nieprzygotowanych rzutów ze złych pozycji.
Jeden jedyny Tony Parker w dalszym ciągu oddaje dobre rzuty, problem w tym, że nie ma na to zbyt wielu okazji. Pick’n’roll przestał działać w taki sposób jaki powinien i Parker musi stopniować ilość swoich rzutów, rzadziej ścina pod kosz i rzadziej szuka swoich szans w trumnie. Punkt dla Ciebie, fałszywy Hiszpanie.
Powyższa analiza Brenta Barry’ego pokazuje to co robi Ibaka przeciwko Francuzowi i całej ofensywie Spurs. Barry ukazuje przykłady z sezonu regularnego, ale Serge robił dokładnie to samo w Game 3 i Game 4. Przez te 2 mecze kontestował aż 26 rzutów przy obręczy, z czego Spurs trafili zaledwie 9 (34.6%)! Ogólnie spod kosza goście trafiali w tych dwóch spotkaniach 34/76 swoich prób, co daje im 44.7% skuteczności.
Dzięki temu, że Ibaka po prostu jest w odpowiednim momencie pod koszem, Thunder są w stanie wymuszać straty i przechwytywać piłki. „Przechwytywać” jest tutaj kluczowym słowem, bo o ile wskaźniki strat Ostróg są na średnim poziomie (29 w dwóch meczach) to łącznie 19 przechwytów Grzmotów w Game 3 i Game 4 jest fantastycznym rezultatem. Live-ball turnovers to jest prawdziwa zmora Spurs. Agresywna obrona Oklahomy niesamowicie płynnie przechodzi potem do transition offense i to robi różnicę w ostatnich spotkaniach.
Serge nie jest jednak takim obrońcą pomalowanego na którego nie ma sposobu. Pokazał to wczoraj Cory Joseph.
Wcześniej pokazywały to też inne drużyny, które znajdowały sposób na Air Congo. W sezonie regularnym Ibaka dopuszczał rywali do skuteczności 43.9%, co dawało mu czwarte miejsce w lidze jeśli chodzi o graczy, którzy bronili co najmniej 9 takich prób średnio na mecz. Jest to świetny rezultat, ale Spurs oddaliby wiele żeby chociaż tyle rzucać przeciwko fałszywemu Hiszpanowi. Oczywiście, San Antonio to drużyna, która pasuje do obrony Ibace, a Ibaka nie pasuje im. Ale problem leży tutaj gdzie indziej.
Podczas trwania pierwszej rundy tegorocznego post-season wszyscy byliśmy zachwyceni postawą Tony’ego Allena, gdy ten rozgrywał wielkie mecze w defensywie przeciwko Kevinowi Durantowi. Później sam MVP mówił, że Allen wszedł mu do głowy. Wydaje mi się, że podobnie jest w tym przypadku. To nie sama gra Ibaki jest największym problemem Spurs, tylko to że Ostrogi się go po prostu boją. Cory Joseph się nie bał, poszedł po wszystko i mu się udało. Tylko, że to też nie do końca jest dobry sposób.
San Antonio momentami gra od niechcenia i snuje się po boisku, brakuje dobrego ruchu piłki czy ruchu bez piłki. Graczem, który szczególnie mi się nie podobał w Game 4 był Tim Duncan. W Game 3 nie wyglądało to jeszcze tak fatalnie, ale we wczorajszym meczu Duncan zapomniał jak się gra w koszykówkę, a rywale trafili przeciwko niemu 6/6 prób przy samej obręczy. Zdobył tylko 9 punktów, nie grał w ogóle w post up, ani nie szukał gry pod koszem. Tak jakby był kolejnym, który się boi Ibaki. Do tego na koniec doszła kłótnia z Popem, któremu też powoli zaczynają puszczać nerwy. Jeśli dwaj ludzie, którzy przez 17 wspólnych sezonów cały czas byli na szczycie i tworzyli nierozłączalną symbiozę przestają się dogadywać ze sobą to wiedz, że za chwilę może być źle.
To oczywiście lekka przesada, bo każdemu czasem puszczają nerwy i pewnie wielokrotnie już pokłóciłeś się ze swoim najlepszym przyjacielem, żeby po chwili powrócić do starych przyzwyczajeń, ale jednak w San Antonio ta nerwówka jest momentami aż nad to widoczna.
Rola Gregga Popovicha będzie w tej serii absolutnie kluczowa. To on, używając swojego doświadczenia i charyzmy, musi poskładać drużynę do kupy. Musi ich pozbawić kompleksu Ibaki i sprawić, żeby powrócili do swojej gry. Popovich błyszczy w wywiadach, ale teraz musi sprawić, że zabłyszczy jego kunszt trenerski. Jego żarty oczywiście są świetne, ale teraz czas odłożyć to na bok. Pop, come on! I want some nasty!
„fałszywy Hiszpan” piękne :) ta seria jest piękna, myślę że będzie najlepszą podczas całych PO, najbliższe 2-3 mecze… czekam!
Spurs przegrali wszystkie mecze sezonu,kiedy Ibaka był w składzie OKC. Duncan przy Hiszpanie ma problem,bowien nie jest w stanie grać tyłem do kosza i jedyne co mu zostaje to rzuty ponad rękoma Ibaki, z czwartego metra. Parker nie jest też 100% zdrowy, a to z kolei wykorzystuje Russ. W końcu Russ gra najlepsze play off w karierze. Osobiście cieszę się,że seria się rozkręca.
W końcu ! Dziękuje Panie redaktorze ! W końcu ktoś to zauważył, że tu nie chodzi tylko o dobrą grę Ibaki. Chłop może byc jednym z najlepszych obrońców w lidze, ale przez tyle lat wspólnej gry Big Three Spurs nie takich w konia robiło. Chłopak, a raczej media stworzyl iw okół niego taka legende – killer Spurs itp, że SAS przegrywaja mecz juz w szatni. Boja sie wszystkiego, nawet nie probuja grac pod koszem… Ibace Spurs leżą i to widać, autor fajnie o tym wspomniał. Ale nie aż tak, żeby niwelować ich wszystkie atuty, a tych Sprus maja od groma. Wszystko siedzi w ich głowach. Więc albo sie wezma w garsc i cos zmienia w nastepnym meczu, albo skonczy sie 4-2 i tyle.
Ktoś ostatnio tu pisał, że Spurs to soft team. W pierwszej chwili, pomyślałem że bredzi. Widać coś w tym jednak jest…