Pacers byli w tym meczu pod ścianą. Przegrana oznaczała wyjazd na ryby, a trzeba powiedzieć, że widmo porażki bardzo zajrzało im w oczy, kiedy w drugiej kwarcie zdobyli tylko 11 punktów, trafiając tylko 5 z 15 rzutów i popełniając aż 7 start. Grali naprawdę słabo i nie wyglądali na drużynę, która musi za wszelką cenę wygrać to spotkanie.
W drugiej połowie udało im się jednak obrócić losy tego spotkania przede wszystkim przez kłopoty z faulami LeBrona Jamesa. Lider Heat już w połowie drugiej kwarty złapał trzeci faul i trener Erik Spoelstra posadził go na ławce. Wtedy jeszcze nie przeszkodziło to gościom i ci dalej grali dobrze, ale później nieobecność Jamesa dała o sobie znać.
LeBronowi na początku trzeciej kwarty sędziowie odgwizdali przewinienie nr 4 i 5, i ten po raz kolejny opuścił parkiet. Trzeba powiedzieć, że ten piąty faul świetnie wymusił Lance Stephenson, który bardzo blisko podszedł do Jamesa i wybił mu piłkę. Obaj zawodnicy rzucili się po nią, LeBron zrobiło to w nieprzepisowy sposób i został ściągnięty z parkietu.
Co prawda chwilę później Rashard Lewis trafił po raz kolejny za trzy i zrobiło się plus 11 dla Miami, ale zaraz po tym Pacers zanotowali run 15-2 i wrócili do tego spotkania, i do końca tej części meczu utrzymywali kilkupunktową przewagę.
W czwartej kwarcie prowadzili już nawet 11 oczkami i wydawało się, że kontrolują już ten pojedynek, ale Heat po serii 15-4, w której dwa razy za trzy trafił nawet Dwyane Wade doprowadzili do remisu po 81 na niecałe 4 minuty do końca. Dalej walka toczyła się już kosz za kosz i zmieniła się trochę w konkurs rzutów za trzy punkty, ponieważ przez następne trzy i pół minuty obie drużyny oddały 9 rzutów zza łuku, z czego drogę do kosza znalazło pięć.
Po tym jak Paul George, swoją drogą genialny w drugiej połowie i czwartej kwarcie, trafił drugi raz z rzędu za trzy na 46 sekund do końca gospodarze prowadzili 4 oczkami. W kolejnej akcji z dystansu nie trafił Chris Bosh i Pacers mieli szansę przypieczętować wygraną, ale James zablokował lay up George’a Hilla i Heat dalej byli w grze, tym bardziej, że za chwilę trójkę z lewgo rogu trafił Lewis i goście tracili tylko punkt na 16 sekund do końca.
Wtedy o czas poprosił Trener Fran Vogel. Piłkę z boku wyprowadzał Luis Scola, podał ją do George’a, ale ten został sfaulowany bez piłki przez Shane’a Battiera. Spudłował jednak osobistego, niemniej piłka dalej była po stronie Pacers. Tym razem trafiła do Davida Westa, który powędrował na linię, ale trafił tylko jednego z dwóch wolnych i Indiana prowadziła tylko dwoma punktami na 12,8 sekund do końca. Gdyby George i West nie spudłowali, byłoby plus 4 i to oznaczało praktycznie koniec, a tak do ostatnich sekund musieli drżeć o wynik.
Piłkę dostał James, udało mu się minąć George’a, ale pod koszem czekał już Roy Hibbert. Center gospodarzy zostawił jednak w tej akcji w prawym rogu Bosha i właśnie do niego podał LeBron. Podkoszowy Miami miał szansę zapewnić swojej drużynie wygraną i zakończyć serię, ale spudłował i gra toczy się dalej.
Najwięcej dla Indiany rzucił George – 37 punktów, z czego 31 w drugiej połowie i 21 w czwartej kwarcie. Trafił 15 z 28 rzutów z gry, ale trochę słabiej szło mu trafianie z dystansu, gdzie do kosza wpadło tylko 5 z 14 prób. Nie zmienia to jednak jego bardzo dobrego występu, do którego dodał 6 zbiórek i 6 przechwytów. 19 oczek dołożył West, 12 Stephenson, który próbował do tego wyprowadzać z równowagi Jamesa.
Double-double na poziomie 10 punktów i 13 zbiórek zapisał na swoim koncie Hibbert.
W Heat najlepszym strzelcem był Bosh – 20 oczek z 21 rzutów plus 10 zbiórek. Po 18 dołożyli Lewis, który trafił 6 z 9 trójek i Wade, 7/14 z gry dodając do tego 8 zbiórek i 7 asyst. 15 punktów z ławki zdobył Ray Allen.
Tylko 7 oczek rzucił James, trafiając 2 z 10 rzutów, ale ten przez cały mecz borykał się z faulami, grając 24 minuty i nie mógł znaleźć odpowiedniego rytmu.
Mecz nr 6 w piątek w Miami i to kolejny must win dla Pacers. Tylko czy uda im się pokonać Heat na ich parkiecie? Pewnym jest, że nie mogą już liczyć na to, że James znowu będzie miał kłopoty z faulami, bo dziś nawet pomimo tego goście cały czas byli blisko i tylko jeden celny rzut Bosha dzielił ich od wyjazdu na ryby.
Miami Heat – Indiana Pacers 90:93 (16:22, 26:11, 15:31, 33:29)
Liderzy zespołów:
Punkty: Bosh 20 – George 37
Zbiórki: Bosh 10 – Hibbert 13
Asysty: Wade 7 – Stephenson 5
Przechwyty: Bosh, Wade 2 – George 6
Bloki: James, Bosh, Allen 1 – West, Hibbert 1
Mimo najgorszego meczu w karierze Jamesa i prawie najlepsze Georga Indiana minimalnie wygrala na wlasnym parkiecie. To pokazuje jaka jest obecnie roznica miedzy tymi druzymi. Mnie zastanawia sytuacja na 16sek przed koncem przy jednopunktowym prowadzeniu Pacers kiedy wybijali pilke z boku ktora zbil Battier i otawla sie o reke Georga. Sedziowie analizowali kilka minut i dali pilke Indianie. Ogladalem wiele powtorek, z roznych kamer i jestem pewiem ze Paul dotknal ostatni. Co o tym sadzicie?
Piłka ewidentnie dla Heat, nie wiem po co te powtorki? Mowie obiektywnie, nie jestem fanem Heat, wolę IND w finale
Wedlug mnie sedziowie dobrze orzekli w tej sytuacji.Biorac pod uwage mechanike ruchu Battiera,jego opadajaca na pilke reka dluzej miala kontakt z pilka.George trzymal swoja dlon caly czas na tym samym poziomie probujac gale zlapac.Dla mnie sprawa jasna,choc wole Heat w finale.