Carmelo Anthony miał być łakomym kąskiem na nadchodzące lato dla drużyn , które planowały przeznaczyć – na przechwycenie skrzydłowego – ogromne pieniądze. Dziennikarze badali możliwości finansowe oraz atuty większości drużyn NBA do których potencjalnie miałby trafić lider Knicks. Gdzieś na dalszych miejscach ustawiali się Dallas Mavericks czy Golden State Warriors. Z kolei w środku stawki pojawiali się Los Angeles Lakers czy Clippers. Sporo też mówiło się o wysokich notowaniach na pozyskanie Melo w obozach Houston Rockets i Chicago Bulls. Kto wie czy za chwilę , tj. kilka tygodni, wszyscy chętni do pozyskania topowego strzelca całej ligi nie obejdą się z dużym smakiem. Dlaczego?
Otóż chytry plan obmyślił sam Phil Jackson, przedstawiając go swojemu zawodnikowi podczas jednej z rozmów w kończącym się miesiącu. Jackson najpierw przedstawił plan gry gwiazdorowi, który jak już wiemy nie wypalił poprzez niepodpisanie Steve’a Kerra. (Opcją rezerwową wydaje się być Derek Fisher). Następnie Jax zasugerował Melo jakich zmian w składzie powinien się on spodziewać. Mistrz Zen przede wszystkim zamierza zmienić rozgrywającego Knicks i już obwieścił Raymondowi Feltonowi, iż podczas okresu transferowego zamierza wymienić jego osobę. Dalej wiadomo, że Jax będzie starał się o ściągnięcie bardziej wartościowych zmienników do Big Apple i graczy poprawiających defensywę zespołu (Battier, Marion, Sefolosha trafią na wolny rynek). Jak wiemy Knicks już wzięli pod skrzydła Lamara Odoma i niewykluczone są kolejne angaże weteranów.
Tematem głównym podczas dyskusji na linii Jackson-Anthony była jednak próba przekonania Carmelo by ten pozostał w Knicks i na jeszcze jeden sezon ze starego kontraktu. Głównymi powodami jakimi w rozmowie kierował się Phil to szansa na ściągnięcie lepszych i droższych graczy już podczas off-season 2014 oraz większe perspektywy dla Knicks przed latem 2015. Otóż po zakończeniu rozgrywek 69. sezonu NBA z puli kontraktów drużyny zejdą takie ogromne i niespełnione inwestycje jak Amar’e Stoudemire’a, Andrei Bargnaniego i Tysona Chandlera (on chyba zawiódł najmniej). Dalej jeśli Melo zostanie w ostatnim roku swojego kontraktu, to będzie szansa na podpisanie zawodnika wielkiego kalibru (np. LaMarcusa Aldridge’a czy Kevina Love’a). Natomiast sam Carmelo znów będzie mógł liczyć na tzw. maxa. Listę wolnych agentów 2015 znajdziecie tutaj – > KLIK
Wydaje się zatem, że Jackson dokładnie przeanalizował możliwości Knicks i nie zamierza działać pochopnie. Jego wizja gry nie będzie tematem numer jeden, a świetny przed laty trener zamierza obrać kierunek przyszłościowy, w powiązaniu z kolejnymi transferami. Sam Carmelo może przystać na pomysł Jacksona inkasując sumę ponad 23 mln USD oraz swobodnie przyglądać się pracy nowego trenera, pracy Mistrza Zen i dać sobie czas kolejnych kilku miesięcy na decyzję „zostawać z Knicks czy nie?„. Co ciekawe ostatnie doniesienia sugerują, że Melo może się skłaniać ku angażowi Marka Jacksona, który to niedawno pożegnał się z posadą head coacha Warriors. Pytanie tylko, czy dwaj Jacksonowie znaleźliby konsensus przy wspólnej pracy? Oba nazwiska lubią bowiem działać po swojemu i wg własnego planu.
Podsumowując doniesienia z obozu Knicks; czy Melo-Dramat będzie naprawdę tak krótki i czy kilka korekt w składzie przy osobie nowego trenera naprawdę zadowolą Anthony’ego? Wg mnie nie ma on niewiele do stracenia, a po roku pracy z ludźmi Jacksona będzie mógł podjąć zdecydowane działanie co do obranego przez siebie kierunku.
Fajnie, ale Melo to już „30” stuknęła, więc jak chcę coś wygrać jako lider to nie ma czasu na czekanie. Natomiast ze swoim rzutem to może straszyć nawet do 40…
Indiana przegrywa 30 punktami w połowie 3 kwarty…Chyba pójdę spać. Mam wrażenie, że to najnudniejsze finały w historii NBA. To tyczy się również Zachodu…
heh ja tak właśnie zrobiłem. Poszedłem w kimono bo ten mecz to byla żenada – skończył się po chyba 4 minutach.
Według mnie też Melo już nie ma czasu na czekanie. To ostatni dzwonek dla niego. Za dwa sezony na pewno już nie będzie takim świetnym strzelcem i jego rola w drużynie będzie spadała… Tegoroczne PO zaczęły się od świetnych serii teraz rzeczywiście trochę się zrobiło spokojnie. Może to cisza przed burzą i finał będzie zaje…:)
Ale pierdzielenie… Melo będzie miał 35 lat i będzie kozakiem jak go kontuzje nie zjedzą.
To jest gwiazda od wielu lat… super talent… one nie gasną tak szybko jak… zwykły zjadacz cebuli.
Turner, Stevenson, Hinrich, Gordon… tacy goście mając 30 lat to mogą śmieszyć w porównaniu do tego co robili mając 23… ale Melo… to drugi Kobe, MJ… to ten poziom koszykówki (w ataku przynajmniej) i on będzie fighterem przez kolejne 5 lat…
A co do transferu… uciekał bym dzisiaj…. po co walczyć i się wpieniać… Bulls czekają.
Do Kobego czy MJ to to mu dużo brakuje. Jedynie rzutowo jest w stanie się z nimi równać. Gdzie dynamika, skoczność, szybkość. U MJ I KB były one na wyjątkowym poziomie, nawet jak w pewnym wieku zaczęły spadać ciągle były ponadprzeciętne. Tego brakuje Melo by się móc z nimi równać. Za dwa, trzy lata będzie go w stanie zatrzymać w ataku każdy w miarę dobry obrońca.
Zarówno MJ jak i Kobe, to ani nie ten wzrost ani nie ta waga co Melo. Zobacz na Carmelo z Denver, wtedy wyglądał zupełnie inaczej i zupełnie inaczej się poruszał. Teraz prawdopodobnie świadomie przybrał na wadze, albo po prostu sporo jadł (co ostatecznie nie wyszło mu na złe) aby być pełno prawnym PF, gdzie jest szybszy od większości swoich przeciwników. Zawodnik o gabarytach LeBrona a jednocześnie szybszy od większości SG to wybryk natury który zdarza się raz na 50 lat. Anthony jest jednym z najlepszych strzelców w lidze i jeśli nie kontuzje, to za 5 lat dalej będzie w top5 strzelców, bo ma po prostu świetnie ułożony nadgarstek a z tym trzeba się urodzić.
Dlatego napisałem, że rzutowo jest jednym z najlepszych skoro można go porównać z Jordanem czy Bryantem. Ja bym go w tym momencie stawiał na równi z młodszym Dirkiem Nowitzkim z tym, że według mnie nie pociągnie tak długo jak Dirk. Na pewno w wieku 35 lat będzie dalej dobrym strzelcem, bo na ataku potrafi prawie wszystko. Upieram się jednak, że za 3 lata nie będzie go nawet w top10 bo będzie już po prostu za wolny. Sumując, powinien uciekać jak najszybciej i próbować szczęścia w jakimś lepszym zespole bo w NYK przyszłość rysuje się mgliście. Nawet kończące się kontrakty takich kotwic jak Bargniani czy Stoudemire tego łatwo nie zmienią. Trzeba podpisać nowe kontrakty, potem jeszcze zgrać zespół. To może potrwać zbyt długo dla Melo. Jeżeli kasa się zgadza warto spróbować w Bulls, tam już są fundamenty pod dobry zespół. I ciągła nadzieja, że D-Rose będzie zdrowy:)
Ja na miejscu Melo pojechał bym do San Antonio zrobił dobrze Popowi i błagał go o trenowanie
i przyjęcie do zespołu . Olał bym kasą ma jej w brud ale pierścień jest najważniejszy :)
Tylko czy Pop by go wzioł
Melo to bardzo specyficzny zawodnik.
Stosunkowo wolny, mozolny, bez wyskoku, zwinności.
Jednak w ofensywie jest chyba najlepiej wyszkolonym graczem w lidze (oczywiście z pozycji 3-5), tak naprawdę tylko Durant może z nim w tej materii rywalizować, może Kobe. Jest po prostu genialny, gra w poście , IQ ofensywne, rzut po odchyleniach, c&s, po koźle, po zasłonie, jak ma rzucić w następnej akcji? Tak jak tylko chce. Ma bardzo dobry drybling jak na 4, jest silny.
Jednakże jaki jest problem z Melo? Otoczenie.
Jeśli przeanalizujemy dwie drużyny w jakich grał to miały one silny skład ale z reguły tylko teoretycznie.
Przez lata w Denver miał jako partnerów Camby, Martin, Affalo, JR, Billupsa, Nene, Iversona.
Fantastycznie jednak małe ale, który z tych gracz był swoim prime? Nene, JR i Affalo.
Billups to już nie był ten sam gracz, Camby ostoja defensywy ale wspólnie z Martinem grali dobrze jak jeszcze Melo był szczylem. AI w Denver kapitalne mecze przeplatał słabymi.
W NYK podobnie.
Mamy kapitalnego ale niestety połamanego Stoudomaiera, analogicznie Chandlera, rozkapryszonego JR, który raz rzuci 30 punktów potem przez 5 kolejnych mecz 30 w sumie. Shumpert, który z Woodsonem nie mieli stosunków z górki, Felton z wahaniami wagi +/- 20 funtów, nowaków, Andreie i cała reszta szrotu.
Czekam, aż w końcu Melo znajdzie sobie fajne środowisko bo zasługuje na to.
Wielu się przekonało, że samemu się mistrza nie wygra, ba cholernie ciężko jest awansować do finałów.
Lebronowi się udało, ale jak się przyjrzymy jednak cała drużyna była zbudowana wokół niego, jakiś system tam funkcjonował, po za tym Lebron to inny typ gracza, on potrafi zrobić z partnerów lepszych graczy, czy Melo tak potrafi? Tak ale nie w takim stopniu.
Dlatego twierdzę, że Melo trzeba wsadzić w system, a wszystkie dolary z kontraktu spłaci co do ostatniego.
Idealny kierunek to Chicago.
Rose-Butler-Melo-Gibson-Noah. Fakt około połowę czasu spędzałby na 3 ale to nie problem, pamiętajmy, że Thibs rotuje i czasami wrzuca Taja na 5, a z melo wspólnie jako 4 i 5 byli by bardzo groźni.
W końcu Chicago to nie gracze, a system, czasami mam wrażenie, że wsadzi się tam Bargnaniego i dobrze będzie grał w defensywie, tak tak pamiętam Booza, ale jeśli się przyjrzymy jego dwóm pierwszym sezonom w Chi kiedy był jeszcze mobilny na nogach jego błędy nie było tak bardzo widoczne.
Chicago zyskałoby prawdopodobnie aktualnie drugą najlepszą strzelbę w lidze, zaraz po Durancie.
Oczywiście w Chicago problem jest dużo głębszy i bez ławki dalej nie będą w stanie zagrozić Heat.
Wiem, dlatego nie neguje tego co napisałeś. Lordam, mówisz jak jest ;)
Tak sobie wspominam te starsze ekipy. Denver miało fajną paczkę, może Karl nie zawsze potrafił to wykorzystać. Za bardzo liczył tylko na ofensywę. Może to też był powód, dla którego pożegnano się z „Benem Wallacem Zachodu”, który w ofensywie orłem nie był. Teraz można sobie spekulować…
Melo w Chicago mógłby być ciekawym rozwiązaniem.
„Przez lata w Denver miał jako partnerów Camby, Martin, Affalo, JR, Billupsa, Nene, Iversona.
Fantastycznie jednak małe ale, który z tych gracz był swoim prime? Nene, JR i Affalo.
Billups to już nie był ten sam gracz, Camby ostoja defensywy ale wspólnie z Martinem grali dobrze jak jeszcze Melo był szczylem. AI w Denver kapitalne mecze przeplatał słabymi.”
Ogólnie Ci gracze się mijali. Mimo wszystko paczka była. Wciąż jedną z większych zagadek dla mnie zostaje oddanie Marcusa Camby’ego za pick z drugiej rundy draftu do Clippers! Gdyby wtedy został, to może Denver w swoim prime, gdzie grali w finałach konferencji daliby radę z Lakers. Miał Carmelo ekipę, ale jednak Lakers z Kobe i Gasolem byli mocniejsi. Ja osobiście uwielbiam tego gracza, życzę mu jak najlepiej. A Billups świetnie dawał radę w Denver, ale wtedy stracili Iversona…zawsze czegoś brakowało…
Dlatego napisałem przez lata, nie skupiłem się na jednym sezonie.
Trzeba pamiętać, że czasami solidność od wielkości dzieli naprawdę mały szczegół, tego właśnie brakowało Denver, spięcia wszystkiego w jednym czasie.
Melo jest gwiazdą ligi, nie ma co ukrywać. Jest jednym z tych graczy na którego świetnie się patrzy, toteż lubi być on w blasku fleszy. Dlatego powtarzam, Melo potrzebuje świetnego systemu jaki teraz mają np. Bulls, Grizzles, czy Spurs.
On nawet nie potrzebuje wielu gwiazd w zespole, wręcz przeciwnie, wystarczy aby każdy wiedział co ma robić, i uzupełniali się w 100%.
Powinien puśc do Spurs
ale tam pewnie nikt go nie chce :)
To co mi się u niego podobało w tym sezonie to chęć do walki w obronie. W tych meczach w których go widziałem naprawdę mocno angażował się w defensywę i wyglądało to całkiem dobrze. Mam nadzieję, że odejdzie z NYK i dokona dobrego wyboru. Już go widzę w koszulce Bulls:)