San Antonio Spurs po raz pierwszy w historii swoich występów w NBA play offs ponownie zawitali do finałów NBA. Wprawdzie nie mają oni szans na słynny tytuł zwany potocznie jako „back-to-back” ale dla wielkich mentalnych liderów Spurs, Gregga Popovicha oraz Tima Duncana będzie to pierwszy powrót do finałów po nieudanym poprzednim podejściu do tytułu. Ponadto Ostrogi to zespół, który nigdy do tej pory nie obronił tytułu, podczas gdy ich najbliższy finałowy przeciwnik zrobił to w poprzednich rozgrywkach play offs. Jak będzie tym razem, Spurs po raz piąty czy może Heat, po raz czwarty i trzeci z rzędu?
Dziś zajmę się 'tylko’ ekipą z Texasu i omówię ich potencjalne przewagi przed finałową konfrontacją 2014. Przed Wami 10 powodów dlaczego to właśnie zespół Gregga Popovicha sięgnie po ten tytuł.
1/ Doświadczenie
Nie ma w całej NBA bardziej doświadczonej ekipy niż Spurs. Tim Duncan, były MVP ligi, topowy defensor na swojej pozycji oraz niezastąpiony lider całej organizacji. Gracz dzięki któremu Spurs zdobyli swoje wszystkie cztery tytuły. Następnie Manu Ginobili jako najlepszy rezerwowy ligi , w tej części sezonu, mogący nadal robić różnicę w najważniejszych fragmentach meczu – czyli obaj panowie zbliżający się do 40-stki . Tony Parker , który już miał okazję – podobnie do Duncana – cieszyć się z nagrody MVP finałów, wg uznania wielu fanów – aktualnie najlepszy playmaker NBA . Człowiek – orkiestra od którego rozpoczyna się każda następna akcja Ostróg oraz zawodnik, który najbardziej uwierzył w siebie po ostatnim tryumfie Francji na Mistrzostwach Europy. Dalej jego obwodowy kolega , inny Europejczyk, Marco Belinelli , który w San Antonio godzi się ze schematami Popa, ale jednocześnie staje się zadaniowcem najwyższej klasy. Coś z czym trudno go wyobrazić , kiedy patrzymy na szalony stył gry w reprezentacji Włoch. Ponadto Boris Diaw, w przeszłości latający po parkiecie na pozycji niskiego skrzydłowego, a obecnie występujący jako podkoszowy, nie omieszkający celnie przymierzyć z półdystansu lub dystansu. Francuz stał się x-factorem serii przeciwko Thunder i wchodzi do gry o swój upragniony i pierwszy tytuł. Czy byłemu najlepszemu rezerwowemu ligi się uda?
2/ Wielka Trójka Spurs
Tim Duncan zdobył swój pierwszy tytuł w sezonie 1999. Był to tzw. po-lockoutowy sezon, podczas którego największą siłą byli Twin-Towers. Avery Johnson, Steve Kerr, Mario Ellie, Sean Elliott oraz przede wszystkim David Robinson stanowili o sile zespołu z Texasu. Bardzo atletyczny jak na centra Robinson oraz tryskający energią ale i młodością niedoszły reprezentant Wysp Dziewiczych w pływaniu stworzyli zaporę nie do przejścia dla ekipy pokonanych – New York Knicks. Jeff Van Gundy, grający wówczas bez kontuzjowanego Patricka Ewinga był tylko w stanie zwyciężyć w jednym meczu. Przewaga zbiórek, bloków oraz punktów z pomalowanego na korszyść Spurs była wówczas miażdząca.
Zresztą cztery lata później , kiedy Ostrogi podejmowały jeszcze mniej doświadczonych New Jersey Nets z Jasonem Kiddem , Spurs bazowali ciągle na Twin Towers. Z jedną małą różnicą; Tony Parker wchodził do NBA z dużym impetem i miał solidnych shooterów do których mógł kierować swoje asysty – Danny Ferry, Stephen Jackson, Steve Smith oraz Steve Kerr. Gdzieś powoli , z rezerw, przebijał się argentyński Jordan. W grze Popovicha pojawiało się więcej opcji, jeszcze więcej zasłon oraz większa liczba strzelców obwodowych. Parker wniósł do gry akcje typu pick’n’roll *jeszcze szybsze od tych spod ręki Avery’ego Johnsona i pick’n’pop (coraz bardziej powtarzane z nastęnych latach). Wprawdzie nadal Tim Duncan zostawał największą gwiazdą zespołu, ale Spurs bardziej podążali w kierunku, jakim operują dziś.
Za największy sukces Spurs uważam zwycięstwo w NBA Finals 2005. W moim przekonaniu była to najbardziej wyczerpująca ekipę Popa wycieczka po laury. Naprzeciwko świetnie zorganizowanych teksańczyków stanęli obrońcy tytułu – Detroit Pistons. Dwa lata po swoim pierwszym tytule, znacznie już więcej do powiedzenia mieli Parker i Ginobili, a w ostatniej fazie sezonu trafiły na siebie godne ekipy, lubiące zbalansowaną koszykówkę. Wówczas to podczas NBA Finals 2005 poznaliśmy też Spurs od strony wielkiej defensywy, wylewających siódme poty na świetnie zorganizowanej maszynie Larry’ego Browna. Utwierdziliśmy się w przekonaniu, że bez Big-Shot-Roba (Horry’ego) nie byłoby trzeciej korony dla Ostróg. Jeszcze zanim Pop i spółka ograli Tłoki, dowodzone przez Chauncey’a Billupsa i dwóch Wallace’ów, musieli zmierzyć się z szalejącym Dirkiem Nowitzkim…z którymi to przegrali w kolejnym roku i nie dane im było obronić swojego tytułu.
W końcu , podczas tej ekspresowej wycieczki po NBA Finals , San Antonio dało prawdziwą lekcję gry w NBA Finals (2007) wielkiemu LeBronowi oraz niedoświadczonej Kawalerii. Swój pierwszy tytuł MVP Finałów zaliczył Tony Parker , zostając pierwszy m w historii ligi Europejczykiem , wyróżnionym tą nagrodą. Kilka lat później (2011) tego samego zaszczytu doświadczył Dirk Nowitzki. Na 5 występów w finałach 4 tytułu – skuteczność 80% – i jak będzie przy rewanżu z Heat?
BTW. Kilka dni temu tercet Parker-Ginobili-Duncan został najlepszym tercetem w historii play offs, z największą liczbą zwycięstw w drugiej częsci sezonu.
3/ Najlepszy trener NBA
Gregg Popovich to gość z charakterem, którego pracę charakteryzuje wojskowy reżim oraz wierność taktyce. Przed laty, zanim objął bezpośrednie stery nad swoimi podopiecznymi zajmował się klubową managerką i to właśnie on zdecydował się na oddanie do Chicago Bulls Dennisa Rodmana kosztem Willa Perdue. Następnie Pop podjął krytyczną decyzję i przy kontuzji swojego asa Davida Robinsona oraz przy bilansie 3-15 zwolnił Boba Hilla, zajmując jego miejsce. Była to najlepsza decyzja jaką mógł wówczas (1997) zrobić a chwilę poźniej wygrał loterię wyciągając Tima Duncana. Pop swojej taktyki ofensywnej uczył się m.in. od Dona Nelsona , mentora z czasów pracy na stanowisku asystenta Warriors. Jednak Gregg również pogląda sporo taktyki u swojego europejskiego mentora Zelijko Obradovića (najbardziej utytułowany trener w historii europejskiego basketu). Pop wykorzystuje głębie składu, potrafi korzystać z zadaniowców, części graczy przypisuje nowe role (Boris Diaw) i nie boi się wprowadzać młodych lub mniej doświadczonych graczy (Patty Mills, Corey Joseph, Kawhi Leonard, Danny Green etc.).
Warto powiedzieć, iż Popovich ma swego rodzaju sentyment do graczy , którzy mieli styczność z Europą i tacy zawodnicy jak Tony Parker, Manu Ginobili, Tiago Splitter oraz Marco Belinelli dziś również decydują o systemie jego gry. Uniwersalność większości z nich oraz cechy osobiste jak i charakter mają wyraźny wpływ na filozofię gry Popa. Jeśli dołożymy do nich wysokie boiskowe IQ to będziemy wiedzieć czemu postawił na nich wielki coach.
Popovich w tym sezonie po raz trzeci zasłużył na laur Najlepszego Trenera NBA. Poza tym Jest to trener , wymieniany już w jednym rzędzie z Redem Auerbachem, Patem Riley’em i Philem Jacksonem.
4/ Niezawodny system gry „the X’s and O’s”
Podglądanie rozgrywek europejskich zaprowadziło Popa do własnego systemu (coś czymś charakteryzują się najlepsi ligowi trenerzy z historii jak Phil Jackson z triangle offense, Rick Adelman z corner offense czy Jerry Sloan – pick’roll+flex) opartego na wykorzytsaniu wielu zasłon podczas ataku, by otwierać kolejne pozycje rzutowe. Jeśli szybko biegający Parker , Ginobili, Green lub Leonard nie wykończą akcji w pierwszym tempie, to zawodnicy Popovicha pracują przy pick’n’rollach (ruch do środka przez wysokiego) , pick’n’popach (ruch wysokiego na zewnątrz – Duncana lub Bonnera) , podwójnych czy nawet potrójnych zasłonach, pomagających Parkerowi lub Ginobiliemu wejść pod kosz (lub odegrać na zewnątrz) i po prostu rzucić.
Głównym przesłaniem stosowanych zasłon jest tworzenie czystych pozycji, bez obrońców. Ponadto każdy zawodnik musi znać swoją rolę i zagrywkę. Odpowiednio się ustawić i czekać na ruch kolegi -> pierwszy ruch wymusza drugi. Dzięki temu przestrzeń do gry (tzw. spacing) jest zachowana i czasami, kiedy obrońca myśli, że już nic więcej w tej akcji Spurs nie wymyślą, oglądamy wolnego egzekutora, dziurawiącego kosz rywala. W tej taktyce, gracze wykorzystują też najprostsze , stosowane w koszykówce ruchy do piłki i od piłki czyli ścięcie pod kosz lub zbiegnięcie, obiegnięcie gracza lub ucieczkę za plecy rywala.
W obronie praca jego graczy skupia się na nieustannym przeusuwaniu się w stronę piłki (tzw. strona mocna). Zawodnicy przede wszystkim wywierają nacisk na graczy przy piłce i zbliżających się do jej posiadania, starają się też przewidywać kolejne ruchy (to wiedzą na podstawie scoutingu czyli znajomości taktyki rywala). Gdybyśmy szukali głębi tych ruchów to należałoby się odnieść do najprostszej i znanej Wam obrony strefowej, z tymże nie takiej stojącej a płynnie reagującej na ruchy przeciwnika i piłkę w ich rękach. Kluczem u Popa jest jednak stałe zalepianie wysokimi strefy pomalowanej (pola trzech sekund) by nie stwarzać miejsca na penetrację (przy okazji zastawianie gracza przed zbiórką) oraz w razie potrzeby (np. przy upływającym czasie 24 sek) konieczne podwajanie. Agresywni obrońcy jak Leonard i Green , którzy wiedzą o słabych i mocnych stronach rywali, starają się spychać graczy w stronę łuków czy narożników boiska (łatwiej o element zaskoczenia, zmuszenia do błędu lub oddania rzutu z nieprzygotowanej pozycji) .Trzeba powiedzieć, iż nie jest to jakaś wielka fiozofia gry i coś co byłoby trudne do odczytania dla adepta koszykówki, bo sporo tych przesłanek wywodzi się z koszykarskiego abecadła koszykarza-juniora, ale praca Popovicha skłania się do pilnowania by gracze przestrzegali te reguły. Następnie wysokiej powtarzalności wytyczonych ruchów oraz właściwych reakcji na ruchy atakujących lub kolegów z obrony. Teraz do tego wszystkiego dołóżmy zmęczenie i wynik na styku…i nie straćmy głowy lub nie wybuchnijmy emocjami. Proste?
5/ Skład i jego wartość
Zadaniowcy to esensja taktyki Popovicha. Jak w każdym znanym systemie gry , tak i u każdego szanującego się trenera bez nich „ani rusz” . Manu Ginobili pomaga w kreowaniu pozycji dla kolegów, zagrywa pick’n’rolle z Duncanem oraz odciąża Parkera. Leonard koncentruje się na super strzelcach i regularnie uprzykrza im życie. Bonner jest specjalistą od stawiana zasłon i rzutów dystansowych. Belinelli nie tylko strzela zza łuku, ale również poprawia ofensywną przestrzeń drużyny, ściągając do siebie kryjącego oraz zwiększają obszar do gry dla innych. Wyżsi jak Tiago Splitter oraz Boris Diaw zastawiają, zasłaniają i robię miejsce dla Tima Duncana. Diaw również potrafi wziąć na siebie ciężar zdobywania punktów, coś co doskonale, tuż po wejściu z ławki, umie Ginobili… Gdzieś jeszcze swoje miejsce znajdują Patty Mills, Corey Joseph lub Jeff Ayers. Operując prostym językiem „zawodnicy znają się jak łyse konie” i każdy z nich zna mocne i słabe strony partnera. Za każdym razem i w zależności od wyniku, sytuacji na boisku, problemów z faulami Pop umiejętnie wprowadza swoich zmienników by zmienili losy meczu na korzyść Spurs. Na koniec chciałbym podkreślić wyjątkową rolę tzw. plastra czyli Kahwi Leonarda, gracza, który zastępuje dziś słynnego przed laty Bruce’a Bowena. Przypomnijmy sobie, że od wejścia młodego skrzydłowego do składu teamu z San Antonio, cały zespół poprawił swoje osiągi w obronie i ponownie zawitał do NBA Finals. Czy wymiana z udziałem George’a Hilla i Pacers była przypadkiem? Wątpię !
6/ Bench mob czyli świetna ławka
Wartość zmienników Spurs jest nieoceniona, bowiem nikt nie wyboraża sobie zespołu z Teksasu, brnącego do finału, bez udziału Manu. Argentyńczyk jest postrzegany jak „idealna broń z ławki”. Praktycznie w każdym momencie meczu Pop i koledzy mogą na niego liczyć. Argentyńczyk od lat zajmuje wysokie lokaty w głosowaniu na prestiżowe 6th Man Award. W końcu nie raz popisywał się buzzer-beaterem, game winnerem czy El Latigo (to nazwa o którejś niegdyś pisałem) i wciąż nie zamierza myśleć o zakończeniu kariery.
Na postać numer z ławki i z serii z Thunder wyrósł Boris Diaw. Francuz staje się specjalistą od nietuzinkowych zagrań w ataku, potrafi przymierzyć z półdystansu, nie boi się gry fizycznej i jeden na jeden oraz popisuje się dwójkowymi akcjami m.in. z wysokimi. Diaw to również dobry duch ławki Popa oraz osobowość popisująca się wszechstronnością. Wydaje się, że w następnych meczach będzie stoperem na Chrisa Bosha (zdolnego wyciągać Francuza na dystans, ale Pop i Diaw tego się nie boją).
Marco Belinelli będzie natomiast odpowiedzią na Ray’a Allena i jego dystansowe trafienia oraz seryjne zdobywanie punktów (zwłaszcza w drugiej kwarcie lub przywyniku na styku). Włoch w tym sezonie zastąpił Gary’ego Neala. Niestety bolączką Marco jest praca w obronie.
Gdzieś na dalszych pozycjach znajdują się inne żądła Popovicha jak celnie trafiający z dystansu Matt Bonner oraz australijski combo-strzelec Patty Mills.
Podsumowując ten wątek, kiedy wchodzi do gry ławka Spurs to czasami ciężko jest dostrzec różnicę w jakości w gry.
7/ Kluczowa pozycja numer 1 – Tony Parker
Nie ulega wątpliwości, że tam leżą plusy i przewagi Ostróg, gdzie minusy i bolączki Erica Spoelstry. Jeśli jednak patrzymy na czołowego playmakera NBA to przez drugą kolejną serię fani Spurs powinni się bać o stan zdrowia Parkera. Kontuzja stawu skokowego nie tylko zaniepokoiła fanów Spurs, ale również nie daje nam pewności, czy Francuz zagra na pełnych obrotach. Wiadomo ,że ulubioną grą Tony’ego są penetracje, po zasłonach oraz rzuty z 4-5 metra. Firmowymi zagraniami są natomiast pick’n’rolle oraz pick’n’popy grane głównie z Timem Duncanem. Parker w sezonie zasadniczym opuścił 22 spotkania i nie zagrał też w piątym meczu półfinałów przeciwko Blazers. Jeśli motor napędowy Spurs będzie w 100% zdrowy to do obrony przeciwko niemu będą desygnowani Mario Chalmers oraz Norris Cole. Jeśli zajdzie taka konieczność to by ograniczyć ofensywne zapędy Parkera Spolestra może uzywać LeBrona Jamesa lub Dwayne’a Wade’a. Takie rozwiązania bowiem pomagały Heat w ich trzeciej wędrówce na koszykarski szczyt. Jednak być może Spo zdecyduje się na rozwiązanie podpatrzone u ekipy Ricka Carlisle; Mavs ograniczali zapędy Francuza poprzez szybkie przekazania jego osoby w obronie. Ale jak to się zwykło mówić „łatwiej mówić, gorzej robić”…
8/ Kluczowa pozycja numer 5 – Tim Duncan
Gracz-instytucja, ostoja Spurs i czterokrotny Mistrz NBA oraz trzykrotny MVP finałów NBA. 2-krotny MVP ligi. Zawodnik, którego można nie lubić za jego mało efektowny styl gry, którego można nazywać „sztywniakiem bez poczucia humoru”, ale którego trzeba szanować za ciągle wysoki wkład w wysokie wyniki organizacji z San Antonio. O Duncanie moglibyśmy napisać książkę tylko z nim jako narratorem, ale prawda jest taka, że jako 38-latek ciągle potrafi grać na wysokim poziomie i jest numer jeden zagrożeniem dla podkoszowych Heat! Chris Bosh, Udonis Haslem oraz Chris Andersen będą mieli pełne ręce roboty by zatrzymać największego dinozaura NBA. Oczywiście markowymi zagraniami Tim-Duna są rzuty o tablicę , nad rękoma wysokich obrońców. Duncan może też próbować gry jeden na jeden przy niższych obrońcach, plecami do kosza. (Powodzenia przy obronie Tima dla Heat, którego nie zatrzymał Serge Ibaka). Tim ma coś do udowodnienia w kolejnej serii z Heat, po tym jak rok temu nie trafił kluczowego rzutu 7-ego meczu.
9/ Przewaga parkietu , której nie mieli przed rokiem
Przed rokiem cała zabawa miała swój początek na Florydzie, ale to Spurs wygrali pierwszy mecz. Niestety Ostrogom nie udało się zwyciężyć w trzech kolejnych meczach własnej hali, a sen o mistrzostwie spędził im z powiek wyborny rzut Ray’a Allena i blok Chrisa Bosha na Dannym Greenie. Teraz cała seria rozpocznie się na parkiecie Ostróg i być może ewentualne zwycięstwa postawią team Popovicha w bardziej uprzywilejowanej pozycji? Śmiem twierdzić, iż jeśli Parkerowi dopisze zdrowie, a Spurs wyjadą na Florydę z dwoma wygranymi to Spurs zdobędą 5. Tytuł Mistrza w swojej historii. Co innego natimiast, gdy Heat sprawią zimny prysznic na starcie serii…
10/ Czas goni nas – ostatni taniec
Motywacja i mobilizacja to czynniki , które w znacznej mierze mogą przybliżyć Duncana i Popovicha to piątej mistrzowskiej korony. Ostatnia taka i wyjątkowo niepowtarzalana szansa…(?) Jak wiadomo obaj już są coraz bliżej koszykarskiej emerytury (choć fani Spurs nie chcą o tym słyszeć, bo obaj są na tyle mocni ,że spokojnie przetrwają kolejny sezon). Wydaje mi się, że zespół z Texasu jest świadomy tej ostatniej i niepowtarzalnej szansy na tytuł. Nieco, ale tylko nieco finał z udziałem Spurs będzie przypominał ostatni taniec Chicago Bulls, bowiem za rok i przy częściej kontuzjowanych graczach i starzejącym się Duncanie Ostrogom będzie coraz trudniej dostać się do ścisłego finału rozgrywek. Konkurencja nie śpi a aspiracje Clippers oraz Rockets są dużo większe, niż tegoroczne wyniki. Co ciekawe, całkiem niedawno słynny Phil Jackson użył słów , iż nie nazywa Spurs dynastią, gdyż nigdy nie zdobyli tytułu rok po roku, ani nie wrócili do finału NBA. Teraz mają okazję, nieco odmienić historię i zajść za skórę Żarowi. Czy się uda, czy drugi raz przyjdzie im się obejść ze smakiem??
Zapraszam do komentarzy.
Czyli de facto polowa z tych 10-ciu powodow to tak naprawde jeden powod – soldiny sklad z gleboka lawka.
”Sprawiom” :)
No…NIE.btw.altu nie masz?;-)SOLDINY
na samym starcie playoff chciałem aby mistrzem została drużyna w której są zawodnicy zaczynający karierę w latach 90 (Dirk, Pierce, Garnett, Duncan). Uważam, że w tym roku ostrogi mają troche większe szanse niż w zeszłym (co by nie mówić bardzo nie wiele im wtedy brakowało), przewaga parkietu i determinacja nawet przy nieziemskim poziomie gry lbja mogą przynieść pierścień. Tego sobie a przede wszystkim spurs życzę (Timmy zasłużył na kolejne mistrzostwo – przy poziomie gry jaki prezentuje mimo tylu wiosen na karku to naprawdę wielki szacunek dla niego)
ciekawe jak zaprezentuje sie MIAMI, w sumie to na razie mieli raczej spacerek do finałów.
obstawiam 4:1 dla SPURS.
Te wymienione powody, to tak na prawdę 10 powodów dlaczego Spurs nie dadzą rady Heat. Bo to tylko wygląda ładnie na papierze, w rzeczywistości idą na starcie z sezonu na sezon mocniejszym teamem Heat. Trzeba prawdzie spojrzeć w oczy, Spurs są TYLKO pretendentami do tytułu. Heat go broni i mają czym. Mają już mentalność mistrzów – starcie Heat ze Spurs, to tak jak walka Kliczko – Tyson. Zawsze należy przyjmować, że obecny obrońca tytułu ma większe szanse.
czym w tym roku są Heat silniejsi?! ja nie znajduję powodów ku takiej tezie; w zeszłym roku było 7 meczów w finale, a seria kończyła się w Miami, w tym roku w takiej sytuacji będzie w SA; Miami grają na wschodzie gdzie oprócz nich w tych play offs nie było, po tym jak Indiana od jakiegoś czasu zawodziła, innego znaczącego zespołu, SAS pokazali jak wygrywa się z bardzo dobrymi ekipami, które grają na zachodzie; o wyniku serii może rozstrzygnąć zdrowie Parkera i Wade
chyba zapomniales jak w sezonie regularnym spurs rezerwami niemal ograli heat
Przed finałami konferencji obstawiałem 4:3 Miami -Indiana i spokojne 4:1 Spurs z Oklahomą, a na w finale spokojną dominację SPURS, po finałach jednak zmieniam zdanie…
Miami wygra to… po prostu mają to coś. Obym się mylił bo kibicuje TD, ale jestem pełen wątpliwości, brak Toniego (lub jego połowy) może się okazać gwoździem do trumny.
Wade jest zdrowy, Bosh odzyskał mojo, a LBJ to LBJ… Miami jest wypoczęte i gotowe, a SPURS poobijane i wymęczone Russelem
Spurs teraz to wygrają. Pop już coś wymysli na tą podwórkową small ball Heat. Mieli by 5 tytułów na koniec kariery Timmy i Pop
Taki wypoczynek nie zawsze jest korzystny. Spurs będą rozpędzeni i w rytmie meczowym. Nie należy też zapominać jakie były opinie o sile wschodu i jakich przeciwników pokonali SAS a jakich Heat. OKC to nie jest rozsypująca się Indiana. Myślę, że tym razem Spurs dadzą radę i wygrają 4:3.
bla bla bla. Tak samo mówili w 2 rundzie, że Miami dostanie od Netsów w G1 bo odpoczywali
Znając życie wygrają Heat…. Ale ja jestem za Spurs. Duncanowi należy się ostatni tytuł mistrza NBA. Ostatni tytuł przed emeryturą. Dla Duncana to jest teraz albo nigdy. WIerzę w niego, jak i całe Spurs!!!
Niech dziadki pokażą jak młodym, że wiek to nie wszystko. Niech zatańczą jeszcze raz, ostatni raz! ( W finałach nba) :)
LBJ i Wade to już też dawno nie juniorzy:)
A ja myślę, że wygra Miami.
Bo mają najlepszego zawodnika świata.
I to jest ten decydujący powód.
Pozdrawiam.
W porownaniu do zeszlego roku nie widze specjalnie nowych plusow w spurs
Przewaga parkietu, lepszy Leonard, belinelli, mills…
Ale i rok starszy duncan i coraz bardziej niepewny manu
Doswiadczenie?
Heat graja 4 final z rzedu, dla wade i lebrona to juz 5. Nie widze przewagi doswiadczenia u spurs
Spo to juz nie mlokos, wiele trudnych serii juz wygral
Wade jest o niebo zdrowszy niz rok temu, bosh w RS stal sie pelnoprawnym
big3, dodatkowo duzo mu dala seria z indiana ktora zaczal fatalnie a skonczyl swietnie, bosh z tamtego roku by tak nie zagral
Swietnie uruchomiony zostal Lewis
No i Lebron – w tych PO gra po profesorsku
obie drużyny nie wiele się zmieniły; jedyną większą zmianą to przewaga parkietu zespołu z Teksasu, być może też Diaw jest bardziej pewny po pełnym sezonie w SAS; Miami straciło M. Millera, a SAS Neala, ale podpisali Bellineliego, wydaję mi się więc, że SAS jest trochę lepsze niż rok temu, a jak jest z Miami to ostatecznie przekonamy się dopiero po finale, bo dotychczasowi przeciwnicy nie przetestowali Heat
Rzeczywiście, ale może by tak… 10 powodów, dlaczego Miami Heat wygra;
1. Lebron James, którego Leonard nie upilnuje poniżej 25 punktów, jednocześnie samemu grając na poziomie prezentowanym przeciwko OKC.
2. D-Wade w formie, którego nie zatrzyma nikt(?) w Spurs.
3. Norris Cole, który zajedzie Parkera (ps. Strasznie mi Cole imponuje w tych PO).
4. Szeroka ławka.
5. Sporo podań.
6. Trener rozumiejący swój zespół (pozdro Brooks).
7. Birdman i Haslem, którzy mogą łapać faule na Tim’ie… i najwyżej na ostatnie 5 minut wejdzie Oden(?).
8. Dinozaurs Bosh który będzie wyciągał wysokich OKC … i na 7,24 nikt po niego nie wyjdzie.
9. Mario walczy o nowy kontrakt, B-Easy walczy o granie…, Ray Allen walczy o zakończenie kariery z koroną na głowie… – dadzą radę.
10. Serce Mistrza!
Dosłownie, takie są argumenty w artykule… poważnie, merytorycznie słabe i naciągane… dużo słów, mało treści.
1. wydaję mi się że Leonard lubi grać naprzeciwko Jamesa i to może być najbardziej niewygodny dla niego gracz w lidze, poza tym młody gracz SAS gra lepiej im większa jest stawka i przeciwnik, ma rok doświadczenia więcej
2. D-Wade chyba jest zdrowy, ale Green to dobry obrońca
3. Norris Cole o ile Parker będzie w miarę zdrowy to nie ta liga, poza tym Cole wychodzi w drugiej piątce, chyba że Spo zrobi zmianę
4. Szeroka ławka – nie widzę tutaj głębi, w przeciwieństwie do SAS
5. Sporo podań – MIami grają nieźle podaniem, ale SAS są lepsi w tym elemencie
6. Spo dobrze się układa z drużyną, ale to nie Pop
7. Birdman i Haslem to nie Splitter i Duncan
8. ławka Miami jest sporo słabsza niż SAS
10. Serce Mistrza jest po obu stronach
@bulls
Nie zgodze się z twoimi argumentami dotyczącymi ławki Heat. Do nawet liczącej 7 meczów serii nie potrzeba głębokiej, kilkunastoosobowej grupy rezerwowych. Allen, Cole, Birdzilla, Haslem i Lewis pokazali już nie raz, że potrafią dać co najmniej dobre minuty. Zawsze w ostateczności pozostaje jeszcze James Jones albo B-Easy (o Odenie nie wspominam, choć życzyłbym mu chociaż jednego występu).
przy zawężeniu rotacji do trzech- czterech graczy czwórka SAS jest i tak lepsza niż Miami:
1. Ginobili 2. Diaw 3. Mills 4. Bellineli są lepsi niż
1. Andersen (choć może wychodzić w piątce za Haslema czy Lewisa) 2. R. Allen 3. Cole 4. Battier
przy czym gracze rezerwowi SAS są uniwersalni, wszechstronni, każdy potrafi kreować ofensywę, rola i bieżące umiejętności graczy z ławki Miami są nastawione na jakiś pojedynczy element gry: zbiórki lub trójki, wyjątkiem jest tutaj jedynie Cole
Prawda jest taka, że wszystko zależy od Lebrona. Jeśli bedzie grał tak jak do tej pory to Miami powinno dać radę. Natomiast jak bedzie grał tak jak w finalach z dallas czy nawet z zeszłego roku w G1-G3 czyli strasznie pasywnie i bez brania ciężaru gry na swoje braki to spurs będą mistrzami. Wiadomo, Leonard robi znakomitą obrone na LBJu, ale wszystko siedzi w psychice Króla. Jak wejdzie w rytm to nic go nie zatrzyma.
Czekam na artykuł „10 powodów dlaczego to Heat zdobędzie piąty tytuł Mistrza”. W zasadzie to można by stworzyć jeden taki artykuł i zestawić te powody.
4ty;-)
Nieuwaga przy kopiowaniu :P
Woy – z pracy pisze, nie mam polskiej klawiatury :)
bAltic, jeśli traktujemy się serio; Pop,System gry i ławka Spurs oraz własny parkiet,dalej przewaga w zbiórkach oraz lepsi gracze na jedynce oraz piątce. Czy to jest naciągane,hm…
Dodam,że każdy finał nba ze Spursami oglądałem i wiem o czym napisałem. Rok temu LeBron jednak zatrzymany co najmniej raz,przez Leonarda,poniżej 25pkt. Wade bardziej oszczędzany niż zdrowy dziś, ale mający rywala za którym trzeba ganiać,Danny Greena. Serca Mistrza w Spurs nie ma?
P.S co dadzą Heat faule na Duncanie? Konieczność grania small ball czy grę w obronie Lewisem, Beasleyem czy Odenem??
Na koniec jak w artykule, Diaw jest idealny do krycia Bosha na dystansie. Więcej już w tekście o Heat.
dokładnie;
po stronie Miami jest przede wszystkim L. James ( i to jest bez dwóch zdań mega argument za Heat) i liczenie że dołączą do niego dobrą grą Wade i Bosh,czyli przewaga talentu trzech najlepszych zawodników na parkiecie (zakładam, że T. Parker, gdy jest zdrowy to jest lepszy niż Bosh, ale obecnie na to nie wygląda – kostka), SAS natomiast może rzucić każdego zawodnika na parkiet bez większej straty dla jakości gry; poza tym w takiej serii Bosh może jednak zniknąć, bo nie będzie go krył na dystansie ktoś taki jak Hibbert
Jeżeli w Spurs jest „Serce Mistrza” to jak wytłumaczyć ich klęskę w game 7? Mówienie, że załamali się po „wygranym” game 6 jest denne… chyba, że nie mówimy to o zawodowcach… mówimy?
Jasne, że traktujemy się poważnie, szanuję ludzi, którzy piszą tutaj… bo… dlaczego mam ich nie szanować? To, że mam inne zdanie to jedno, a to, że szanuję inną osobę to drugie.
Ale tak poważnie;
Leonard to bardzo dobry obrońca… taki Tony Allen na Lebrona i innych SG/SF All-Starów i niewątpliwe jest, że napsuje „Królowi” krwi… tylko, czy sam przy tym nie upuści swojej? Wątpliwe, aby krył James’a i jeszcze zdobywał 17/11.
Co do grania Small-ball, ekipa z South Beach i tak woli taki manewr, wiec dlaczego nie zajechać i poobijać Duncana? To nie Howard… już nie… jego regeneracja będzie dłuższa… i obstawiam, że w tych finałach trafi mu się mecz ze statystykami <15/40 oczek… Miami mają takich dwóch… (naciągane wiem).
Nie jestem szczególnym fanem/kibicem Heat, nawet Spurs bardziej mi imponują… ale jakoś tak, widząc ten klimat i chemie między zawodnikami oraz przez to, że „wszyscy” nie lubią Jamesa… ja kibicuję właśnie im. :o
Mówienie, że Spurs nie mają serca mistrza to jak powiedzenie Zawodowemu Mistrzowi Świata w Boksie, że nie miał serca mistrza bo został ciężko znokautowany i przegrał ( mimo, że nie mógł się podnieść przez 10 minut ). Sport jest tak złożoną dziedziną, że rozpatrywanie tego z perspektywy serca mistrza mija się z celem. Równie dobrze, mógł ktoś się lekko poślizgnąć, zagapić , nie nadążyć za piłką i tu mamy do czynienia z sercem mistrza?
Mam wrażenie, że w zeszłym roku już słyszałem 100 takich komentarzy przed finałami w stylu:
„Timowi się należy”
„Tim i Pop na to zasłużyli”
„Spurs na to zasłużyli”
itd.
1/ Doświadczenie – za Miami doświadczenie przegranych i wygranych finałów, więc co to za przewaga??? Chyba jedni i drudzy mają tego doświadczenia dość sporo.
2/ Wielka Trójka Spurs- nieco młodsza Wielka Trójka Miami
3/ Najlepszy trener NBA – ok, ale Spo nie jest chyba najgorszy??? Wiec który 2,3,4 ,5???? Przepaści na pewno tu nie ma???
A tak na marginesie pamiętacie trójkę Allena i decyzje Popa o braku wysokich na parkiecie i zbicie Bosha do Allena? Tak mi się przypomniało, a propos najlepszego trenera w NBA :-) (wiem każdy popełnia błędy)
4/ Niezawodny system gry „the X’s and O’s” – ten system przegrał zeszłoroczne finały – po której stronie będzie przewaga psychologiczna?
5/ Skład i jego wartość- :-) ale to samo można napisać o Miami tylko zmienić nazwiska :-) Do tego ten skład wie już że bicie rekordów w zwycięstwach w RS nie jest konieczne – te siły trzeba wykorzystać później :-)
6/ Bench mob czyli świetna ławka – ja bym na ławkę Miami nie narzekał –Cole, Allen, Haslem, Birdman, a teraz jeszcze Lewis, który jeśli utrzyma formę to może być X-factorem tej serii, a może Jones albo tym bardziej Oden pokaże coś czego się nie spodziewamy :-)
7/ Kluczowa pozycja numer 1 – Tony Parker – zdrowy w 100%??? Coel też jest w dobrej formie :-)
Wade jest w lepszej formie niż w zeszłym roku. LeBron też jest świetny – czyli przewaga na pozycji 2 i 3 :-) to więcej niż jeden Parker
8/ Kluczowa pozycja numer 5 – Tim Duncan – ok, to jest argument bo w zeszłorocznych finałach z Timem sobie nie radziło Miami – ale jednak wygrali :-) A Bosh ostatnie mecze gra bardzo dobrze – równie dobry argument za zwycięstwem Miami.
9/ Przewaga parkietu , której nie mieli przed rokiem – Spurs wygrali w zeszłorocznym finale pierwszy mecz – co w praktyce dało im przewagę parkietu i co z tego????
10/ Czas goni nas – ostatni taniec – w zeszłym roku też mówiło się o ostatnim tańcu i co z tego? Czy to aby jest argument na tak? Równie dobrze mógłbym powiedzieć, że może już „dziadki” nie dadzą rady(choć tego nie wiem)??? :-)
Mam pytanie, kto użył słowa PRZEWAGA (bo nie ja) ? POWÓD to nieco inne znaczenie -> o tym jest wpis. Jutro cz.2 więc poczekam na reakcje antagonistów zwycięstwa Heat.
Ad. 9 – wygrywasz 2:0 i grasz kolejne trzy z większym luzem (widziałeś jak np. zmiażdżyli Thunder robiąc blow outy oraz dali w kość Mavs w G7, dla nich ich sala jest niczym twierdza). Btw. w punkcie jest sprecyzowane dlaczego mogą zyskać na przewadze. Ewentualne G7 u nich.
Ad. 8 – powtarzam Diaw wychodzi na Bosha i Chrisa aż tak dobrego nie musimy oglądać ,a na pewno Pop go nie zostawi bez opieki. Poza tym Spurs to trochę bardziej zorganizowana i rozgarnięta ekipa od Pacers.
Ad. 7 Czy LeBron gra aż tak dobrze przeciwko Spurs (np. w poprzednich finałach?) ? Czy osiągał jakieś niesamowite wyniki indywidualne?? Z reguły jest nieco odrzucony na obwód, jak Bosh i Wade. Musi walczyć, przepychać się, jest wybijany z rytmu (nieco jak w spotkaniach z Bulls).
Ad. 6 Lewis wszedł do S5 ,a co w play offs nic niezwykłego pokazali Haslem lub Andersen (to jak na razie bardziej znaki zapytania i zagadki , choć wierzę ,że na Tima się zepną – btw. sam napisałeś ,że Duncan był przewagą w serii z Heat)
Ad. 4 Czy system przegrał finały? Nie wydaje mi się, finały wygrał Heat rzut Ray’a Allena oraz pudło Tima Duncana. Tak naprawdę detale, które w przypadku dwóch wyrównanych ekip są decydujące. Pytanie, kto z innych rywali ustał siedem spotkań z pędzącymi Heat??
Ad. 3 Zapytaj innych forumowiczów kogo wyżej cenią. Myślę ,że to jest oczywistość. Nie na darmo porównałem go do Riley’a, Jacksona i Auerbacha.
Ad. 1 Doświadczenie Spurs i ich trójka ma większe. Jak pokazała historia i mój punkt numer 2, zagrali więcej meczów play offsm więcej finałów i wygrali najwięcej meczów w historii Wielkich Trójek (więcej niż Bulls, Lakers czy Celtics). Z czym tu dyskutować, kiedy statystyka jest po ich stronie?
1/ Doświadczenie jest po obu stronach, z tym że jednak zawodnicy SAS grają ze sobą sporo dłużej
2/ Wielka Trójka Spurs na pewno jest słabsza niż Wielka Trójka Miami
3/ ogólnie w nba nie ma słabych trenerów, ale jak dla mnie Spo nie należy do tych najlepszych, to na pewno spoko gość, myślę że to największa jego zaleta, ale jednak jest sporo lepszych
każdy popełnia błędy, ale ten manewr SAS stosowało wg statystyk wiele razy z powodzeniem
4/ system gry „the X’s and O’s” – na pewno na plus dla SAS, gdyż grają wspaniałą,bardzo zespołową koszykówkę,
wyjmij Jamesa z Miami i zobacz co zostanie, wyjmij jakiegokolwiek zawodnika z SAS i nie nadal pewnie byliby w finale, no chyba największy problem mieliby bez Leonarda
5/ głębia składa za SAS jest największa w nba
nie da się porównać ławki Miami do takich graczy jak Ginobili czy Diaw, ale też Bellineli, Mills
w Miami Haslem jest już dość słaby, Lewisowi pasowało granie przeciwko Indianie, przeciwko SAS już tak nie będzie, Birdman być może będzie wychodził w pierwszej piątce, poza tym też miał problemy zdrowotne, w końcu to jednak i tak tylko jedynie solidny gracz; pytanie też czy Allen będzie skuteczny, Cole się odnajdzie, Battier znów da radę, to są coraz starsi zawodnicy i w bardzo dużym stopniu uzależnieni od tego jak będzie grał i ile będzie dla nich robił miejsca James
7/ Miami na pozycji 1 i 5 jest co najwyżej przeciętne, bo tacy grają tam gracze
9/ Przewaga parkietu jest po stronie SAS
wychodzi na to, że i tak rozstrzygnie ostatecznie gra Jamesa w jedną lub drugą stronę
Woy:
To może ja skontruje pokolei:
Ad 1) doświadczenie: Miami to najstarszy zespół w lidze, mają nie tylko Big 3 którzy grają nieprzerwanie w finałach od 3 lat, to jeszcze trzon zespołu (Mario, Cole, Battier, Haslem) są z nim prawie od zawsze, dodatkowo grają mistrz Ray Allen, Lewis(finalista), Andersen(zeszłoroczny finalista, prawie dwa pełne lata), smaku pierścienia tylu graczy w SAS nie powąchało… 1:0 Miami
Ad 2) Big 3 Sas (Duncan, Parker, Ginobli) wcale nie wygląda lepiej niż LBJ, Wade i Bosh… I to bardzo delikatne stwierdzenie. Najlepszy zawodnik ligi, najskuteczniejsza dwójka w lidze i Bosh na fali wschodzącej, kontra niezdrowy parker, nadal świetny Duncan i nierówny Ginobli. Tutaj znów przewaga Miami, a nie SAS 2:0 Miami
Ad 3) Bezapelacyjnie przewaga SAS, szkoda się rozwodzić 2:1 Miami, ale… Spoelstra to nie Brooks, przewaga oczywista, ale czy wystarczy?
Ad 4) Taktyka? Naciągany(Rozciągnięty) punkt 3 ale też nie tak. Miami to lepszy atak (2 lidze w.g. efektywności w.g. espn SAS 6), Sas lepsza obrona (4 miejsce do 11), ale w RS był oszczędzany Wade, no i wyraźnie Miami miało gdzieś RS, bo mieli mniejszą konkurencję. Dallas pokazało, że agresywne krycie po zmianach może zatrzymać SAS, a Miami ma uniwesalnych obrońców właściwie na każdej pozycji. Tutaj wskaże na remis, bo nie ma co się kłócić ponieważ boisko zweryfikuje nadal 2:1 Miami
Ad 5 i 6) obydwie drużyny mają świetnych zadaniowców… Haslem, Allen, Battier znają swoje miejsce na boisku. Seria z Pacers pokazała, ze po wejściu ławki Miami odżywa, gra agresywniej, szybciej, lepiej w obronie. Zadaniowcy remis, ławka powiedzmy, że Sas minimalnei przeważa osobą Manu… 2:2
Ad 7) Kluczowa pozycja PG, kontra kluczowE pozycje 2-3… Dwóch najlepszych zawodników w NBA na swoich pozycjach jest w Miami, teoretyczny najlepszy PG (tutaj i Russel i CP3 mogą się kłócić) jest kontuzjowany 3:2 Miami
Ad 8) Duncan jest wielki, Duncan jest super, ale Bosh to nie jest Ibaka… Co oddaje w obronie daje w ataku… Z tym co teraz pokazuje nie jest jakoś daleko w tyle. Nadal ten pkt dla SPurs, ale dyskusyjnie 3:3
Ad 9) Pkt dla SAS, to co daje zdrowy Wade, oddali tutaj 4:3 (Green w Texasie to inny Green) dla SAS
Ad 10) żaden argument Allen i Wade młodsi nie będą…. każdy przegrany finał to możliwy koniec big 3 i możliwość pozyskanie za darmo takich perełek jak Allen czy Lewis, nie mogą przegrać bo rozmienią się na drobne
4:3 dla SAS w 10 powodach o SAS, nie wygląda to różówo ;>
fajne to zestawienie i ciężko się nie zgodzić z niektórymi spostrzeżeniami, ale chciałbym zwrócić uwagę, że celowo nie zderzyłem dwóch zespołów w jednym wpisie. Chciałem zobaczyć Wasze reakcje (stąd cieszy dyskusja) oraz pokazać dalej siłę Heat w kolejnym wpisie. On również będzie traktował tylko o jednej drużynie (i z chęcią odczytam reakcje na niego oraz 'powody’ wygranej Miami).
Btw. najciekawszy pkt z Twojej strony to 10tka.
pozdro.
Ad 1) doświadczenie: na remis ze wskazaniem dla SAS
Ad 2) Big 3 dla Miami
Ad 3) trener dla SAS
Ad 4) Taktyka dla SAS
Ad 5 i 6) ławka dla SAS
z resztą mogę się zgodzić
Ja też mam świadomość, że wiele tych punktów jest spornych i nie jest moim celem atakowanie kogokolwiek – tylko raczej dyskusja :-)
Więc trzeba cierpliwie czekać na artykuł o Miami.
Woy, proponuję abyście zrobili sondę pod tytułem: „Komu będziesz kibicował w NBA Finals 2014: San Antonio czy Miami?”. Jestem ciekawy jaki będzie wynik głosowania.