Historia Omriego Casspiego w NBA zatacza pełne koło. Izrealeczyk trafił do ligi w 2009 wybrany przez Sacramento Kings i według licznych źródeł ma powrócić do tej organizacji w ramach nowej, rocznej umowy.
Casspi spędził w Sacramento pierwsze dwa lata swojej amerykańskiej kariery. Później trafił do Cleveland, a z Cavaliers przeniósł się do Houston by niedawno trafić do Pelicans w ramach umowy wysyłającej tam Omera Asika. W Nowym Orleanie nie zagrzał jednak miejsca i jego umowa została od razu wykupiona pozostawiając go na liście tzw. waivers.
Kings początkowo zastanawiali się nad wykupieniem go z tej listy, ale wówczas musieliby przejąć jego cały kontrakt wart 1 063 384 $. Gdyby to zrobili, to przekroczyliby pułap płacowy i by ponownie zejść „pod kreskę” musieliby pozbyć się Quincy’ego Acy’ego.
Zamiast tego zdecydowali się poczekać i podpisać nową umowę z Casspim za ligowe minimum zaraz po tym jak zszedł z listy waivers. Dzięki temu kontrakt 26-letniego skrzydłowego będzie wart 915 243 $ i pozwoli na przestrzeń 61 052 $ poniżej salary cap.
Sprytnie Sacramento, sprytnie.
Casspi w trakcie swojej kariery może się pochwalić średnimi na poziomie 7.7 ppg (35.2% z dystansu), 3.7 rpg i 1.1 apg.
Jezu jaki to jest fatalny zawodnik…