Becky Hammon – tak nazywa się najnowsza asystentka Gregga Popovicha w Spurs. Jedna z największych gwiazd w historii WNBA przebiła szklany sufit* i może przetrzeć szlak dla innych kobiet, a to że dzieje się to właśnie w San Antonio nie powinno nikogo dziwić.
Szczerze mówiąc, najbardziej w całej sprawie podoba mi się to jak w kontaktach z mediami przedstawiają ją najważniejsi w organizacji SAS. W materiale prasowym po podpisaniu umowy nie było choćby jednej wzmianki o płci Hammon, a jedynie o jej osiągnięciach i stylu pracy, który pasuje do klubu.
O to w tym wszystkim chodzi – Spurs nie zatrudnili kobiety, tylko zatrudnili trenera.
Hammon nie będzie się musiała przenosić. Swój 16 sezon w WNBA kończy w drużynie San Antonio Silver Stars, a pracę z Popovichem traktuje po prostu jako kolejne wyzwanie:
Nic w moim życiu nie było proste. Zawsze miałam pod górkę. Jestem gotowa na wyzwania. Jestem gotowa na nieszablonowe podejście, podejmowanie trudnych decyzji i wyzwania. Dodatkowo jestem trochę uzależniona od adrenaliny. Połącz wszystko i widać, że to jest idealna szansa dla mnie.
Spurs nie boją się nietypowego podejścia jeżeli chodzi o asystentów trenera. Pop lubi się otaczać osobami, które mają inne spojrzenie, a całość koncentruje się wokół tego by zawsze móc zaskoczyć konkurentów (co nie zmienia faktu, że na końcu i tak sam podejmuje decyzje). Nie ma znaczenia, czy chodzi o debiutujących na ławce byłych graczy (np. Udoka, Marks), doświadczonych trenerów z USA (Brown), spoza Ameryki (Messina) czy jak w przypadku Hammon – osoby w ogóle spoza kręgu profesjonalnej, męskiej koszykówki.
Czy ten plan się powiedzie? Nie mam zielonego pojęcia, ale wiem że Spurs w zasadzie zrobili idealny ruch w stylu low risk – high reward. Becky będzie niesamowicie zmotywowana by pokazać swoją wartość i przydatność dla organizacji + sami zawodnicy nie będą mieli z tym problemów, bo to nie jest organizacja żółtodziobów. Jeżeli zaś współpraca nie będzie się układała, to po prostu zostanie po cichu zakończona, a miejsce Hammon zabierze inna osoba.
Gdyby to był ruch czysto marketingowy – a’la testy Brittney Griner w NBA – to byłbym zdecydowanie na nie. Tutaj jestem na tak, ale musimy dać czas by ocenić Hammon. Przez pryzmat pracy jednak, a nie przez pryzmat płci.
* – Lisa Boyer jako pierwsza pomagała Johnowi Lucasowi w sezonie 2001/2002 w Cavaliers, ale nie była oficjalnie asystentką trenera
Tony nie ogarnie, nie ta natura
no to teraz czekamy na pozew o 789 mln dolarów odszkodowania za seksistowskie zachowania graczy i słowne molestowanie po tym jak asystentka przebywała w szatni pełnej gołych facetów ociekających codziennie emocjami i adrenaliną.