W naszej porannej wrzucie powracamy do historii i tego co najlepsze. 1988 rok i mecz numer siedem wielkiego finału.
Swoją drogą, którego rozgrywającego cenicie dziś bardziej (i dlaczego) ?
W naszej porannej wrzucie powracamy do historii i tego co najlepsze. 1988 rok i mecz numer siedem wielkiego finału.
Swoją drogą, którego rozgrywającego cenicie dziś bardziej (i dlaczego) ?
Comments are closed.
Magic!!
Mimo iż miał drugi najlepszy skład w historii wokół siebie to jednak wybieram Magic’a zawsze!
Po 1. -bo Lakers :)
2. Większy wpływ na całą ligę, to jego walka z Birdem rozwinęła NBA do statusu jednej z najważniejszych lig w światowym sporcie wszystkich dyscyplin.
3. PG ze wzrostem 6,9 ?? LeBron ma 6,8 tak dla przypomnienia. Magic to był 'freak of nature’ jak sie dzisiaj mówi o LBJ.
4. Mistrzostwo w pierwszym sezonie w lidze, w ostatnim meczu finałów rookie bierze na swoje barki zespół, grając (zamiast kontuzjowanego Kareema) na centrze???? wtf!
To musi byc Magic, był po prostu bardziej niesamowity niż Isiah.
Zarąbiste!
wybieram Isiah Thomas’a.
Najbardziej efektowny PG all time.
To najtrudniejszy wybór jaki kiedykolwiek zaproponowaliście mi do tej pory w porównaniach!!!
Dlaczego? Bo Magic Johnson to dla mnie absolutny numer 2 w historii NBA. Oczywiście po MJ-u. Magic to legenda, człowiek orkiestra, facet, który z łatwością grał na pozycjach od 1 do 4.
Warto dodać, to dwaj najbardziej efektownie podający rozgrywający w historii całej ligi. Oczywiście można pisać że Stocton, że Kidd, Nash… ale żaden z nich nie miał tego polotu i spontaniczności. Magic to twórca kalifornijskiego show-time, efektownej i ofensywnej gry kombinacyjnej z zachodu. Wiecznie uśmiechnięty, skuteczny i efektowny. Play-maker wszech czasów. O Magicu napisano kilka książek, więc więcej nic pisać nie trzeba.
Natomiast Thomas to najbardziej charakterny rozgrywający wszech czasów. Mały, szybki, zwinny, wredny i złośliwy. Chorobliwie ambitny typ, który nie potrafił przegrywać, ale też potrafił odwracać losy meczy w kilka minut. 16 punktów w 94 sekundy? 23 punkty w jednej kwarcie, skacząc na prawej nodze, bo lewa była zwichnięta? Blok na Duckwoth-cie (213 cm i 140 kg center) gdy ktoś nie zdążył na zamianę po pick&rollu, też nie problem. Isiah był skrajny, bo porywający, albo beznadziejny, delikatny, ale brutalny. Niewiarygodny atleta, choć wydawał się delikatny.
6’1″ ale w butach i 75-78 kg żywej wagi :) a wdawał się w bójki z największymi osiłkami w NBA. Walczył o każdą piłkę i z każdym, wygrywał rzuty sporne z facetami większymi od siebie o 30 cm. Thomas powinien być stawiany młodym zawodnikom za wzór jako lider zespołu, który walczy do końca. Choć trzeba przyznać, że wzorem człowieka nie był, ale wojownika jak najbardziej. Bardzo niedoceniany facet.
Szkoda, że był skonfliktowany z Jordanem, bo razem stanowili niesamowitą parę na obwodzie.
Szkoda, że nie przyjął oferty przejścia do NY za czasów Brylantowego Pata, gdy rozpadała się już ekipa Bad Boys. Gdyby wtedy przeszedł do NY to pewnie sięgnęli by po tytuł mistrza NBA. W Meczach z Indianą, Chicago, czy Houston bardzo brakowało w NY dobrego rozgrywającego i strzelca dystansowego.
Gdyby ktoś zmontował film z podań Thomasa z różnych meczów All-Stars do Jordana, to było by to coś niesamowitego: genialne podania i genialne wykończenia. Oczywiście MJ i Isiah byli w konflikcie, ale na meczach gwiazd było widać, że są stworzeni do gry ze sobą.
Tych dwóch facetów lubię najbardziej w historii NBA i nie potrafię wybrać.
sercem za Isiah