Jedni woleli bardziej siłowo grającego centra, inni z kolei bardziej wszechstronnego i bazującego na wielkiej technice środkowego. Obaj spotkali się w NBA Finals 1995 i co ciekawe jakoś specjalnie sobie nie przeszkadzali przy gromadzeniu świetnych statystyk. Pytanie, na kogo Wy postawilibyście dziś?
Wrzuta dnia: Hakeem vs. Shaq
Komentarze do wpisu: “Wrzuta dnia: Hakeem vs. Shaq”
Comments are closed.
ja zawsze wolałem Hakeema – w finale spotkali się tylko w 95 kiedy Shaq był jeszcze niedoświadczony, ale moim zdaniem nawet jeśli zestawić ich z ich najlepszych czasów to The Dream by w takiej rywalizacji wychodził zwycięsko.
W ataku oboje byli na podobnym poziomie choć mieli całkowicie inny repertuar zagrań. Olajuwon – najlepiej wyszkolony technicznie center w historii NBA vs jeden z najsiliniejszych o ile nie najsiliniejszy gracz w historii. Hakeem z jego słynnym drem shake i umiejętnością grania przodem do kosza, rzutem z 6 metra i Shaq który jakby od niechcenia niewielkim ruchem ramienia potrafił przestawiać innych centrów(a jak ktoś próbował mu się przeciwstawiać siłowo to polecam pooglądanie jak wyglądały jego starcia z Sabonisem)
Ale różnicę widać w obronie – oczywiście Shaq budził postrach u graczy drużyny przeciwnej, blokował też nieźle. Ale to Hakeem jest liderem all time w blokach(pewnie byłby drugi gdyby w czasach Russella liczono tą statystykę) do tego sposób w jaki przejmował niskich po zasłonach i bronił przeciw nim powinno na zawsze wejść do podręczników dla wysokich graczy(John Starks pewnie może coś na ten temat powiedzieć;)
dla mnie pierwszy wybór to Hakeem, Shaq jednak trochę za nim:)
Nie będę się silił na obiektywizm :) Shaq był bestią i dominatorem, ale nie był lepszym środkowym od Hakkema. Byli w tej samej ekstraklasie i zawsze będą obok siebie wymieniani jako najwięksi. Załuje, że nie mam 5 lat więcej, bo moja przygoda z Olajuwonem zaczęła się dopiero od All-Stars Game 94 (Słynne czerwone buty Pippena i szkoła życia jaką Dream z Admirałem dali Shaqowi ) i nie mogłem oglądać jego wcześniejszych 10 lat gry.
Wlaśnie, te mecze były w 92. Prime Hakeema. Gdyby był Shaq z lat 2000-2004.
Shaq przez lata rozwinął swoja grę, nigdy nie był techniczny, jak Hakeem. Ale moc Shaq’a była niewiarygodna.
oczywiście w 1995r.
Niesamowite ale po twoim poście zmieniłem zdanie, rzeczywiście the dream był lepszy overall. Ale Shaq to Shaq, bez niego liga nie byłaby czym jest.
Zdecydowanie The Dream!
A ja postawię na Shaqa. W swoim PRIMe po prostu zmiażdżył rywali. Sprawdźcie statystyki NBA finals 00-02.
Nawet MJ nie miał takich średnich.
Ok pozamiatał wtedy wszystkich, ale z kim on się tam wtedy mierzył? Z Rikiem Smitsem? Z wydającym ostatnie tchnienie Mutombo? z Toddem MacCulloch’em? Pokusiłem się o porównanie bezpośrednich meczów Shaqa z Olajuwonem w latach 92-99. Później nie ma to większego sensu bo Olajuwon w wieku lat 38 grał już słabo. Otóż na 15 spotkań które sprawdziłem, średnie O’neala to 21,9/12,1/1,3 Olajuwon notował 20,9/9,8/2,8. Jedynie pod względem skuteczności wielka przewaga Shaqa 57-44. To pokazuje, że to godni siebie rywale i Hakeem w prime i Shaq w prime to wciąż ta sama liga. Jednak wszechstronność Olajuwona dla mnie stawia go wyżej w hierarchi wszechczasów.
Dikembe Mutombo nie wydawał ostatniego tchnienia w 2001 roku, on był wtedy najlepszym obrońcą ligi z ze swoją czwartą statuetką. A Shaq robił wtedy prawie 4-double, zresztą 15-1 w play-offach też nie wzięło się z niczego, a rywali mieli nie byle jakich ;) . Jak dla mnie ciężki wybór, bo wbrew pozorom Shaq nie powalał tylko siłą, ale też techniką i… szybkością. Zobaczcie ten filmik, u kresu jego kariery naprzeciw Joakhima, który wtedy tak bardzo się przechwalał swoją obroną: https://www.youtube.com/watch?v=MxZQw-dEydU
Miałem na myśli rywali z finałów, a co do Mutombo – chodziło mi o to, że był to jego ostatni tak dobry sezon. Ok można jeszcze kolejny uznać za w miarę udany bo miał średnią DD i był w 2 składzie obrońców, ale to już nie był ten sam Deke.
Zgadza się Shaq jak na swoje gabaryty był bardzo zwinny, szczególnie piwot przez prawe ramię powodował lęki u wszystkich broniących. Ale akurat filmik z Noah nie jest już dobrym tego przykładem. Sam piwot jest raczej powolny, a Shaq wykorzystał doświadczenie. Noah spodziewał się, że Shaq zaczenie go przepychać(kilka małych bumpów spowodowało inne ustawienie się Noah na nogach) i chciał mocno trzymać go przedramieniem. Shaq wykorzystał swoje doświadczenie i kiedy tylko zauważył, że Noah oparł się ramieniem na plecach i zaparł się nogami – uciekł przez lewe ramię przez co Noah stracił równowagę – to jest doświadczenie nie szybkość. Tak jak napisałem sam piwot nie był już nawet w połowie taki szybki jak w czasie prime Shaqa.
@sahim80 – gdyby liczono dawniej bloki to jeszcze Chamberlain bylby przez Olajuwonem. Kiedys czytalem relacje swiadkow, ktorzy opowiadali, ze jak sobie 'hobbystycznie’ liczyli bloki Wilta, to miewal i po 15 w meczu.
Tylko czy warto by było podawać wtedy te statystyki i zestawiać z obecnym ?? Chamberlain nie miał takich rywali przeciw sobie jakich mieli Shaq i Olajuwon.
Tak sie powszechnie uwaza i rzeczywiscie lata 90. byly troche inne dla centrow, ale nie wierzcie w plotki, ze wtedy nie bylo 7-footerow, bo byli. No i byl Bill Russell :)
to pewnie dlatego wszyscy (albo zdecydowana większość) mieli wtedy skuteczność po 40%, bo dostawali nieliczone czapy :)
A propos sily Shaq’a to warto pamietac, ze kiedys Chamberlain zrobil tak silny wsad, ze pilka spadajac na noge obroncy zlamala mu palec u stopy ;) Ten chlop to byl Conan Barbarzynca swoich czasow. Z jego atletycznoscia bardzo chcial bym go widziec u boku tych centrow z lat 90. , mysle ze i tak bylby dominatorem.
z tą stopą to serio? hehe
wsumie nie dziwne jak grali w tramposzach
Mówcie co chcecie, gdybym miał zaczynać drużynę od jednego z nich to po chwili zastanowienia biorę jednak Shaqa.
Święte słowa
Ja w swojej hierarchii stawiam ich na równi, kogo bym wziął do swojego zespołu? Szczerze nie ważne, tak naprawdę każdy z nich dawałby tak wiele, że nie zagłębiałbym się w rozłożenie tego na elementy składowe, jeśli jednak miałbym taki wybór to skupiłbym się na ich przydatności do mojego pozostałego rosteru, koncepcji trenera bo to jest najważniejsze, a wielu o tym zapomina. Jeśli miałbym samych szybkich graczy, którzy by skończyli atak zanim Shaq byłby pod koszem to jego wartość dla zespołu by zmalała.
Dlatego też, takie dywagacje kto i dlaczego moim zdaniem zazwyczaj mijają się z celem.
Shaq to instytucja. Nie tylko na parkiecie, ale też poza nim. I tym bije na głowę nie tylko Hakeema.
No i mamy Shaqtin a fooll :)
’The Dream’ do dziś dzień jest uważany za najlepszego środkowego, który kiedykolwiek pojawił się na parkiecie (też tak uważam). Nie było nigdy tak wszechstronnego C w historii basketu więc porównanie go do 'największej bestii’ jaką przyszło nam podziwiać w NBA nie ma sensu… Przez Shaqa zmieniono ragulamin dotyczący 'krycia’, a jego dominacja (zwłaszcza fizyczna, choć technicznie był też bez zarzutu – wystarczy obejrzeć jego one on one z MJ) przez wiele lat nie podlegała dyskusji (zwłaszcza po transferze do LAL). To co Hakeem robił z każdym kołowym w czasach swojej świetności przeszło do historii, a trzeba przyznać, że były to czasy, gdy w NBA było wielu zajefajnych gości na pozycji C (D.Robinson, młody Shaq, A. Mourning, Ewing, Willis, Mutombo, Bradley i wielu innych). Dzisiaj ciężko o bardzo dobrego środkowego, dlatego jak ktoś się już pojawi z odpowiednimi gabarytami i co umie kozłować to dostaje potężny kontrakt (chociażby MG).