Notes statgeeka – Mistrzostwa Świata w Hiszpanii (2)

Każde dobre mistrzostwa, nie tylko te koszykarskie, powinny mieć jakąś drużynę-niespodziankę. W Hiszpanii na taką zdecydowanie wyrasta Senegal. Po porażce w pierwszym meczu z Grecją najpierw pokonał Portoryko, a potem sprawił niemałą sensację wygrywając z Chorwacją. Chyba nikt nie obstawiał takiego przebiegu zdarzeń, prawda?

Koszykarze z Senegalu na mistrzostwach świata pojawiają się po raz czwarty. Trzy poprzednie starty – w 1978, 1998 i 2006 roku – były niezbyt udane, bo nie udało im się wygrać ani jednego meczu w grupie, o awansie już nie wspominając. Jedyne mundialowe zwycięstwa Senegalczycy odnosili w meczach o końcowe miejsca, dlatego już wczoraj – po wygranej z Portoryko – można było śmiało powiedzieć, że są to dla nich najlepsze MŚ w historii. Wygrywanie chyba im się spodobało, bo już następnego dnia sprawili największą jak dotąd niespodziankę tego turnieju, pokonując Chorwatów.

Z każdej grupy wychodzą cztery zespoły, więc obok Chorwacji, Grecji i Argentyny jest jeszcze jedno miejsce. Prawdopodobnie zajmie je właśnie Senegal, który może myśleć nawet o wyższym rozstawieniu, bowiem mecz z Filipinami jest do wygrania. Na szczegółową analizę sytuacji w grupach jest jeszcze zdecydowanie za wcześnie, więc na razie zostawiam ten temat, ale z pewnością do niego wrócę. Oczywiście trzymam kciuki za Senegalczyków, choćby dlatego, że chcę, żeby po prostu coś się na tych mistrzostwach działo.

Afrykańskie drużyny z reguły nie robią furory na międzynarodowych turniejach. Na Igrzyskach Olimpijskich od 1968 roku (wcześniej też szału nie było, spokojnie) za każdym razem zajmowały miejsca wyłącznie w ostatniej trójce. Na Mistrzostwach Świata z wyjątkiem pierwszego turnieju w 1950 roku (Egipt, 5. miejsce) też większych sukcesów nie było. Na dwóch ostatnich mundialach z grupy wychodziła Angola, ale w obu przypadkach swój udział kończyła na 1/8 finału. Poniżej, za Wikipedią, najlepsze miejsca drużyn z Afryki na kolejnych mistrzostwach świata.

afryka

Mało brakowało, a reprezentacja Senegalu w ogóle nie pojawiłaby się w Hiszpanii. Do mistrzostw świata kwalifikują się trzy najlepsze drużyny Afrobasketu. Ostatni odbył się rok temu, a nasza obecna niespodzianka zajęła na nim trzecie miejsce, wygrywając w meczu o brązowy medal z Wybrzeżem Kości Słoniowej… jednym punktem.

Pisząc o Senegalu, nie można nie wspomnieć nazwiska jedynego gracza NBA w jego składzie. Gorgui Dieng w spotkaniu z Chorwacją zdobył 27 punktów i zebrał 8 piłek, a w trzech meczach turnieju (rozegrał 112 ze 120 minut) notuje średnio 22 punkty i 12 zbiórek na mecz. To mogą być jego mistrzostwa, już trochę są.

Senegal to nie jedyna afrykańska drużyna, która w tym roku może zanotować historyczny awans. Egipt musiałby wyprzedzić Hiszpanów, Serbów, Brazylijczyków lub Francuzów więc tutaj szans raczej nie ma, ale Angola również może się załapać do pierwszej czwórki w swojej grupie. Nie musi wcale pokonywać Słowenii, Australii i Litwy, wystarczy, że do zwycięstwa z Koreą dołoży jeszcze wygraną z Meksykiem. Ale znów – na polską specjalność, czyli wyliczenia, kalkulacje i warianty wyjścia z grupy przyjdzie jeszcze czas.

Po dwóch kolejkach najlepszym strzelcem turnieju jest Luis Scola, który broni tego tytułu sprzed 4 lat. W spotkaniu z Portoryko zdobył 30 punktów i znów wspiął się w tabeli najlepszych punktujących w historii tej imprezy. Wyprzedził Dragana Kicanovicia i jest już piąty. Dodatkowo przekroczył granicę 500 zdobytych punktów.

Argentyńczycy mają w swoich szeregach nie tylko najlepszego strzelca pierwszych dwóch dni turnieju, ale też dwóch najlepszych asystujących. Pablo Prigioni rozdał ich jak dotąd 15, o jedną mniej miał Facundo Campazzo.

Amerykanie pokonali Turków 98:77, ale nie było to kolejne, spokojne, kontrolowane od początku do końca zwycięstwo faworytów. Stany Zjednoczone odjechały dopiero w czwartej kwarcie, wcześniej miały sporo kłopotów – przecież po pierwszej połowie to Turcja prowadziła 51:46. Na Mistrzostwach Świata nie grają same Finlandie. Cztery lata temu USA również miało jedną cięższą przeprawę w grupie, 70:68 z Brazylią. Wczoraj sytuacja była jednak tak zaskakująca, że ESPN podał nawet informację, kiedy Amerykanie przegrali ostatni mecz, był to półfinał MŚ 2006. Z Turcją ostatecznie wygrali, ale tak słabej pierwszej połowy w ich wykonaniu jeszcze nie widziałem.

Najlepsi drugiego dnia

punkty: Scola (30)

zbiórki: Blatche (14)

asysty: Jeter, Lafayette, Koponen (9)

przechwyty: Curry (5)

bloki: 7 graczy (3)

straty: 4 graczy (6)

3pt: Garcia, Huff (5)

FT: Blatche (9)