Póki co, te Mistrzostwa Świata należą do gości mierzących ponad 200cm wzrostu. Większość zespołów posiada co najmniej jednego big mana, który z powodzeniem ciągnie grę za równo za deskach jak i w ataku, a do tego obrona nie stanowi dla nich obcego słowa. Osobiście bardzo mnie to cieszy, ponieważ jestem wielkim fanem utalentowanych wysokich graczy, a wynalazek NBA o nazwie Small Ball uważam za wymysł szatana. Poniżej przedstawiam kilku graczy z pozycji C/PF, którzy po trzech meczach w Hiszpanii, zainspirowali mnie do napisania tego tekstu:
Pau Gasol (Hiszpania) – średnie: 23,7pkt na 65%FG, 6,7reb, 1,7ast, 2,3blk
Pau po paru, ciągnących się jak guma do żucia, latach w Lakers, gdzie w zasadzie siedział tylko na spakowanej torbie i czekał na wyrok, w końcu zmienił barwy na Bulls i chyba to dodało mu skrzydeł. Uwolnił się od D’Antoniego i teraz pokazuje nam wszystkim, że jego świetna gra za czasów Phila Jacksona wcale nie przeminęła, a po prostu była „zapieczętowana” przez trenerów nieumiejących wykorzystać jego potencjału. Tyłem do kosza – czysta poezja, półdystans – dobry, trójka – poprawna, obrona – nie taka zła, jakby się zdawało (patrz blok wsadu Nene). Jeśli Pau utrzyma wysoką formę, a partnerzy z bratem Marciem na czele będą go wspierać, USA może czuć się zagrożone już teraz.
Gorgui Dieng (Senegal) – średnie: 22pkt na 54%FG, 11,7reb, 1,7ast, 1,7stl, 1,7blk
Ten człowiek zaczął zadziwiać nas wszystkich tak mniej więcej po Weekendzie Gwiazd 2014, kiedy dostał swoją szansę w Leśnych Wilkach. I co? Jako pierwszy rookie Minnesoty zagrał na poziomie 20-20, a dokładnie 22 punkty i 21 zbiórek. Obecnie ten 24-latek reprezentuje bardzo pozytywny Senegal, który wyrasta do miana Czarnego Konia turnieju. Mimo młodego wieku i braku większego doświadczenia, reprezentacja oddała w jego ręce dowództwo i póki co wychodzi na tym świetnie. Wygrane z Puerto Rico i Chorwacją(!) znacząco zbliżyły ich do drugiej fazy. A sam Dieng gra jakby był natchniony. Bez oporów gra tyłem do kosza, a kiedy rywal na to nie pozwala mierzy bombę z półdychy. Ponadto dobrze wychodzi mu Dirk Move, nazywany przez komentatorów „Flamingo”. Po co komu jakiś Kevin Love?
Anthony Davis (USA) – średnie: 19pkt na 66%FG, 6,3reb, 1,3stl, 1blk
Jednobrwisty to póki co najpewniejszy punkt drużyny obrońców tytułu. Rose nie może odnaleźć siebie sprzed kontuzji, Curry ma dzień albo nie ma, to samo Thompson, a Harden woli iść na spacer niż do obrony. Davis pokazuje, że w następnym sezonie NBA powalczy nie tylko o miano defensora roku, ale również o MVP. Jego wielki, a raczej, ogromniasty zasięg ramion pomaga we wszystkim, czego wymaga jego pozycja, od blokowania albo chociaż kontestowania rzutów rywali, poprzez zbieranie niecelnych rzutów pół metra nad resztą ludzi na boisku, aż do tego, co lubimy najbardziej, czyli łapania wysokiego podania lobem, a następnie kończenia akcji wsadem. Chyba jednak Streach Five powstaje na naszych oczach, a Anthony nadaje tej pozycji wszelkie wymiary i wymagania.
Andray Blatche (Filipiny) – średnie: 21pkt na 43%FG, 13,7reb, 3stl, 0,7blk
Andray, czyli urodzony w marcu 2014 Filipińczyk, postanowił pomóc swojej kochanej reprezentacji w Hiszpanii, a przy okazji zrobić sobie personalny work-out dla wszystkich menedżerów NBA, żeby któryś (albo najlepiej kilku) przestawił mu konkretny kontrakt. Póki co, wygląda to nieźle, no ale jak ma wyglądać, kiedy dość wszechstronnie utalentowany, duży pół Amerykanin pół Filipińczyk z 9-letnim stażem w NBA jest na boisku, a wokół niego raczej średniej klasy zawodnicy. Jak na razie bilans to 0-3, ale przynajmniej jest na kogo popatrzeć. Blatche gra po swojemu, czyli szuka półdystansu i dobitek, a raz na jakiś czas spróbuje szczęścia za 3. Niestety termin „podanie” wciąż pozostaje dla niego zagadką.
Louis Scola (Argentyna) – średnie: 23pkt na 61%FG, 8,3reb, 2,3ast
To akurat nic nowego ani nadzwyczajnego, że Scola gra genialną reprezentacyjną koszykówkę. Argentyński Michael Jordan po raz kolejny udowadnia wszystkim, że jeszcze nie jest za stary i nawet po mimo braku Ginobili’ego, jest zmotywowany, żeby poprowadzić Argentynę do medalu. Jak na razie 2-1, a już jutro w „Cichym Meczu Dnia” staną naprzeciw Diengowi i jego Senegalowi. Scola w tym pojedynku powinien postawić głównie na swoją doprecyzowaną grę z kimś na plecach oraz na rzuty z dalszej odległości od kosza. Tym nas zachwyca już od kilkudziesięciu lat.
Inni dobrze grający wysocy:
Kenneth Faried (USA), Jonas Valanciunas (Litwa), Gustavo Ayon (Meksyk), Miroslav Raduljica (Serbia), Aaron Baynes (Australia)
stretch 5 to DeAndre Jordan, jedyny center zapewniajacy spacing pionowy w pomalowanym ..
Brakuje na liście oczywiście Haddadi z Iranu. Koleś wyglądał niesamowicie w meczu z Serbami. Przy nim Raduljica wyglądał jak Rick Smits przy Shaqu w finałach w 2000 roku. Dieng gra świetnie, ale trzeba też powiedzieć, że Chorwaci nie mają zbyt dobrych wysokich. Z tego co zerkałem na mecz przez dużą część spotkania krył go Saric! Chorwaci poza przebłyskiem z Argentyną grają słabo.
Sorry ale Ante Tomić (wybrany w drafcie przez Utah Jazz, 218cm wzrostu, świetny motoryką z bardzo bogatym wachlarzem zagrań ofensywnych) to czołowy środkowy Euroligi i Mistrz Hiszpanii z Barcą czy wcześniej z Realem, więc po prostu przegrał konfrontację z lepszym w defensywie Diengiem.
Pisanie, że Chorwacja nie ma centra – bo jest jeszcze bardzo doświadczony i na codzień lepszy w obronie Luka Zorić (211cm) – mija się z prawdą. BTW. Zorić złapał szybkie 5 fauli, w 11 minut, nie radząc sobie ze świetnie dysponowanym w tym turnieju Diengiem.
Taktyką Senegalczyków było wybicie Tomicowi z głowy zdobywanie punktów. Ante był faulowany 11 razy i 12-krotnie stawał na linii osobistych, trafiając 11 z rzutów. Chorwaci momentami bronili strefą a Sarić stawał przed Diengiem uniemożliwiając dogranie pilki do wysokiego.
W końcu Chorwacii po raz drugi zlekceważyli słabszych rywali jak Senegal, po inauguracyjnym fuksie z Filipinami. Przed rokiem to samo nastąpiło z Polską , kiedy Polacy podczas Eurobasketu o mały włos nie wygraliby meczu z wyżej notowanymi przeciwnikami.
„……Andray, czyli urodzony w marcu 2014 Filipińczyk, postanowił pomóc swojej kochanej reprezentacji w Hiszpanii….” Kurna taki młody a już na MŚ. Do tego już 9 lat gra w NBA – where amazing happens :D
Kolega widze żartu nie załapał…
Gdybyś nie napisał o żarcie też bym nie złapał tego od razu. Najpierw zdziwiło mnie, że nazywany jest Filipińczykiem, a później 2014 uznałem za pomyłkę.
BTW Woy, Kyrie jest już Amerykaninem? ;)
teraz jest Amerykaninem z pochodzeniem australijskim jeśli już szukasz dokładności w oparciu o występy w kadrze. Teraz kończąc temat, granie na poziomie juniora w U-18 wcale nie wrzucało go do kadry amerykańskiej i ciągle mógł występować dla Australii (czego nie chciał Krzyzewski) – > osobny przykład to Francuz Aaron Cel, który podczas eliminacji do następnego Eurobasketu stał się Polakiem (z występami w kadrze Francji U-19).
Choć nie brakuje zdań mówiących o nim – Francuz z polskim paszportem (rodzice Polacy!)
EDIT, IRVING dotąd może nazywać siebie Australijczykiem,dopóki nie zrzecze się obywatelstwa, nabytego automatycznie po urodzeniu.
Nie załapałem, szczerze przyznaje :)
Smallball i flopowanie to coś co sprawia, że momentami nie moge patrzeć na NBA. Kibice pamiętający lata 80-te czy 90-te wiedzą co mam na myśli. Smallball i flopowanie zabijają naszą ukochaną gre. Wątroba mnie boli jak widze Sf w okolicach 200 cm którzy grają na PF albo centrów którzy 20 lat temu byliby Sf po odtłuszczeniu.
Senegal czarny koń, padłem :)
Wg mnie energia którą daje Faried śmiało stawia go wśród typów z tego tekstu.