Wschód rok termu był słaby. I to bardzo. Do tego stopnia, że coraz częściej pojawiały się głosy, by w play offach nie grało po 8 zespołów z konferencji, gdzie w finale spotykaliby się zwycięzcy Wschodu i Zachodu, ale 16 drużyn z najlepszym bilansem, podzieleni trochę inaczej na pary, co pozwoliłoby np. na finał Spurs-Thunder.
To bardzo ciekawa propozycja, bo zastanawiające jest jak dużo drużyn z konferencji wschodniej awansowałoby wtedy do drugiej rundy? Heat. Na pewno. Ktoś jeszcze? Ciężko stwierdzić. Zależy od ewentualnego match upu.
Wracając jednak do Wschodu. Ten co prawda powinien być nieco mocniejszy niż w zeszłym sezonie, biorąc pod uwagę powroty Rose’a Horforda, Lopeza czy też transfer Love’a do Cavs. Rozwijać dalej powinni się też inni młodzi zawodnicy w tych słabszych zespołach. Niektórzy z nich wierzą, że są już na tyle doświadczeni, by zacząć grać w końcu o coś więcej.
Powiedział o tym ostatnio Maurice Harkless w rozmowie z Steve Kyler z Basketball Insiders. – Jeśli spojrzysz na nas w zeszłym roku, kiedy rywalizowaliśmy z wszystkimi najlepszymi drużynami w lidze, a nawet pokonaliśmy kilka z nich, to czuję, że teraz, w nadchodzącym sezonie, z tym doświadczeniem, a także po kolejnym przepracowanym lecie, będziemy mieć szanse na play offs.
Hmm, ciekawe… i raczej bez szans na spełnienie. W poprzednich rozgrywkach Magic mieli bilans 23-59 i do ósmego miejsca brakowało im 15 zwycięstw. To sporo. By im się udało musieliby przede wszystkim poprawić bilans spotkań na wyjeździe, który był najgorszy w lidze. Ledwie 4 wygrane przy 37 porażkach.
O tym wspominał też Harkless. – Keidy patrzysz na nasze mecze na wyjeździe, to byliśmy w nich przez pierwsze czterdzieści minut. I te ostatnie osiem, sześć, a nawet cztery minuty, pozwalaliśmy im uciekać. Myślę, że to część bycia młody i uczenia się, jak wygrywać na wyjeździe. To zupełnie inne niż u siebie.
Harkless mówi, że to kwestia wygrywania na wyjazdach. To jednak chyba raczej kwestia posiadanego talentu, bo czy podpisanie Channinga Frye’a, Luke’a Ridnoura czy Bena Gordona przy jednoczesynm oddaniu Arrona Afflalo, zwolnieniu Jameera Nelsona pozwoli ci nawiązać walkę o play offs? Raczej nie.
Nie chcę odmawiać Magic posiadanego talentu, ale to chyba jeszcze za wcześnie, by myśleć o post season. Nawet jeśli Wschód będzie tak słaby, jak sezon temu.
Orlando będzie na szarym dnie ligi. Nic tego nie zmieni, napewno nie w tym sezonie.
Obstawiam 20-25 zwyciestw MAX
Orlando bedzie na dnie i to baaaaardzo dlugo. Mysle, ze bez transferow z udzialem wiekszych nazwisk, to o PO pomarza dopiero dzieci Oladipo. W tej organizacji nie ma kultury wygrywania, krotkie okresy sukcesow zawdzieczaja mega-gwiazdom w postaci Shaq’a i Penny’ego oraz Howarda. Nie potrafia zbudowac solidnej ekipy bez takiego nazwiska, co przeciez udaje sie i w Memphis, i w Toronto i w kilku innych miastach. A jak nie umieja – to wykladac hajs na stol i walczyc o All-Starow.
Jeszcze brakuje, żeby Carter-Williams chlapnął coś podobnego o Philly. A wracając do tematu podziału konferencji (a raczej braku podziału), to uważam że pomysł bez sensu i w lidze nikt go na poważnie nie bierze. A kilka powodów to: 1. To jest zbytnio zakorzenione w kulturze, 2. W każdym innym zawodowym sporcie w USA jest podział, 3. Poza tym to tylko jeden sezon, w czasie którego nałożyło się bardzo wiele zdarzeń jak kontuzje (Rose, Rondo, Lopez, Horford), gorsza forma (NYK, Indiana w drugiej części sezonu), niewypały (Brooklyn, Cavs, Pistons), dopiero tworzące się zespoły (Wizz, Bobcats, Raptors), tankowanie (Boston, innych nie liczę ;).
Chciałbym jeszcze zauważyć, że do lutego, to Indiana i Miami były głównymi kandydatami do tytułu, a przed pierwszym meczem finału dalej Miami (powołuje sie na typy bookmacherów;)
-słabość konferencji wschodniej to kwestia nie tylko poprzedniego sezonu, ale wielu poprzednich oraz wygląda na to, że i następnych
zawsze na wschodzie znajdzie się jakaś ciekawa ekipa, która będzie w stanie rywalizować z zespołami z zachodu, ale wyższy poziom zespołów od czasów odejścia Jordana jest na zachodzie i ostatnie lata nie są tutaj wyjątkiem
-o to wyniki finałów zwycięskich dla zachodu
należy zwłaszcza zwrócić uwagę na zdecydowane zwycięstwa ekip z początku wieku- to była w zasadzie wewnętrzna rywalizacja SAS, LAL, Sacramento, Portland. o to kto będzie miał prawo do grania z zdecydowanie słabszą ekipą w finale nba
1999 San Antonio Spurs 4–1 New York Knicks
2000 Los Angeles Lakers 4–2 Indiana Pacers
2001 Los Angeles Lakers 4–1 Philadelphia 76ers
2002 Los Angeles Lakers 4–0 New Jersey Nets
2003 San Antonio Spurs 4–2 New Jersey Nets
2005 San Antonio Spurs 4–3 Detroit Pistons
2007 San Antonio Spurs 4–0 Cleveland Cavaliers
2009 Los Angeles Lakers 4–1 Orlando Magic
2010 Los Angeles Lakers 4–3 Boston Celtics
2011 Dallas Mavericks 4–2 Miami Heat
2014 San Antonio Spurs 4–1 Miami Heat
-natomiast wschód wygrywał w latach
2004 Los Angeles Lakers 1–4 Detroit Pistons
2006 Dallas Mavericks 2–4 Miami Heat
2008 Los Angeles Lakers 2–4 Boston Celtics
2012 Oklahoma City Thunder 1–4 Miami Heat
2013 San Antonio Spurs 3–4 Miami Heat
z wyjątkiem Miami, faworytami w tych konfrontacjach były zespoły z zachodu
raczej nie trzeba też nikogo przekonywać, że gdyby postawić zamiast Miami inny zespół ze wschodu (może z wyjątkiem w 2012 r. Chicago), to faworytem byłyby jego przeciwnik
-teraz na wschodzie całkiem dobrze wyglądają Bulls i Cavs, a kilka innych zespołów przyzwoicie, ale różnica nadal jest zauważalna
moim zdaniem tylko te dwie ekipy ze wschodu zagrałyby w play offs na zachodzie
Orlando ma bardzo małe szanse na awans do play offs,
skład wygląda na drugi od końca na wschodzie
ale takie zapowiedzi to raczej dobra rzecz
W Orlando gra sporo młodych, utalentowanych graczy, którzy przy progresie, mogą sprawiać problemy lepszym ekipom
Harkless go home, you’re drunk.
Czy przypadkiem to nie jest dobra wiadomość, że gość jest ambitny? To idealna cecha dla sportowca myślę. Życzę mu żeby na złość wszystkim wylądowali w PO i to poprzez zwycięstwa z drużynami z zachodu. Wschód górą:)!!!