Za nami 6 dni Mistrzostw oraz perspektywa 1/8 finału, w której przegrywający odpada. 8 drużyn spakowało już walizki i są w drodze do domu. Spójrzmy na najlepszych zawodników Mistrzostw 2014 oraz spróbujmy określić dalsze szanse części pozostałych ekip.
1. Najlepsza reprezentacja po 1.fazie turnieju?
Łukasz Lech: Zdecydowanie Hiszpania. Gospodarze turnieju przebrnęli przez pierwszą fazę turnieju jak burza ogrywając m. in. Brazylię, Francję i Serbię. Pau Gasol gra jak za mistrzowskich czasów w Lakers, drugą młodość zyskał Juan Carlos Navarro, a kawał dobrej roboty odwala Ricky Rubio. Hiszpania niesiona gorącym dopingiem tłumnie zebranych kibiców ani myśli, żeby choć trochę zwolnić. Tak grając dojdą do samego finału, gdzie zmierzą się ze Stanami.
Krzysztof Czyż: Zdecydowanie Hiszpania. Stawiam ich ponad USA ponieważ po tej ekipie widać, że potrafią zagrać zespołowo i jest w ich szeregach team spirit. Jako drużyna są kapitalni i swoją siłę siłę budują na dzieleniu się piłką, a nie zagraniach indywidualnych – one są tylko dodatkiem. Mądre kreowanie gry, szukanie najlepszych opcji (najczęściej Gasola) i brak jakichkolwiek oznak „podpalania się”. Dałem się wkręcić – to jest ten rok kiedy Hiszpania ma największą szansę pokonać USA i lepszego momentu już nie będzie. Przynajmniej nie przez najbliższe parenaście lat…
Woy: Jestem pod wrażeniem gry Greków, których typowałem na gorącego kandydata do medalu. Zawsze imponowali zespołowym graniem, twardą obroną i zbalansowanym atakiem, z wykorzystaniem niemal każdego zawodnika, a na dodatek wygrali oni trudną grupę. Solidna postawa Nicka Calathesa, wszechstronność Georgiosa Printezisa oraz mocny wkład w podkoszową walkę Giannisa Bourousisa zaprowadziła ich po komplet zwycięstw w mocnej grupie z Argentyną, Chorwacją czy Senegalem (Portoryko czy Filipiny też walczyły do czasu). Grecy narzucają swój styl gry, podpierają go solidną obroną by w końcu kontrolować wynik i bieg wydarzeń na parkiecie. W 1/8 przejdą oni wielki test z niemającymi nic do stracenia Serbami (zwycięzca pary trafia na kogoś z dwójki Argentyna – Brazylia).
2. Dotychczasowy MVP imprezy to?
Łukasz Lech: Pau Gasol. Nowy nabytek Chicago Bulls nie ma sobie równych na tym turnieju. Ze średnia 21.2 punktu i ze skutecznością 62%(!) jest najlepszym strzelcem swojej drużyny. W każdym spotkaniu dawał srogą lekcję swoim rywalom, i to nie byle jakim. Splitter, Varejao, Diaw. Jedynym podkoszowym, który może się z nim równać póki co jest Anthony Davis, a na ich pojedynek w finale już niecierpliwie czekam.
Krzysztof Czyż: Pau Gasol. Zawodnik Chicago Bulls gra niesamowicie, rozgrywa kapitalny turniej i dotychczas nikt nie potrafił go zatrzymać. Zresztą chyba tylko Anthony Davis jest człowiekiem na tych mistrzostwach, który może równać się z Gasolem. Hiszpan zalicza niesamowite statystyki i nie prowadzi w klasyfikacji strzelców tylko dlatego, że trener dał mu odpocząć w kilku spotkaniach. Gra na blisko 62 procentowej skuteczności, a jego spotkanie z Brazylią, gdzie na przeciwko grali Splitter, Nene i Varejao, dobitnie pokazało w jak genialnej formie jest Gasol.
Woy: Mówcie co chcecie, ale to Gorgui Dieng jest prawdziwym odkryciem tych Mistrzostw oraz liderem z krwi i kości. Zachwycamy się Pauem Gasolem, a tymczasem zmiennik Nikoli Pekovića robił „wiatraki” ze swoich kolejnych rywali, imponując mądrym graniem i praktycznie liderując swojej kadrze. Trzy double-double (lepszy tylko z 5cioma był Andray Blatche) , 18pkt-11.4zb-1.8blk i najwyższa ze wszystkich efektywność gry. Dieng swoją klasę zaprezentował przeciwko Chorwatom zaliczając 27pkt i 8zb a dzięki tej wygranej jego reprezentacja awansowała do II fazy turnieju.
3. Największe rozczarowanie i pozytywna niespodzianka?
Łukasz Lech: Największym pozytywem dla mnie jest postawa Nowej Zelandii, która po przegranych trzech pierwszych spotkaniach wykazała się ogromnych charakterem i sercem do walki, i wygrała dwa ostatnie, najważniejsze spotkania. Zwycięstwa z Finlandią i Ukrainą dały im awans do kolejnej rundy. Wielki negatyw idzie w stronę reprezentacji Stanów Zjednoczonych, którzy grają niechlujnie, bez wyrazu i szacunku dla rywala. Poza dwójką Faried – Davis cała drużyna traktuje mecze jak treningi rzutowe.
Krzysztof Czyż: Nicolas Batum jest moim cichym rozczarowaniem, bo może nie gra tragicznie, ale ciężko powiedzieć, że jest liderem Francji. Pisałem o tym w zapowiedzi – brak Parkera będzie dla Francji kosztowny i Batum nie będzie w stanie wcielić się w jego rolę. Tak się dzieje i jego punktów brakuje Les Blues w kluczowych momentach. Pozytywnym jest dla mnie Hamed Haddadi, który grał bardzo słabo na turnieju w Toruniu, a na tych MŚ pokazuje, że jeszcze nie zapomniał jak się gra w koszykówkę. Drugi plus dla Petteri Koponena, ale kto oglądał Eurobasket ten nie może powiedzieć, że to zaskoczenie.
Woy: In minus zespołowo – Słowenia za straconą szansę na ugranie czegokolwiek w tym turnieju. Czwarta kwarta meczu z Litwą oraz dwa rzucone punkty i w efekcie porażka na życzenie przysłoniły wcześniejsze świetne mecze Gorana Dragića. Słowenia była bliska uniknięcia ćwierćfinału z USA, a tymczasem jej lider wytoczył zarzut, że Australia celowo przegrała z Angolą… Dalej Ukraina, która nie tylko przegrała walkę o II rundę z Nowa Zelandią, ale na dodatek nie była w stanie ograć Finlandii. Przypomnę , że zespół kierowany przez Mike’a Fratello ograł w dobrym stylu Turcję, to też dziwi ostateczna porażka i wypadnięcie poza turniej. Negatywnie wypada też Serbia, zespół występujący już bez legendarnego trenera Dusana Ivkovića.
In minus indywidualnie – mimo transferu do Realu Madryt i sporej liczby minut na parkiecie przy nieobecności Manu Ginobili słabo wypada Facundo Campazzo. Obrońca Argentyny zaliczył fatalny występ w kluczowym starciu z Grekami, 3/14 z gry. W dodatku jego turniejowa skuteczność wynosi 35% , a najlepszy mecz z 13pkt i 6as zaliczył przeciwko Chorwacji i niestety był to mecz przegrany.
In plus zespołowo – Senegal, Nowa Zelandia i Meksyk za awans do II części turnieju oraz Litwa, za pierwsze miejsce w grupie mimo sporych problemów na rozgrywaniu (absencja Mantasa Kalnietisa).
In plus indywidualnie – Juan Carlos Navarro i Pau Gasol za granie na najwyższym światowym poziomie, a przecież obaj w sezonie walczyli z kiepską dyspozycją i kolejnymi kontuzjami. Keneth Faried, któremu należy się osobne zdanie – Manimal zaskoczył stając się x-factorem kadry amerykańskiej. W końcu duet prosto z NBA – Andray Blatche i Gorgui Dieng.
4. Najlepsza piątka pierwszej fazy MŚ?
Łukasz Lech: Ricky Rubio – Goran Dragic – Kenneth Faried – Andray Blatche – Pau Gasol
Krzysztof Czyż: J.J Barea – Bojan Bogdanovic – Juan Carlos Navarro – Pau Gasol – Andray Blatche
Woy: Goran Dragić – Bojan Bogdanović – Keneth Faried – Pau Gasol – Gorgui Dieng
5. Kto wygra turniej?
Łukasz Lech: Mam nadzieję, że złote medali zawisną na szyjach gospodarzy. Porażka Amerykanom w finale całkowicie się należy. Poza tym dawno nie było lepszej okazji. Genialna postawa Hiszpanów + głośny doping. To nie może się skończyć inaczej.
Krzysztof Czyż: Hiszpania. Bo jak nie teraz to kiedy – mówimy tak od kilku lat, ale tym razem to wydaje się już ostatnia szansa. Prawie połowa składu gra swoje ostatnie Mistrzostwa Świata, pomagają im ściany i kibice – teraz albo nigdy. Ja wierzę, że się uda, bo po pierwsze Hiszpanie są w formie, po drugie USA gra mocno przeciętnie i może zjeść zęby na zespołowej grze rywali, bo liderzy kadry trenera Orengi mogą odpoczywać na tym turnieju i co najważniejsze – Pau Gasol jest prawdziwym liderem zespołu, którego ten team potrzebował.
Woy: Amerykanie , bo ich droga do finału prowadzi przez szerokie autostrady. Najpierw Meksyk , potem wydaje się, że Słowenia. Z drugiej strony Hiszpanie czy Grecy mają trudniejszych i bardziej wymagających przeciwników. Obie ekipy mogą się potknąć. Amerykanie jeśli przegrają to może w finale, przeciwko Hiszpanii.