O tym mówiło się od zakończenia sezonu 2013/14, kiedy Chauncey Billups wyraźnie podkreślał, że nie wie czy wróci do NBA na kolejny sezon. Mr. Big Shot, który w 2004 roku cieszył się z jedynego Mistrzostwa ligi oraz tytułu MVP finałów nie dołączy ani do Cleveland Cavaliers ani do żadnego innego 'contendera’ by powalczyć o kolejne laury. Billups po 16-letniej karierze i ostatnich trzyletnich walkach z kontuzjami oficjalnie zawiesza buty na przysłowiowy kołek.
„It’s just time. I know when it’s time,” Billups told Yahoo Sports. „My mind and my desire is still strong. I just can’t ignore the fact that I haven’t been healthy for three years. I can try again and get to a point where I think I can go, but I just can’t sustain. Me not being able to play the way that I can play, that’s when you kind of know it’s that time.”
„It’s just time. I’m happy, excited. The game was very, very good to me. I felt like I was equally as good to the game the way I played it and the way I respected it and the way I carried myself through the process. I wanted to be one of the best players of my era at my position, and I did that and I earned that. No one gave that to me. I earned every single thing.”
Billups znany jest jako Mr. Big Shot czyli zawodnik podejmujący kluczowe i ważne dla losów meczu decyzje. Przez lata zasłynął z tego , iż w decydujących momentach spotkania brał ciężar gry na swoje barki i to on oddawał kluczowe rzuty. Bardzo często kończył mecz zwycięskim rzutem. Obok Mistrzostwa NBA największym osiągnięciem jego było złoto Mistrzostw świata z 2010 roku, w kadrze Mike’a Krzyzewskiego, podczas tureckiego mundialu.
Chauncey został wybrany w drafcie 1997 roku z numerem trzecim, ale pierwsze kroki z NBA nie należały do najmocniejszych. Dla przykładu w Bostonie nie znalazł wspólnego pomysłu na grę z Rickiem Pitino , który nie dawał mu roli prowadzącego grę. Ledwie po roku gry w Bostonie trafił do Toronto, ale i tam nie zagrzał dłużej miejsca, bowiem Raptors wymienili go do Denver Nuggets (rodzinne strony). Samorodki za chwilę przekazali go do Orlando Magic. Wówczas otwarcie już mówiono o Billupsie jako 'draftowej wpadce’).
Kluczowy dla Billupsa okazał się etap kariery w Minnesocie. Tam trafił jako back up dla Terrella Brandona, który po chwili stał się jego mentorem. Wraz z Kevinem Garnettem i Sam Mitchellem (przyszłym Trenerem Roku w NBA) Wolves pięli się w ligowej hierarchii i przy okazji wykorzystywali talent Billupsa. Następnie poważna kontuzja kolana dopadła Brandona, a Big Shot awansował do roli startera. Wraz z nim w piątce T-Wolves wygrali 50 spotkań i weszli do play offs.
W 2002 roku , mimo chęci zostania w Minnesocie (nie wystarczyło miejsca w salary cap) Chauncey trafił do Detroit Pistons. Następnie dzięki współpracy z Larrym Brownem oraz graczami pokroju Richarda Hamiltona i Bena Wallace’a jego kariera nabrała wielkiego tempa. Po pierwszym 6-letnim kontrakcie w Detroit na sumę 35 mln USD, przyszła też pora na podwyżkę i 4-letni kontrakt za 46-mln USD.
Dalszą część historii z życia Billupsa zapisała wymiana z Allenem Iversonem w roli głównej czy kolejne przenosiny, tym razem do Knicks. Ale to już materiał na osobny wpis. Ja osobiście zapamiętam Chauncey’a jako Wielkiego Mistrza ze złotych czasów Detroit Pistons, które przyszło mi ponownie oglądać w latach 2003-2005. Billups okazał się prawdziwym liderem i sercem drużyny, zdobywającej swój trzeci tytuł.
Pamiętne finały z LA Lakers. Wtedy dominował Shaq ale to było za mało na dobrze zbilansowaną grę Pistons. Mimo świetnej gry panów Wallace to Billups był pierwszoplanową postacią w Pistons. Świetnie uciekał na zasłonach i często tak zdobywał punkty. W pełni zasłużył na swój mistrzowski tytuł.
Genialny zawodnik, nie ukrywam że mój ulubieniec z mistrzowskiej drużyny Pistons. Szacunek za to co zrobił dla Detroit. Muszę przyznać, że nie sądziłem iż kiedykolwiek pojawi się zawodnik którego będę tak podziwiał jak Isiah`a Thomasa. Dzięki Chauncey i powodzenia dalej! Mam nadzieje że wróci do Motown na jakieś stanowisko w organizacji.
Zapamietam go najbardziej z gry dla Pistons i Nuggets (szczegolnie z Melo byl swietny) i z tego ze jest jedna z dwoch nie-supergwiazd w ostatnich 20 albo wiecej latach, ktore zdobyly tytul MVP Finalow.
Pamiętam te finały. Miałem rażenie że to Kobe bardziej je przegrał, niż Pistons wygrali.
Kobe chciał być MVP finałów. Zapomniał, że ma w zespole kolegów. Nawet Shaqa nie zauważył. A Pistons grali zespołowo. Billups był świetny. Choć porównania do Thomasa są na wyrost. Isiah był jedyny i niepowtarzalny.
Cząsi nigdy nie był moim ulubionym graczem tamtych Tłoków( zawsze był nim Ben Wallace, który mimo tego, że nie miał wielkiego talentu to był jednym z najlepszych centrów tamtego 10lecia) ale niewątpliwie był mózgiem tamtego teamu. Bardzo dobry gracz i liczę, że dostanie jakąś posadkę w organizacji z Detroit