Cztery lata temu podczas tureckiego mundialu byliśmy świadkami podobnej konfrontacji w identycznym zestawie połfinałowym. Wówczas Litwini mieli w swoich szeregach niesamowitego, ale będącego u schyłku kariery Sarunasa Jasikaviciusa. Litweska legenda na pozycji rozgrywającego okazała się brakującym ogniwem biało-zielonych podczas wczorajszej potyczki z kolejną odsłoną Drużyny Marzeń.
Litwini bez klasowego rozgrywającego, co było ich turniejową bolączką, a co też nawet udawało się zamaskować do wczoraj m.in. dzięki świetnej postawie innych graczy z każdej wyższej pozycji, nie byli w stanie dyktować tempa gry ani nie byli zdolni do prowadzenia wyrównanej rywalizacji przez drugie 20 minut. Tym samym Team US zwietrzył swoją szansę, opierając większość zagrań ofensywnych o rozgrywających. I tak Kyrie Irving (18pkt i 8/15 z gry) zagrał najlepszy dla siebie mecz turnieju a Steph Curry (13) dzielnie go wspierał, trafiając bez większych przeszkód nad głowani swoich vis-a-vie. Praktycznie nie do poziomu amerykańskiego, a właśnie do poziomu litewskiego dopasował się tylko Derrick Rose (1/8).
Osobą, która starała się wnieść nieco energii i zmienić obraz gry po stronie naszych wschodnich sąsiadów okazał się Mindaugas Kuzminskas (jego brat Saulius grał parę sezonów wstecz w lidze polskiej, w tej samej drużynie – Treflu Sopot – w jakiej teraz występuje rozgrywający Litwy – Sarunas Vasiliauskas). Jego wejście w drugiej kwarcie i w sumie 15 oczek dało nam, coś czego oczekiwaliśmy w większym stopniu, ze strony rywali USA tzn. nadzieję na mecz grany „na styku”. Jego izolacje w low post obnażały słabości defensywy amerykańskiej i zasiało nieco strachu w szeregach teamu Mike’a Krzyzewskiego.
Po przerwie część z nas przeżywała małe deja vu spotkania ze Słowenią, bowiem Amerykanie wrzucili wyższy bieg w przeciągu 10 minut, nie tylko odjechali rywalom na 27 oczek, ale również rozstrzygnęli losy potyczki. Wejścia pod kosz i rzuty Hardena, trafienia z półdystansu i dystansu Curry’ego , przy agresywnej postawie pod tablicami pary Faried-Davis – okraszonej dobitkami – dało USA najpierw run (10-0) a po kilku następnych minutach absolutną kontrolę nad meczem czy wynikiem. Kolejne kontry biorące się z litewskiej nieskuteczności załatwiły faworytom sprawę awansu do kolejnego finału MŚ.
Statystyka meczu: Litwini na poziomie 30% z gry. Zbiórka 50-38 dla USA. Najgroźniejsza broń Litwy , czyli rzut za trzy został zatrzymany na poziomie 11% (2/18)
Dziś poznamy finałowego rywala Amerykanów, z pary Serbia-Francja (start o 22:00)
mecze o trzecie miejsce (sobota) oraz finał (niedziela) będą pokazywane w polskiej stacji SportKlub.
Wynik: USA – Litwa 96:68 (21:16, 22:19, 33:14, 20:19)
USA: Irving 18, Thompson 16, Harden 16, Curry 13, Faried 9, Davis 8, Cousins 7, Rose 4, Gay 3, Plumlee 2, Drummond 0, Derozan 0.
Litwa: Valanciunas 15, Kuzminskas 15, Juskevicius 12, Pocius 10, D. Lawrynowicz 9, Seibutis 3, Maciulis 2, Motiejunas 2, K. Lawrynowicz 0, Vasiliauskas 0, Jankunas 0, Jasaitis 0.