Aktualni Mistrzowie Europy po bardzo ważnym zwycięstwie z gospodarzem mistrzostw stanęli przed szansą, aby po raz drugi na tym turnieju pokonać Serbów i zawalczyć o drugie z rzędu, reprezentacyjne złoto. Obie drużyny spotkały się w fazie grupowej. Mimo bardzo dobrej postawy Miroslava Raduljicy, minimalnie górą byli trójkolorowi, którzy po bardzo wyrównanym meczu zwyciężyli 73:74.
Początek spotkania należał zdecydowanie do reprezentacji Serbii. Świetny ball-movement połączony z genialnym rozegraniem Milosa Teodosica pozwolił Serbom na dyktowanie warunków. Skuteczne ataki drużyny Sashy Djordjevica próbował odpierać Boris Diaw, który momentami grając jako point-forward zamiennie punktował i kreował akcje kolegom. Serbowie szybko jednak odcięli od gry skrzydłowego Francuzów, co momentalnie zaowocowało serialem 11:0. Dopiero na sam koniec pierwszej kwarty swoje pierwsze trafienie zaliczył Nicolas Batum, którego 2 trafienia zza łuku przerwały dobrą passę rywali.
Serbia rozpoczynając drugą część spotkania od agresywnej obrony, całkowicie pomieszała plany reprezentacji Francji. Wysoko kryty Heurtel miał ogromne problemy z wykreowaniem kilku dobrych akcji. Słabszy fragment zaliczył również Diaw, który miał już na swoim koncie 3 straty. Dobra defensywa pozwoliła reprezentacji Serbii odskoczyć na rekordowe 18 punktów. Z tempa nie zwalniał Teodosic, rozgrywający bowiem po 20 minutach meczu miał na swoim koncie już 18 oczek i 3 asysty.
Po dość mocno ofensywnej połowie, worek z punktami w końcu się zamknął. Wciąż wielkie problemy ze skutecznością zza łuku mieli Francuzi, a kilka nieudanych akcji zaliczyli Krstic i Bjelica. Ubogą w efektowne akcje, trzecią kwartę, wynagrodziła nam finałowa odsłona. Mający ostatnią szansę na dogonienie rywali Francuzi od samego początku wzięli się do roboty, i akcja po akcji zbliżali się do Serbów. „Tryb turbo” uruchomił grający dość przeciętnie Nicolas Batum. To właśnie dzięki 4 celnym trójkom zawodnika Portland Trail Blazers, Les Bleus niemalże doprowadzili do remisu. Zimną krew zachowali jednak Teodosic oraz Bogdanovic, i po zaciętej końcówce awans do wielkiego finału wywalczyła reprezentacja Serbii.
Francja 85:90 Serbia (15:21, 17:25, 14:15, 39:29)
Francja: Batum 35, Diaw 13, Heurtel 12, Fournier 10, Lauverigne 4, Gobert 4, Diot 2, Gelabale 2, Pietrus 0
Serbia: Teodosic 24, Bogdanovic 13, Markovic 11, Krstic 11, Raduljica 11, Bjelica 10, Kalinic 8, Jovic 0, Bircevic 0
bardzo dobry mecz. W czwartej kwarcie Francuzi rzucali trójkę za trójką. Batum był rewelacyjny, a Diaw go nieźle wspomagał. Teodosic to klasa sama dla siebie. Bogdanović ma papiery na świetnego zawodnika.
Francja w kontekście IO, potencjalnie z T. Parkerem i Noah, mogą być naprawdę groźni.
Szkoda, że nie oglądaliśmy na tych mistrzostwach meczy USA z Grecją, Francją, Brazylią, no i oczywiście Hiszpanią. Taki podział na grupy zubożył te mistrzostwa. Moim zdaniem Litwa i Słowenia na tym również skorzystały, bo na tej imprezie nie grały jakoś szczególnie dobrze, i gdyby nie ten układ, to mogłyby mieć problem z awansem do 1/4
Z tego co kojarzę to FIBA planuje zwiększenie liczby uczestników z 24 do 32, więc może być jeszcze więcej „ogórkowych” ekip, a co za tym niestety idzie jeszcze mniejsza liczba spotkań między potentatami, co najwyżej w późniejszych play-offach….
Batum shaka laka!
To zwiększanie liczby startujących drużyn to zmora wszystkich sportów.