Jedyną niepokonaną drużyną, w ośmiu przedfinałowych spotkaniach hiszpańskiego mundialu byli Amerykanie. Jeśli ktoś zakładał, że Serbowie, którzy przegrali trzy z wcześniejszych ośmiu spotkań zdołają zmusić ekipę Mike’a Krzyzewskiego do większego wysiłku to niestety musiał obudzić się z niedosytem i to już w połowie drugiej kwarty spotkania…
Na pierwszym planie miał być i był pojedynek dwóch rozgrywających – Kyriego Irvinga i Milosa Tedosića (nigdy dotąd nie stawał przeciwko Amerykanom w meczach na Igrzyskach Olimpijskich i w Mistrzostwach świata). Być może niektórym optymistom wydawało się, że Teodosić po koncertowych grach w ćwierćfinale i półfinale będzie tzw. „game changerem” i odmieni losy meczu, dając nam nie tylko wyrównane widowisko, ale i również szansę Serbii na pokonanie zdecydowanego faworyta.
Niestety, nic z tego, bowiem postacią numer jeden okazał się nowy lider reprezentacji Stanów Zjednoczonych – Kyrie Irving. Znany z reklamy Pepsi jako Uncle Drew, rozstrzelał rywala w pierwszych 20 minutach i do przerwy miał już na koncie 18 oczek. W dodatku dużo lepiej od dwóch poprzednich spotkań spisywał się James Harden. Brodacz udanie wspierał Irvinga notując 14 punktów przed przerwą.
Gwiazdor Cavs, który za chwilę podejmie jeszcze większe wyzwanie niż obrona Mistrzostwa świata (wraz z LeBronem Jamesem) trafił 10 z 13 rzutów, zachowując przy tym 100% skuteczność (6/6) zza łuku. Amerykanie z dominującym w grze Kyriem stracili tylko 8 piłek… i choć początek był zaskakujący, bowiem Serbowie prowadzili 12:5, to wystarczyło kilka kolejnych minut – granych przy agresywniejszej obronie i bardzo skutecznej grze w ataku – by Team US odskoczył na 14 punktów przed upływem 10 minuty gry!
Amerykanie trafiali z 57% skutecznością z gry, zanotowali 15 celnych z 30 wykonanych rzutów zza łuku oraz zdominowali walkę na deskach 44-32. Liderem strzelców z 26 pkt okazał się Irving, ale 23 oczka dołożył Harden. 11/16 za trzy, to wynik ekipy Krzyzewskiego po 20 minutach!
Obrona Amerykańska nie dała kompletnie zaistnieć gwieździe dwóch poprzednich rund, Bogdanowi Bogdanovićowi , autorowi 5 celnych rzutów z 17 wykonywanych (1/9 za trzy). Ponadto DeMarcus Cousins (11pkt/9zb) i Kenneth Faried (12pkt/7zb) szybko przypomnieli Nenadowi Krsticowi (1zb i 2/5 z gry) dlaczego wysokiego Serba nie ma już od paru sezonów w najlepszej lidze świata. Dominacja Amerykanów w każdym aspekcie gry była na tyle widoczna, iż przed przerwą nikt z nas nie miał wątpliwości dokąd poleci kolejne złoto Mistrzostw świata (67:41).
Po przerwie Amerykanie nie zlekceważyli rywala i nadal utrzymywali swoją koncentrację, wysokie tempo gry oraz świetną skuteczność rzutów. Irving – Harden – Cousins odbierali Serbom jakiekolwiek nadzieje na powrót do gry poniżej 10 punktów przewagi, a ponadto skutecznie ogrywali strzępy czołowej defensywy dwóch poprzednich rund. Zespół Aleksandra „Sashy” Djordjevića nie miał żadnego pomysłu na zatrzymanie amerykańskiego huraganu, który w 14 dniu Mistrzostw pokazał swoją wielką siłę.
Przy kończącej się erze hiszpańskiego pokolenia braci Gasol nietrudno uwierzyć, że za pięć lat USA stanie do walki o swoje three-peat. Czy na kolejnym mundialu, przy zwiększającej się liczbie reprezentacji do 32, znów będzie tak jednostronnie i przy okazji bez transmisji w naszym kraju?
Wynik: USA – Serbia 129:92 (35:21, 32:20, 38:26, 24:25)
USA: Irving 26, Harden 23, Thompson 12, Faried 12, Gay 11, Cousins 11, Curry 10, Derozan 10, Davis 7, Drummond 6, Plumlee 1, Rose 0.
Serbia: Kalinić 18, Bjelica 18, Bogdanović 15, Teodosić 10, Raduljica 9, Stimac 7, Jović 6, Krstić 4, Marković 3, Katić 2, Bircević 0, Simonović 0.
P.S. tak naprawdę był to wielki rewanż za Mistrzostwa świata z Indianapolis , w których Serbowie za sprawą Dejana Bodirogi oraz Vlade Divaca odebrali reprezentacji George’a Karla szansę na medal…
Zakodowana siatkówka, brak transmisji z kosza- oto Polska 2014!
Przepaść między nba, a resztą świata jakby się pogłębiła, a nie zapominajmy, że w ekipie USA zabrakło największych gwiazd Duranta i Jamesa! Zawiodła Hiszpania, ale to truizm. Zły rok dla reprezentacji tego kraju- najpierw dali ciała piłkarze, teraz koszykarze :). Na szczęście nba będzie w Canal+(może nie tak jak powinno, ale zawsze).
wrzucanie siatkówki do jednego worka przy MŚ w Polsce z koszykówką bez Polaków to trochę dziwne, nie uważasz? BTW. czy sprawdziłeś ile płaciło się za dostęp do MŚ w Hiszpanii na livebasketball? (30 pln na wszystkie transmisje przy 99pln za siatkówkę). Myślę, że trzy dychy i łącze ze Smart TV wcale nie wpływa na jakość oglądania . Poza tym przy następnych MŚ czy ME w piłkę nożną podobne zabiegi będą stosowane.
po całym turnieju można oficjalnie powiedzieć ze Rose został zabrany tylko za nazwisko, a w takiej formie bedzie miał ciężko o gre w pierwszej 5 Byków
z jednej strony ciężko się z tym nie zgodzić bo skuteczność w półfinale miał 1/8 i wczoraj nic nie rzucił. z drugiej strony wydaje się, że pojechał po to by się przygotować mentalnie do sezonu i przetrzeć formę przed meczami na wyższym poziomie. Nie zapominajmy, że Rose był jednym z liderów poprzedniej ekipy z 2010 roku, która też w okrojonym składzie zdobyła Misia. Doświadczenie drużynie z wielkich imprez dawał on, Steph Curry i Rudy Gay.
Kto się spodziewał tak łatwego turnieju dla USA? Przy absencji tylu gwiazd.
Poza meczem z Turcją wygrywali różnicą klas.
Odnośnie telewizji. Turniej siatkarski JEST w telewizji pokazywany. Wystarczy kupić POLSAT CYFROWY.
Ale koszykówki bez PC już nie ma.
Szkoda. Bo turniej był fajny i pokazał jak daleko są wszyscy za Amerykanami.
Ciekawe czy Irving zrobi krok do przodu. Jeśli tak, to Cavs mogą powalczyć już w 2015.
Kto jeszcze wierzy w Rose’a.
Sorry , ale wg mnie najsłabszy od lat patrząc na poziom gry w grupach, liczbę blow outów, słabości Litwy (bez rozgrywającego) , Chorwacji (wewnętrzne niesnaski) i wpadkę Hiszpanii, nierówną formę Serbii czy Słowenii (brak czwórek – Nachbara i Lorbeka) oraz grecką tragedię. Turnieje w 2006 i 2010 były na wyższym poziomie a mecze czołowych ekip, w tym USA przynosiły więcej frajdy. Zdecydowany brak Rosji, Niemiec czy Włochów też obniżył poziom ME. Najgorzej od lat też wypadła Argentyna (no i brak Ginobiliego też widoczny). Wg mojej opinii liczba miejsc Afryki czy Ameryki Południowej powinna być zmiejszona po 1. A tutaj idziemy w drugą stronę i z 24 maszerujemy w kierunku 32…ekip.
Nie było chyba takich którzy myśleli że Rose z miejsca będzie trafiał na wysokiej skuteczności i nie będzie popełniał błędów. USA ma tyle dobrych zawodników że wygrali by ten turniej i 3 garniturem dlatego trener (z politowania) wziął gwiazdę bez formy którą jest Rose co pokazało ile jeszcze drogi jeszcze przed nim aby wrócił do jakiejkolwiek dyspozycji bo zdaje się że w tym turnieju miał coś koło 30% skuteczności tylko (albo i mniej). Strat też dużo w stosunku do asyst.
odsyłam do najnowszego wpisu nt. Rose’a. Skuteczność to coś, co można było trenować po kontuzji. Zwłaszcza za trzy (1/19)
Z Rose’a już nic nie będzie. Stanie się takim Granger’em.
Rose jak będzie zdrowy to się okaże na ile wróci- raczej nikt się nie spodziewał, że będzie grał dobrze już teraz- zobaczymy po kilku miesiącach, najwcześniej w okolicach Bożego Narodzenia
Szkoda wpadki Hiszpani i braku Noah z Parkerem w składzie Francji, bo to chyba jedyne teamy, które mogły coś powalczyć z USA.
Zwiększanie liczby drużyn zabija mistrzostwa (koszykówka, pilka nożna…). Jest tak wiele meczy o nic.
Wiesz Bulls naprawdę spodziewałem się co najmniej 35% z gry oraz meczu z jakimś slabeuszem na poziomie 20pkt. Ale faza pucharowa w wykonaniu Rosea była naprawdę poniżej oczekiwań. Niewątpliwie teorie,że z jego psychiką jest ciągle słabo,na razie znalazły potwierdzenie. Oby w RS było lepiej…