Będzie czwartym zawodnikiem Kings po Nate’cie Archibaldzie (#1), Mitchu Richmondzie (#2) i Chrisie Webberze (#4), który dostąpi zaszczytu zastrzeżenia jego numeru na koszulce. Serb Predrag „Peja” Stojaković , który przez lata reprezentował barwy Sacramento Kings doczekał się tego ogromnego wyróżnienia ze strony Królów.
Zanim trafił do najlepszej ligi świata to swoimi umiejętnościami imponował na parkietach ligi greckiej (MVP ligi z 1998 roku) a następnie swoją klasę potwierdził podczas Eurobasketu 2001 (kiedy w Turcji zdobywał złoty medal i tytuł MVP imprezy). Największym sukcesem Peji był jednak amerykański mundial w 2002 roku, kiedy Serbia prowadzona przez tercet Bodiroga-Divac-Stojaković najpierw ograła Amerykanów w ćwierćfinale by za chwilę sięgnąć po Mistrzostwo świata.
Barwy Sacramento Kings reprezentował w latach 1998-2006, kiedy Królowie pod egidą Ricka Adelmana grali najpiękniejszą koszykówkę w całej NBA i o mały włos nie dostali się do finału NBA (słynny skandal sędziowski z ustawieniem spotkań Timem Donaghym w roli głównej). Jason Williams, Chris Webber czy Vlade Divac stanowili o sile zespołu, bardzo korzystając ze stojącego na obwodzie – słynnącego z pewnego rzutu – Peji. Efektowna gra Królów przełożyła się również na złote lata popularności ekipy z Sacramento a sam Stojaković trzykrotnie awansował do Meczu Gwiazd. Przy okazji też rok po roku (2002-2003) zostając najlepiej rzucającym podczas konkursu – Long Distance Shotout. Pod koniec przygody z Kings bohaterowi Serbii dawały się już we znaki bóle pleców. Następnie doszły jeszcze problemy z kolanem.
Mimo wszystko, w 2011 roku pokazał nam się z jak najlepszej strony podczas drogi do finałów Dallas Mavericks. Jako zadaniowiec Ricka Carlisle, Peja wraz z Jasonem Terrym doprowadzali do płaczu defensywę Blazers, Lakers oraz Thunder. Następnie mógł już się cieszyć z pierwszego i jedynego tytułu Mistrza NBA.
Stojaković podczas 900 spotkań w regular season i play offs zdobywał średnio 17 pkt na mecz i rzucał ze skutecznością 40% za trzy punkty. Podczas swojej kariery reprezentował jeszcze barwy czterech innych klubów – Hornets, Pacers, Raptors i Mavs.
Przecież Peja grał jeszcze przez 3,5 roku z Chrisem Paulem w Nowym Orleanie, Redakcjo….
chyba jest napisane
Zawsze go lubilem, ile klubow by teraz dalo sobie ”reke uciac” za takiego zadaniowca. W finalach z Heat juz nie byl widoczny, ale droga do mistrzostwa zaczyna sie w pazdzierniku, wiec jak najbardziej ma swoj udzial w tytule z 2011-go roku. Nieco jestem zaskoczony zastrzezeniem jego numeru, ale Kings wielu wybitnych graczy nie mieli, stad pewnie padlo na Stojakovica.