Miało być łatwe zwycięstwo, jesienny spacerek po O2 w Berlinie, a skończyło się na na małej sensacji. Mistrzowie NBA, San Antonio Spurs mimo wakacyjnej formy nie mieli mieć problemu na starcie przygody z Global Games. Dość niespodziewanie przegrali oni, w pierwszym meczu części europejskiego tournee w stolicy Niemiec. Najpierw wskutek straty przy wybiciu piłki zza linii końcowej Tima Duncana, a następnie poprzez rzut Jamela McLeana Spurs musieli uznać wyższość Albatrosów. Nawet 28 oczek Tony’ego Parkera nie zaskoczyło wicemistrzów Niemiec..
Wynik: Alba Berlin – San Antonio Spurs 94:93 (18:26, 29:28, 26:21, 21:18)
Punkty: McLean 18, Hammonds 15, Renfroe 15, Redding 12 oraz Parker 28, Leonard 14, Duncan 14
O ile rozumiem idee takiej wycieczki, to ma ona promowac NBA. Czyli najlepsza lige koszykowki swiata. A tu przyjezdzaja jej mistrzowie i przegrywaja z lokalnymi mistrzami. Naprawde spore pieniadze z druzyny NBA przegrywaja z dosyc w sumie nieduzymi (porownawczo) z europy. I jak dla mnie pojawia sie pytanie – to ma byc promocja? Dla fanow NBA nie ma to pewnie wiekszego znaczenia, ale dla powiedzmy niefanow, lub przypadkowych widzow oznacza to, ze nia ma sensu ogladac tej ligi, skoro jacys „niskobudzetowi” bija ich mistrzow …
Moim zdaniem, jesli druzyny z NBA nie wygraja wyraznie, i do tego efektownie nie zagraja, to jest to raczej antypromocja NBA. Chyba, ze zupelnie sie myle, wtedy prosilbym o jakies wyjasnienie :)
pozdrawiam
Myślę, że każdy poważny dziennikarz czy inny relacjonujący dopowie kilka zdań komentarza. 1.mecz promocyjny,2.sparing o pietruszkę (może jakiś tam honor, prestiż – ale tylko dla Alby)3.mistrz NBA nie zakatuje swoich zawodników przed rozpoczęciem sezonu.
Powiem tak, że idąc tym tropem o którym piszesz to Mistrzostwa w Hiszpanii pokazały z nawiązką potęgę NBA. Bez LBJ, Duranta, Melo i kilku innych topowych zawodników USA zrobiły lekką demolkę. Bo grały o coś, nie sparingowo, z poświęceniem.
Należy mieć także na uwadze, że Spurs przyjechali do Europy promować NBA i może trochę siebie. Alba – mistrz wyszła na parkiet żeby pokonać Goliata. Mityczną drużynę zza oceanu, pokazać jej i swoim fanom, jacy są mocni. Myślicie , że Pop w samolocie wygłaszał motywacyjne pogawędki z Leonardem czy Parkerem? Że prosił Duncana o 35 solidnych minut, walkę, bloki, zbiórki itp?
Ja myślę, że powiedział coś w stylu: promujemy dziś organizację i ligę, która nas karmi. Pokażmy klasę, ładną koszykówkę ale nie zapominajmy, że nie przyjechalismy tu na wojnę. Dbajcie o siebie, pass the ball, use the clock…itp.
Spurs przegrali punktem, nie trzydziestoma.33 zbiórki, 22 straty – te cyfry chyba nie sygnalizują maksymalnego zaangażowania?:)
@Majecha
Jesli dobrze zrozumialem, to jednak napisales komentarz jako fan NBA :) Wiesz, ze USA wygralo, ze bylo w nienajmocniejszym skladzie, pokazujesz statystyki Spurs. Ok dla fanow, czyli juz przekonanych do NBA. Ale gdzie tu promocja NBA nie dla fanow? Zalozmy dla uproszczenia, ze jestem zwolennikiem europejskiej koszykowki. Nasi mistrzowie ogrywaja ich mistrzow – po co nagle mialbym zainteresowac sie tamta liga? Teraz zalozmy ze jestem przypadkowym obserwatorem sportu – europejczycy bija USA mistrzow, ktorzy maja duzo wiekszy budzet. Po co niby mialbym w takim razie ich ogladac?
Niech nawet bedzie, ze dziennikarze napisza usprawiedliwienia, iz przyjechali nie w formie i nie w sezonie – ok, to niech przyjada w formie i wygraja, a wtedy moze faktycznie stwierdze, ze warto ich ogladac :) Ja bym przynajmniej tak na to patrzyl.
Moze lepsze bedzie pytanie po marketingowemu o cel tej promocji – jaki tu jest target klienta :) ?
Dzieki za komentarz i pozdrawiam
Rozumiem Twoje argumenty ale się nie zgadzam. Owszem, lepszą markę robią zespołom NBA występy a’la Harlem Globetroters – ale to dla kompletnych laików a wręcz dla dzieci. Harleem bowiem gdyby nie grał na luzie, z ludźmi którzy grają na luzie, przegrywałby swoje pokazowe mecze. Wydaje mi się także, że wizyta Spurs w Berlinie ma inny charakter niż np. Realu czy Manchesteru United w Chinach…
Drużyny piłkarskie jadą tam tylko dla siebie – nowi kibice, większa sprzedaż koszulek, gadżetów i płatnych klubowych tv w necie. Spurs to (w pewnym sensie) własność NBA, wszystko przechodzi przez łapy ligi, grają na zasadach NBA, prowadzą swój klub na zasadach ligi. Spójrzmy na sytuację Clippers związaną ze skandalem i czym w związku z tym jest właściciel drużyny. W sumie w sytuacji Spurs korzystają na tym obie strony ale wątpię, by ze 100% własnej woli teamy NBA ruszały za ocean promować ligę. Co za tym idzie, nigdy nie zagrają na 100% w Berlinie.
Generalnie przyznaję Ci rację w sensie podkopania wielkości NBA, kiedy jej mistrz przegrywa w Berlinie. Patrząc jednak tylko na to stawiamy się w pozycji groteskowym polskim Januszem – który na wszystko narzeka…”To ma być miszcz enbijej?Przegrali ze szkopami?Nigdy nie obejrzę tego gó…”. Uważam, że NBA nie ucierpiało a fani Alby dostali od swojej drużyny dobre emocje.
@Majecha
Twoje zdanie wg. mnie dobrze oddaje sytuacje: „Uważam, że NBA nie ucierpiało a fani Alby dostali od swojej drużyny dobre emocje.”. Wychodzi na to, ze w sumie nie rozumiem po co sa takie mecze – pewnie dlatego nie jestem specjalista od marketingu :).
pozdrawiam
Ładne zakończenie. Brawo!
Skitour uważasz, że jakby SAS zlali Albe 116 – 70 to niemieccy kibice byliby zadowoleni i byłaby to lepsza promocja NBA niż wczorajsza gierka? Albo Ci nowi nagle zaczęliby się interesować koszykówką?
@sasoo
Tak. Przy czym zaznaczam, ze jest to moje zdanie oparte mniej wiecej na zasadzie, ze chcesz ogladac wyzszy poziom (ja tak mam). Przy czym waznym elementem jest tutaj pozycjonowanie sie USA jako najlepszych na swiecie. Moze lepiej na przykladzie – przyjezdza do nas mistrz ligi Albanskiej i z nim wygrywamy. Czy jest to powod, by zainteresowac sie liga Albanska? Dla mine nie bardzo. Natomiast gdy ogrywa nas wspomniane 116 – 70 – to juz zaczynam interesowac sie liga Albanska na zasadzie, moze zobacze jak graja lepsi (w przypadku USA najlepsi na swiecie).
A teraz moze odwroce pytanie – czy ogrywanie mistrza NBA przez lokalnego mistrza jest promocja NBA?
Dla mnie nie, ale chetnie zobacze argumenty, ze jednak sie myle :)
pozdrawiam
Sądzę, że Pop jest ostatnią osobą, która myśli o marketingu w perspektywie spotkania. Dla niego jest to po prostu kolejna jednostka treningowa/szkoleniowa do zrealizowania i wyciągnięcia wniosków. Samą promocję ligi i zespołu raczej ma na drugim miejscu. Co innego NBA.
Z perspektywy ligi zwycięstwo Alby jest dobre i złe:
+ Pokazuje im, że w NBA grają normalni ludzie, których nawet Alba może pokonać
+ Daje się nacieszyć Berlińczykom z faktu pokonania mistrza NBA
+ Buduje podest pod pomysły na temat dołączeniu kilku klubów europejskich do NBA
Jeśli Spurs przejechaliby się po graczach Alby byłoby pełno malkontenctwa, że traktują to jak mecz o życie. Liga byłaby dalej traktowana jako niedościgniona, o której w ogóle nie ma sensu myśleć i oglądać, gdyż zawodnicy NBA grają tak naprawdę w inną dyscyplinę sportową.
Po za tym pamiętajmy, że dochodzi też element aklimatyzacji. Okres aklimatyzacji z czasu amerykańskiego na europejski przedłuża się w stosunku europejski na amerykański, także Pop tym bardziej nie chciał pewnie spinać zawodników na 100%, aby uniknąć jakichkolwiek urazów.
@ Skitour nie mam odpowiedzi, nie mam argumentów. Znam wycieczki NBA po świecie od roku 95 kiedy Rakiety grały jeszcze w turnieju McDonalda. Z punktu widzenia kibica, który kocha koszykówkę od lat, zupełnie nie przywiązuje wagi do wyniku. To tak jak wtedy gdy Lechia Gdansk grała z Barcelona. Ot zwykła treningowa gierka, która Ci skazani na pożarcie traktują jak mecz o życie, a gwiazdy traktują jak lekki trening. Jak najbardziej dobry wynik lokalnych drużyn jest też promocją tych mocarzy. Przecież gdy niemieccy kibice zobaczyli, że dało się ograć mistrzów tym chętniej będą oglądać koszykówkę na każdym poziomie. Będa śledzić losy pokonanych ( w myśl zasady – my ich zlaliśmy, ciekawe jak im idzie tam u siebie), będą śledzić niemieckie kluby w Eurolidze (bo skoro ograliśmy mistrzów z USA to przecież w Europie też powinniśmy). Będą śledzić losy Dirka (najepsza wizytówka Niemieckiego basketu w NBA) i będą zastanawiać się który Niemiec ma szanse biegać w tej Ameryce. Podsumowując w mojej opinii jakikolwiek wynik i jakiekolwiek obcowanie z koszykówka spod znaku NBA jest megapromocją zarówno samej dyscypliny jak i każdej drużyny z osobna. Pozdrawiam
To jest własnie samo sedno takich meczy. Większość Europejczyków nie jest w stanie pojechać na mecz do Stanów a tu maja okazje ich zobaczyć na żywo. Wynik to sprawa drugoplanowa.
Dla wielu lepiej jest zobaczyć LBJ/Melo/Kobe/Tima pakującego raz w meczu i zdobywającego 5 pkt. niż Koszarka zdobywającego w tym samym meczu 28 pkt. i rozdającego 15 asyst.
Dzieki Panowie za wszystkie komentarze.
Wychodzi na to, ze jest to promocja koszykówki, niekoniecznie NBA. Jakoś dalej nie potrafię tego zrozumieć, ale widocznie tacy jak ja nie stanowią tu targetu :)
Chętnie zobaczyłbym jakiegoś LeBron’a na żywo, ale jakby sie okazało, ze jednak przegrywa z takim Szubarga, to straciłby po paru takich porażkach swoją aure zajebistosci i pozostał bym na oglądaniu tegoż Szubargi :) Stad dalej tego nie rozumiem, ale przyjmuje, ze tak jest.
Ciekawy powód byłby w kontekście dołączenia europejskich drużyn do NBA. W mojej opinii to nie zadziała z prostej przyczyny zmiany czasu. Przelot z Monachium do Chicago zajmuje 8 godzin, co jest jeszcze do przeżycia, ale pełna aklimatyzacja zajmuje jakies 6 dni (Opinie ludzi + doswiadczenie wlasne). Żeby to zadziałało, to drużyna europejska musiałaby zostać dłużej w USA, ale wtedy dochodzą problemy logistyczne, i właściwie cały sezon powinna spędzić na wyjeździe. Ale to temat już na inna dyskusje :)
Pozdrawiam
Uważam również, że to antypromocja. Jedzie się na taki wyjazd albo na poważnie, albo się nie jedzie. Jak Real, Barca, MaNu jadą do USA, Chin, czy Ameryki Południowej i nie grają między sobą, ale grają z lokalnymi ekipami to nie po to, żeby pokazać, jak zbierają baty od jakiś ogórów. Wyniki są takie, że od razu widać różnicę klasy, bo każdy ma wiedzieć, że La Liga, Premier League są najlepsze na świecie.
Mały off-top do tego co napisaliście, kiedy Lakers przyjeżdżali do Barcelony to również zdarzyło im się przegrywać. Swego czasu w Europie przegrywali też Sixers z Iversonem. Wydaje się, że celowe to to nie jest, jedynie kwestia mobilizacji oraz chęci gry. Forma letnia , formą letnią, ale europejskie ligi zaczęły grać tydzień lub dwa temu. Wielkiej różnicy , jak dla mnie, w przygotowaniach nie ma. Spurs mogą jedynie być bardziej zardzewiali po treningach siłowo-wytrzymałościowych, jednak pamiętajmy, że gracze jak Splitter, Leonard, Diaw czy Baynes przygotowywali się reprezentacjami swoich krajów do Mistrzostw świata. Każdy z tej czwórki byłby normalnie w pierwszej piątce Alby…
Byłem na tym meczu siedziałem blisko parkietu i powiem szczerze przezylem najlepsze emocje zwiazane z koszykowka w życiu!! Proponuje kiedyś się wybrac na taki mecz wtedy wtedy łatwiej jest zrozumieć idee takich widowisk!!!